Z reguły piszę pod notką, ale z racji, że mamy epilog, Kasia postanowiła napisać kilka słów na wstępie. Nie zdecydowałam się na dodatkowy rozdział - chociaż przez niektórych z Was chodziło mi to po głowie, ale nie. Zaburzyłoby mi to całą koncepcję. Widzicie, INC nie polegało do końca na takim LarrymLarrym, jakiego Wy oczekiwaliście. A głównie na tej ich przyjaźni. No.. i paru innych sprawach. Co zresztą spróbowałam jakoś wytłumaczyć tam niżej. Być może zawiodłam, nie wiem. Ocenicie, jeśli przeczytacie. Przyjmę na siebie każdą krytykę, którą zdecydujecie się skierować do całości opowiadania w komentarzu. Bo wiecie. Jest to sam koniec, tak? Byłoby miło, gdybyśmy z Sabiną mogły przeczytać, co myślicie o całości. Dlatego ten jeden raz prosiłybyśmy o kilka słów od Was w komentarzu. :3 Będziemy wdzięczne.
Może dobrą wiadomością będzie to, że planuję napisać... kontynuację do tego? Mam już gotową zakładkę. Wystarczy wejść tutaj i przeczytać mniej więcej, co planuję.
Właśnie. Nie wiem, czy będzie shot z Narrym, o którym niektórym z Was pisałam. Chyba nie jestem w stanie tego teraz napisać. Nie wiem, zobaczę jak przez ferie będę miała wenę. Jak nie, to od razu pojawi się prolog/rozdział kontynuacji. I od razu piszę - nie wiem, kiedy to będzie. Możliwe, że przetrzymam Was z tym troszeczkę, także cierpliwości! :3
Gdyby były pytania, śmiało piszcie do mnie lub Sabiny na tt. Zawsze opowiemy najszybciej jak to będzie możliwe.
Właśnie. Nie wiem, czy będzie shot z Narrym, o którym niektórym z Was pisałam. Chyba nie jestem w stanie tego teraz napisać. Nie wiem, zobaczę jak przez ferie będę miała wenę. Jak nie, to od razu pojawi się prolog/rozdział kontynuacji. I od razu piszę - nie wiem, kiedy to będzie. Możliwe, że przetrzymam Was z tym troszeczkę, także cierpliwości! :3
Gdyby były pytania, śmiało piszcie do mnie lub Sabiny na tt. Zawsze opowiemy najszybciej jak to będzie możliwe.
*Mała uwaga na wstępie. Całość akcji rozgrywa się dwa lata później niż we wszystkich czternastu rozdziałach. Żeby nie było niepotrzebnych domysłów i nieporozumień.
Kiedy poranne promienie letniego słońca wdarły się do mojego
pokoju, przyjemnie drażniąc mnie po skórze twarzy, niemal natychmiast uchyliłem
powieki, uśmiechając się. Tego dnia był ostatni dzień szkoły. Kończyłem
ostatnią klasę i byłem szczęśliwy, że wreszcie będę mógł dalej ruszyć przed
siebie. W dodatku nie sam, ale razem z Louisem.
Ostatni rok był dla mnie szczególnie ciężki. Nie miałem przy
sobie Nialla, Zayna i Liama – mhm, tak. Zaprzyjaźniłem się z nimi. Kiedy Lou
opuścił już szkołę i wyjechał do Manchesteru, zacząłem utrzymywać bliższe
kontakty z Liamem, który z kolei trzymał się Zayna i Nialla. I tak wyszło, że
poznaliśmy się bliżej i naprawdę polubiliśmy. Było wiele rzeczy, które nas
łączyły. Także cechy charakteru. Dlatego czułem się wśród nich jak przy
Louisie, z którym zostały mi już tylko rozmowy telefoniczne albo rozmowy poprzez
skype’a.
Nie mogłem doczekać się południa. Wiedziałem, że Louis
przyjedzie po mnie po zakończeniu roku szkolnego i w końcu będę mógł go
przytulić po dziesięciu miesiącach, przez które się nie spotkaliśmy ani razu.
Stanąłem przed lustrem, oceniając swój strój. Uśmiechnąłem się do własnego
odbicia, nie mogąc tego powstrzymać.
Czułem się naprawdę szczęśliwy.
Jak jeszcze nigdy wcześniej.
- Harry! Schodź już, bo śniadanie ci wystygnie! – Głos mamy
dobiegł z parteru.
- Już biegnę! – odkrzyknąłem. Wrzuciłem jeszcze tylko
telefon do kieszeni moich eleganckich spodni, poprawiłem krawat i wyszedłem z
pokoju.
- Wyglądasz nieziemsko, synuś – skomentowała mama, kiedy
przekroczyłem próg kuchni.
- Mamooo – jęknąłem przeciągle, rzucając jej ostrzegawcze
spojrzenie.
Przez chwilę zapanowała pomiędzy nami cisza. Anne z
uśmiechem lustrowała moją postać od góry do dołu, trzymając splecione dłonie
blisko serca.
- Co poradzę, skoro widzę, jak mój synek dorasta i ciągle
się zmienia? – zapytała.
Podeszła do mnie powoli, wyciągając ku mnie otwarte ręce.
Pozwoliłem się jej przytulić z szerokim uśmiechem. Jednak kiedy poczochrała
moją czuprynę, nie było mi już tak wesoło.
- Mamo! Jak mogłaś? Teraz wyglądam jak łachudra – mruknął
pod nosem, idąc na korytarz i przeglądając się w lustrze.
Z kuchni dobiegł mnie cichy śmiech Anne.
- Łachu… co?
Nie odpowiedziałem. Byłem zbyt skupiony poprawianiem tego,
co moja mama zepsuła w ułamku sekundy. Szybko jednak uporałem się z
przywróceniem fryzurze dawnego stanu. Wtedy cichy i ciepły głos kobiety odezwał
się tuż obok mnie.
- Wyglądasz idealnie, synuś. Na pewno mu się spodobasz. –
Otworzyłem usta, żeby wtrącić komentarz, ale mama pokręciła przecząco głową,
kładąc czubki palców na moich wargach. – Nie próbuj nic kręcić, synku. Lecę do
pracy i wrócę późno. Pieniądze zostawiłam ci na stole.
Ucałowała mnie w policzek. Zanim wyszła, rzuciłem jej
krótkie „cześć” uświadamiając sobie dopiero po chwili, jak wielki uśmiech
wpłynął na moje usta. Tego mi właśnie brakowało przez pewien okres czasu. Tej
atmosfery, która panowała u nas w domu od pamiętnego dnia maja, który… w
rzeczywistości zmienił w moim życiu najwięcej.
Kiedy tata się od nas wyprowadził na długo przed sprawą
rozwodową, poczułem na swój sposób ulgę. Zanim podjął taką decyzję, już
zdarzyło mu się mnie uderzyć i nigdy nie zanosiło się na przeprosiny z jego
strony. Zawsze następnego dnia zachowywał się, jakby nic się wcześniej nie
wydarzyło i z czasem to po prostu stało się dla niego rutyną. Ojciec lubił mieć
władzę nad wszystkim. Ludzie znali go jako surowego szefa. Nie wiedzieli tylko,
że ta surowość nie zmieniała się w nim ani przez minutę.
Wtedy… gdy powiedziałem mamie o wszystkim, pod wpływem
impulsu, żałowałem tego. Albo może nie żałowałem tak bardzo, jak bałem się tego,
jak mama to rozegra. Pamiętam jak dziś tą sobotę, kiedy ojciec przyjechał po
mnie po raz ostatni. Klęczałem przy niskiej szafce, znajdującej się pod
schodami i szukałem lotki. Nathalie namówiła mnie wtedy, żebyśmy zagrali w
badmintona. A że nie byłem zajęty, zgodziłem się, przez co zupełnie zapomniałem
o przyjeździe taty.
- Jesteś gotowy? – Niski głos Desa, który rozbrzmiał tuż za
moimi plecami sprawił, że na chwilę zastygłem w bezruchu.
Kiedy zdecydowałem się spojrzeć na niego przez ramię, Anne akurat
wyszła ze swojej pracowni i poprosiła go, żeby poszedł za nią na chwilę. Wzrok,
którym na mnie spojrzał na chwilę przed zniknięciem jasno świadczył, że
domyślał się, po co mama chce z nim rozmawiać. Później usłyszałem podniesiony
głos kobiety, która straciła nad sobą kontrolę. Wyszedłem szybko przez kuchnię
do ogrodu. Nathalie od razu spostrzegła, że jestem wystraszony i roztrzęsiony,
i w mgnieniu oka znalazłem się w jej ramionach, tuląc mocno.
Potem słyszałem tylko trzask drzwi i pisk opon sprzed domu.
Ojciec odjechał i tego dnia… widziałem go po raz ostatni. Słyszałem, że przez
te dwa lata nadal mieszkał w Londynie i czasami bywał w okolicach. Wydaje mi
się, że raz widziałem jego samochód pod szkołą, ale mogłem się mylić. Jednak
nie spotkałem go w cztery oczy i miałem nadzieję, że to się już nie zmieni.
Mama zagroziła policją i wtedy on po prostu uciekł. I choć mama tego już nie
chciała, on regularnie wpłacał alimenty na konto.
Od tamtego dnia wiele zrozumiałem. To, że widziałem w mojej
mamie same wady to była tylko i wyłącznie moja wina. To ja ubzdurałem sobie coś
i za wszelką cenę trzymałem się swojego. Byłem uparty i nie zawsze chciałem
ustąpić. Wydaje mi się, że łatwiej mi było powiedzieć sobie, że mama mnie nie
kocha niż podzielić się z nią swoimi problemami. Chociaż nieraz dawała mi do
wiadomości, że jest tu obok i że zawsze będzie. Że zawsze stanie w mojej
obronie. Bo kocha mnie równie mocno jak Gemmę. A to, że z nią się lepiej
dogadywała, wcale nie oznaczało, że ją wolała bardziej niż mnie.
Choć tak było mi łatwiej myśleć.
To nie wina mamy, że straciliśmy na jakiś czas dobre relacje
między nami. To ja zamykałem się na otoczenie, kiedy przestałem sobie radzić z
problemami. To nie obojętność mamy czy moja nas zgubiła. To brak czasu i chęci
z obu stron. Rodzice stali się osobami, przed którymi tak bardzo starali się
mnie uchronić. Wpajano mi od małego, że przemoc jest zła. A ojciec tak czy tak
szukał w tym rozwiązania. Mama miała do niego zbyt duży sentyment. Pamiętała go
jako tego mężczyznę, z którym żyła przed rozwodem. Był dla nas cudownym ojcem.
Dopóki wszystko nie zaczęło się psuć. Tak między nami, jak między rodzicami.
Moje relacje z Gemmą także wracały na odpowiedni tor. W
tamtym okresie mojego życia czułem irytację, kiedy tylko pojawiła się w zasięgu
mojego wzroku. Wystarczyła ta wiedza, że jest w mieszkaniu, a ja już czułem, że
od kłótni i ostrej wymiany zdań dzieli nas cienka granica, którą któreś z nas
przekroczy nieświadomie.
Cóż, Anne przyznała, że chwilami bardziej faworyzowała moją
siostrę niż mnie. Ale wytłumaczyła, że do niej nie miała problemu dotrzeć, bo
nie zamykała się w sobie tak jak ja. Ale przeprosiła mnie za to. Szczerze.
