- Jak to w Louisie? – zapytała półszeptem,
który w ciszy panującej w mieszkaniu wydawał się dla nas być krzykiem.
Nieśmiało spojrzała w stronę
Louisa, szybko powracając wzrokiem na moją twarz. Westchnąłem głęboko,
rozpinając guziki płaszcza. Zaczynało mi się robić coraz cieplej, a zdążyłem
zauważyć, że mój chłopak już pozbył się ubrania wietrznego i trzymał je w
dłoni. Patrzył teraz w ziemię, co wcale mnie nie zdziwiło. Zapewne czuł się
winny całej tej sytuacji. Wiem, że nie chciał przysparzać kłopotów mojej matce.
W końcu, gdyby nie on, nie pokochałbym mężczyzny, ale to już inna historia, bo
jego normalnie nie da się nie kochać. Nie żałowałem tego, że powiedziałem o nas
mamie. Teraz przynajmniej wiem, że jestem szczęśliwy. Z Louisem u boku.
- Normalnie – odparłem,
wzruszając ramionami od niechcenia. – Tak jak ty kochałaś tatę.
Dostrzegłem, że mama pobladła
na cerze. Wystraszyłem się. Oczywiście zanim odważyłem się powiedzieć Louisowi
o tym, że mam zamiar poinformować rodzicielkę o mojej miłości do niego, w
głowie miałem przeróżne scenariusze jej reakcji na tę wiadomość. Że na mnie
nakrzyczy, że każe wynosić się nam z jej mieszkania, że nie chce mnie znać, a
nawet, że zemdleje. I jak na razie ku temu się zanosiło.
- Wszystko dobrze, mamo?
Zbladłaś. – Zrobiłem krok ku niej, chcąc być w pobliżu, gdyby miała nagle
upaść. Ale ona gwałtownie cofnęła się w tył, lądując na ścianie oddzielającej
jej sypialnię od sypialni Gemmy.
No tak, tego, że będzie się mnie
brzydzić także się spodziewałem.
- Jak to w Louisie? – powtórzyła swoje
pytanie, patrząc na mnie szeroko rozwartymi oczami. – Nie rozumiem tego –
dodała szeptem. - To przecież nie jest normalne. Jadąc do Doncaster miałeś
znormalnieć, nie zachowywać się jak chuligan. Jak długo to już trwa? – spytała znienacka.
Poczułem delikatny ucisk na moim
płaszczu. Na ułamek sekundy, kiedy spojrzenie moje i Louisa skrzyżowało się,
dostrzegłem, że był wystraszony i zły zarazem.
- Myślę, że od samego początku,
ale uświadomiłem to sobie dopiero po przeprowadzce do Londynu, kiedy… -
urwałem. Nie chciałem mówić mamie o chorobie mojego chłopaka. Nie musi
wiedzieć. To mogłoby sprawić, że nagle by się nad nami litowała z tego powodu.
Udałem chwilowe zamyślenie. – Chociaż nie. Pod koniec wakacji, kiedy go
pocałowałem, wtedy chyba wszystko się zaczęło.
- Nie rozumiem tego, po prostu
nie rozumiem – szepnęła, chowając twarz w dłoniach.
- Czy fakt, że jestem zakochany i
szczęśliwy cię nie zadowala? Zawsze powtarzałaś, że szczęście moje i Gemmy jest
da ciebie najważniejsze, a teraz? Ja tu nie jestem ważny, możesz mnie nigdy nie
zaakceptować, ale Gem? Przecież ją znasz, wiesz, jaka jest! Chociaż raz
przynajmniej powinnaś…
- Wiem, co powinnam! Chciałam to
przemyśleć, czy to tak trudno zrozumieć? Jak ty byś zareagował, gdyby twoje
dziecko ci powiedziało, że jesteś babcią od roku?!
- Zaakceptowałbym to – odparłem ze
spokojem. – Myślałem, że mogę na tobie polegać. To ojciec zawsze wydał mi się
uprzedzony, nie ty.
Spojrzałem zawistnie na twarz
mamy, czując łzy napływające do moich oczu. Jednakże nie dałem tego po sobie
poznać. Nie chciałem rozpłakać się przy niej jak małe dziecko, ani pokazać jej,
jaki słaby i wrażliwy jestem. Wziąłem głęboki oddech, ignorując ucisk Louisa na
moim przedramieniu.
- Nie jestem uprzedzona. Po
prostu są rzeczy, których, choćbym chciała, po prostu nie rozumiem – odparła,
nawet na mnie nie patrząc.
- Wiesz co… - urwałem, czując ból
na ręce. Spojrzałem na Louisa i dostrzegłem, że jest bledszy, niż moja mama.
Wystraszyłem się jeszcze
bardziej. Jeśli chodzi o Louisa, jestem na jego punkcie przewrażliwiony. Jego
zdrowie było dla mnie najważniejsze. Kompletnie ignorując mamę, złapałem
chłopaka za ramiona.
- Źle się czujesz? – zapytałem,
dotykając dłonią jego czoła. Chłopak pokręcił przecząco głową, na co ja
westchnąłem zmęczony. – Przecież widzę. Chodź, napij się wody i położysz się.
Nie zwracając uwagi na jego
zaprzeczenia, pociągnąłem go za sobą do kuchni i kazałem usiąść na krześle. Nalałem
wody niegazowanej do szklanki, podając mu. Wypił wszystko jednym duszkiem.
Czyli jednak było coś nie tak, a nie mówiłem?
- Lou? Może pojedziemy do szpitala?
Nie chcę, żeby ci się coś stało – szepnąłem, kucając przed nim. Odgarnąłem mu z
czoła opadającą grzywkę, podpierając łokcie na jego kolanach.
- Nie, jest dobrze. Prześpię się
i dojdę do siebie, tylko po prostu chyba nadal jestem wykończony podróżą i
jeszcze naszą dzisiejszą wycieczką – odparł cicho, uśmiechając się do mnie
lekko. – Naprawdę, Harry – dodał, widząc moją niepewną minę.
