wtorek, 1 października 2013

Silent cry for help - second.


hejheeeej.

przepraszam za małą zwłokę. ogólnie ten tydzień mam ciężki, do dupy niepodobny i w ogóle. niedługo zacznie się dziać coś więcej. bo póki co jeszcze takie wprowadzenie do wszystkiego, więc będziecie musieli jakoś to przetrawić :>

miłego czytania x





Pierwszy poranek w Londynie był dla Liama czymś niesamowitym. Mimo że miał niespokojny sen, kiedy obudziły go pierwsze promienie słońca, z uśmiechem na ustach otworzył oczy i długo leżał, wpatrując się w sufit. Jego twarz ogrzewało słońce, a po ustach błądził błogi uśmiech. Liam naprawdę czuł się szczęśliwy z myślą, że jest blisko Hannah i  jednocześnie tak daleko od Harry’ego.

Niedługo później usłyszał szmery w pokoju Mii – współlokatorki Hannah, która wciąż studiowała medycynę. Dziewczyny wynajmowały małe, dwuosobowe mieszkanie i dlatego Liam tej jednej nocy musiał spać na dmuchanym materacu w salonie przy oknie. I musiał przyznać, to była jedna z przyjemniejszych nocy, wraz z poprzednim wieczorem.

Atmosfera, jaka panowała w mieszkaniu Hannah po przylocie chłopców, zaskoczyła Liama. Nie znał Mii osobiście. Zamienili tylko kilka nic nie znaczących słów przez skype’a podczas rozmowy z siostrą. A mimo tego, kiedy tylko przekroczył próg mieszkania, niska, bladoskóra kobieta przytuliła go bardzo mocno i zaczęli rozmowę, jakby znali się całe życie. Bardzo mu się to spodobało.

Usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi, kiedy Mia wyjrzała do salonu.

- Powiedz, że cię nie obudziłam – szepnęła z przepraszającą miną, kiedy ich spojrzenia się spotkały.

Liam mruknął, kręcąc głową. Mia uśmiechnęła się, szybko przeskakując przez skórzaną sofę, po czym usiadła na krańcu materaca, podciągając nogi pod brodę, po czym oparła ją o kolana. Jej krótkie, brązowe włosy były w kompletnym nieładzie, ale Liam nie mógł oprzeć się wrażeniu, że przyjaciółka Hannah jest jeszcze piękniejsza w rzeczywistości, niż mu się wydawało.

- I jak pierwsza noc? – zapytała, uważnie lustrując twarz Liama. – Wiem, że spało ci się niewygodnie, ale moje łóżko jest mniejsze niż Hannah i we dwoje byśmy się nie pomieścili – dodała z nutką poczucia winy.

Liam oparł się na łokciach, opierając głowę o ramię.

- Spało się naprawdę dobrze.

- Dzisiejszą noc z pewnością spędzisz dużo wygodniej. Masz wolne dwie szafki w mojej komodzie, więc na ten czas, kiedy tu będziesz, możesz zostawić tam rzeczy. – Oznajmiła Mia. – A w razie, gdyby było ci potrzebne więcej miejsca, to po prostu weź upchaj moje rzeczy na dół szafy i po sprawie. 

- Dziękuję, ale to nie było potrzebne…

- Było – zapewniła dziewczyna. – Za dwie godziny lecę do Włoch z chłopakiem, do jego rodziców, więc… sam rozumiesz. Nie będzie mnie do końca sierpnia, możesz się spokojnie tutaj rozgościć.

- Jeszcze raz dziękuję – powiedział cicho Liam, nie umiejąc inaczej wyrazić swojej wdzięczności wobec koleżanki.

- A może spodoba ci się i zostaniesz w Londynie na stałe, jak Hannah? – zapytała z przekąsem Mia, uśmiechając się szeroko.

Liam wzruszył ramionami, odwzajemniając gest.

- To nie byłoby takie złe. Byłbym bliżej siostry. Za rok może… Ale w tym roku… Nie, zdecydowanie nie.

- Dlaczego? – zapytała zaskoczona Mia.

- Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę wielkiego, żebym już teraz zdecydował się tutaj zamieszkać. To dość poważna decyzja.