Od tamtej pory wszystko się układało. Mówiłem mamie o
rzeczach, o których nigdy wcześniej nie miałbym odwagi. Czasem się kłóciliśmy,
ale to było normalne. Potem po prostu się z tego śmialiśmy, a mama stawała się
coraz pogodniejsza z każdym upływającym dniem. Jednak czułem, że tutaj ma swoje
zasługi obca osoba.
Westchnąłem, ostatni raz lustrując swoją postać w lustrze. Uśmiechnąłem
się z zadowoleniem, kiwając głową z uznaniem.
- Muszę przyznać, Styles, że wyglądasz… oszałamiająco.
Złamiesz dzisiaj chociażby jedno serce, mówię ci to.
- Mój mały Hazza próżny jak nigdy. – Rozbawiony głos Gemmy
dobiegł do moich uszu.
Spojrzałem na schody, gdzie stała moja siostra i przyglądała
mi się z uwagą.
- Ale powiedz sama. Fryzura idealna, garnitur też nieźle na
mnie leży… - Pokręciłem biodrami, podciągając nogawki. – Buty też niczego
sobie, a wiesz, jak ich nie lubię, bo są strasznie niewygodne.
- Wiem, że najchętniej to poszedłbyś w trampkach –
przyznała, pokonując ostatnie schodki i zbliżając się do mnie. – Ale sądzę, że
jeśli chcesz zrobić na nim wrażenie, to lepiej zostaw te niewygodne i złam mu
serce.
Jej słowa sprawiły, że na moje policzki powoli zaczęły się
wdzierać niechciane rumieńce, których nie miałem jak ukryć. Ona i mama
wiedziały, że Louis nie jest mi obojętny. I nie miały nic przeciw temu. Chociaż
nigdy nie powiedziały na głos tego. Po prostu pozostawiały to w tajemniczych
uśmiechach lub podtekstach. Najgorsze było to, że lubiły to wykorzystywać.
*
Opuszczając mury szkolne, zatrzymałem się na dłuższą chwilę
na dziedzińcu. Rozejrzałem się wokoło, patrząc z uśmiechem na wysoki budynek, w
którym uczyłem się przez ostatnie lata. Słońce akurat schowało się za chmurami
i powiał chłodny wiatr. Obawiałem się, że pogoda się pogorszy, ale na niebie
można było dostrzec tylko białe obłoki. Uśmiechnąłem się szerzej, odwracając z
nadzieją, że może Louis zdecydował się przyjechać po mnie pod szkołę, a nie
czekać w kawiarence w rynku.
- Hej, Styles!
Próbowałem odszukać w tłumie osobę, która mnie zawołała.
Dostrzegłem Matty’ego, machającego dłonią na mnie. Poczekałem, aż się zbliżył.
- Wracasz do domu sam?
Mruknąłem potakująco.
- Idziesz ze mną?
- Jasne – zgodził się od razu.
Ruszyliśmy, zaczynając rozmowę tak naprawdę o niczym.
Wszystko przewijało się przez nasz język i ani na chwilę nie zapadła
niekomfortowa cisza. Z kuzynem już dawno wyjaśniliśmy sobie wszystko. Pewnego
razu, kiedy mieliśmy zrobić wspólnie projekt na biologię, napomknął coś o tym.
To było dopiero na początku tego roku, jakoś końcem stycznia. Wcześniej
unikaliśmy się jak ognia i nie stawaliśmy sobie na drodze i tak było dobrze dla
nas obydwóch. Ale potem okazało się, że trochę jednak tęsknimy za sobą i może
nie wróciliśmy do przeszłości, ale utrzymywaliśmy jako takie stosunki.
Potrafiliśmy się śmiać z głupich żartów i po prostu zapomnieliśmy o tym, co już
minęło.
Zdarzały się jednak sytuacje, że niektórzy z młodszego
rocznika próbowali mi w jakiś sposób dokuczyć, przywołując wspomnienia o
imprezie, na której wypiłem za dużo, a powiedziałem jeszcze więcej. Ignorowałem
to jednak. A ostatnimi czasy Matty stawał w mojej obronie i pokazywał, że
lepiej nie zadzierać z naszą dwójką. Było miło choć w połowie wrócić do tego,
co było trzy lata temu.
Kiedy dotarliśmy do skrzyżowania, wciąż śmiejąc się z
kawału, który opowiedziałem, Matty zatrzymał się razem ze mną.
- Idę jeszcze do kawiarni, nie bądź zły. Umówiłem się tam z
Louisem, miał wrócić dzisiaj z Manchesteru i czekać tam na mnie – wyjaśniłem,
kiedy spotkałem się z pytającym spojrzeniem kuzyna.
Shelley skinął głową, wtykając dłonie w kieszenie spodni.
- To.. w takim razie pozdrów Tomlinsona. Dawno go nie
widziałem.
Przytaknąłem z uśmiechem, żegnając się. Ruszyłem szybkim
krokiem w stronę miejsca, gdzie z daleka dostrzegłem siedzących Nialla, Liama i
Zayna przy stoliku na zewnątrz. Malik już z daleka mnie dojrzał i pomachał,
abym przysiadł się do nich. Gdy zająłem wolne miejsce, rozejrzałem się wokoło.
Nie potrafiłem ukryć zawiedzionej miny.
- Jest nas tylko… czterech?
Zayn zaśmiał się pod nosem, mówiąc zabawnym tonem:
- Wiemy, kochasiu, że twój gołąbek jeszcze nie przyjechał,
ale może na chwilę jeszcze zapomniałbyś o nim i zapytał, co u twoich
przyjaciół…
- Których widziałeś w zeszły weekend i z którymi spędziłeś
całą sobotnią noc na zabawie – wtrącił w jego wypowiedź Liam, odganiając ręką uciążliwą
muchę. – Tak, Zayn. Nam chociaż jakieś nowe pryszcze wyskoczyły, a Louis…
pewnie teraz wygląda jak nie Louis.
- Nie wyobrażam go sobie nawet – dodał Niall ze śmiechem,
upijając łyk schłodzonego napoju z puszki.
- Tak, ja też go sobie nie wyobrażam – dodał głośno Zayn,
patrząc na mnie z nieodgadnionym uśmiechem i kręcąc głową.
Otworzyłem szczerzej oczy, marszcząc przy tym brwi. Nie
wiedziałem, co się działo chłopakowi. Co im się działo? Dlaczego się tak
uśmiechali i patrzyli na mnie, jakbym się czymś ubrudził? A może… Szybko przetarłem
dłonią wokół ust, a gdy ponownie spojrzałem na chłopaków, dostrzegłem, że
wszyscy trzej na sekundę spojrzeli gdzieś za mnie. Odwróciłem się gwałtownie i
wtedy moje policzki zostały ujęte przez ciepłe dłonie i na chwilę zatonąłem w
szaroniebieskim spojrzeniu na krótko przed tym, jak Louis szybko musnął moje
usta, a następnie podał chłopakom dłoń.
- Jesteś – powiedziałem z uśmiechem, nie mogąc oderwać od
niego oczu.
W odpowiedzi skinął głową, wkładając kluczyki do kieszeni.
Zamierzał zająć miejsce obok mnie, ale byłem od niego szybszy. Wstałem, po
prostu go przytulając. Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, napawając się
jego zapachem i ciepłem jego ciała. Przecież tak dawno go nie widziałem.
- Tęskniłem – szepnąłem cicho, kiedy go puszczałem.
- Ja bardziej – odparł równie cicho, składając krótkiego
całusa w moje usta.
- Wiecie, że my ciągle tutaj jesteśmy? – zapytał Niall,
rozglądając się wokoło. – Nie żeby coś, ale moglibyście zachować te czułości,
jak będziecie zupełnie sami.
Roześmiał się, lustrując nas wzrokiem. Kiedy usiadłem z
powrotem za stolikiem, nie powstrzymałem się od kopnięcia mojego przyjaciela w
nogę, który od razu chciał mi oddać. Uspokoił nas dopiero Liam, który dostrzegł
kelnerkę, idącą do naszego stolika.
- Zamówiłem lody owocowe dla nas wszystkich – oznajmił,
posyłając uroczy uśmiech wysokiej brunetce.
Usiadłem wygodniej, od razu zabierając się za jedzenie
swojej porcji. Louis zaczął w międzyczasie opowiadać o swojej pracy i ogólnie o
pobycie u rodziny z Manchesterze. Obserwując ich z boku, mogłem się w końcu
szczerze uśmiechnąć pod nosem. Wszystko złe, co wydarzyło się do tej pory,
wyszło w końcu na prostą i było tak, jak powinno.
Tworzyliśmy grupę przyjaciół. Liam był dla mnie osobą,
której zawsze mogłem zwierzyć się ze swoich problemów, kiedy Louisa nie było
obok. Przeczuwałem jego dobre intencje już tego dnia, kiedy wybiegł za mną ze
szkoły i kazał mi się nie przejmować drwinami kierowanymi pod moim adresem.
Mogłem z nim także porozmawiać o… związku który tworzyłem z Louisem. Tak
poważnie. Bo pozostali chłopcy brali to raczej jako naszą zabawę. Byli zdania,
że wolny układ, który łączy mnie i Louisa pozostanie tak długo, aż żaden z nas
nie zakocha się w odpowiednich dziewczynach. I być może tak było. Bo ani ja ani
Louis nigdy nie powiedzieliśmy sobie otwarcie, że się kochamy. Z ust żadnego
nie padły jeszcze słowa „kocham cię”. A wyznanie Louisa podczas tej nocy, kiedy
byłem kompletnie pijany, pozostało bez odpowiedzi. Nie wracaliśmy do tego. Choć
ja miałem pewność, że nie jestem dla niego tylko chłopakiem, którego czasem
może pocałować poważniej, niż po przyjacielsku. Widziałem to uczucie w jego
oczach, kiedy patrzył na mnie. Czułem tą delikatność, kiedy mówił do mnie.
Widziałem tą bojowość, malującą się na jego twarzy, kiedy coś mi zagrażało, a
on był w stanie poświęcić wszystko, żeby mnie obronić i żebym znów się
uśmiechnął.
Był uroczy.
Za to Zayn i Niall byli dla mnie idealną odskocznią od
problemów. Ci chłopcy nie znali słowa nuda. Zawsze potrafili sprawić, że
najbardziej dołujący dzień kończył się wesoło i ze śmiechem. Ich rozrywkowość
była dobra w naszej przyjaźni. Z lekkością traktowali problemy. Z pewnością
byli mniej wrażliwi na wszystko niż ja. Oni nie uciekali od razu do kąta płakać
i nie zamykali się w sobie jak ja. Od razu szukali pomocy u któregoś z nas i
wspólnie rozwiązywaliśmy problemy. Dzięki nim także nauczyłem się tego. Choć
dużo częściej opowiadałem z płaczem, co mi na sercu leżało. Jednak im to nie
przeszkadzało. Zaakceptowali mnie takiego, jakim jestem. Bo przecież miałem
swoje dobre strony. Nie byłem tylko mazgają.
- Muszę was kiedyś zabrać do cioci Judith – powiedział
Louis, odkładając pusty pucharek na stolik. – Tam jest naprawdę cudownie. A ciocia
sama was tam zapraszała. Pamiętacie naszą rozmowę sprzed dwóch tygodni?
- Kiedy tak Zayn bez przerwy mówił? – zapytałem retorycznie,
posyłając przyjacielowi znaczące spojrzenie. – Oczywiście, że tak.
- Wtedy ciocia przypadkowo słyszała naszą rozmowę i przyznała
się do tego. Polubiła was, choć przyznaje, że nie stała długo pod drzwiami
mojej sypialni. – Louis zamyślił się na krótką chwilę. – Och! I dodała, że w
końcu zdecydowałem się znaleźć bardziej wartościowych przyjaciół.
