- Dlaczego tak późno? – Głos mamy dobiegł z kuchni.
Dźwięk obijanych o siebie naczyń i płynąca woda świadczyły o
tym, że myła naczynia i dlatego nie miała wątpliwości, iż to byłem ja. Musiała
mnie dostrzec przez okno. Westchnąłem zmęczony, zrzucając reklamówkę z
garniturem na podłogę, a bluzę zawiesiłem na haku w korytarzu.
- Też się cieszę, że jesteś dzisiaj w domu wcześniej –
odparłem z ironią, wchodząc do kuchni i siadając za stołem. – Co na obiad?
- Masz w mikrofalówce, powinno być jeszcze ciepłe. –
Powiedziała, nie odwracając się.
Cisza, która zalegała pomiędzy nami sprawiła, że znów
zacząłem myśleć o przyjaciołach. Nagle poczułem się jak… wyrzutek. Ta sprawa z
Liamem dała mi dużo do myślenia. Był rodziną jednego z nas, a mimo tego nie
miał wstępu do naszej paczki. W takim razie, czy chcieli w niej także mnie?
Były chwile, kiedy dawali mi odczuć, że najchętniej by się mnie pozbyli.
Martwiło mnie to. Nie chciałem tracić przyjaciół, którzy jako jedyni dawali mi
szczęście. To zabawne, ale popularność też mi to dawała. Czułem się
wtedy akceptowany, doceniany… czułem się kimś. Jeśli w ogóle mogłem to tak
określić.
Byłem jedną z tych osób, która miała kompleksy. Bo kto ich
nie ma? Moja samoocena była niska i była jedną z przyczyn, dzięki którym
stawałem się dla otoczenia zupełnie obcym chłopakiem.
- Harry, słuchasz mnie w ogóle? – Powiedziała mama
uniesionym głosem, próbując wyrwać mnie z myśli. Potrząsnąłem głową,
spoglądając na nią ze zdziwieniem. Przybrałem przepraszający wyraz twarzy, a
wtedy westchnęła. – Prosiłam, żebyś zaniósł pani Brown przepis, o który prosiła
mnie dzisiaj rano, kiedy spotkałyśmy się w sklepie. Ja mam jeszcze trochę
pracy, a znając mnie, gdybym tam poszła, zasiedziałabym się.
Podszedłem do niej, zanosząc brudny talerz, który od razu
umyła. Stanąłem obok mamy, wyglądając przez okno nad zlewem na chodnik, gdzie
właśnie nasza rudo-biała kotka bawiła wpatrywała się w coś pod krzewem uparcie,
machając ogonem. Chwilę potem wskoczyła pomiędzy liście. Prawdopodobnie
zobaczyła małą myszkę i chciała ją złapać.
- A Gemma nie może? – jęknąłem, naprawdę nie mając ochoty
ruszać się z domu. Byłem zmęczony, na dodatek jedyne, o czym marzyłem, to prysznic
i sprawdzenie facebooka. Jeszcze przed pójściem na stadion Matty obiecał mi
przesłać nowe piosenki mało znanych wykonawców, na które natarł się dzień
wcześniej.
- Gemma dopiero wróciła – powiedziała mama i jak na
potwierdzenie jej słów, drzwi frontowe otworzyły się. – A ty i tak nie masz nic
do roboty.
*
Droga do państwa Browson zajęła mi mniej niż pięć minut.
Wystarczyło, że wyszedłem za bramkę i minąłem mieszkanie starego Stone’a, z
którym utrzymywaliśmy powierzchowne kontakty. Za swoje krzywdy winił wszystkich
wokół. Nie tylko my nie chcieliśmy z nim niepotrzebnych spięć, ale cała
okolica. Mężczyzna prawdopodobnie był chory psychicznie i zdarzały się
sytuacje, kiedy nie panował nad sobą. Chodził do knajpy na sąsiedniej ulicy i
często wszczynał bójki.