Otworzyłem usta, żeby coś
powiedzieć, ale wtedy oboje usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Spojrzeliśmy
w kierunku korytarza i nie dostrzegliśmy tam mamy. Wyszła, nie mówiąc ani słowa
dokąd się udaje. Wcale nie zdziwiło mnie jej zachowanie, ale mimo wszystko
poczułem ukłucie w sercu.
Nie obeszło to uwadze Louisa.
Pogłaskał mnie po prawym policzku ścierając łzę, która mimo mojej woli pojawiła
się tam.
- I co teraz?
- Będzie, co ma być. Ja się
cieszę, że mam to w końcu za sobą – odparłem.
Usiadłem na podwiniętych nogach,
zdejmując płaszcz. Położyłem go niezdarnie obok siebie. Oparłem głowę na
kolanach chłopaka, głęboko wzdychając. Louis od razu palcami zaczesał moje
włosy na bok, składając pocałunek na odsłoniętym policzku.
- Będzie dobrze. Musi być –
szepnął, wciąż głaszcząc mnie po włosach.
Szkoda tylko, że ja w to nie
wierzyłem.
*
Harry już dłuższą chwilę
rozmawiał z Gemmą przez telefon. Zbliżała się dwudziesta trzecia, a jego mamy wciąż
nie było. Oboje zaczęliśmy się o nią bać. W końcu w przypływie rozpaczy mogła
posunąć się do jakiegoś nieprzemyślanego czynu, prawda?
Momentalnie skarciłem się za
takie myśli. Stojąc w progu, spojrzałem na nastolatka. Wyglądał przez okno,
żegnając się z siostrą. Rozłączył połączenie, rzucając telefon na fotel znajdujący się tuż obok niego.
- Powiedziała, że mama może być u
przyjaciółki z sąsiedniej kamienicy – rzekł, ciągle wyglądając gdzieś za okno.
Podszedłem do Harry’ego, stając
tuż obok. Chłopak obrzucił mnie smutnym spojrzeniem, powracając do wyglądania
na ulicę i sprawdzania, czy przypadkiem jego mama się nie zbliża. Uznałem to za
bezsensowne, w końcu kobieta mogła nawet zostać tam na noc, a jeśli nie, to wrócić
bardzo późno.
Kazał mi kłaść się spać, ale
stanowczo odmówiłem. Kiedy zbliżała się dwunasta, sam, będąc zmęczony, położył
się na sofie. Usiadłem razem z nim, pozwalając mu ułożyć głowę na moich
kolanach. Co prawda milczeliśmy, gdyż wiedziałem, że jemu to było potrzebne.
Chciałem być za to przy nim, pokazać mu, że bez względu na wszystko, może na
mnie liczyć.
Nie wiem, która już była godzina,
ale z pewnością nieźle po północy, kiedy w końcu ktoś wszedł do mieszkania,
starając się zachowywać jak najciszej. Ostrożnie zdjąłem głowę chłopaka z
kolan, na paluszkach podchodząc do wyjścia na korytarz. Nie myliłem się myśląc,
że to mama Harry’ego.
- Przepraszam, możemy porozmawiać?
– zapytałem szeptem. Miałem nadzieję, że nie będzie słychać mojego drżącego
głosu.
Kobieta gwałtownie odwróciła się
w moją stronę. Miałem wrażenie, że w pierwszej chwili chciała uciec, ale w
końcu westchnęła zrezygnowana, kiwając głową na znak zgody. Poprosiłem ją,
abyśmy poszli do kuchni, tłumacząc to jej śpiącym synem w salonie.
- Wiem, że dla pani to trudne i… Tak,
może mnie pani nienawidzić za to wszystko i biorę całą winę na siebie, chociaż…
Ja Harry’ego do niczego nie zmuszałem i…
Coraz bardziej plątałem się w
tym, co miałem powiedzieć Anne. Jedyne, co podtrzymywało mnie na duchu to to,
że chociaż starała się mnie wysłuchać. Dlatego wziąłem się w garść, głęboko odetchnąłem
i postanowiłem powiedzieć wszystko, co myślałem na ten temat.
- Moja mama też nie mogła sobie
wybaczyć, że jej syn jest inny, że jest gejem. Wie pani? Najbardziej bolało mnie chyba to, że
Niall, mój przyjaciel, wiedział o wszystkim i to on mnie wspierał. A od zawsze
trwałem w przekonaniu, że to rodzice powinni być dla mnie najważniejszym
wsparciem. I tak się stało… Ale z zupełnie innych powodów. Widzi pani, ja
jestem chory, mam białaczkę i Bóg jeden wie, jak długo pożyję na świecie. Chyba
to w ostateczności przekonało mamę, że powinna zaakceptować moją orientację. I z czasem pogodziła
się z tym i powiedziała, że ma tylko jednego syna i chce dla niego jak
najlepiej.
- Ja też chcę dla mojego syna jak
najlepiej – szepnęła. Usłyszałem w jej głosie łzy, które za wszelką cenę
tłumiła w sobie.
- To dlaczego tego pani nie
postara się choć trochę zrozumieć? My przecież nie robimy nic złego. On mi
tylko daje te ostatnie chwile szczęścia za te wszystkie przykrości, których
doświadczyłem przez ostatnie lata, zanim dowiedziałem się o chorobie.
- Gdybym z dnia na dzień
dostrzegała, że Harry woli towarzystwo chłopców, byłoby mi łatwiej. A tak?
Zawsze spędzał czas z dziewczynami, a tu nagle przychodzi do domu i oświadcza
mi: no, hej, mamo, poznaj mojego chłopaka, jesteśmy razem już jakiś czas. I jak
ja mam reagować jak nie szokiem?
- Harry nie jest gejem. Nadal
kręcą go kobiety i ma do nich słabość. Choć zawsze powtarza, że mimo wszystko
jestem dla niego najważniejszy. – Na chwilę zamilkłem, próbując sobie
przypomnieć coś, co przekonałoby Anne do zmienienia zdania.
Zamiast tego zamarłem w bezruchu,
kiedy do moich uszu dobiegł zaspany głos chłopaka.
