Korytarze szkolne jak zwykle wypełnione były masą znanych mi
twarzy. Było pięć minut do dzwonka; tego dnia nie spieszyłem się ze wstawaniem
rano. Tak właściwie to zaspałem, co nie zdarzało mi się zbyt często, ale to
mało istotne.
Będąc blisko klasy wpadłem na Zayna i Nialla, chłopaków,
których znałem sporo czasu. Byli znajomymi z sąsiedztwa. Mieszkali na tej samej
ulicy co ja i czasem się zdarzyło, że razem wracaliśmy ze szkoły. Nigdy nie
mówiłem o tym głośno, ale zawsze zazdrościłem im kontaktu. Patrząc na nich,
moje usta same się uśmiechały. Byli beztroscy, niekonfliktowi i bardzo otwarci.
Zawsze trzymali się razem i to czyniło ich silnych. Nic nie było w stanie ich
złamać. Nawet jeśli czasem zachowywali się jak dzieci, bijąc się i kłócąc o
drobnostki. Jednak te konflikty zawsze kończyły się uśmiechem. Nie potrafili
wytrzymać bez siebie dnia. To, co mi najbardziej imponowało w ich przyjaźni, to
fakt, że nigdy nie nadszedł dzień, kiedy któryś z nich odwrócił się plecami do
drugiego, raniąc go.
Poczułem lekkie ukłucie w sercu. Ignorując je, przybrałem na twarz przyjazny uśmiech.
- Jak leci, Harry? – zagadnął Niall, odwzajemniając mój
gest.
- Fatalnie – mruknąłem. – Zaraz mam matematykę z Benzerem, a
nawet zadania nie zrobiłem. Założę się, że weźmie mnie do tablicy i znów palnie
kazanie, że olewam ten przedmiot.
- Kiepsko. – Skwitował Zayn, wciskając dłonie w kieszenie
spodni.
Westchnąłem ciężko, przeczesując dłonią swoje niesforne loki.
Nie miałem ochoty myśleć o jedynym nauczycielu, który najprawdopodobniej uwziął
się na mnie.
- Trochę. Na pewno będę musiał zostawać na zajęcia
dodatkowe. Nie odpuści mi.
- Hej, dasz radę. – Pocieszył mnie Zayn. Klepnął mnie
kilkakrotnie w ramię, chcąc dodać otuchy.
- Nie znasz mojej matki. Nie da mi żyć, jeśli nie będę miał
przynajmniej trójki z matematyki. A jak na razie, zanosi się na zagrożenie. –
Posłałem kolegom smutny uśmiech, wzruszając bezradnie ramionami. W oddali
dostrzegłem Nancy, która pomachała dłonią. – Muszę lecieć, chłopaki. Na razie.
Wolnym krokiem podszedłem do Nancy, która uśmiechała się
kokieteryjnie. Gdy zatrzymałem się kawałek przed nią, ucałowała mnie w policzek
na powitanie. Przyznaję, było to dla mnie spore zaskoczenie. Nie sądziłem, że
dziewczyna, za którą biegała znaczna część szkoły, będzie się odnosiła do mnie
w tej sposób. Dodatkowo byłem od niej młodszy. A z reguły dziewczyny wolą
starszych. W końcu nie bez powodu jeszcze pod parę miesięcy temu umawiała się
z Benem.
- Wczoraj nie mieliśmy okazji porozmawiać… - zaczęła,
zagryzając dolną wargę. Dłonią bawiła się pasmem swoich długich, brązowych
włosów, podświadomie wiedząc, że takie gesty działają na chłopców. I na mnie to
także miało zadziałać.
- Tak…
- Z kim rozmawiałeś przed chwilą? – zapytała, wyglądając za
moje ramię z zainteresowaniem. Popatrzyłem na drugi koniec korytarza na Nialla
i Zayna. W spojrzeniu Nancy było coś, czego nie potrafiłem opisać. Coś
tajemniczego dla mnie.
- To Niall i Zayn. – Wyjaśniłem, ponownie patrząc w jej
oczy. Ciągle śledziła uważnie tamtą dwójkę. – Są przyjaciółmi i mieszkają niecałe
pół kilometra dalej.
- Zadajesz się z nimi? – zapytała, przenosząc wzrok na moje
oczy.
Znajdowała się naprawdę blisko. Mogłem dokładnie zobaczyć
jej trzy maluteńkie pieprzyki ponad górną wargą po lewej stronie, które z
daleka były niewidoczne. Poczułem lekkie skrępowanie całą sytuacją. Mój oddech
od razu stał się płytszy, a wzrok rozbiegany pomiędzy jej granatowymi oczami.
- Rozmawiam z nimi okazjonalnie. Raz czy dwa się zdarzyło,
że razem wracaliśmy do domu.
Wtedy jej twarz przybrała nieprzyjemny wyraz. Jakby właśnie
poczuła co najmniej okropny smród. Nie kontrolowałem tego, ale w którymś
momencie nieświadomie przybrałem podobny wyraz. Zaraz jednak ściągnąłem brwi,
myśląc nad zachowaniem dziewczyny. Nie rozumiałem, dlaczego tak zareagowała na
wiadomość, że koleguję się z chłopakami. Niejeden raz zdarzyło się, że po
kłótni z Mattem wracałem do domu właśnie z nimi. W pewien sposób byli mi bliscy.