Stając przed jednopiętrowym domkiem, czekałem aż ktoś w
końcu mi otworzy.
- Cześć, Harry. – Kobiecy głos wyrwał mnie z myśli.
Przeniosłem wzrok z kolorowych kwiatów, rosnących w białej doniczce na parapecie
obok drzwi, na Nathalie, która wpatrywała się we mnie z uśmiechem.
Naprawdę ją polubiłem. I było mi jej niesamowicie żal, że
moi przyjaciele patrzyli na nią, jak na osobę, z którą tylko i wyłącznie
mogliby się pokazać. I tak jasnym było, że nie tylko to przychodziło im na
myśl, kiedy ją obserwowali.
- Cześć – odparłem, odwzajemniając uśmiech. Wyciągnąłem w
jej kierunku dłoń z białą kartką. – Moja mama kazała przekazać to twojej. Rozmawiały
o jakimś przepisie dzisiaj w sklepie i sama rozumiesz.
- Jasne, przekażę.
Skinąłem głową, wycofując się powoli. Zanim odwróciłem się,
Nathalie powiedziała:
- Zapytasz Gemmę, czy miałaby czas jutro popołudniu?
Obiecała mi pożyczyć kilka książek…
- Mhm, jasne. Mogę podać ci jej numer, zadzwonisz i
pogadacie. – Wyciągnąłem z kieszeni telefon, chcąc podać numer mojej siostry, ale
Nathalie potrząsnęła głową, podchodząc do mnie.
- Nie mam przy sobie telefonu, a numeru nie pamiętam. Mogę
zapisać u ciebie? Dasz go Gemmie.
Posłuchałem jej, robiąc dokładnie tak, jak mnie o to
prosiła.
*
Parę dni później, kiedy czekałem przed szkołą na Matty’ego,
dostrzegłem w oddali Nathalie, która uśmiechnęła się do mnie, witając.
Odwzajemniłem ten gest bez zastanowienia, obserwując, jak roześmiała się po
nosem, wracając do rozmowy z koleżanką. Ciągle obserwowałem ją z uśmiechem,
dostrzegając, że zaaklimatyzowała się tutaj na dobre. A pamiętałem, jak Gemmie
wspomniała, że boi się, że nie uda się jej tutaj oswoić i przystosować.
Dziewczyna znów spojrzała na mnie, uśmiechając się.
- Harry?
Odwróciłem głowę w kierunku, skąd dobiegał głos mojego
przyjaciela. Matty patrzył pytająco to na mnie, to na Nathalie, która oddalała
się już w kierunku głównej bramy, po dołączeniu do nich trzeciej dziewczyny.
- Co się stało? – zapytałem, unosząc brwi.
- Czy ty właśnie jawnie flirtujesz z Nathalie, a nam
wciskasz kit, że ci się nie podoba?
Podszedł do mnie z mało przyjazną miną. Przewróciłem oczami,
słysząc jego absurdalne domysły. Czy naprawdę nie wolno było uśmiechnąć się do dziewczyny
bez podtekstów? Chciałem się z nią zaprzyjaźnić, to tyle!
- Powiedziałem, że nie podoba mi się w ten sam sposób, co
wam. Nie widzę w niej dziewczyny tylko koleżankę – wyjaśniłem spokojnie,
zamierzając odejść. Byłem pewien, że zaraz po dołączeniu Matty’ego udamy się do
domu.
Dopiero kiedy poczułem lekkie szarpnięcie w tył za plecak,
spojrzałem przez ramię na przyjaciela, a na mojej twarzy błąkało się
niezrozumienie.
- Marius będzie wściekły, kiedy dowie się, że podrywasz jego
pannę. – Ostrzegł mnie młodszy Selley.
- Od kiedy to jego panna? – zapytałem z niedowierzaniem. Szybko
potrząsnąłem głową, nie chcąc słuchać żadnych wyjaśnień. – Poza tym weź zejdź
ze mnie! Nie, Podrywam. Nathalie. Dotarło? Po prostu spotykają się z Gemmą i
raz czy dwa się zdarzyło, że zamieniliśmy ze sobą parę słów.