- Bo jesteś i na zawsze będziesz.
Nic tego nie zmieni.
Odwróciłem się z jego stronę, nie
mogąc dostrzec emocji panujących na jego twarzy. Stał w miejscu, gdzie światła padające z ulicy nie
sięgały. Ruszył powoli w naszym kierunku, zatrzymując się w bezpiecznej
odległości od nas.
- Louis jest głupi, że powiedział
ci o chorobie. Miał dobre intencje, ale mimo tego uważam, że to głupie z jego
strony.
- Rozmawiałam z Lenny. Najpierw
byłam chyba wściekła na siebie, że nie potrafiłam wychować dzieci… - przerwała,
patrząc gdzieś w bok.
Harry zacisnął pięści.
Wiedziałem, że zaraz wybuchnie i zacznie się kolejna awantura. Mimo, że była
już prawie druga, co zauważyłem na zegarze elektrycznym wmontowanym w kuchenkę.
Szybko chwyciłem go za przedramię, kręcąc przecząco głową. Posłuchał mnie,
próbując opanować nerwy.
Kiedy kobieta się roześmiała
cicho, oboje, będąc zaskoczeni jej reakcją, spojrzeliśmy na siebie.
- Ale potem starałam się znaleźć
tego przyczynę. Obwiniałam męża… byłego męża za to, co się stało z Harrym i
Gemmą. Ale potem Lenny uświadomiła mnie, że to nie jest niczyja wina. Że tak po
prostu miało być i to było nieuniknione. Gemma miała zostać młodą mamą, a Harry
widocznie musiał zakochać się w jakimś chłopcu.
- Nie rozumiem… - wtrącił
nastolatek.
- Ja też – odparła kobieta. – Ale
Louis ma rację. Prawdziwym szczęściem matki jest szczęście jej dzieci. I jeśli
ty masz być szczęśliwy właśnie z nim, jeden dzień, dwa miesiące, trzy lata, czy
resztę życia, to ja, jako matka, powinnam być szczęśliwa razem z tobą.
- Co chcesz przez to powiedzieć? –
zapytał z nadzieją.
Przez chwilę w pomieszczeniu
zapanowała kompletna cisza. Nawet naszych oddechów nie było słychać, jakby one
miały sprawić, że wszystko, co do tej pory zostało wypowiedziane, nagle gdzieś
zniknie. I chyba tak po części się stało, kiedy Anne zaczęła kontynuować.
- Kochaj kogo chcesz, Harry. Nie będę
ci wybierała osoby, z którą masz być. I tak wiem, że wybrałbyś Louisa. – Westchnęła głęboko,
mijając nas. Zatrzymała się jednak w połowie drogi, na krótką chwilę zerkając
przez ramię. – Daj mi tylko czas, abym zaakceptowała twój wybór.
Wyszła, zostawiając nas samych w
kuchni. Nastolatek ciągle patrzył na wyjście z pomieszczenia, nawet, gdy jego mama
zamknęła się w pokoju.
Nie wiem, czy pomogłem choć
trochę, ale przynajmniej miałem nadzieję, że Anne przemyśli sobie to wszystko i
w końcu zaakceptuje. Przecież Harry nie robił nic złego. Rozumiem, gdybym był
jakimś kryminalistą, a on stawał się przy mnie jeszcze gorszym chuliganem, ale
tak? Nie chciałem przypisywać sobie żadnych zasług, ale przecież to głównie
dzięki mnie ten egoista z wybujałym ego stał się prawdziwym sobą. Wrażliwym i
kochającym chłopakiem. W końcu w każdym drzemie delikatność, tylko nie każdy
chce ją ujawniać na światło dzienne, bojąc się zranienia. A on zaryzykował.
Miałem tylko nadzieję, że nie będzie tego później żałował i poradzi sobie beze
mnie.
A teraz tak kilka słów ode mnie. Wiem, że może oczekiwaliście czegoś innego i być może zanudziło Was drążenie wokół jednego tematu, ale zaraz wszystko ruszy do przodu, od kolejnego rozdziału. Także mam nadzieję, że to strawicie. :)
A tak w ogóle... To nie możemy wyjść z podziwu nad Wami. Ostatnie ponad 50 komentarzy, nie licząc moich odpowiedzi, sprawiły, że ciągle się uśmiechałyśmy z Sabiną. Nawet nie wiecie, jak Wasze komentarze budują nas na duchu. W ogóle dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że już przekroczyliśmy 33tys. wejść. :O Jak, pytam się? :O W taką skromną nagrodę zagwarantuję Wam, że będziemy dodawały częściej rozdziały. Po co czekać tydzień, skoro są wakacje i mamy więcej czasu?
Ach, no właśnie. Tak na koniec dodaję: nie rozstrzygajcie na samym początku tego, jaki będzie koniec tej historii. Wszystko już jest ustalone, także przekonacie się o tym wkrótce, bo pisałam w jednej z odpowiedzi, że maksimum 10 rozdziałów dzieli nas od epilogu, jak nie mniej. Może Was zaskoczymy, może też nie, może pozytywnie, może negatywnie, ale to wszystko za jakiś czas i same ocenicie, czy jest dobrze czy źle. Uwierzcie mi, wszystko będzie tajemnicą do samego końca.