- Przecież ona nawet nie znała Selley’ów. – Zauważył Liam.
- Mylisz się. Kiedy byłem młodszy i z Benem spędzaliśmy
szmat czasu u mnie czy u niego na podwórku, ciocia częściej nas odwiedzała, bo
nie miała dzieci, lubiła przesiadywać z narzeczonym u nas w domu i opiekować
się moimi młodszymi siostrami. Bliźniaczki wtedy dopiero się urodziły, a ciocia
kocha takie malutkie dzieci. Dużo pomogła mamie. I przez te trzy lata, kiedy z
nami mieszkali, obserwowała Bena i doszła do wniosku, że mogą być z tej
przyjaźni same kłopoty. Powiedziała mi o tym, kiedy opowiadałem jej, jak się
zaprzyjaźniłem z wami. – Wyjaśnił.
- Ja też znałem swojego kuzyna z innej strony – wtrącił
Liam. – Też często spędzaliśmy wakacje, jak byliśmy mniejsi i zawsze wydawało
mi się, że on mnie lubi. A tu się okazało co innego.
Liam wyraźnie posmutniał na samo wspomnienie. Nie byłem
zdziwiony takim zachowaniem. Było mu ciężko szczególnie udawać przed rodziną,
która o niczym nie wiedziała. Byli świadomi tego, że Liam przyjaźni się z naszą
czwórką, ale nie byli świadomi tego, że Liam utrzymywał sporadyczne kontakty z
Mazzim. Nawet przy rodzinnych obiadkach mało kiedy się odzywali do siebie, o
czym powiedział mi przyjaciel.
*
Będąc w domu, zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Byliśmy sami
z Louisem; mama była w pracy, a po Gemmę przyjechał chłopak i obie miały wrócić
późnym wieczorem. Odwróciłem się, aby móc spojrzeć na Louisa, ale nie
dostrzegłem go na korytarzu.
- Louis? – zapytałem głośno, zaglądając do salonu i przy
okazji zostawiając tam marynarkę.
- Jestem w kuchni, skarbie – odpowiedział. Wtedy usłyszałem
ciche huknięcie, charakterystyczne przy zamykaniu lodówki. Z ciekawości
zajrzałem do pomieszczenia. – Gorąco dzisiaj na zewnątrz i strasznie chce mi
się pić, nie bądź zdziwiony – dodał, nie odwracając się. Ale w jakiś sposób
wiedział, że patrzę na niego.
- Przecież nic nie mówię.. skarbie. – Zagryzłem wargę,
lustrując uważnie postać chłopaka. – Może powiem tyle, że mam na ciebie wielką
ochotę, Tomlinson.
Obserwowałem, jak ciało Louisa lekko się napina, a ramiona
unoszą. Zastygł w bezruchu ze szklanką pełną soku w połowie pokonywanej drogi,
a twarz miał skierowaną w ścianę. W końcu wziął głębokiego łyka, podczas gdy ja
zrobiłem kilka kroków. Gdy odłożył naczynie na blat, obejrzał się, odszukując
moich oczu. Na jego wąskich ustach malował się przebiegły uśmiech.
- Och, ty już byś się chciał całować, Styles. – Westchnął,
podchodząc.
- Być może nie tylko – odparłem, oblizując lubieżnie wargi.
Doskonale wiedziałem, że jego wzrok pobiegnie za moim językiem i nie myliłem
się. Z satysfakcją obserwowałem, jak chłopak oddycha coraz głębiej, a jego oczy
zaczynają błyszczeć w przyjemny sposób.
- Wiesz, że możemy tego żałować? – zapytał dla upewnienia,
kiedy sięgnął dłonią do mojego krawatu i powoli zaczął go rozwiązywać.
- Wiem, że możemy to wspominać bardzo długo z wielką
przyjemnością – powiedziałem cicho, całując jego wargi. – Gdybyś nie chciał,
nie patrzyłbyś na mnie jak na ulubione ciastko, które chcesz schrupać –
dodałem, omiatając ciepłym oddechem usta chłopaka.
Louis zaśmiał się cicho.
- Zdajesz sobie sprawę, jak trudno było mi wysiedzieć w
kawiarence? – zapytał, pozbywając mnie krawatu i puszczając go niezdarnie na
podłogę. Powoli palcami odszukał pierwszego guzika mojej białej, eleganckiej
koszuli. – Kiedy pomyślałem, że siedzisz obok mnie… taki wystrojony i
przystojny, i że mnie obserwujesz, i też nie możesz się doczekać, aż w końcu
będziemy sami… - musnął kącik moich warg, powoli odpinając guziki koszuli. –
Powinni cię zamknąć za taki wygląd.
- Skończ już gadać i po prostu to zrób – mruknąłem,
napierając z gwałtownością na usta chłopaka.
Byłem spragniony jego bliskości. Może i Manchester nie był
tak daleko od Holmes Chapel. Jednak nie pozwalaliśmy sobie na częste spotkania.
Louis miał pracę w ciągu roku szkolnego; nie chciałem go od niej odciągać.
Prędzej czy później i tak spotkalibyśmy się i mogli nacieszyć sobą za wszystkie
miesiące, kiedy nie mogliśmy się nawet dotknąć.
Kiedy rozdzieliłem językiem nasze wargi, chcąc pogłębić pocałunek,
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie z głośnym mlaśnięciem,
w ciszy oczekując, aż ponownie usłyszymy delikatny dźwięk, roznoszący się po
pomieszczeniu. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Louis wciąż trzymał mój
podbródek; czułem jego oddech na swojej twarzy. Pojawiło się pomiędzy nami małe
napięcie, kiedy wstrzymaliśmy oddechy i tkwiliśmy w tej ciszy, która nie trwała
długo, gdyż dźwięk dzwonka szybko rozbrzmiał ponownie.
- Świetne wyczucie czasu – mruknął Louis, puszczając mnie.
- Zrobię temu komuś awanturę, zobaczysz – powiedziałem
cicho, przybierając bojowy wyraz twarzy.
Poszedłem do drzwi. Naprawdę byłem skłonny do niemiłego potraktowania
osoby, która zakłóciła nam chwilę. Zanim jednak zdążyłem położyć dłoń na
klamkę, coś sobie przypomniałem i musiałem się tym natychmiast podzielić z
Louisem. Dlatego cofnąłem się o kilka kroków, patrząc na przyjaciela z
korytarza. Nie ruszył się z miejsca ani o centymetr.
- Dlaczego nie udajemy, że nie ma nikogo? – szepnąłem.
Po mieszkaniu ponownie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Louis
westchnął, przewracając teatralnie wzrokiem.
- Po prostu… otwórz te cholerne drzwi i wracaj do mnie. –
Ponaglił mnie ruchem dłoni, co mnie rozbawiło.
Otworzyłem drzwi, wyglądając na równie zaskoczonego, jak mój
gość.
- Mam wyczucie czasu – powiedziała wesoło, pewnie wchodząc
do mieszkania. – Chętnie popatrzę jak się przebierasz.
- Właściwie to ja nie… - zacząłem, ale przyjaciółka mi
przerwała.
- Nieważne. Słuchaj mnie tylko. – Mówiła podekscytowana,
zniżając ton, jakby miała wyjawić mi swój sekret. – Długo nad tym myślałam i…
wpadłam na genialny pomysł! Harry, to odmieni twoje… w zasadzie wasze życie! –
dodała z naciskiem. – Ty i twoi przyjaciele w końcu będziecie mogli spełnić
swoje marz… o, cholera! – zawołała, patrząc szeroko otwartymi oczami na Louisa,
który właśnie stanął w drzwiach kuchni i oparł się ramieniem o framugę.
- Jaka tam cholera… - mruknął rozbawiony. – Przecież nie
zapomniałaś mnie, Nathalie. Nie uwierzyłbym w to.
Uśmiechnąłem się, patrząc na chłopaka. Jednak Nathalie nie
czuła jego żartów. Kiedy mówił, nie mrugnęła nawet okiem. A potem spojrzała na
mnie i dałbym sobie głowę uciąć, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Byłem zaskoczony tą reakcją.
Nathalie opuściła głowę, zasłaniając oczy.
- Czy ja właśnie wam w czymś przeszkodziłam? – zapytała na
wydechu.
- Nie – zaczął Louis, powodując, że spojrzała na niego z
wyraźną ulgą w oczach. – Ćwiczyliśmy tylko anatomię. Wiesz… w praktyce zawsze
lepiej, a Harry’emu przyda się na studia medyczne.
- Studia medyczne? Przecież miałeś w planach prawo. –
Spojrzała otępiała na mnie, próbując odnaleźć odrobinę wyjaśnienia w moich
oczach.
- Nathalie… - zacząłem spokojnie, ale wtedy dziewczyna
wszystko zrozumiała.
- Nienawidzę cię, Louis! – Zawołała zdenerwowana, uderzając
zaciśniętą pięścią o klatkę piersiową chłopaka. – Zawsze musisz tak ze mnie
żartować? – zapytała z wyrzutem. Zaraz jednak potrząsnęła głową, powoli
przemieszczając się w stronę wyjścia. – Okej, okej, już. Ja wyjdę. Powiedzmy,
że mnie tu nie było. Wy wrócicie do… ćwiczenia anatomii… - Louis zaśmiał się,
ale Nathalie zignorowała to, przybierając na twarz zawstydzony uśmiech. – W
każdym razie mnie tu nie było. Zapomnijcie.
- Ale chciałaś mi coś powiedzieć – zatrzymałem ją, zanim
wyszła.
- To nic takiego, Hazz. Jutro pogadamy. – Uśmiechnęła się
pewniej, klepiąc mnie lekko w policzek. – Wątpię, że macie dużo czasu, więc… do
zobaczenia!
Zniknęła, zatrzaskując za sobą lekko drzwi. Przekręcając
klucz w drzwiach, usłyszałem kroki. Zaraz potem ciepłe ramiona Louisa objęły
mnie, a na karku złożył krótki pocałunek.
- To… na czym stanęło? – zapytał, powodując na moich ustach
szeroki uśmiech.
*
Kiedyś byłem skłonny powiedzieć, że moje życie biegnie
donikąd. Załamywać się z najdrobniejszych potknięć i płakać w samotności, nie
chcąc pokazać światu, jak bardzo słaby i kruchy jestem. Potrzebowałem wsparcia od
osoby, która po prostu by mnie rozumiała, bez słów. Która zawsze zjawiałaby się
w momencie, kiedy jej najbardziej potrzebowałem.
Potrzebowałem przyjaciela.
Prawdziwego
przyjaciela.
Teraz łatwo jest przywiązać się do kogoś, nazwać go
przyjacielem i zwierzać mu się z najbardziej intymnych sekretów swojego życia.
A potem tego żałujemy, bo osoby okazują się być fałszywe. Potrafią owinąć nas
wokół palca, a my tańczymy dla nich jak nam zagrają, nawet nie zdając sobie z
tego sprawy. Trzeba nauczyć się szukać osób o szczerych intencjach, których
możesz nazwać przyjacielem.
- O czym myślisz?
Westchnąłem ciężko, wtulając się w ciało Louisa. Od
dłuższego czasu nie odzywałem się, patrząc tępo w okno znajdujące się
naprzeciwko mojego łóżka. Obserwowałem gałęzie drzewa uginające się pod wpływem
letniego wietrzyku. Odchyliłem głowę w tył, aby móc spojrzeć na chłopaka.