- Może zakochanie? – Uśmiech Mii stawał się coraz szerszy - o ile to w ogóle było możliwe. Kąciki ust Liama również uniosły się w górę, a policzki oblały się delikatnym rumieńcem. Mia wyrzuciła ręce w górę, przytulając nastolatka. – Och, Liam. Zakochasz się. Tutaj na pewno znajdziesz miłość. Nie brakuje ani dziewczyn, ani chłopców! – Pisnęła cichutko.

Liam poczuł jeszcze większe zakłopotanie, kiedy przyjaciółka jego siostry tak czule go obejmowała. Nie myśląc wiele, również objął zaokrąglone ciało dziewczyny, wtulając się w nią jak w najbliższą mu osobę.

Czy było możliwym, że pokochał Mię jak drugą siostrę po paru godzinach spędzonych razem?

Na to wyglądało.

*

Liam i Mia właśnie kończyli przygotowywać kanapki. Herbata już czekała w wielkim dzbanku na środku stolika w salonie, parując. Dziewczyna chciała po prostu spędzić więcej czasu z Liamem i z nim porozmawiać. Dlatego pretekstem było przygotowanie śniadania dla całej czwórki.

Tak się złożyło, że akurat, kiedy Mia układała talerz z górą kanapek na stoliku, z sypialni wyszedł Louis. Stanął jak sparaliżowany, przez co wpadła na niego Hannah i trzymając się ramion, próbowała odnaleźć przyczynę zdziwienia jej chłopaka.

- Co jest… - szepnęła cicho, marszcząc brwi.

- Przygotowaliśmy śniadanie dla wszystkich! – Zawołała uradowana Mia. – To mój ostatni dzień tutaj i widzimy się dopiero za dwa miesiące, więc…

- To wszystko jest takie podejrzane – mruknęła rozespana Hannah.

Ale dziewczyna długo nie narzekała. Razem z Louisem przysiedli się do Liama i Mii, po czym zjedli śniadanie.

*

- Myślisz, że wyglądam dobrze?

Liam stał na korytarzu przy dużej szafie na ubrania wietrzne. Na środkowych drzwiach znajdowało się ogromne lustro, sięgające od sufitu aż po podłogę. Pozwoliło Liamowi przyjrzeć się bardzo uważnie. Wciąż nie był pewien, czy dobrze zrobił zakładając czarne jeansy i czerwoną koszulę w kratkę. Oczywiście Hannah zapewniała, że jest jak najbardziej w porządku, ale Liam w to wątpił. Szczególnie, kiedy kątem oka zerkał na siostrę.

Musiał przyznać, że bardzo się zmieniła. Pamiętał Hannah jako chłopczycę, kompletnie nie dającą o wygląd. Rozczochrane włosy? Och, Hannah po prostu upinała je w niechlujny kok na czubku głowy i było po sprawie. Czasem było, że nie rozczesała włosów, nim spięła je w kucyk. Makijaż? Nie było mowy. Hannah czuła odrazę do przesadnie umalowanych kobiet.

Ale Liam nie mógł powiedzieć, że Hannah stała się taka sama. Jej makijaż składał się jedynie z truskawkowego błyszczyku i niewiele widocznej, cienkiej warstwy tuszu do rzęs. Miała ciemną karnację, piękne, kruczoczarne włosy i brązowe oczy, identyczne jak Liama. A kiedy założyła białą koszulę bez rękawów i spódnicę od talii do kolan, musiał przyznać, że wyglądała jak dorosła, odpowiedzialna kobieta. Tylko on, Niall i Mia w głębi duszy wiedzieli, że pod tą całą maską kryje się dawna Hannah, potrzepana jak Liam i zdecydowanie pewna siebie.

- Wyglądasz świetnie, braciszku. – Kobieta stanęła za chłopcem i przeczesała mu włosy palcami. – Zarosłeś się. Strasznie kudłaty jesteś.

- Chyba wyglądają okej – odparł z niepewnością, przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu.

- Wyglądasz świetnie z lekko kręconymi włoskami. Wciąż tak… młodo i świeżo.