Dobra, tyle mojej bezsensownej paplaniny. Wiem, ze rozdział miał być w piątek, ale teoretycznie spóźniłam się z napisaniem go tylko o jakieś 60 minut, także wybaczcie. Mamy tylko nadzieję, że się spodoba. :3
No i płacze przez ciebie, no! sie wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńLarry4evah biczez, nikt ich nie rozdzieli! <3
Już mam w głowie milion możliwych scenariuszy na zakonczenie, ale nie bede nic pisac, tylko poczekam na waszą wersję ;p
A dzisiaj widze krótko, ale na temat ;p
Czekam na kolejny, pozdrawiam z Londynu xxx
Katrina, @StillWaitin4U
chyba , ze tAka Eleanor ... :c
UsuńPo tym co przeczytałam pod spodem, o tej tajemniczości do samego końca, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. :) Szkoda, że do epilogu zostaje maksimum 10 rozdziałów, bo to najlepszy blog o Larrym. Serio <3
OdpowiedzUsuńCo do tego konkretnego rozdziału, to bałam się rekcji mamy Harry'ego. Myślałam, że jej reakcja będzie gorsza, ale na szczęście moje przypuszczenie się nie sprawdziło ;) A to dobrze ;)
I dodaję tylko, że czekam na "coś więcej" między nimi. ;) Obietnica Harry'ego, że "te święta będą niezapomniane. Jeśli wiesz o czym mówię". Coś mniej więcej w tym stylu xD Więc ja uparcie na to czekam xP
Waiting na następny rozdział :*
Hmm ;) uwielbiam, ale to już wiesz :)
OdpowiedzUsuńzaczęłam czytać tego bloga, gdy były chyba 2 rozdziały, JUZ WTEDY wiedziałam, ze to niesamowita historia. Na prawdę świetnie piszesz i za każdym razem jest mi tego małooo, mogłabym czytać i czytać.. czytać. Achhhh tak wspaniały Larry. :) Nie jestem mistrzem w pisaniu komentarzy, bo rzadko to robię, ale na tak dobrym blogu nie wypada nie zostawić swojej opinii. Trzymaj się! I powodzenia życzę!:)
www.larryisreal.blogspot.com xx
opowiadanie jest cudowne co już wiesz bardzo ale to bardzo kocham tego bloga a rozdził po postu woooooooooow ;D
OdpowiedzUsuńZapytałaś mnie czy powinnaś mnie informować na nowym blogu. Oczywiście, że powinnaś i będę Ci za to dozgonnie wdzięczna, bo Wasz blog jest naprawdę wspaniały. No ale przejdźmy do rzeczy. Rozdział wspaniały. Mimo że nie było w nim jakoś specjalnie dużo akcji, przypadł mi jakoś tak do gustu. Uwielbiam Harry'ego w wersji takiego nadopiekuńczego chłopaczka. A słowa "Jeśli chodzi o Louisa, jestem na jego punkcie przewrażliwiony. Jego zdrowie było dla mnie najważniejsze. " rozczuliły mnie dogłębnie. Moment, w którym Harry kucał przed Louisem był taki... awwwwwww, wybaczcie, nie umiem znaleźć innego określenia. Był awwwwwwww do potęgi entej :D
OdpowiedzUsuńDobre że mama Hazzy postanowiła spróbować zrozumieć zaistniałą sytuację :D
Pozdrawiam i czekam na szesnastkę :D
Wchodząc dzisiaj na bloga nie sądziłam, że w końcu ujrzę kolejny rozdział. Przeczytałam i szczerze powiedziawszy uśmiech nie chce mi zejść z twarzy. ZAAKCEPTOWAŁA ICH! :3 A myślałam że wywoła straszną awanturę i wyrzuci Harrego z domu.
OdpowiedzUsuńI ciesze się, że jeszcze że jeszcze nie kończycie tego opowiadania, że zostało jeszcze kilka rozdziałów do epilogu. I mam pytanie, po skończeniu tego opowiadania, napiszecie nowe?
Pytam z ciekawości, bo chętnie przeczytałabym coś nowego napisanego przez was : )
Nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału : *
[ direction-yaoi.blogspot.com - opowiadanie boy x boy o 1D, fantastyka ] [ tina-kawaii.blogspot.com opowiadanie boy x boy ]
pozdrawiam xoxo Tina : *
Haha, przepraszam ale moje nastawienie od razu się zmieniło. Ze smutku do szczęścia, w euforię nawet się zamieniło gdy kilka Twoich słów dotyczyło tego co ja zaczęłam - czyli jak miał wyglądać koniec : D rozdział najlepszy ! Jejuuu, taki wzruszający. Harry zmienił się i to strasznie, taki opiekuńczy. I jeszcze Lou mówiący o chorobie :( już ryczałam jak opisywałaś to, gdy Harry opiekował się Louisem, gdy kucnal przy nim <3
OdpowiedzUsuńkocham Was!!!
OdpowiedzUsuńna prawdę.
uwielbiam to opowiadanie!!
i bez względu na to ile razy przeczytam ten sam rozdział za każdym razem wydaje mi się on jeszcze lepszy!! :D
z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;pp
Rozdziały będą częsciej ? Taaaaaaak ! My life is complete ! :D
OdpowiedzUsuńJa tam niczym nie jestem zawiedziona. rozdział jak każdy jest cudowny. Jeśli chodzi o jakieś błędy gramatyczne, stylistyczne, logiczne czy coś to w ogóle ich nie widzę co mnie bardzo cieszy. A jeśli chodzi o pomysł to jest tak samo świetny.
No po prostu kocham Waszego bloga. Historia jest nieziemska :)
Jej.. Popłakałam się.. Ten rodział jest wspaniały.. Świetnie ukazałyście w nim niepokój, smutek oraz wielką miłość jaką darzą się chłopcy... Prawdziwą miłość bez względu na sytuację. - W prawie każdym opowiadaniu bromance/romance 1D liczy się tylko seks. I to niby nazywają "miłością" według mnie opisany tam jest tylko popęd seksualny lub zauroczenie.. W waszym, opisana jest historia PRAWDZIWEJ miłości. Nieważne jakie konsekwencje tego będą, zawsze będą się kochać.. I to właśnie w tym opowiadaniu mi się podoba, to czyni je moim ulubionym. Ok, ok już kończę moje bezsensowne wywody.:) A więc, co do rozdziału jak już na początku wspominałam rozdział wspaniały. Wgl. całe to opowiadanie jest cudne. Cieszę się, że mama Harrego próbuje ich zrozumieć. - Taaaak!! Dodawajcie rozdziały częściej.! Codziennie wchodzę po kilkanaście razy na tego bloga i sprawdzam czy nie pojawił się jakiś nowy.. Hah. Taak uzależniłam się od niego. :3 Czekam na nowy.:) Anka.x.D. Mój tt: @Larry1DLove.