- O tobie – odparłem cicho, całując linię jego szczęki.
Uśmiechnąłem się, przymykając powieki. – To zabawne, że wszyscy biorą nas za
takich bliskich przyjaciół.
- Przecież nimi jesteśmy – zauważył, bawiąc się moimi
włosami.
- Tak – przytaknąłem. – Ale nie tylko. Przecież tylko przyjaciele się nie całują, a już
na pewno nie śpią ze sobą – dodałem, zagryzając wargę. Poczułem rumieńce,
wkradające się na moje policzki, kiedy tylko wspomnienia sprzed paru chwil
zaczęły do mnie docierać.
Przewróciłem się na brzuch, podpierając na łokciach i
patrzyłem na Louisa. Sięgnąłem jedną dłonią ku jego twarzy, ujmując jego
policzek i gładząc kciukiem. Uśmiechnąłem się do swoich myśli. Dlaczego tak
bardzo starałem się wierzyć, że to moi kuzyni są dla mnie najbliżsi? Że to im
mogę ufać? Dlaczego nie starałem się wcześniej zbliżyć do Louisa, tylko
urzeczywistniałem coś… co w zasadzie nie istniało? Tu już nie chodzi o to, że
czułem się zakochany w nim bez pamięci. Byłem święcie przekonany, że nawet
gdyby Louis zakochał się w jakiejś dziewczynie, wciąż bylibyśmy bliskimi
przyjaciółmi.
- Bardzo wiele ci zawdzięczam – wypowiedziałem powoli,
zatrzymując wzrok na jego ustach.
- Mi? – zdziwił się. – Co ja takiego mogłem zrobić?
Uśmiechnąłem się, przenosząc wzrok na jego szaroniebieskie
oczy, w które uwielbiałem się wpatrywać długimi chwilami.
- W pewien sposób – ciągnąłem tym samym cichym i spokojnym
tonem – pokazałeś mi, jak bardzo ludzie są prości. Jak uciekają od problemów
zamiast się z nimi zmierzyć. – Uśmiechnąłem się. – wiem, że zanim mama nakryła
nas tego dnia na pocałunku i powiedziałem jej prawdę, ty wcześniej jej coś
sugerowałeś. Dlatego to przyjęła tak… naturalnie? – Westchnąłem, znów
opuszczając wzrok na jego usta, których kształt kreśliłem kciukiem. – Wiem,
jaką jest histeryczką. I wiem też, że podjęłaby pochopną decyzję, gdybyś nie
porozmawiał z nią przed przyjazdem ojca w weekend. A tak… skończyło się
rozmową.
- Nie mogłem patrzeć na to wszystko, wiesz o tym.
- Mhm. – Mruknąłem potakująco, składając długi pocałunek na
jego ustach. – Czasem miałem ochotę stąd zniknąć. Bo… komu byłem potrzebny?
- Mi jesteś – odparł poważnie Louis, kładąc dłoń na mojej,
którą ciągle trzymałem na jego policzku.
- Teraz – podkreśliłem. – Ale wtedy… och, Louis. No powiedz.
Byłem bo byłem. A gdyby nagle mnie zabrakło, to mało kto odczułby brak mojej
obecności – dodałem przytłoczony.
Uśmiechnąłem się, składając na jego ustach długi pocałunek.
- Wiesz? Kocham cię.
Dostrzegłem dziwną iskrę w jego szaroniebieskich tęczówkach,
kiedy wypowiadałem te dwa dosyć istotne słowa. Nie wiem, co mnie natchnęło. Po
prostu poczułem potrzebę powiedzenia tego na głos. Nie liczyłem na to, że coś
się między nami zmieni. Odpowiadał mi luźny związek bez zobowiązań, choć oboje
byliśmy względem siebie wierni w pewien sposób. Żaden z nas nie spotkał w
przeciągu tych dwóch lat nikogo, kogo obdarzyłby większym uczuciem, niż
darzyliśmy siebie nawzajem.
Louis westchnął głośno, nie będąc zdolny wypowiedzieć
żadnego słowa. Po prostu mnie pocałował w czubek nosa, układając moją głową na
swojej klatce piersiowej. Słyszałem idealnie przyspieszone bicie jego serca i
uśmiechnąłem się wiedząc, że to ja byłem tego powodem.
Mi się bardzo podoba :) Bardzo, bardzo :D W ogóle Wasze opowiadania są w pewien sposób cudowne. Takie wyjątkowe. A jeśli chodzi o INC to nie jestem zawiedziona. Wiedziałam, że ta historia bedzie oparta głównie na ich przyjaźni i to jest piękne.Nie umiem pisać jakichś satysfakcjonujących komentarzy, więc powiem tylko że te opowiadanie jest genialne i będę w siódmym niebie jeśli napiszecie kolejne o Larrym ^____^
OdpowiedzUsuńBuziaczki xxx
I co mogę powiedzieć, chyba tylko tyle, że mi osobiście bardzo się podoba;) I oczywiście cieszę się, że planujecie drugą część którą z wielka przyjemnością przeczytam zresztą jak cała waszą twórczość która ma w sobie to coś i chce się do niej wracać niejednokrotnie ;) Ania xx
OdpowiedzUsuńBoże kocham to opowiadanie i nie mogę sie doczekać kolejnego.Mam nadzieje, że nie przestaniesz pisać. Szczerze nie spodziewałam się tak fajnego zakończenia. W sumie nie lubię czytać scen 18+ a ty nie robisz więc Cię kocham <3 Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadanie :D I mam nadzieję, że przyniesie Ci ono wiele sukceó na tym blogu :-D
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy komentowałam notki, ale teraz czuję się zobowiązana, aby to zrobić. Epilog jest śliczny. Przemyślenia Harolda są napisane genialnie! Wszystkie wasze opowiadania są cudowne. I teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że NIE JESTEM ANI TROSZKĘ ZAWIEDZIONA. Wręcz przeciwnie. Jestem cholernie zadowolona i szczęśliwa. Odwaliłyście kawał dobrej roboty! Nie mogę się doczekać kontynuacji i życzę wam jak najwięcej weny ;D Proszę cię bardzo, abyś informowała mnie dalej na tt (@MrsCzarnaaa) Przepraszam, jeśli ten komentarz jest głupi i bezsensowny, ale czułam potrzebę aby to skomentować. Chcę was po prostu bardzo mocno pochwalić, bo jesteście genialnymi pisarkami ;*
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!!!!!!tylko szkoda, że takie krótkie :'(
OdpowiedzUsuńI nie ma dalszego ciągu SZKODA:-\
Ale za to bardzo bardzo bardzo mi się podobało!!!!!!!!
A co dalej z nimi się działo???????
no jest ciąg dalszy. YAABM to kontynuacja tego i tam rozwinę relację pomiędzy nimi. i to, co działo się z nimi dalej. :3
UsuńTo koniec...trudno mi zrozumieć, że to już koniec. Zżyłam się z opowiadaniem, czekając z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Jeżeli wieczorem nie widziałam info o nowej notce i tak wchodziłam na waszego bloga i czytałam poprzednie rozdziały, opowiadania, czy one shoty. Na prawdę widać tu ogroomny talent, którego ja chciałabym posiadać choć połowę. Nie znaczy, że jestem zazdrosna...no może trochę, ale nie zmienia to faktu, że puki jesteście na tym blogu, ja będę z wami, bo zakochałam się, w tym wszystkim. Co do INC: widać że włozony jest w to kawał dobrej ...WSPANIAŁEJ roboty. Rozdziały nie są nudne i łatwo się je czyta, a poruszają inne tematy niż tylko związek Lou i Hazzy. Jestem pod wrażeniem ( nie wiem czy się przypadkiem nie powtarzam) i z wieeelką chęcią będę czytać YAABM . Dziękuję za możeliwość czytania czegoś takiego. Życzę wam samych sukcesów z kolejnymi opowiadaniami i weny, która czasem się przydaje (coś o tym wiem, bo sama coś czasem wypocę :D). Pozdrawiam! ♥
OdpowiedzUsuńTrochę się zdziwiłam tym "luźnym związkiem", ale w sumie okej.;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że chociaż przeczytałam każdy rozdział opowiadania to nigdy go nie skomentowałam. Wstyd mi... ale chcę powiedzieć, że było piękne. Pasuje mi, że nie było zbyt wiele Larry'ego - tak w sam raz. Historia śliczna i taka... realna <3
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham i nie mogę się doczekać Waszych dalszych prac :*
niesamowite < 3
OdpowiedzUsuńkooocham too i czekaaam na YAABM ;3
UMRZYŁAM *__________________________________*
OdpowiedzUsuńI LOVE IT <33
boskie! czekam na kolejna czesc, codziennie pare razy sprawdzalam czy nie ma nowego rozdzialu, od twohego pierwszego opo, wszystko czytam, ale teraz dopiero mnie natchnelo na napisanie kom, powinnas wysac ksiazke! masz wielki talent, kocham twoje opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś mi w ten, jakże uroczy, zimowy wieczór :3 Autentycznie, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać, a teraz pisać. Mam zamiar podsumować to wszystko, a moją ocenę zostawić jak wisienkę na całym torcie :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ogólne ukazanie Harry'ego jako chłopaka niezbyt lubianego i niedocenianego było ogromnie ciekawe. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podobał. Dlaczego? Powtarzałam już to wiele razy. Po prostu utożsamiałam się z nim. Niezwykłe uczucie, wiesz? Opis uczuć dokładnie pozwalał mi poznać jego osobowość i go zrozumieć. Nie ma tu żadnego udawania. Istnieje tylko czysta rzeczywistość. Od początku do końca pokazuje każdy szczegół życia pośród ludzi, którzy cię okłamują. Między innymi stosunek Harry'ego do własnej matki. Przez otoczenie stracił poczucie zaufania i uczucie bycia kochanym. "Wydaje mi się, że łatwiej mi było powiedzieć sobie, że mama mnie nie kocha niż podzielić się z nią swoimi problemami.", właśnie. Wszystko zaczęło się przesłaniać obrazem, który dali mu ludzie. Każdą rzecz starał się sobie wytłumaczyć. Ma to dużo wspólnego z sytuacją Harry'ego podczas pobytów z jego ojcem. Cierpiał, ale bał się być wyśmianym, bał się, że nikt mu nie uwierzy, że dla nikogo nie ma to znaczenia. Gdzie tak naprawdę stanowi to ogromny problem, na co wskazywała scena, kiedy Harry chciał skończyć swoje życie i skoczyć z mostu. I tu pojawia się Louis.
Oh, Lou, Lou, Lou... Przyznaję, ludzi takich jak on nie ma za wiele. Ale nie mniej jednak są, gdzieś ukryci i niepozorni pośród nas. No właśnie, niepozorni. Wystarczyło kilka sytuacji, które opierały się na zaufaniu. Nawet pomoc w matematyce. Harry musiał uwierzyć w to, że Lou naprawdę chce mu pomóc. Wystarczyło samo podejście starszego chłopaka do sytuacji. Uśmiechnięty, miły, nie oceniał go.
Szczerze, fakt Louis jest biseksualista mnie zaskoczył. Mimo tego, że wiedziałam, że opowiadanie będzie się opierać na Larrym w większym czy w mniejszym stopniu.