Matty uniósł dłonie w górę w geście obronnym, kiedy uniosłem
głos. Byłem zdenerwowany. Nie mogłem znieść myśli, że któryś z przyjaciół znów
mnie o coś podejrzewa. Byłem z nimi szczery. Jeśli już się odzywałem, mówiłem
włącznie prawdę. Kiedy chciałbym skłamać, nie odzywałbym się w ogóle. A skoro
powiedziałem, że Nathalie nie podoba mi się, to znaczy, że mi się nie podoba.
Dlaczego niektórzy odbierają wszystko opacznie?
*
Idąc pod klasę, gdzie miałem mieć zajęcia z chemii, już z
daleka dostrzegłem dobrze znaną mi czuprynę mojego kuzyna. Matty jak zwykle
otoczony był wianuszkiem nie byle jakich dziewczyn. Lucy Hale, Emma Price i
oczywiście Nancy Hernandez zaliczały się do osób trudno osiągalnych w tej
szkole. Każdy chłopak pragnął je, ale jasnym było, że większość z nich mogła
tylko pomarzyć o randce z tymi
dziewczynami.
Widocznie nie przeszkadzała im różnica wieku pomiędzy nimi a
Mattym.
- Hej, Hazz! Nareszcie jesteś! – Kuzyn pomachał w moim
kierunku, a trzy pary zainteresowanych spojrzeń spoczęły na mnie. Poczułem się
niezręcznie, jednakże podszedłem, posyłając uśmiech dziewczynom. Wydawały się
być mną oczarowane, co mnie rozbawiło i nie ukryłem tego.
- Cześć – mruknąłem ochrypłym głosem. Odchrząknąłem, aby
jako tako przywrócić go do normalnego stanu.
Chociaż tego po sobie nie pokazywałem, byłem okropnie
spięty. Wcześniej niewiele miałem okazji do przebywania w towarzystwie
dziewczyn. W dodatku, że cała ich uwaga skupiała się właśnie na mnie. To mnie
najbardziej krępowało.
- Harry zawsze jest taki nierozgarnięty – zażartował Matty,
tym samym przerywając krótką i nieprzyjemną ciszę, która zapanowała między
nami.
Emma, Nancy i Lucy zachichotały piskliwie, mierząc mnie
wzrokiem od stóp do głów. To sprawiło, że na moje policzki zawitały rumieńce,
którym nie potrafiłem zapobiec. To była naturalna reakcja.
- Tak… - Cichy pomruk wydobył się z mojego gardła. Nie byłem
w stanie powiedzieć nic więcej. Owszem, podświadomie pragnąłem, żeby któraś z
przyjaciółek zwróciła na mnie uwagę, ale jednocześnie nie wiedziałem, jak mam
się za to zabrać. Nigdy nie byłem dobry we flirtowaniu i podrywaniu.
Selley zmarszczył brwi w niezadowoleniu, przepraszając
dziewczyny i obiecując, że złapie z nimi kontakt na długiej przerwie.
Skinieniem głowy nakazał mi, abym podążył za nim. Jak się później okazało – do
męskiej toalety. Zatrzymałem się obok przyjaciela na samym końcu pustej
łazienki, gdzie mogliśmy spokojnie porozmawiać. O ile tamto miejsce można było
tak nazwać.
- Czemu ty się tak wydurniasz? – zapytał ze złością,
marszcząc gniewnie brwi. – Jestem twoim kuzynem i przyjacielem, ale jak tak
dalej pójdzie, to wylądujesz razem z Liamem, niedojdo – warknął.
Wewnątrz mnie aż zadygotało. Przestraszyłem się słów
przyjaciela. Bo właśnie tym był dla mnie Matty. Przyjacielem. Jakkolwiek na to
patrząc, traktowałem go tak. Przecież w każdych przyjaźniach zdarzały się
konflikty.