OdpowiedzUsuńZ biciem serca zobaczyłam, że dodałyście bardzo oczekiwany przeze mnie rozdział i... nie zawiodłam się. ZNOWU. Piszecie tak od serca, tak prawdziwie, stworzyłyście naprawdę piękny obraz miłości. Zakochałam się w momencie, gdy Harry kucał przed Louisem, uwielbiam, gdy zwracacie uwagę na takie detale. Nie mogę się doczekać, gdy przeczytam nowy rozdział. JEST TO MÓJ ULUBIONY BLOG o tej tematyce, muszę też zwrócić uwagę, że umiejętnie to wszystko rozgrywacie. Dajmy na to przykład innych blogów - tam, nie dość, że składnia językowa często gęsto boli, to jeszcze ta banalność innych blogów... Wiecie jak inni by to rozegrali? Na przykład scenę powiedzenia mamie Harrego prawdy. Na WIĘKSZOŚCI (nie mówię tu o wszystkich, żeby nie było) innych blogów wyglądałoby to mniej więcej:
OdpowiedzUsuń- Mamo, zakochałem się.
- To wspaniale synku!
- W Louise.
- OCH, BIEDNA JA, NIE ZGADZAM SIĘ Z TYM!
- Mamo, chcesz mojego szczęścia.
- Tak, RACJA, a więc cieszę się, że z nim jesteś.
Bez kitu. Tak by to wyglądało. Taki banał. A WY to umiejętnie rozkładacie, tłumaczycie, sprawiacie, że ich reakcje są takie prawdziwe i realistyczne, a nie przekoloryzowane i takie "OCH ACH BAJKA DLA DZIECI". Jestem z Was dumna, piszcie dalej, macie wiele fanek, a ja podpisuję się wszystkim czym mogę, że jestem jedną z większych fanek. Dziękuję Wam za to, co tworzycie. I, że chce Wam się w wakacje! Miłych dni dziewczyny, do boju! ;)
Uuuh, nie wiemy, jak Ci podziękować za komentarz. Napisałaś w nim tyle, że najchętniej za każde słowo byśmy Ci dziękowały. ;D
UsuńStaramy się właśnie pisać tak, żeby to wyglądało realistycznie, bo tak jest sobie lepiej wyobrazić daną sytuację - nie wiem, czy tak to działa na czytelników, ale mam ku temu malutką nadzieję. Czasem tylko się boję, czy aby nie jest wszystko zbyt wyolbrzymione, ubarwione, czy jakaś sytuacja, która w danym momencie mogła być zbędna. Tak czy tak, cieszymy się, kiedy widzimy, jak ktoś pisze, że to jest jego ulubiony blog, bo szczerze powiedziawszy, nie sądziłyśmy, że aż tylu zainteresowanych przyciągniemy. W końcu historii o Larrym jest wiele w internecie i trudno o oryginalność, bo zawsze na pewno gdzieś jest coś podobnego. :3 Boże, a 'fankach' to już nie wspomnę. Szok, jak widzimy, kiedy ktoś pisze coś takiego. ;o
Jeszcze raz dziękujemy i wzajemnie! :)
Wczoraj zastanawiałam się, kiedy dodacie rozdział i najwyraźniej nie zauważyłam powiadomienia przed pójściem spać, bo weszłam 'dopiero' teraz. Ale muszę przyznać, że dzięki temu dobrze rozpoczynam dzień, więc chyba tak jest lepiej, chociaż w nocy wszystko odbiera się inaczej:)
OdpowiedzUsuńDobra, nieważne xD
Dla mnie ten rozdział jest w pewnym sensie przełomowy. Do tej pory Harry i Louis byli oczywiście razem, ale dopiero teraz "zalegalizowali" związek, przyznając się mamie Hazzy (teoretycznie zrobili to w poprzednim, ale tam był tylko początek xD), a kobieta zareagowała dokładnie tak, jak powinna zareagować na podobną informację matka. Najpierw była w szoku, spotęgowanym jeszcze rewelacjami z życia Gemmy, potem musiała się od wszystkiego oderwać, porozmawiać z przyjaciółką o tym, gdzie popełniła błąd i pewnie wypłakać się jej na ramieniu, a na końcu jeszcze raz się z nimi skonfrontowała, ale tym razem była już na etapie dochodzenia do siebie i początku procesu zaakceptowania wyboru swojego syna. Tak powinno być, prawda? Wie, że Harry jest szczęśliwy z Louisem, więc dlaczego miałaby mu to odbierać?
Louis też był tutaj wspaniały. To jego wyszeptane "Przepraszam, możemy porozmawiać?" było dla mnie po prostu kwintesencją jego charakteru- niby starał się nie wchodzić pomiędzy Anne i Harry'ego, ale w końcu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. I bardzo dobrze, ponieważ uświadomił kobiecie, że jest dojrzałym mężczyzną, który chce jak najlepiej dla swojego dziecka oraz nie zamierza się nim zabawić. Mam tylko nadzieję, że mama Hazzy nie zaakceptuje ich związku ze względu na chorobę Louisa "skoro on i tak umrze, to czemu nie? później Harry znajdzie sobie jakąś miłą dziewczynę i wszystko będzie tak jak być powinno.", bo tego bym najzwyczajniej w świecie nie przeżyła! C:
I posłucham też Waszej rady dotyczącej zakończenia. Zdaję się całkowicie na Twoją wyobraźnię, Kasiu, a skoro macie już z Sabiną wszystko zaplanowane, to powstrzymam się od snucia domysłów (chociaż one, niedobre, i tak mi się pchają do głowy ;>) i cierpliwie zaczekam na epilog, ciesząc się po drodze każdym rozdziałem:) Pewnie i tak Wasze zakończenie zaskoczy nas wszystkich;D
A to, że ze względu na wakacje rozdziały będą się pojawiać częściej podsumuję tak: fuck yeaaa! :33
Czekam na szesnastkę:)
Kurde, tam powinno być dla "(...) jak najlepiej dla jej dziecka" xD Wyszło, jakby Harry był dzieckiem Louisa i dopiero teraz to zauważyłam;)
UsuńPS. Skasujcie, proszę, mój komentarz pod Mrs.Curly, bo z tego wszystkiego jeszcze wstawiłam go nie tam gdzie chciałam.