Hannah przyglądała się z nutką smutku swojemu bratu. Niewątpliwym było to, że tęskniła za byciem nastolatką, wtedy jeszcze codziennym widywaniem się z Anne… Potem musiała podjąć ważną decyzję i tak naprawdę nie wiedziała, na co się pisała. Z góry zakładała, że przyjazd do Londynu to będzie coś, co sprawi jej najwięcej radości. I tak było, dopóki nie uświadomiła sobie, że nie ma przy sobie jednej z najważniejszych osób w jej życiu; nie miała przy sobie Liama.

Odkąd zostawiła ich własna matka i perfidnie uciekła, minęło już dziesięć lat. Liam był wtedy sześciolatkiem i długo bał się ufać komukolwiek. Została z nim tylko Hannah. I to ona musiała zastępować mu matkę. Chociaż miała raptem piętnaście lat.

- Dlaczego posmutniałaś? – zapytał z niepokojem, przyglądając się jej lustrzanemu odbiciu.

- Wspominam stare czasy… Bardzo mi ciebie tutaj brakowało. – Szepnęła. Przytulając policzek do jego pleców, objęła brata w pasie, wzdychając głęboko. – Powinieneś pomyśleć o zamieszkaniu ze mną. Zabija mnie ten brak twojej obecności przy mnie. Zawsze trzymaliśmy się razem a kilka lat temu… to się zmieniło i naprawdę ciężko mi z tym.

- Mi jeszcze bardziej, Hann…

Liam odwrócił się, obejmując siostrę i mocno przytulając do siebie. Tak bardzo brakowało mu wieczornych rozmów na balkonie w Holmes Chapel do białego świtu. Lubił słuchać przygód Hannah wraz z jej przyjaciółmi.

Czasem zazdrościł siostrze tak dobrego kontaktu z nowopoznanymi ludźmi. Gdzie się nie pojawiła, zaraz nawiązywała nowe znajomości i chyba nie było osoby, która by czuła do niej nienawiść. Liam tak nie potrafił. Zazwyczaj trzymał się na uboczu, potakując i uśmiechając nieśmiało. Odzywał się jedynie wtedy, kiedy ktoś oczekiwał tego od niego. Byli zupełnymi przeciwieństwami.

Kiedy oderwali się od siebie, dostrzegli, że Louis przygląda im się z przyjaznym uśmiechem. Dla szatyna widok tak szczęśliwego Liama był czymś niesamowitym. I chociaż wiedział, że bardzo mu pomagał jako przyjaciel, to wiedział też, że Liam miał kilka obliczy radości i każda była zarezerwowana dla innej osoby. Wtedy w salonie, przyglądając im się, po raz pierwszy mógł dostrzec tak silną więź pomiędzy bratem a siostrą.

*

Posiadanie samochodu było naprawdę dobre. Hannah była szczęśliwa, że po kilku latach pracy w wydawnictwie i jakichś weekendowych pracach w cateringu weselnym udało jej się odłożyć wystarczająco pieniędzy na niewielki, pięciodrzwiowy samochód Audi A2. Kiedy pół roku temu dziewczyna nabyła pojazd, uświadomiła sobie, jakie to jest wygodne w porównaniu z publicznym środkiem transportu.

Rodzeństwo dotarło do redakcji piętnaście minut przed czasem. Hannah miała chwilkę, aby zmienić baletki na czarne czółenka. Liam przyglądał się jej, nie mogąc pozbyć się tego dziwnego uczucia. Jakby ktoś ściskał go za żołądek. Albo jakby zjadł coś niezdrowego i zaraz miał to zwrócić.

- Chyba się stresuję – szepnął.

Odpiął pas bezpieczeństwa, zerkając na siostrę, która właśnie posunęła stopą baletki pod siedzenie. Znajdowali się na prywatnym parkingu wydawnictwa i razem z nimi przyjechał jeszcze jeden samochód, który zaparkował po przeciwnej stronie. Hannah jednak nie zauważyła, że był to grafik strony internetowej, który uśmiechał się w jej kierunku. Posłała pytające spojrzenie bratu.

- Mam wrażenie, że będę tam tylko przeszkadzał, że jestem tam na siłę i dzięki „znajomości”. I nikt mnie nie polubi – dodał cicho, opuszczając głowę.

Hannah westchnęła.

- Masz strasznie niską samoocenę, Li – powiedziała otwarcie. – Powiedz mi, dlaczego?