Pamiętasz też pewnie, jak narzekałam, że chciałabym zajrzeć do jego główki. I nastąpiło to przy wpisach z pamiętnika. Poszczególne momenty przyjaźni były opisane coraz bardziej uczuciowo. Sposób w jaki go postrzegał nie skupiał się tylko na zauroczeniu czy miłości, przede wszystkim dotyczył przyjaźni. Troska jaką otaczał Harry'ego w moich oczach była taka delikatna. Wiedział, że chłopak mu ufa i nie chciał złamać żadnej granicy. Dlatego niczego nie oczekiwał poza przyjaźnią. Czy to nie piękne? Być dla kogoś tak po prostu. Kochać go. Nie ważne czy jak przyjaciela, czy darzyć go głębokim uczuciem. Samo uczucie posiadania takiego oparcia wiele znaczy. Po prostu wiesz, że on i tak wyciągnie cię ze wszystkiego.
Podsumowując sam epilog, no cóż, związek nabrał małego tempa i przerodził się w miłość opartą na prawdziwej przyjaźni. Seksowny i pewny siebie Harry? Podoba mi się ta zmiana. Pokazuje drugie oblicze. Szczęśliwej i zakochanej osoby.
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że zaprzyjaźnił się z Liamem. Jak wspominałam kiedyś, też jest wartościową osobą. Wartą zainteresowania. Zayn i Niall? Kolejne osoby, które rozświetliły życie Harry'ego.
W końcu scena końcowa. Bardzo subtelna, jednocześnie namiętna i pełna pożądania wzmaganego różnymi uczuciami. Nie bali się zrobić następnego kroku, bo darzyli się zaufaniem. "Kocham Cię" - jedno słowo. Wiele znaczeń. Idealnie oddaje miłość, która powinna istnieć, a nie być wyświechtanym, pustym słowem.
Teraz coś całkiem ode mnie. Absolutnie nie mam ci za złe, że to nie był Larry taki jakiego niektórzy od ciebie oczekiwali. Ta historia nie potrzebowała tego. Ona sama w sobie była czystą magią. Ubrana w odpowiednie i harmonijne słowa. Napięcie wytwarzało się z rozdziału na rozdział i zaskakiwało. Nabierało tempa. Były wzloty i upadki. Szczerze, jestem pod ogromnym wrażeniem twojego talentu. Żadne słowa tego nie oddadzą. Zakończyło się tak jak powinno. Jeżeli ludzie oczekują tylko historii, gdzie Larry to miłość, pocałunki i seks, to nie jest to zbyt ambitne. Czasami trzeba docenić, zauważyć te iskierki, które były w twoim opowiadaniu. Oczywiście, szanuję każdego, ale uważam że miłość to coś głębokiego i trzeba umieć dotrzeć do jej najpiękniejszych zakamarków.
UsuńDobra, filozofuję... Ehh... *Agatka, ogarnij się!*
Więc znasz moją opinię, podsumowanie także. Na koniec, chcę ci podziękować za te wszystkie uśmiechy na mojej twarzy, ekscytację, łzy, chwile zastanowienia i przede wszystkim miło spędzone godziny? (chyba tak:) czytając coś z czym spotkałam się po raz pierwszy. Dziękuję. x
@amazaynnie
o, Agatka! miło wiedzieć tu inną Agatę.
Usuńzgadzam się - ta historia tego nie potrzebowała.
nie było tu dzikiego seksu i "kocham cię" na każdym kroku.
HISTORIA JEST GENIALNA.
naprawdę, dziewczyny ŚWIETNIE się spisały.
od początku do końca, wszystko rozegrały delikatnie, pięknie to przedstawiły.
Harry wiele przeszedł, bo fakt bycia bitym jest traumatycznym przeżyciem. Jest bardzo wrażliwy, o tyle było mu trudniej.
ZWRÓĆCIE UWAGĘ na to, że Harry, gdy kończył szkołę, miał może 18, 19 lat. TO ZA WCZEŚNIE na to, czego mogłyście się spodziewać, czyli ślubu i LARRY FOREVER. 18 lat to bardzo wcześnie na poważne deklaracje, bo tak, serio, uwierzcie mi - tylko Bella w "zmierzchu" wychodzi za Edwarda w wieku 18 lat, to się nie zdarza w normalnym życiu we współczesnym świecie, żeby od razu być tak pewnym.
to dla Louisa i Harryego była nowość. Nie byli w 100% gejami. Ufali sobie.
forma "luźnego związku" przerodzić się mogła później w dojrzały związek.
WSZYSTKO POTRZEBUJE CZASU.
osobiście jestem dumna z dziewczyn.
WSZYSTKO JEST NA MIEJSCU, wszystko trzyma się całości, pięknie przedstawione.
brawa.
Właśnie zabiłyście człowieka *_________________________*
OdpowiedzUsuńJejku słodkie :)
Szkoda że to już epilog :((
Pozdrawiam ;*
- Jula ♥
To było piękne. Omg aż mi łezka poleciała :)))
OdpowiedzUsuńLepiej nie mogłaś tego napisać !
DZIĘKUJĘ.
OdpowiedzUsuńWoW *.* omg rzygam tencza :D buehehehehehe zajebiasty rozdzial :D nie mam weny i nwm co ci oryginalnego napisac :( YAABM mowisz ?? *.* i juz wiem ze bd to czytal ponad 10 razy minimum :D Przykro mi ze nie dodaje komenta wczesniej ale zaczytalem sie na czyms innym :D nie niemusicie byc zazdrosne :d hahahaha nikt wam niedorownoje w pisaniu wiec spk a nawet jesli to mam to w powazaniu i zostaje tutaj 4ever i basta ! :D serio mam zmule i nwm co napisac chcialbym wam powiedziec ze dziekuje wam za to ze piszecie tego bloga ze ja tez chcem tak pisac (ale to juz wiecie ) ale niestety nie sprawdzam sie na dlugich opowiaaniach . . . leniem jestem :( no coz ja taki z natury a z natura sie nie walczy moi kochani :D ja o sobie a powinieniem o was -.- no ale sie nie obrazajcie nooooooo :D kocham was ( raczej bo was nie znam osobiscie ) wiecie to i nie musze wam tego pisac co ? hahahahaha wielbie moment w kafejce jak luis sie pojawil :D nwm czemu ja mam takie odchyley . . . nieee no sie poddaje papapapapa nwm co pisac :( kocham wielbie caluje i wgl.
OdpowiedzUsuńPS. czekam na nowe RAZ DWA RAZ DWA!!! NIE OBIJAC SIE PRACOWAC LUDZIoM TRZEBA SZCZESCIE DAC JAK SIE BIERZESZ ZA TAK ZAJEBISTEGO BLOGA TO MUSIESZ BRAC ODPOWIEDZIALNOSC ZA TO ZE FANI CIAGLE MAJA NIEDOSYT!!! :D powodenia :*
Bardzo rzadko dodaję komentarze, ale teraz poczułam wewnętrzną potrzebę aby coś od siebie napisać. Jednym słowem. Jestem pod wrażeniem. Ogólnie całe opowiadanie, bardzo ciekawy pomysł. Taki z życia wzięty, ale napisany tak ciekawie że nie da się odkleić oczu od monitora. Co chwilę wchodzi do na stronę z nadzieją że pojawia się nowy rozdział. Uwielbiam to jak opisujesz postać Louisa. Idealnie, a Harry? Zamknięty w sobie, również bardzo ciekawa postać. To jak otwierał się przed Louisem, to jak się poznawali. Jednocześnie można wynieść z tego jakiś mądry morał. To z kuzynem Harrego, zabiłbym gnoja jednocześnie chciałabym wiedzieć co go skłoniło do takiego postępowania. Jeszcze jedna sprawa, poruszyłaś temat że trochę nas przetrzymasz. Spróbuj a nie ręczę za siebie. Wiem, pewnie wszyscy tak piszą ale ja jestem taka tego wszystkiego ciekawa! A Ty nas tak trzymasz, uh. Nie chcę czekać znowu miesiąca na następną notkę, nie przeżyję tego! Jednym słowem, super. Jeśli już jestem szczera, to odważę się napisać, (mam nadzieję że to czytasz.. O.o) błagam na kolanach o shota lub opowiadanie z Niamem. Uwielbiam ten parring, a tak mało osób o nich pisze. Kocham Larrego ale mała zmiana nie byłaby w sumie zła. No to w sumie tyle ode mnie, mam nadzieję że nie zabijesz mnie za to że się troszkę rozpisałam... Em.. Momencik, jeszcze jedno. Żebyś miała co czytać, bo to chyba pierwszy raz kiedy komentuje tutaj opowiadanie a przeczytałam wszystkie teksty na tej stronie. Dobra, piszę dalej O.o Jeśli chodzi o Twój styl pisania i o to jak opisujesz poszczególne sytuacje. Rozpływam się, dosłownie i w przenośni. Uwielbiam, od razu czuję się taką atmosferę tego opowiadania. Nie każdy to potrafi, a to jest cenny dar. Ty go masz, oczywiście jakby inaczej! Uwielbiam ten klimat kiedy czytam nowe notki, czuję się jakbym siedziała w ulubionym fotelu, z ciepłym kakao w jednej dłoni, i ukochaną książką w drugiej. A tak naprawdę siedzę na łóżku i wlepiam gały w monitor. Dobra, już kończę. Wybacz >.<
OdpowiedzUsuńNo więc weny przez ferię! Wyobraź sobie że ja mam ferie dopiero od 18 Lutego! Ale cóż, uroki mieszkania w Norwegi.. -.- Głupi kraj.. I nie przetrzymuj nas za długo z nową notką. Miłych i udanych ferii :)
No więc tak przeczytałem, obydwa wasze opowiadania o Larrym. Jest to wasz TALENT, skoro umiecie przyciągnąć tyle ludzi do opowiadania o Larrym. Powiem wam, że po przeczytaniu SLYG, tak naprawdę zacząłem wierzyć w Larrego, na początku było to takie takie nie trwałe twierdzenie. Dopiero po przeczytaniu opowiadania zrozumiałem, iż to nie jest zwykły Bromance, lecz to jest już prawda i tego nikt nie zmieni. Co do waszego stylu pisania, uwielbiam go: Brak zbędnych (według mnie) opisów otaczającej ich przyrody, przez co większe skupienie się na samych bohaterach. Mamy tą możliwość, poznania ich odnowa, pod inną postacią razem z nimi. Z niecierpliwością będę czekał na pierwszy rozdział YAABM. Trochę ciężko mi będzie teraz zamknąć stronę, nie dostając powiadomienia na tt o nowym rozdziale. Trudno w to uwierzyć, ale przywiązałem się do tych opowiadań. Zawsze jak ktoś mnie prosi o ciekawego bloga, podaję im właśnie ten WASZ. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec historii która naprawdę zasługują na dalszą część. Nie wiem jak zakończyć moją wypowiedź może po prostu napiszę .. DZIĘKUJĘ ! - @Adijossss
OdpowiedzUsuńmiałam obawy.
OdpowiedzUsuńnaprawdę, miałam obawy jak bardzo możecie mnie rozczarować.
potwierdziło się - rozczarowałyście mnie.
w piękny sposób, który doprowadził mnie do łez.
idealne opowiadanie.
cudowny epilog.
poproszę o więcej takich pozytywnych rozczarowań i zaskoczeń.
świetnie, świetnie to rozegrałyście.
jestem z Was dumna.
dobrze, osobiście - dodałam tu już 2 komentarze, wychwaliłam Was, i mam takie zapytanie - jest sens kontynuowania tej opowieści? Szczerze, jestem, jak mówiłam, pozytywnie zaskoczona końcówką, rozegrałyście to pięknie, i może tak powinno zostać? Po co psuć coś, coś stworzyłyście Narrym. Stworzcie inny portret Narryego, ale moim zdaniem (i tak zrobicie jak będziecie chciały, co mi do tego) nie powinnyście niszczyć związku Harry-Louis Niallem.