Spokojnie, obie zrozumiałyśmy, co miałaś na myśli ;D
UsuńNawet nie wiesz, jak ja lubię czytać te Twoje podsumowania całego rozdziału. Normalnie, jakbyś zbierała moje myśli do kupy, a czasem nawet dostrzegam coś, czego sama wcześniej nie widziałam. ;o
A domysły mogą Ci się pchać do umysłu, ja tego nie zabraniam. Tylko bardziej miałam na myśli, żeby nie kłócić się tutaj, jakie ma być zakończenie: szczęśliwe czy smutne, bo koniec końców i tak wyjdzie na nasze. ;D Chociaż i tak muszę Ci podziękować, bo w jednym z komentarzy podsunęłaś mi pomysł, co bym mogła napisać. :3
Naprawdę?:O Wow, w takim razie... *wcale nie poszłam szukać swoich dawnych komentarzy*
UsuńTo żadna tajemnica. Wspominałaś coś (jeszcze przed wylotem chłopców do NY) o tym, że już widzisz, jak tam Harry zaprowadza Louisa w różne zakątki, z którymi wiążą się jego wspomnienia, czy coś w ten deseń. I to po części sobie wykorzystałam i jeszcze wykorzystam, bo prawdę powiedziawszy nie wpadłam na to. ;o
UsuńJak dobrze, że mama Harry'ego zaakceptowała jego... związek z Louisem. W zasadzie dzięki temu rozdziałowi zobaczyłam jak bardzo Harry kocha Louisa i na odwrót.
OdpowiedzUsuńWciąż nie mogę wyjść z podzieu pp przeczytanii tego rozdziału. Chyba najlepszy z dotychczasowych.
Umm... nie wiem co by tu jeszcze napisać. Dziękuję za pracę jaką wkładacie w to opowiadanie, bo ono jest naprawde niesamowite :)
Ojej *-*
OdpowiedzUsuńTen blog jest cudnie prowadzony...Naprawdę gratuluję talentu, pomysłów i wgl. ;3
I szczerze bardzo się cieszę, że wpadłam na niego, choć był to przypadek :D
Czekam na kolejny świetny rozdział ;>
Pozdrawiam ;)
ufff, już się bałam, że Anne coś zacznie świrować o.O Bogu dzięki, tzn Wam xD że skończyło się tylko poważną rozmową, ale z dobrym zakończeniem. rozdział cud miód, cóż mogę więcej mówić? jaram się jak pochodnia no <3 i przypominam o nn u mnie <3 much love.
OdpowiedzUsuń[heart-without-you.blogspot.com]
Cudne :>
OdpowiedzUsuńAnne jest wspaniała, jej reakcja w sumie była zupełnie normalna, ale to jak się później zachowała było naprawdę świetne. Cały rozdział strasznie wzruszający i bardzo jestem ciekawa jak skończy się to opowiadanie. Mam nadzieję, ze Louis mimo wszystko nie umrze.
Czy po zakończeniu tego bloga zaczniecie coś nowego? Jeśli wcześniej o tym pisałyście to przepraszam, bo najwyraźniej się tego nie doczytałam (ale wydaje mi się, że nie :/).
Nie wiedziałam czy odpowiedzieć Tobie czy Tinie, ale mam nadzieję, ze koleżanka wyżej to zobaczy. Odnośnie czegoś nowego, to tak, mamy zamiar pisać coś nowego. Nie wiem nawet, czy nie będzie to publikowane tutaj po jakiejś chwili przerwy od zakończenia SLYG. Waham się tylko, czy to ma być Larry czy może Ziall, bo jakoś Ziall mi bardziej pasuje do pomysłu, ale to się jeszcze zobaczy, będziemy pisać o tym przy epilogu. :) I nie przeoczyłaś niczego, bo nie pisałyśmy o tym.
UsuńTroszke krótki ale i tak zdążyłam się wzruszyć :D Z niecierpliwością czekam co stanie się w następnych rozdziałach :) Z jednej strony chciałabym już wiedzieć jak to się skończy, ale z drugiej NIE KOŃCZCIE TEGOOO! XD
OdpowiedzUsuńJakoś tak szybko zleciał mi ten rozdział ,ale jest super.
OdpowiedzUsuńrobi się coraz ciekawiej :D czekam na kolejnego xxxxx
OdpowiedzUsuńcudownee ! ;*<3
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zawsze zresztą, super! Naprawdę!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział, niesamowita Ann, niesamowity Harry, niesamowity Louis, niesamowity rozdział (aa, to już było xD)...
W ogóle i w szczególe WSZYSTKO SUUUPER! :3
Bardzo, ale to bardzo zaimponował mi Hazza (Louis zresztą po swoich dokonaniach też, ale o nim później..). Wykazał się wielką odwagą i spokojem. Nie wszczął kłótni, kiedy zauważył że jego matka nie może uwierzyć w jego miłość z Louiem. Potem nawet, okazał się potulnym i uległym barankiem :) kiedy, Loui powstrzymał go od nowej ostrej wymiany zdań z matką.
Cóż ja mogę powiedzieć o Ann.. Widać po kim Gemma i Harry mają tą brawurę do zwierzeń :). Najpierw Gemma z pewnie super zaskakującą wiadomością że jest mamą od roku, potem Harry z ujawnieniem swojej miłości do Louisa (następnie do przyznania, że Louis jest tym jedynym) i w końcu jej szczera rozmowa z Louisem, później z Hazzą. Coś niesamowitego, jeszcze przedstawienie tego w tak realistyczny i subtelny sposób.. ahh.. :)
No i nareszcie nasz jedyny i niepowtarzalny Louis. Niby taki spokojniutki chłopaczek, taki pilny uczeń i w ogóle,a tu proszę sam zaproponował rozmowę mamie Hazzy, mimo że dało się wyczuć (przez komputer xD) że się jej trochę boi. Mimo to widać że Harrego kocha bardzo i zrobi dla niego wszystko.