Liam wzruszył ramionami. Co mógł powiedzieć siostrze? Otóż to, nic a nic.

- Okej, inaczej. Postaram się coś z tym zrobić.

- Co masz na myśli? – zapytał Liam, pełen obaw.

- Najpierw pracujemy do szesnastej. – Hannah sięgnęła po torebkę, znajdującą się na tylnim siedzeniu samochodu. – Zapoznam cię ze wszystkimi i przekonasz się, że jesteśmy tu dla siebie jak rodzina. Naprawdę panuje przemiła atmosfera. Od razu cię pokochają.

- Jasne – mruknął cicho. – A co potem?

- Potem? Zakupy, braciszku. – Odparła z zawadiackim uśmiechem.

- Chyba żartujesz….

- Nie, wcale nie. – Oboje wysiedli z samochodu. – Nic tak nie poprawia samooceny jak mała zmiana wizerunku. A może i będziesz bardziej pewny siebie?

Hannah ruszyła żwawym krokiem przez parking do głównych drzwi wejściowych. Liam nie mógł wyjść z podziwu, jak jego siostra poruszała się tak sprytnie w butach na niskim, ale bardzo cienkim obcasie. Dla niego było to rzeczą niemożliwą. A dla jego siostry? Liam odniósł wrażenie, że było to dla niej jak bieg w papciach po mieszkaniu z samego rana. Ale z drugiej strony, ta radość sama tryskała z Hannah i podobało mu się to. Oznaczało to nic innego jak to, że siostrze układało się w życiu i naprawdę była szczęśliwa tu, gdzie obecnie jest.

Słowa Hannah potwierdziły się zaraz po wejściu do budynku. Niemal każdy, kogo minęli, przywitał się z Liamem radośnie i przedstawił. Ten natłok imion sprawił, że chłopiec poczuł się zakłopotany i odpuścił sobie zapamiętywanie każdego z osobna.

- Możliwe, że ci się poszczęści i poznasz dzisiaj szefa wszystkich szefów.

- Szefa wszystkich… - Liam zmarszczył brwi. – Czekaj, co?

- Och, to proste. – Hannah i Liam stanęli w windzie. Ku ich szczęściu byli tylko we dwoje, więc dziewczyna mogła spokojnie kontynuować po tym, jak wcisnęła guzik z numerem sześć. Winda powoli zamknęła drzwi. Rodzeństwo poczuło lekkie szarpnięcie i ruszyli w górę. – W gazecie pracuje kilku redaktorów. Każdy z nich jest tak jakby szefem swojego asystenta, który zajmuje się korespondencją, korektą i takimi pierdołami. – Liam skinął głową na znak, że rozumie. – To znaczy tyle, że kiedy redaktor skończy pracę nad artykułem do gazety, daje ten tekst do sprawdzenia tym asystentom. Później wydrukowane ląduje na biurku Audrey. A kiedy Audrey zatwierdzi, trafia to do mnie, przepisuję to na komputer i wysyłam do Georga. On później pilnuje, aby wszystko wylądowało w drukarni na czas. I tak to mniej więcej wygląda.

Hannah posłała Liamowi łagodny uśmiech, obserwując jego zagubienie. Nie była zaskoczona. Dla chłopca musiało być to naprawdę zagmatwane, ale jeśli posiedzi się w tym trochę, da się to zaakceptować i zrozumieć.

- A Audrey to…

- Szefowa redaktorów.

- I ty jesteś jej asystentką?

- Tak. – Hannah odgarnęła kosmyk włosów za ucho. – Trochę po znajomości, ale głównie dlatego, że wiedziała, jakie mam kwalifikacje i po okresie próbnym była bardzo zadowolona z mojej pracy. Poszczęściło mi się. – Uśmiechnęła się szerzej.

Liam nadal czuł się zagubiony. Jednak zanim winda zatrzymała się, zdążył zapytać:

- To w takim razie kto jest tym szefem wszystkich szefów? Skoro nie Audrey…

- Zayn Malik.

- Jakby mi to coś mówiło… - mruknął, obserwując otwierające się drzwi windy.