OdpowiedzUsuńoczywiście, jeśli chcecie rozwalić ich związek, bo możliwe że chcecie zawrzeć tylko element Narryego jako przyjaźni?
czekam na odpowiedź.
jeśli byłby Narry, to byłby to shot, który byłby oparty na zupełnie innej historii. to nie miałoby żadnego powiązania z INC.
Usuńbędzie kontynuacja, gdzie Niall nie będzie miał żadnego wpływu na związek Larry'ego.
czy jest sens? nie wiem. kto uważa, że tak nie jest, nie będzie po prostu czytał YAABM, proste. nie będę nikogo do tego zmuszać. kto uważa, że tak się powinno zakończyć, powinien zostać na tym etapie opowiadania. :3
Nienawidzę luźnych związków. Wkurzają mnie osoby, które są w związku który uważają za luźny, bez zobowiązań. Moim zdaniem jak już z kimś być to tylko dla siebie, nie dzielić się z tym nikim i nie być jakimś kołem zapasowym dla drugiej osoby. Nie rozczarowałaś mnie. W epilogu zauważyłam, że przedstawiłyście dotyk i zbliżenie Larrego tak delikatnie. A przynajmniej ja to tak wyczułam. Niby Harry wyszedł z inicjatywą, żeby się zabawić, ale sposób w jaki potem Lou go pocałował w szyję, a potem w łóżku jak leżeli i H. pocierał kciukiem policzek L.... to było magiczne. Lubię takie momenty. Rzeczywiście po epilogu czuć niedosyt. I to mi się z jednej strony podoba, bo jestem ciekawa co wymyśliłyście w kontynuacji. Jednak to nie zmienia faktu, że chciałabym jakieś jaśniejsze zakończenie. Uwielbiam to opowiadanie, jest taką odmianą od tych wszystkich innych. Delikatnie się czytało i czułam się jakbym była w innym świecie. Really, thanks. *.* <3
OdpowiedzUsuńjaśniejsze zakończenie?
Usuńa co, spodziewałaś się wyjaśnienia co do ostatniej literki?
zgadzam się, że opowiadanie jest cudowne, ale moim zdaniem dobrze zakończyły epilogiem w tym stylu.
luźny związek zaczyna się przeradzać w coś innego, co możesz przeczytać w ostatnich zdaniach.
autorzy nie zawsze muszą wszystko dopowiadać, tutaj zrobiły to umiejętnie.
chyba nie zdarzyło mi się jeszcze opublikować czegoś, co miałoby w pełni jasne zakończenie - choć przyznaje, wydawało mi się, że tutaj i tak wiele wyjaśniłam. :o
Usuńluźny związek - anonim (dziwnie mi się tak zwracać, ale nie ma żadnego podpisu) dobrze napisał. zresztą. patrząc nawet na opis YAABM można dojść do wniosku, że to już nie tylko luźny związek ich łączy.
Kocham was za to opowiaanie! ono jest po prostu nie amowite nawet dzieki temu ze jest malo scen ze tak to ujme seksualnyc ale e wszystkie opisy ogolnie wszystko jest wspaniale i bardzo wam dziekuje za napisanie tego DZIELA bo z czystym sercem moge to opowiadanie tak nazwac :))) i czekam na wiecej :))))))
OdpowiedzUsuńGenialny!!!
OdpowiedzUsuńJest tak cudowny, że wybaczam to iż jest to epilog. ;)
Cieszę się, że tak to się wszystko potoczyło. Harry zasłużył na to by być szczęśliwym, zwłaszcza po tych wszystkich przykrościach jakie go wcześniej spotkały.
Powiem jeszcze raz, jest cudowny. Zazdroszczę talentu.
Myślę, że to opowiadanie przypadło mi tak do gustu właśnie dla tego, że przede wszystkim chodzi tu o ich przyjaźń. W wielkim skrócie ta historia to jedna z najlepszych historii jakie czytałam. Uwielbiam wszystko co piszecie, czy pisałyście, ale ta jak dla mnie dotychczas jest najlepsza. Hazz i Lou są przesłodcy.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie mogę się doczekać nowego projektu, zapowiada się nieźle.
Jeszcze nigdy nie czytałam op. o Larrym w którym chodzi o przyjaźń. To jet świetne!
OdpowiedzUsuńChciałabym też zaprosić na nowego bloga:
http://angelisirresistible.blogspot.com
Fabuła.
Harry, sprawiający problemy nastolatek, trafia na studia artystyczne. Do klasy dołącza Louis - jego anioł, który ma za zadanie go nawrócić. Co się stanie jeśli ludzka słabość przezwycięży Louisa? Czy Harry zniszczy jego anielską czystość? Czy Harry da Lou'iemu przesmak młodości? Miłości? Czy każdy dotyk Harrego będzie sprawiał, że Lou uzależni się od niego? Czy ich niewidzialna, silna nić zbliży ich do siebie jeszcze bardziej?
Kocham Was ! X Jesteście cudowne . Najpiękniejszy blog jaki czytałam o Larrym . Prolog... A prolog piękny i taki słodki? Tak . Słodki. Czuły i wyraża tyle emocji. Zakochałam się w tym bloga . Każdy rozdział był , jest dla mnie wyjątkowy. Wszystko co piszecie odzwierciedla prawdziwe życie. Nic nie jest naciągane , bez zbędnych akcji. I to że jak w każdych opowiadaniach Larry nie zaczynał się od drugiego rozdziału. Były wzloty i upadki. Niesamowite. Chcę abyście dalej mnie informowały ! Nie przeżylabym bez was i waszego wszystkiego. Czekam na kontynuacje ! Jeszcze raz ; Kocham Was xxx ! @Kalink_Kaa
OdpowiedzUsuńCudowny epilog. Wzruszyłam się tym wyznaniem miłości.
OdpowiedzUsuńW ogóle całe opowiadanie było piękne. Cieszę się,że połączyła ich prawdziwa przyjaźń i może coś więcej.
jesteście wspaniałe :)xx
Koniec... Trudno mi w to uwierzyć, że pewna historia dobiegła końca... Ogromnie ciesze się z wiadomości, że będziecie pisały dalej. Zżyłam się z tym blogiem...
OdpowiedzUsuńCzas na podsumowania... Zawsze wtedy trudniej przychodzi mi napisanie czegokolwiek niż pod poszczególnymi rozdziałami... Sama nie wiem dlaczego...
Strasznie podoba mi się ta historia... Jest taka inna... Z głębią... z przesłaniem... Nie wiem z czym, ale porusza poważne tematy i nie traktuje ich po łebkach. Dzięki wam mogłam poznać innego Harry'ego, wrażliwego chłopaka, którego życie w pewnym momencie przerosło... Z przyjemnością czytałam kolejne rozdziały i może nie będę pisać tu tego wszystkiego co czułam, bo zasypywałam was komentarzami praktycznie pod każdym postem... Podoba mi się to zakończenie. Na początku myślałam, że będzie brakować tego prawdziwego związku, ale potem zdałam sobie sprawę, że nic nie jest bardziej prawdziwe od tego co napisałyście... Dwaj tacy różni chłopcy i piękna przyjaźń, która połączyła ich mam nadzieję, że na zawsze... Chciałabym, by kiedyś padły te magiczne dwa słowa, ale teraz najbardziej cieszę się ze zmian, jakie nastąpiły... Harry zrozumiał wiele rzeczy i w końcu budzi się z uśmiechem na ustach. Ma oddanych przyjaciół, którym może zaufać... Jego życie zmieniło się diametralnie. Podoba mi się też fakt, że sytuacja w domu jest zdecydowanie lepsza. Długo byłam zła na jego mamę, ale teraz jestem z niej dumna. W końcu przejrzała na oczy. W końcu wszyscy przejrzeli...
Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać... Może tylko to, że zostaje z wami jak długo mnie nie wykopiecie ;) To jeden z pierwszych blogów, które pokochałam i każda kolejna historia jest lepsza od poprzedniej. Mam nadzieje, że nigdy nie przyjdzie wam do głowy go usunąć, bo wciąż uwielbiam wracać do starych rozdziałów, gdy czekam na nowe posty...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Muszę Wam powiedzieć, że to opowiadanie jest jest najlepsze z najlepszych jakie napisałyście.. No oczywiście poprzednie także były niesamowite, ale czytając to cały czas czułam te cudowne motyle w brzuchu.. I ten epilog był po prostu nieziemski.. Taki romantyczny i czuły.. <3 już nie mogę doczekać się kontynuacji tego opowiadania. Kocham Was <3 [ becausetruelovecannothide.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuńto była naprawdę cudowna historia <3 to zakończenie to cudo *-* kocham was ola_love1D
OdpowiedzUsuńBoże *.*
OdpowiedzUsuńchciałam zostawić jakiś sensowny komentarz, więc po przeczytaniu wczoraj, powiedziałam sobie, że skomentuję jutro, żeby nie wyjść na tłumoka, jednak jak patrze na to opowiadanie to mi się łza w oku kręci:')
jeśli chodzi o epilog to jest on tak realistyczny i cudowny, że nie wiem co miałam bym powiedzieć, oprócz oczywistych słów:KOCHAM TO !
a co do całego opowiadania, to było ono najlepszym jakie kiedykolwiek czytałam!
GENIALNE, FANTASTYCZNE, REALISTYCZNE, NATURALNE, POUCZAJĄCE....
chciałabym was teraz mocno uściskać ale niestety jest to niemożliwe, więc przesyłam wirtualnego huga!!!
jesteście OBIE niesamowite! jesteście jak Larry! gdyby jednej z was nie było to powiadanie by nie istniało! uzupełniacie się jak Louis Harry'ego i jak Harry Louis'a!
jeszcze raz całuję!
ahhh!i jeszcze chciałam powiedzieć, że bardzo się cieszę na YAABM!!! czekam z niecierpliwiona ! mozecie mnie proszę informować, tak jak zawsze? :)
KOCHAM I ŚCISKAM @larry_julia
Czytam tego bloga od samego początku istnienia. Kiedy pierwszy raz tu weszłam był na nim pralog waszego pierwszego opowiadania. Od razu go pokochałam. To niesamowite jak bardzo umiecie swoimi słowami wbić mi się w mózg. Zawsze pisze ogromne komentarze a dziś... Po prostu brakuje mi słów. Jedyne co mogę wam powiedzieć to: KOCHAM WAS <3 :D i nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę że 'odkryłam' ten blog.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa. Kiedy przeczytałam że ma być kontynuacja po prostu wybuchłam szczęściem :D Ale kiedy zobaczyłam opis od razu wiedziałam że się będzie różnić od tego opowiadania. Kocham was a zarazem nienawidzę za te smutne zakończenia. (Jak już kiedyś pisałam: Ciągle mam depresję po zakończeniu waszego pierwszego op. :D) Jeśli znow skończy sie to na tym ze nie bede mogła sie pozbierac przez kilka dni (Co jest dziwne. W koncu to tylko opowiadanie) to was od razu ostrzegam ze płacicie za moj pobyt w psychiatryku. XD
Przepiękne opowiadanie. Epilog jest cudowny. Już nie mogę doczekać się kontynuacji tego opowiadania:)
OdpowiedzUsuńAwww how sweet :3 . Opowiadanie fantastyczne ! czekam na tą jakby kontynuację i na shota .