No i co na koniec... Piszecie pięknie, ale to już wiadome :)
Oby tak dalej :D.
PS. Aha, mały zboczuch liczy na Larryego :3 hehe, if you know what I mean :>
Pozdrawiam!
PS.2. Zapraszam do sb, też piszę o Larrym :3
ojej ojej, czyżby nowy opis? :>
UsuńRyk normalnie płaczę jak bubr Larry4ever <3 Wpadnij do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJestem porażona tym opowiadaniem. Piszesz tak realistycznie, ciekawie. To jest najzwyklej w świecie... Fantastyczne!
OdpowiedzUsuńMoment, w którym Harry oświadcza Anne, że jest zakochany w Louisie jest napisany tak bardzo... Normalnie? Realistycznie? Ciekawie? Nie. NIESAMOWICIE prawdziwie. Taką reakcję sobie wyobrażałam.
I rozmowa Louis'a z Anne... Boże no, brak słów. Jestem tym zachwycona. Każda cząstka mojego ciała prosi o więcej rozdziałów. Jeszcze dłuższych, jeszcze bardziej niesamowitych, jeszcze bardziej zapierających dech w piersiach.
Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością!
bardzo mi sie podoba ;) ja mam nadzieje ze mama hazzy przyjmie to do wiadomosci. i ze oni beda szczesliwi i ze bedzie happy end :D i dodawaj czsciej rozdzialy :)
OdpowiedzUsuń@dusia_pl
Kocham tego bloga. Lepszego nigdy nie czytałam. Kocham was. Dodawajcie częściej rozdziały. Zapraszam do mnie.: http://youreallivegot.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOkropnie zdziwiłam się, że rozdział taki krótki. Czytam sobie, czytam a tu koniec i moja myśl "ja pierdo, chyba mi tekst na tym głupim telefonie ucięło" XD. A jak sobie uświadomiłam, że jednak nie to się załamałam xD. Naprawdę! Nie spodziewałam się tego po was, nie ładnie! ;D. Ale jest dobrze, rozdział mi się podobał cholernie, wiedziałam, że matka Harrego nie zareaguje w negatywny sposób, tzn częściowo tak było ale pozbierała sobie wszystko w główce i cieszę się z tego :D. I fakt - mało akcji było i nie wiem czemu ale jakoś do głowy mi wpadło "ale nieźle by było jakby ta matka sobie serio coś zrobiła" XD. Ale nie, za dużo tragedii jak na odcinek by było XD. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuń[1d-offcamera.blogspot.com]
super, swietny i wgl : D ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńWspaniale xd
Nie wiem czy to przeczytacie (mam nadzieję że tak :))
OdpowiedzUsuńPisałyscie coś, że może zacznięcie coś pisać nowego i chyba będzie o Ziallu.
Więc ja mam prośbę!
Wiem że to nie zależy ode mnie, ale czy mogłybyscie zważyć na moją wypowiedź,
i napisać o Niam'ie??
Bo ja kocham ich również, może nie tak mocno jak Larry'ego,no ale cóż ..
Więc proszę o Niam'a, jeśli można ;>
Pozdrawiam gorąco!
=]
O Niamie też coś będzie, ale do tego pomysłu, który siedzi mi w głowie potrzeba mi kogoś z mocnym charakterem, a w tej roli najbardziej nadaje mi się Zayn. Zresztą to i tak będzie bardzo krótkie, bo nie przewiduję coś pomiędzy 6-10 rozdziałów, nie więcej. :3 Ale kolejne opowiadanie, bo my Was tu pewnie prędko nie zostawimy ;), postaram się napisać na podstawie Niama i może nawet uda mi się wykrzesać coś dłuższego, ale to się jeszcze zobaczy. ;D
Usuńkurcze myślałam, że Annie zemdleje :D hahah
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba, tylko czemu takie krótki ? Oo
popieram anonima nade mną, coś o Niamie było by meega :D
cały czas nie mogę wyjść z podziwu nad Waszym talentem pisarskim :)
http://thetruthisall.blogspot.com/
zapraszam na swojego nowego bloga :)
Kolejny świetny rozdział. Bardzo martwię się o Louisa. Uwielbiam jak opisujesz i delikatną miłość ;)
OdpowiedzUsuńMam w głowie milion pomysłów na zakończenie, ale zachowam to dla Ciebie. Uważam, że będzie perfekcyjne.
O rany ale to jest genialne !!! Ten rozdział utwierdził mnie w przekonaniu że to jest najlepszy blog o Larrym jaki kiedykolwiek czytałam! To jest tutaj wszystko takie prawdziwe! I cieszę się na samą myśl o kolejnym blogu kiedy ten już się skończy :D A może by tak kolejny był o Zouisie ?? Bo takiego jeszcze nigdy nie czytałam a myślę że w waszym wykonaniu byłby extra :)
OdpowiedzUsuńjejku,. jakie to wszystko super napisane ;o *o* czekam na kolejny i kojeljny, i koleeejnyy :D wiecie jak mnie to wciąga? :O
OdpowiedzUsuńjejku! genialne! wzruszyłam się i czekam na kolejny rozdział =)
OdpowiedzUsuńWspaniałe !!!
OdpowiedzUsuńCzy może być lepszy powrót z wakacji jak dwa rozdziały opowiadania? I to nie byle jakie rozdziały.
OdpowiedzUsuńKurde bardzo mi się podobały. Wszystko świetnie opisałyście. Muszę powiedzieć, że gdzie bardzo rzadko płaczę to czytając niektóre fragmenty tego opowiadania poczułam ucisk w brzuchu i czy gdzieś tam.