Matty złapał się za głowę, rozmasowując czoło. Drugą rękę
oparł swobodnie na biodrach, odrzucając do tyłu rozpiętą koszulę. Przeszedł w
tę i z powrotem, intensywnie nad czymś myśląc. Otworzył usta, aby coś dodać,
jednak to nie jego głos rozbrzmiał po pustej toalecie.
- Matty? Szukałem cię!
W głosie Louisa dało się słyszeć wyraźną ulgę. Zatrzymał się
za młodym Selley’em, kątem oka dostrzegając mnie. Uważnie zlustrował moją
postać; na pewno dostrzegł, że byłem wystraszony. Zmarszczył brwi z niewiedzy,
co chwilę zerkając to na Matty’ego, to na mnie. To, że Louis znał mnie głównie
z opowieści Selley’ów nie zmieniało faktu, że w jakiś sposób byłem dla niego
ważny.
- Co się dzieje? – zapytał, podchodząc mnie. Gdzieś wewnątrz
poczuł mocny ucisk i kolory z mojej twarzy na pewno odpłynęły. – Jesteś
strasznie blady – zauważył. – Przyłożył wierzch dłoni do mojego czoła, mrucząc
do siebie pod nosem. – Gorączki to ty nie masz, ale wyglądasz, jakbyś śniadania
nie zjadł. Na pewno wszystko okay?
Skinąłem głową, uśmiechając się dla dodania pewności
starszemu koledze. Louis zdawał się wierzyć moim słowom, bo poklepał mnie
pokrzepiająco po ramieniu, odwracając ku Matty’emu.
- Ben kazał dać ci pieniądze na śniadanie. W ostatniej
chwili poszedł ze Stevem i Andym na wagary.
- Nieźle. Ledwo zaczął się trzeci tydzień, a on już urywa
się z lekcji. – Przewrócił teatralnie wzrokiem, zabierając pieniądze z dłoni
Louisa. Wsunął je niezdarnie do kieszeni spodni. – Też chcę – dodał, udając
nadąsanego.
- A potem na dywaniku u dyrektora błagałbyś z płaczem, żebyś
nie dostawał kary za zwianie z zajęć.
Louis zaczął udawać Matty’ego, płaczącego przed dyrektorem i
proszącego o wybaczenie. Selley niewątpliwie się zdenerwował i kazał przestać
Louisowi, ale on tym bardziej zaczynał „płakać”. Nieświadomie zaraził mnie
swoim optymizmem i żartami. Przyłapałem się na tym, że patrzyłem na niego i
Matty’ego z wysoko uniesionymi kącikami ust. Ta niewinna sytuacja była dla mnie
potwierdzeniem, że może nie lubię go bezpodstawnie. Był szczerą i pozytywną
osobą, z którą nie sposób było się nudzić. Zaczynałem zazdrościć Benowi takiego przyjaciela.
- Zróbmy tak – zaczął Louis, ocierając z kącików oczu łzy,
które pojawiły się tam na skutek ciągłego śmiechu. – Po pierwszych próbnych
testach pójdziemy wszyscy razem. Zgadamy się z Mariusem, Harry’ego zabierzemy.
– Posłał mi krótkie spojrzenie, uśmiechając przelotnie. – Póki co, lepiej
oszczędź sobie uciekania. Masz takie szczęście, że zawsze muszą cię złapać –
zachichotał, przypominając sobie sytuację sprzed roku, gdzie dyrektor osobiście
przyłapał Matty’ego i Mariusa na wagarach.
- Mówisz jak Ben – mruknął Selley, marszcząc nos z
niezadowoleniem.
- A ty mówisz jak typowy dzieciak, który na siłę próbuje
dorosnąć. Nawet tak się zachowujesz – odparł Louis. Jego niebieskie tęczówki
wcale nie wskazywały na to, że drwił z Matty’ego. Żartował i oboje o tym
wiedzieli. Tylko ja wtedy byłem nie do końca nierozeznany w sytuacji.