OdpowiedzUsuńMózg rozjebany *______* ale t było ohh słooodkie:) to opowiadanie było świetne a epilog genialny! i bardzo bardzo bardzo się cieszę że będzie kontynuacja koocham was :D
OdpowiedzUsuńhahhhah, końcówka *________________* kocham tego bloga. ;D
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Dziewczyna, której życie zmieni się o 180 stopni wraz z przylotem do Londynu. Nie dość że wkurzy najniebezpieczniejszą mafię to jeszcze będzie musiała stawić czoło gorszemu zadaniowi. Ochroną pięciu dość rozwydrzonych gwiazdeczek. Czy jej się uda ? Czy zazna kiedyś spokoju w życiu ? Jeśli chcesz znać jej losy zapraszam na mojego nowego bloga, na którym jest prolog. Polecam i liczę na komentarz oraz dodanie się do obserwatorów. ;]
http://could-it-be-destiny.blogspot.com/
Laura
Cieszę się, że to opowiadanie nie było takie LarryLarry (jak to nazwałyście), i że zakończyłyście to tak jak zakończyłyście. W ten sposób pokazałyście jak ważna jest przyjaźń, która, jak się okazała w tym przypadku, przerodziła się w coś silniejszego, mocniejszego i prawdziwego. Jak dla mnie, to opowiadanie jest najlepsze jakie do tej pory przeczytałam, a uwierzcie mi, czytam strasznie dużo opowiadań. Ono jest inne i to właśnie sprawia, że jest zajebiste! Może dlatego mi się tak podoba, bo mogę to opowiadanie odnieść do swojego życia. Nie wszystko, ale znajdzie się dużo sytuacji, które miały miejsce w moim życiu! Pokochałam to opowiadanie, dlatego jak przeczytałam, że będzie tego kontynuacja, aż mi się cieplej na sercu zrobiło!
OdpowiedzUsuńKOCHAM WAS DZIEWCZYNY! Tworzycie niesamowite historie, które czyta się z przyjemnością i lekkością. I za to Wam najbardziej DZIĘKUJĘ! ;** Z niecierpliwością będę wyczekiwać na kolejne Wasze opowiadanie! :) xx
Wow. Jedyne co jestem w stanie powiedzieć po przeczytaniu epilogu. W zasadzie jest jeszcze coś: dlaczego to już koniec? :c
OdpowiedzUsuńAle na szczęście ma być kontynuacja, jej!
To było takie słodkie kiedy Harry powiedział Lou, że go kocha. Uwielbiam każde wasze opowiadanie i szczerze gratuluję talentu.
Codziennie od niedzieli wchodziłam po kilka razy aby sprawdzić czy dodałyście kolejny rozdział i w końcu się doczekałam i zakochałam się w tym epilogu. <3
Na początek powiem, że cieszę się z faktu, że się nie obraziłaś za to, że nie mogłem wczoraj przeczytać. Tak jak obiecałem, dzisiaj jestem i walnę przemowę na koniec bloga, jak to ja <3
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczony. Nie tylko epilogiem, ale całym tym opowiadaniem. Wszystko pasuje do siebie idealnie, jak puzzle, które układa moja siostra :) Każdy element w tym opowiadaniu jest ważny, mówi o czymś, co rozstrzygane jest później.
Postacie, ich zachowanie, sposób myślenia, są bardzo wiarygodne, jak wyjęte z rzeczywistości (co, jak wiem, jest trochę prawdą ^^). Czytając to mam wrażenie, że czytam historię, która wydarzyła się naprawdę, a nie jest tylko wytworem czyjejś wyobraźni. Wspaniałej wyobraźni, trzeba dodać :)
Harry to zagubiony chłopak z wieloma problemami. Kłótni e rodzinne, "przyjacielskie", rozwód rodziców. To wszystko dało mu w kość. Czytając to, trochę się z nim zżyłem; czułem, że jest mi bliski, choć może nie mam takich samych problemów, co on.
Louis natomiast to mądry i uczynny chłopak, zabawny, którego lubi wiele ludzi. Cieszy mnie, że został dla Harry'ego kimś więcej, kimś, kogo naprawdę potrzebował. Ich charaktery są takie... Hm, magnetyzujące można powiedzieć.
To może trochę o epilogu... WCALE GO NIE ZWALIŁAŚ! A tak się tego bałaś :) Jest cudowny. Cieszę się, że Harry znalazł nowych, lepszych przyjaciół. I ten numerek z Louis'em... Wow.
Na koniec tylko powiem, że to opowiadanie ma przesłanie. Mówi o tym, że nie warto wierzyć swoim "przyjaciołom", fałszywym przyjaciołom. Udają, że nas uwielbiają, a tak naprawdę chcą nas tylko zniszczyć, patrzeć, jak cierpimy. Kiedy potrzebujemy ich pomocy, oni odchodzą. Harry miał szczęście i znalazł Louis'a. Dlatego kocham Wasze opowiadania- bo mają jakieś przesłanie. Przynajmniej dla mnie.
Uwielbiam Was i z pewnością będę czytać kolejnego bloga. Mam nadzieję, że nie rozpisałem się za bardzo będzie chciało się Wam to czytać, hah :) Kocham Was, naprawdę. Tak z całego mojego serducha ♥
Wasz oddany fan :3
http://wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl/
Jesteście pierwszym blogiem który kiedykolwiek w życiu skomentowałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa poprzednie wasze opowiadania, także i to. Powiem szczerze, że jestem mile zaskoczona.
Moim zdaniem świetnie przedstawiliście tu historię takiego Larry'ego.
Harry jako chłopak z problemami i Louis jako jego przyjaciel próbujący mu pomóc, a jednocześnie podkochujący się w nim.
Nigdy nie oczekiwałam w tym opowiadaniu scen namiętnej miłości. Tak jak sama napisałaś: "Widzicie, INC nie polegało do końca na takim LarrymLarrym, jakiego Wy oczekiwaliście. A głównie na tej ich przyjaźni."
Świetne opowiadanie, ale czuję lekki niedosyt dlatego z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Życzę dużo weny i gorąco pozdrawiam ;)
Jeszcze jakbyście mogły wpaść do mnie?
UsuńPierwszy rozdział więc nie bardzo wiem czy dalej pisać.
http://lookingformylouis.blogspot.com/
Nie jestem świetna w pisaniu komentarzy, no ale poświęcę się dla Was. :3 A więc tak jak już ciągle Ci (Kasi) powtarzam, kocham Waszego bloga! Kurcze, mogłabym tu wypisać wszystkie określenia jaki to on jest genialny i jak bardzo mi się podoba, ale wiem, że to nic by nie dało bo nawet te słowa nie są w stanie ukazać tego jak dobre jesteście w tym co robicie! A co do epilogu to hmm.. jest na prawdę fajny (?) chociaż w sumie nie spodziewałam się, że tak właśnie to się ''skończy'' to jestem bardzo mile zaskoczona. :) Oczywiście czekam na YAABM i oczywiście będę czytać. ;) + I NIE ŻEBYM MIAŁA CI ZA ZŁE TO KASIU, ŻE OBIECAŁAŚ MI POKAZAĆ WCZEŚNIEJ EPILOG, A TEGO NIE ZROBIŁAŚ! Zawsze męcząca Cię Dominika. <3
OdpowiedzUsuńmoje uczucia są : erkjsdhfkejsdbfuehsdgskdjfhcnxm. nieodgadnione i słowa ni wyrażą tego co mam teraz w głowie. jakiś ucisk na żołądku że to koniec, wiele dało mi to opowiadanie, sam fakt że można się porównać do bohaterów, nie wiem czy wiecie jakie ważne lekcje zawarłyście w tym niby nic nie znaczącym kolejnym opowiadaniu. i chociaż jest ich miliony, te opowiadanie zawsze pozostanie gdzieś we mnie. bo czy tego chciałyście czy nie, ubierałyście w słowa uczucia i zachowania ludzkie które były dla mnie wielkim problemem do jakiegokolwiek nazwania, czy nawet dojścia. to nie jest zwykłe opowiadanie, a sądzę że te następne także nie będzie. więc czekam na te nowe opowiadanie, informować wiecie gdzie C: dziękuję.
OdpowiedzUsuńloving-him-was-red
Kocham Twoje opowiadanie. Cieszę się, że jest ciąg dalszy. Nie mogę się już doczekać. Bardzo podoba mi się, jak piszesz swoje opowiadania, bo czytałam kilka. Rozdział był fajny, tylko szkoda, że tak mało scen Larry'ego. Mam nadzieję, że niedługo zaczniesz pisać kontynuację.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ----- > larrylovee.blogspot.com
Rozdział niesamowity nie mogę się doczekać na kontynuację a Nathalie pewnie chciała powiedzieć Harry'emu o X factorze :) no cóż czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńtotalnie mnie zaskoczyłyscie ! o.O jest tak niestandardowo. Harry i Lou jako friends with benefits ? ^^ myslalam ze to bedzie od razu para, a tu tak jakos, lecz podoba mi sie bardzo ! :D co do opinii to jestem wasza fanka i dobrze o tym wiecie.