Rodzeństwo wyszło na niewielki korytarz. Hannah przywitała się jeszcze z kilkoma osobami. Zapoznała ich z Liamem, po czym wylądowali w biurze dziewczyny, które kryło się za szklaną ścianą od strony wejścia.

- Nie czujesz się tutaj niekomfortowo? – zapytał Liam, zamykając za sobą drzwi. Obejrzał się przez chwilę, napotykając piękny uśmiech Lucy, sekretarki Audrey.

- Każdego biuro wygląda w ten sposób i wszyscy już są do tego przyzwyczajeni. – Hannah zarzuciła torebkę na oparcie krzesła, po czym zdjęła czarną marynarkę. – Usiądź, zaraz przyjdzie Audrey.

- Dalej nie wiem, kto to ten cały…

- Zayn Malik. – Pomogła mu. – To mąż Audrey. Jednocześnie jest osobą, która wykupiła redakcję za niewielką kwotę w porównaniu z tym, ile teraz jest warta. Facet ma głowę do interesów. Prowadzi jeszcze własną restaurację, to tam znika na całe ranki i południa. Ustawił sobie grafik ze współudziałowcem tak, żeby wieczory mógł spędzać z synem i żoną. Oh, jeszcze ma domek letniskowy na obrzeżach Liverpoolu. Ale tam zjawia się rzadko. Wszystkiego dopilnowuje jego mama.

Liam skinął głową na znak zrozumienia. Zajął miejsce obok Hannah, która zdążyła już włączyć laptop. Miała dostać z samego rana dwa artykuły, które musiała przedstawić Audrey, a później nanieść korektę.

Wzrok chłopaka błądził po całym biurze jego siostry. Nie było ono wielkie, ale było bardzo przytulne. Niskie parapety z dużymi okiennicami za jego plecami dawały odpowiednio dużo światła pomieszczeniu. Na parapecie znajdowało się kilka cudacznych roślinek, o które widocznie ktoś dbał w redakcji. Po lewej stronie od wejścia znajdowała ściana, na której wisiały dwa obrazy. Jeden przedstawiał Big Ben, a drugi zatłoczone ulice Nowego Jorku. Zaś po prawej stronie od głównego wejścia do biura Hannah znajdowały się szklane drzwi, otoczone ścianą w kolorze gorzkiej czekolady. Za drzwiami dostrzegł biurko, podobne do tego należącego do Hannah, tylko dwa razy większe, laptop oraz ścianę z półką prawie po brzeg wypełnioną numerami gazet do tej pory wydanymi.

- Idzie Audrey. – Szepnęła Hannah, wyrywając młodszego brata z zamyślenia.

Liam uniósł głowę, nieświadomie otwierając usta. Jednak szybko się opamiętał. Nie wiedział, co powiedzieć, kiedy drzwi do biura Hannah się otworzyły i stanęła przed nim najpiękniejsza kobieta, jaką do tej pory widział. Wyglądała jak światowa modelka. Nienaganna uroda, dopasowana czarna sukienka, sięgająca kolan i czerwone botki na koturnie idealnie prezentowały figurę dziewczyny. Usta miała pomalowane na krwistoczerwony kolor, oczy mocno podkreślone czarną kredką i tuszem do rzęs, a krótkie blond włosy idealnie układały się na jej głowie.

Wszyscy w firmie wyglądali nienagannie. W takim razie, co on tutaj robił? Zaczerwienił się, kiedy Audrey posłała mu ciepły i życzliwy uśmiech.

- Witaj, Liam. – Wyciągnęła szczupłą dłoń ku niemu; niepewnie ją uścisnął. – Hannah tyle opowiadała mi o tobie. Niemal skakała z radości, kiedy dowiedziała się, że przylatujesz tu na całe wakacje.

- Ja o pani niewiele słyszałem – przyznał szczerze. – Ale za to same pozytywne rzeczy.

- Och, miło mi to słyszeć. – Posłała przyjazny uśmiech Hannah. Poprawiła czerwoną, skórzaną torebkę na ramieniu, zagryzając wargę. – Szczerze powiedziawszy nie mam konkretnej pracy dla ciebie, Liam. Ale póki co, możesz pomóc tutaj Hannah, na pewno znajdzie coś dla ciebie. Ja do przerwy znajdę ci odpowiednie zajęcie, obiecuję.