- Jesteś głupi – mruknął Matty, marszcząc nos.
- A ty jesteś głupszy – wytknął mu Louis. Otoczył go
ramieniem wokół szyi, czochrając brązowe kosmyki mojego kuzyna.
Zaczęli się śmiać, a ja patrzyłem na nich z nieodgadnionym
wyrazem twarzy. Wymieniali pomiędzy sobą słówka, które miały na celu ich
obrazić, gdyby nie fakt, że żartowali. Moje usta same wygięły się w lekkim
uśmiechu, kiedy obserwowałem ich i puściłem w niepamięć wszystko, co wydarzyło
się wcześniej.
Jesteśmy z drugim rozdziałem i jak widać, w końcu pojawia się Louis. Powoli wszystko zmierza we właściwym kierunku. Jeśli są sytuacje, które są tutaj po prostu dziwne, to właśnie tak ma być. Zrozumiecie wszystko z biegiem czasu. :3 Jeśli literówki są - wybaczcie.
Jeśli ktoś chce być informowany - twitter czy numer gg podawajcie w komentarzu albo w zakładce 'informowanie'.
Gfhvnpthyugh cudowne.
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza, ale nie to jest tutaj ważne. To opowiadanie jest tak genialne, że brak mi słów po prostu.
UWIELBIAM WAS.
Kiedy planujecie dodać nowy rozdział?
PS. Kaśka, chyba zaspamuję Ci twittera zaraz o tym jak zajebista jesteś. :D
Uuuuu... świetne. Jak zawsze zresztą.
OdpowiedzUsuńhttp://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/
Awww świetny ! jak zresztą zawsze ;3 Jesteście po prostu GENIALNE ! Czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńChyba nic nie mogło bardziej poprawić mi humoru niż nowy rozdział na moim ulubionym blogu (nie, wcale się nie podlizuję) :) Rzuciłam się na niego jak głodny na jedzenie (ale głupie porównanie). Ale tego mi było trzeba, by w końcu się uśmiechnąć. Dziękuję ci za to. Jest Louis! Strasznie się cieszę i już nie mogę się doczekać jak rozwinie się jego przyjaźń z Harrym. A swoją drogą strasznie mi szkoda Harry'ego. Bo tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ci jego "przyjaciele" to idealni nie są... Przykro było słuchać jak własny kuzyn go traktuje. Trochę Lou rozładował sytuację, ale pozostało to dziwne uczucie... Wiem, że pisze głupoty, ale jak można naskrobać coś mądrego po takim rozdziale?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny. Dużo weny życzę
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Super suuuper.
OdpowiedzUsuńRozdział na serio woow xD
Tak wiem komentarz bez sensu..
Wkurwiają mnie "przyjaciele" harryego -,-'
Nic o nim nie wiedzą ;(
Czekam na następny, pozdrowienia Xx
GENIALNY!!! <333
OdpowiedzUsuńchcę już next! ;**
Genialny;P Czekam na next:) Mogłabyś informować mnie o nowych na gadu? Nr 45100406
OdpowiedzUsuńO Matko. To jest piękne!