OdpowiedzUsuńnowosc u mnie my-reality-is-your.blogspot.com
Jeny, ten epiolg był świetny! Naprawdę. Szczerze mówiąc wyobrażałam go Sb inaczej, ale to jest o niebo razy lepsze. Na końcu kiedy Harry powiedział mu, że go kocha, pomyślałam - A zaraz Louis powie jakąś romantyczną mowę, a tu nic. Ale co tam, nie mogę się doczekać kontynuacji.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na 18 rozdział na www.one-direction-ziall.blogspot.com
Boże ca ja mogę powiedzieć... po prostu to było wspaniałe. Mam mnóstwo nauki ale patrze a tutaj epilog no i nie umiałam się powstrzymać Całe opowiadanie jest naprawdę niesamowite. Myślę, że kiedyś z chęcią do niego wrócę :) tylko ej ...nie opisałaś momentu Larrego ;p ale i tak było naprawdę świetne. Okropnie się ciesze, że chcecie zrobić kontynuacje. Uwielbiam tego bloga i jest zdecydowanie najlepszy ze wszystkich na których byłam :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że komentuje dopiero teraz, ale z powodu problemów osobistych, nie mogłam zrobić tego wcześniej. W ramach przeprosin otrzymacie ode mnie długi, zapewne nudny i bezsensowny komentarz :D Przechodze do rzeczy. Ten epilog jest naprawde niesamowity! Emocje opisałaś tak prawdziwie, idzie utażsamić się z tym co czują bohaterzy. Nie przeszkadza mi nawet w najmniejszym stopniu, to że nie ma scen Larrego, takich, jakich niektórzy oczekiwali. Dzięki opisaniu tak szczegółowo przyjaźni między chłopakami, ich czułości, delikatności i powoli rodzącego się uczucia wasze opowiadanie nie jest banalne. Inni opisują w swoich historiach tylko takie akcje, przez co tekst poprostu traci jakikolwiek sens. Problemy Harrego są normalne, łatwo potrafimy odnaleźć je w naszym życiu. To że Harry pokazany był jako zagubiony chłopak dość mnie zdziwiło, na początku przyznam szczerze, troche gubiłam się w wątkach ale po czasie już zrozumiałam. Mimo tego że w opowiadaniu nie zawarłaś tych wcześniej wspomnianych akcji, mogłaś skupić się na problemach Hazzy, pomocy ze strony Louisa, ich powolnemu zaprzyjaźnianiu się. Dzięki tym wszystkim rzeczom to opowiadanie jak i cały blog jest fantastyczne, niepowtarzalne i cudowne! Obawiam się trochę kontynuacji, nie jestem pewna czy napewno sprawdzi się to w praktyce. Wydaje mi się że takie zakończenie w zupełności wystarczyłoby. Każdy mógłby sam dopowiedzieć sobie, wymyślić co dalej może dziać się z bohaterami. Nie zmienia to jednak faktu że nie mogę wyjść z podziwu dla was, waszego talentu i przede wszystkim tego że poprostu chce wam się to robić! Dziękuje za INC oraz za całego bloga, za emocje które przeżywałam czytając kolejne rozdziały, za radość gdy widziałam że dodano tu kolejną notke. DZIĘKUJE ! Jestem z wami od samego początku, od SLYG i zostane do końca. Kocham was i to jak piszecie, chociaż pisałam to już miliony razy :3 Wydaje mi się oczywiste być to że chce być dalej informowana, nie przeżyłabym bez czytania tego bloga. Troszkę się rozpisałam, ale uprzedzałam że tak będzie :) ~ @pattiLovesNiall
OdpowiedzUsuńTo całe opowiadanie, moim skromnym zdaniem to fenomen. Pokazuję jak ważna jest przyjaźń i nie tylko. W sumie nie wiem dokładnie dlaczego, ale w niektórych momentach czytania chciało Mi się płakać. Tylko to nie był płacz, ani z powodu smutku, ani ze śmiechu (chociaż te też się zdarzały). Opowiadanie... no nie mam już pomysłu w jaki sposób mogę je jeszcze pochwalić. Jestem zachwycona tym jak jesteście utalentowane, bo napisać coś takiego nie każdy potrafi. ;3
OdpowiedzUsuńHaha, Pamietam jak wcześniej narzekałam, że to nie powinno się kończyć, ale teraz stwierdzam, że jestem zadowolona z tego opowiadania. nie kryje jednak, że taki Larry Nie jest moim ulubionym Larrym :p. ale opo wyszło Swietnie :). czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńpowiem krótko - uwielbiam takiego Larry'ego. mi w tym wszystkim nie zależy na tym, żeby oni się w sobie po uszy zakochiwali, całowali na każdym kroku czy chodzili do łózka co noc. właśnie takie wsparcie, braterska miłość (która z czasem przeradza się w coś większego), czułe słówka, spędzanie ze sobą czasu, zwykłe rozmowy - to jest dla mnie bardziej magiczne. :)
OdpowiedzUsuńhistoria od początku mi się spodobała i uważam, że jest to jedno z tych lepszych opowiadań. czytałam z uśmiechem na ustach, wczuwałam się w to wszystko. naprawdę żałuję, że to już koniec, ale cieszę się, że mogłam coś takiego przeczytać.
z całego serca dziękuję <3
kocham to opowiadanie, jest bardzo piękne i nareszcie jest to opowiadanie, w którym ktoś nie umiera na końcu - nie lubię takich, wolę te ze szczęśliwym zakończeniem. uważam, że odwaliłyście kawał dobrej roboty i jestem z Was dumna, że dałyście czytelnikom Waszego bloga coś takiego pięknego co na pewno u większości z nich spowodowało uśmiech na twarzy. dziękuję. ^^
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńPostanowiłam mianować go do Liebster Award. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej to zapraszam http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/p/liebster-award.html .
opowiadanie wyjebane w kosmos, nie mogę się doczekać kolejnego *o* pozdrawiaaaam i życze powodzenia przy dalszym pisaniu.. kocham was *_*
OdpowiedzUsuńDzień dobry ewryłan. Na początku powiem, że jest mi strasznie głupio, że dopiero teraz komentuję, ale no... Najpierw nie byłam w stanie, a potem ciągle zapominałam albo nie miałam czasu. Ogólnie to... Inteligencja na poziomie mojego 2-letniego kuzyna, czy coś tam.
OdpowiedzUsuńAle nareszcie się za to wzięłam! ZDETERMINOWANA MARTA! :3
Strasznie cieszy mnie to, że Harry i Louis zaprzyjaźnili się z Niallem, Zaynem i Liamem. Według mnie ich paczka była, jest i będzie niezawodna! Moment, gdzie Harry rozmawia z matką, a ta mówi "wyglądasz idealnie synuś, na pewno mu się spodobasz"... rozwala na kawałeczki. To takie wspaniałe uczucie, że Harreh nareszcie ma osobę, której może bezgranicznie zaufać, nie licząc oczywiście Louisa, bo to już wiadome.
"Muszę przyznać, Styles, że wyglądasz… oszałamiająco. Złamiesz dzisiaj chociażby jedno serce, mówię ci to" oj złamie, złamie. Głównie Louisa. *-*
Jak nagle pojawia się Loueh... Jeju. Taki słodki moment. SAMA SŁODYCZ! :3
" - Może powiem tyle, że mam na ciebie wielką ochotę, Tomlinson.
Obserwowałem, jak ciało Louisa lekko się napina, a ramiona unoszą". MÓJ UMYSŁ TEGO NIE ZNIESIE, NIE, NIE. ZA DUŻO TEGO DOBREGO. *-*
Już miałam serduszka w oczach, a tu nagle... NATHALIE. No przepraszam, ale osobiście miałam ochotę do niej podejść i sama jej strzelić w policzek, czy co, bo nieładnie tak przeszkadzać parze napaleńców, co? Znaczy... um. Nieładnie, Nathalie.
" - To... na czym stanęło?" niegrzeczny Tommo! Lubię, lubię. I DZIĘKUJĘ DOBRANOC, UMARŁAM, BO WIZJA WSPÓLNEJ NOCY HAZZY I LOU MNIE PORAŻA I MAM OCHOTĘ SIĘ POPŁAKAĆ ZE SZCZĘŚCIA.
" - Wiesz? Kocham cię".
...
Rozpłynęłam się. Tak mi się wydaje. Nie, nie wydaje mi się.
Epilog jest cudowny jak zawsze, ale to już wiesz. Nie wiem ile razy Ci to mówiłam.
Tak więc:
KASIA + LARRY = ŚWIETOŚĆ, KTÓREJ TYKAĆ NIE WOLNO.
Każdy rozdział jest fantastyczny, ale epilogiem to przebiłaś jakiekolwiek granice słodkości. *-*
Ale to norma. WSZYSTKO JEST NA MIEJSCU, U WAS PO PROSTU ZAWSZE WSZYSTKO JEST ZAJEBISTE. CO ZROBISZ?
Czekam na kontynuację z niecierpliwością! xx
PS. Nieskładny komentarz, proszę o wybaczenie.
Dobra , nie przeczytałam tego tak szybko :c BO JUŻ TO CZYTAŁAM <3 nie wiedziałam, ze to wasze o.O świetne świetne świetne <3 dobrze, ze odsunął sie od tamtych kolegów , frajerzy :D nie wiem co mam napisać , nadal jestem zła ze komentarz do SLTG mi sie usunął , nawet nie wiecie jak was kocham :* idę do następnego, ominelam wcześniejsze, bo o wiele bardziej wole parting Larrego , ale teraz już tam wracam - Kamila
OdpowiedzUsuńOd razu uprzedzam, że nie jestem zbyt dobra w pisaniu komentarzy, dlatego rzadko to robię. No ale przeczytałam wasze wszystkie opowiadania i pomyślałam, że w końcu przydałoby się coś napisać :3 Więc... To było Cudowne, Genialne, Wspaniałe, Świetne i itd. To była piękna historia o przyjaźni i spodobał mi się "taki" Larry ;D
OdpowiedzUsuńNo i baaardzoo się cieszę, że będzie kontynuacja ;] Kocham Was! ;* I obiecuję, że mój następny komentarz będzie dużo lepszy (bo ten jest beznadziejny) i życzę weny xx
Matko boska rozplynelam się!!!! uwielbiam to twoje opowiadanie i nie ukrywam, że smutno mi, że to koniec. ale zakończenie idealne! macie dar do pisania :)))
OdpowiedzUsuńWszystkie wasze opowiadania zdobywają moje serce. Bez wyjątków. Szczególnie jeden Zaill. Tak na sam koniec rozbeczłam się... Ale to nie ważne. Piszce więcej bo powoli kończą mi się wasze opowiadania, a ostatnimi czasy nie mam co robić... Czekam na więcej i więcej. Jeśli macie do polecenia jakiś blog to napiszcie pod moim komentarzem. Niewiem nawet jak ująć w słowa moją wypowiedź bo wasze opowiadania darzę ogromną sympatią. Cieszę się, że każde opowiadanie które piszecie zostaje skończone bo inaczej chyba bym kurwicy dostała. Wybaczcie za użycie wulgaryzmu, ale po prostu bym nie wytrzymała nie komentując tego w taki oto sposób. Byłabym w niebo wzięta gdybyście pod którąkolwiek notką wymienili moją ksywkę która brzmi ; Katie.. Nie chcę się narzucać, ale cudownie byłoby zostać wyróżnioną w notce :*** pozdrawiam Was serdecznie i całuję namiętnie <3
OdpowiedzUsuńOgólnie to nigdy nie komentuję, przeczytanych opowiadań, ale tym razem stwierdziłam, ze zrobię wyjątek. No i w sumie nie wiem jak często odwiedzacie tę stronę i czytacie komentarze, zwłaszcza do tych zakończonych historii, tym bardziej że najpóźniejszy komentarz jest z lutego... Ale to nic :P
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, ze lubię yaoi, a najbardziej to w wersji fanficów. Nie powiem, to jest trochę meczące, bo autorzy blogów często porzucają je nie dokończywszy niektórych opowiadań, a tego nie znoszę... Wczoraj natrafiłam na waszego bloga, a że mi się nudziło to włączyłam sobie właśnie YAMBM, ponieważ od jakiegos czasu mam fazę na Larry'ego. I wiecie co? Dużo już w życiu przeczytałam różnego rodzaju opowiadań i często bywało, że nie trafiło do mnie, że nie tego szukałam. A wasze? Szczerze? Dawno nie czytałam czegos tak dobrego. Widać, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i od samego początku miałyście na to koncepcję. W dodatku YAMBM ma w sobie cos takiego, że trudno oderwać wzrok. Może dlatego, że nie jest oparte głównie na miłosci i rozterkach głównych bohaterów, a na ich przyjaźni i problemach. Może parę razy miałam coś takiego, gdzie siedziałam i mówiłam 'No, Harry pocałuj go wreszcie':p Ale końcówka mi wszystko wynagrodziła. Naprawdę jest piękne i wykonałyście kawał dobrej roboty :D Mam nadzieję, że nie opuścicie tego bloga i może kiedyś napiszecie jeszcze jakiś pairing z Larrym :))
Tzn chodziło mi o INC :P Już mi sie tytuły mieszają, wybaczcie :P
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Na prawdę mi się podoba. Z chęcią przeczytam więcej xd.
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne. Po proatu cudowne. Nie mam slow. Naklepsze opowiadanie jaloe w zyciu cYtalam a czytalam ich setki. Masz talent
OdpowiedzUsuńHej myszko! Czytałam całe to opowiadanie i muszę ci przyznać,że bardzo mi się podoba. Kilka razy prawie płakałam! Nie mogę doczekać się,aż zacznę czytać kontynuację. Do przeczytania! ;-)
OdpowiedzUsuńBędę podpisywać się Directioners Wiki.
Dlaczego to jest takie słodkie no? No dlaczego ja się pytam??? A tak wgl to oooooooooh dlaczego już koniec? Chcę dalej ;)
OdpowiedzUsuń