- Jasne – odparł momentalnie Liam. – Nie wiem, jak mam pani za to dziękować.

- Czego się nie robi dla przyjaciół? – Uśmiechnęła się szeroko.

Ruszyła do drzwi swojego biurka. Zanim jednak otworzyła i weszła, odwróciła się przez ramię.

- I proszę, mów mi po prostu Audrey. – Potrząsnęła głową. – Nie lubię, jak się zwraca do mnie oficjalnie. Szczególnie przyjaciele.

Liam skinął głową, czując coś dziwnego wewnątrz. To możliwe, żeby Audrey polubiła go od pierwszego spotkania? Zrobił na szefowej dobre wrażenie? Jak to?

- Liam? – Audrey jeszcze na chwilę wyjrzała zza drzwi. – Mam dla ciebie pierwsze zadanie. Przynieś mi, proszę, dwie kawy rozpuszczalne, posłodzone po dwie łyżeczki cukru.

- Będziesz mieć gościa? – zainteresowała się Hannah.

- Zayn wpadnie za jakieś dziesięć minut. Mamy problemy z grafikiem strony internetowej, ale nie mówcie o tym nikomu – szepnęła. – Chyba jednak będziemy musieli się z nim pożegnać. – Westchnęła z rezygnacją.

Ponownie schowała się w swoim biurze. Usiadła przy laptopie i zaczęła pracować. Liam wypytał w tym czasie siostrę, gdzie znajduje się jakaś mini kuchnia, czy miejsce, w którym mógłby zaparzyć kawę dla szefowej.

- Postaraj się, młody. To twoja pierwsza kawa dla szefa wszystkich szefów. – Zachichotała Hannah, wracając do pracy. – Jeśli to schrzanisz, Zayn będzie na ciebie wściekły. Urwie ci głowę albo… - Hannah zachichotała, ruchem dłoni nakazując się pospieszyć bratu.

Liam poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Audrey wydawała się najsympatyczniejszą osobą, jaką spotkał. Ta radość emanowała z niej na kilometry. A co, jeśli Zayn to jakiś burak bez poczucia humoru, przesłonięty władzą, jaką dają mu pieniądze? I naprawdę się wścieknie na Liama za źle zrobioną kawę?

Nastolatek zapragnął wybiec z budynku i nigdy więcej tam nie wracać.

11 komentarzy:

  1. Szczerze? WARTO BYŁO CZEKAĆ!!!!! cudowny ♥_♥

    OdpowiedzUsuń
  2. SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! no i teraz będe musiała czekać.................... nie wytrzymam hncfewqibvhjwevbhjwevbwe

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie daruje!!! W takim momencie???!!! Nie wiem czemu ale szczerze sie do monitora. Oh nie przepraszam! Wiem czemu. Bo przeczytalam cudowny rozdzial. Serio jest nieziemski. Bardzo wciagajac, intrygujacy i zachecajacy do czytania dakej. Tak wiec czekam na nowy rozdzial. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieee Kicia dlaczego w takim momencie błagam cię pisz szybciutko kolejny bo nie wytrzymam a tak poza tym to zajebiste jak zawsze @kllauduchy

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wieże ! W takim momencie urywasz..ja tu się wciągnęłam w czytanie a tu nagle koniec! Pisz szybciutko bo umieram z ciekawości ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam jakiś czas temu wszystko i widząc nowy rozdział stwierdziłam, że to czas, żebym zostawiła tu komentarz! Uwielbiam wszystkie zamieszczone tu opowiadania, naprawdę. Postacie zawsze są fajnie wykreowane i styl pisania bardzo mi się podoba. ;D
    A co do tego rozdziału: Hannah wydaje się świetną osobą, Audrey właściwie też, ale nie jestem do końca pewna co o niej myśleć, w końcu to żona Zayna, a on musi być z Liamem! I aisjiajgawgqufa, Liam spotka się z Zaynem, nie mogę się tego doczekać, strasznie jestem ciekawa tego co się wydarzy!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. MEGA! *_* Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, bo w nim pewnie Liam pozna Zayna ^_^ @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG cudowny rozdzial z niecierpliwosciq czekam na kolejny <3 @1D_Carolina_1D

    OdpowiedzUsuń