Kurcze biedna Anne. W jednym dniu i to jeszcze w święta dowiedzieć się takich rzeczy o swoich dzieciach. Wcale się nie dziwę, że tak się zachowała, bo to, że własna córka ukrywała przed nią, że od roku jest babcią, mogło ją zaboleć. I tu jeszcze, że jej jedyny syn nie da jej wnuków, bo kocha chłopaka, musiało ją już totalnie rozwalić. Podobało mi się, że nie zrobiłyście czegoś takiego, że ona z entuzjazmem podeszłą do tej całej ich miłości, że ciężko jest jej to wszystko zaakceptować.
Mimo, że na pewno już to wiecie to jeszcze raz zaznaczę, że macie talent i świetnie piszecie.
Nie mogę się doczekać kolejnego.
Dreamer www.i-like-you-so-much.blog.onet.pl
Pewnie, że się podoba <3
OdpowiedzUsuńJest świetne jak to zwykle bywa i omg, omg, dziękujemy :3
Chcę tu zaraz widzieć nowy :3
zapraszam do mnie :D
http://wanna-hold-you.blogspot.com/
wow... szalone -->
OdpowiedzUsuńfajne ! <3
***
w wolnej chwili zapraszam: http://kokardkajami-opowiada.blogspot.com/
Wow o.O
OdpowiedzUsuńMasz dużą publikę ;)
Pozdrawiam, Kitty! z zapytaj......
O nile jeszcze mnie kojarzysz...... ;(
nie wyjadę nigdzie na wakację, bo będę czekac na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńno wieć jak najszybciej poprosze :D
no i rozdział genialny- jak wszystki inne ;)
ojejku, nawet nie wiecie, jak bardzo chciałabym mieć taki talent, jakie macie wy. ;3
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy brakuje mi słów.
Za równo ten rozdział, jak i wszystkie inne, które napisałyście, jest po prostu fantastyczny. ;D
~Pam!
KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę ci powiedzieć że to jest ZAJEBISTE! <3
OdpowiedzUsuńCześć ! Jestem stałą czytelniczką dużej ilości blogów. Wszystkie są wspaniałe i naprawdę dobre. Muszę przyznać, że żeby mnie czymś zainteresować, trzeba włożyć w to sporo wysiłku. Tobie się udało. Twój blog ma to "coś", co sprawia że wchodzę tu po kilka razy dziennie i od nowa czytam te same rozdziały, zamiast np. wyjść z przyjaciółmi. :) Masz świetny pomysł na opowiadanie. Stworzyłaś własną historię, wykreowałaś świat bohaterów, tak że czasami mam wrażenie jakby sama uczestniczyła w tej całej opowieści. Umiesz wszystko pięknie opisać, dobrać odpowiednie słowa. Zaczynam czytać i przenoszę się w ten świat, zapominając o wszystkim. O obowiązkach, czy o wielu innych ważnych rzeczach. Ogromnie Ci dziękuje, bo czasem gdy mam ciężki dzień, po prostu wchodzę tu, czytam i już jest lepiej. Mimo, że robisz to całkowicie nieświadomie to i tak ogromny szacunek dla Ciebie. Życzę Ci, żebyś nigdy nie zatraciła wiary w siebie. Żebyś zawsze wierzyła w swoje możliwości. Życzę Ci weny. A także tego, byś potrafiła czerpać radość z pisania. Bo to co robisz i jak to robisz, jest niesamowite. Komentuję chyba po raz pierwszy, więc ujęłam tu mniej więcej wszystko co miałam Ci do powiedzenia. Podziękowałam za wszystkie rozdziały, którymi cieszyłam się jak dziecko i dziękuje za wszystkie kolejne, którymi cieszyć się będę. No i chyba... do następnego ! :) - Agata.
OdpowiedzUsuńJezu !!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńdlaczego on się jej ośwaiadczył skoro kocha Louisa, niech już bd razem proszee :**
Rozdział jak zwykle cudowny :3 Już nie mogę doczekać się zakończenia; jestem ciekaw, co wymyśliłyście ;) Życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl
Ej .. Mam prośbe ...
OdpowiedzUsuńMogłybyście być moimi Boginiami? No na serio;D
Piszecie super, rewelacyjnie i przepieknie ..
Sama próbowałam cos pisac i mi nie wyszło .. :<
Wiec bede do so Was modliła bym napisała cos siensownego
O laa Booga :)
POzdrawiam
Matko, haha, chyba przesadzasz, dziewczyno :O ;D
UsuńNie wyszło, bo się poddałaś. Jakbyś pisała dalej, na pewno nie byłoby tak źle, wystarczy mieć pomysł. W końcu każdy pisze po swojemu, a czytelników i tak być jakichś zdobyła ;d
Ja mam pomysł .. Tylko nie umiem tego ubrać w słowa .. ;/
UsuńTzn, napisze kilka określników ale na tym koniec, a Wy umiecie to wszytsko ładnie opowiadać i przedstawiać :(
Na www.-i-like-you-so-much.blog.onet.pl pojawił się 1 rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDreamer
super blog ;)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział <3
http://youonlyliveonce1d.blogspot.com wejdziesz ?
Genialny rozdział :). Myślałam, że Anne tego nie zaakceptuje, ale jak zwykle, zaskoczenie było :). Czekam na to rozwinięcie akcji, o którym pisałaś :). Zapraszam na historię z 1D storyoffaless.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Po prostu piękne! Nie ma słów, żeby opisać, to jak bardzo podobają mi się te rozdziały. Cudowne, śliczne. Genialne! <3
OdpowiedzUsuńgenialne, cudowne, piękne ♥♥♥
OdpowiedzUsuńKur*a to jest ahhhh jahzks evKanbdjd więcej niż ZAJEBISTE ;3 jejuu ty sobie nie wyobrażasz jakie to piękne ;)) masz ogromny TALENT.. ♥ szkoda ze juz za kilka rozdziałów koniec ;( jak ja to kochammm, czytalam wiele imaginow z Larym Wiele ! ale to JEST NAJLEPSZE !!! Kocham Cię i mam nadzieje ze na Larym nie po przestaniecie !!!;3 ♥♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńNoooo i pobeczalam się ! Larry shipper forever and always <3
OdpowiedzUsuń