OdpowiedzUsuńhttp://i-remember-yoou.blogspot.com/
Wiedziałam, że Nathali będzie się kręciła w pobliżu Harry'ego, to było nieuniknione:D Nawet trochę mi jej szkoda, bo robi sobie dziewczyna nadzieję, a Styles ani trochę nie jest zainteresowany... Nie zwraca uwagi na dziewczyny (hmm, ciekawe czemu?;>) i nawet się nie zorientował, że ten numer telefonu, to wcale nie był dla Gemmy. Nathali chyba się spodziewała, że Harry do niej później zadzwoni, ale on oczywiście tego nie zrobił. Mam nadzieję, że dobrze to zrozumiałam i nie palnęłam żadnego głupstwa, co mi się już wcześniej zdarzało xD
OdpowiedzUsuńDruga sprawa: wyobcowanie Hazzy jest coraz bardziej widoczne. Nie wiem, może jestem za bardzo wyczulona, ale sama źle się czuję, kiedy Matty tak go traktuje. Jakby był kimś nieważnym, przynoszącym wstyd, zbędnym balastem, który trzeba jednak przy sobie zachować. Grrr, jak ja go nie lubię, zresztą całej reszty też >.< Są takimi typowymi chłopakami, dla których najważniejsza jest reputacja, zaliczanie dziewczyn i dobra zabawa. Ładny wygląd ponad bogate wnętrze, how typical. Za to Louis... Louis jest wprost cudowny! Tylko mignął przy końcówce, a ja już go uwielbiam. Troskliwy - nie zna zbyt dobrze Harry'ego, a mimo to zainteresował się jego niewyraźnym wyglądem oraz przyniósł pieniądze na lunch dla przyjaciela. Zabawny - śmiałam się czytając docinki, które kierował do Matty'ego. Ponad to jest przyjacielski, uroczy, wesoły i w ogóle ma tyle pozytywnych cech, że chce już jakąś większą scenę z Louisem w roli głównej! :D A to jest mój ulubiony fragment:
"- Jesteś głupi – mruknął Matty, marszcząc nos.
- A ty jesteś głupszy – wytknął mu Louis. Otoczył go ramieniem wokół szyi, czochrając brązowe kosmyki mojego kuzyna. "
Cóż, tak jak Harry, też chcę mieć Louisa za przyjaciela. I o ile w moim otoczeniu takich Louisów jest niewielu, albo raczej żadnego, tak Styles ma bardzo dużą szansę:D Może podczas tych obiecanych wagarów wydarzy się coś przełomowego? :D
Czekam niecierpliwie na trójkę i pozdrawiam <3
wow O.O szybko ten rozdział : D
OdpowiedzUsuńHarry nie jest dobry we flirtowaniu i podrywaniu? haha :D
to żeście wymyśliły x D
z niecierpliwością czekam na nastepny ! ; **
bd jakiś One Shoot? ^.^
Booooskiee *___*
uuuuuu fajnie fajnie rozkreca sie cos tam cos tam ... nie no mam glupawke xD ale tak na serio to rozdzial superancki jak zwykle z reszta ;DD
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak zwykle cudowne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://ijwtbo.blogspot.com/
Nie jest to co prawda opowiadanie o 1D, ale dopiero zaczynam i chciałabym wiedzieć co o tym myślicie :)
super:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Larry szybko się rozkręci...
Hej hej ! Jak zwykle kolejny boski rozdźiał *.* Boże tu jest cudownie :D
OdpowiedzUsuńJestem tu od początku i będę do końca :D Zawsze komentuje mam nadzieję, że mnie również odwiedzisz ponieważ sama niedawno zaczęłam pisać :D Zapraszam :D http://incredilble-men-and-me.blogspot.com/
Świetny! Czekam na następny c;
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-ziall.blogspot.com/
świetne wspaniałe genialne eeeextra! chcę juz następny!!!
OdpowiedzUsuń44216830 od razu mówię!:o przy okazji przeczytałam poprzedni rozdział i także mi się podoba, więc pisz, informuj i zapraszam do siebie:D
OdpowiedzUsuń*_____* omg omg już to uwielbiam :))
OdpowiedzUsuńzajebity ;d i zapowiada się ciekawie ;d nawet bardzo ciekawie. ;d Jeśli możesz to informuj mnie o nowym rozdziale 44307360
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Nie mogę się doczekać nn! xoxo
OdpowiedzUsuńgenialne ;D
OdpowiedzUsuńHmm is anyone else encountering problems with the images on this blog loading?
OdpowiedzUsuńI'm trying to find out if its a problem on my end or if it's the
blog. Any suggestions would be greatly appreciated.
My blog post; orexis sexual enlargement