- Przecież to jacyś frajerzy. – Skomentowała sarkastycznie
Nancy, cofając się o krok i tym samym opierając o parapet. – Nieważne. Może
miałbyś ochotę pójść ze mną do kawiarni? Porozmawiamy, poznamy się bliżej… -
zaproponowała, uśmiechając się słodko.
- Brzmi nieźle.
Dziewczyna klasnęła w dłonie uradowana.
- Do zobaczenia później. – Szybko nachyliła się ku mnie,
cmokając w usta, po czym pomachała, odchodząc.
Obserwowałem, jak oddala się powoli i nie mogłem uwierzyć,
że właśnie mnie pocałowała. Bo taki zwykły całus także się zaliczał, prawda?
Odprowadzałem ją wzrokiem, dopóki nie skręciła w lewo, znikając za ścianą.
Wtedy obejrzałem się przez ramię na Zayna i Nialla. Wciąż stali przy oknie,
rozmawiając o czymś i śmiejąc się przy tym do rozpuku. Wydawali się przyjaźnić
bardziej, niż to mogłem zrozumieć. Nie chodziło tu o ich seksualność – chociaż
wielu lubiło żartować, że to coś więcej. Tutaj chodziło o rodzaj przyjaźni,
jakiej do tej pory nie doświadczyłem. A o jakiej podświadomie marzyłem. Pewnych
rzeczy nie zrozumiesz, dopóki ich nie zaznasz i tak również miało być w moim
przypadku.
Ja wciąż ślepo trzymałem się twierdzenia, że to, co łączyło
mnie, Matty’ego, Bena, Mazzi’ego i Louisa, było przyjaźnią.
*
Piątek nadszedł szybciej, niż się tego spodziewałem. Nie
stroiłem się specjalnie tego dnia. I tak, dobrze zdawałem sobie sprawę, że miałem
randkę. Z samą Nancy Hernandez! Ale szczerze powiedziawszy… nie robiło to na
mnie wielkiego wrażenia. Było wielkim zaskoczeniem dla wszystkich, kiedy przez
ostatnie dni dziewczyna flirtowała ze mną na szkolnych korytarzach. Albo kiedy
niespodziewanie cmokała mnie w usta, żegnając się.
- Nie schrzań tego, stary. – Matty poklepał mnie
pokrzepiająco, kiedy czekałem na Nancy przed szkołą. – Powinieneś naprawdę
docenić, że dziewczyna z naszego świata
zainteresowała się tobą.
Skinąłem głową na znak, że rozumiem.
Nie czekałem długo na dziewczynę. Jednak stres, który mnie
dopadł, nie minął, gdy się pojawiła. Całą drogę do kawiarni starała się
rozluźnić napiętą atmosferę, komplementując mnie. Co było dziwne, bo role
powinny być odwrócone. Dlatego ja odważyłem się pierwszy chwycić ją za dłoń,
zanim dotarliśmy na miejsce. Wydawała się być zadowolona, co sprawiło, że
uśmiechnąłem się. Lubiłem uszczęśliwiać innych. To miłe uczucie, kiedy widzisz,
że ktoś uśmiecha się dzięki tobie.
Niemniej jednak było w Nancy coś, co mnie od niej odpychało.
W przeciągu półgodzinnego marszu do kawiarni zdążyła przekazać mi taki natłok
informacji, że powoli zaczynałem się gubić. Nie pytałem ją o pewne rzeczy, gdyż
wywnioskowałaby, że jej nie słucham. A tak wcale nie było! Po prostu jej
niezamykająca się buzia była dla mnie czymś przerażającym.
- Naprawdę cieszę się, że dałeś się namówić na spotkanie. –
Zgrabnym ruchem założyła kosmyk włosów za ucho, posyłając mi długie spojrzenie
spod ciemnych rzęs.
Właśnie kończyliśmy jeść zamówione wcześniej ciasto. Nancy
do reszty opróżniła szklankę pomarańczowego napoju gazowanego, oblizując wargi.
- Tak, ja również – odparłem.
- Przepraszam cię, ale muszę iść. Miałam być dzisiaj po
trzeciej w domu, a już jest prawie czwarta.
Skinąłem głową w milczeniu, dając jej do zrozumienia, że nie
mam jej tego za złe. Kiedy ona wstała, zarzucając torbę na ramię a kurtkę
przewiesiła na przedramieniu, zrównałem się z nią. Chciałem cmoknąć ją w usta,
po przyjacielsku. Nancy miała inne plany wobec mnie. Pewnie przyciągnęła mnie
ku sobie, miażdżąc moje usta w namiętnym pocałunku, który automatycznie
oddałem. Poczułem smak pomarańczy, który na długo pozostał na moich ustach.
Opuściłem kawiarenkę chwilę po Nancy i ciągle nie mogłem
pozbyć się jednego dziwnego wrażenia. Coś musiało być nie tak – byłem tego
pewien. Nie chciałem jednak wyciągać pochopnych wniosków. W innym wypadku
zwariowałbym.
*
Korytarze gwałtownie zapełniły się wraz z ostatnim
dzwonkiem. Uczniowie niemal biegiem rzucili się do szatni, aby móc jak najszybciej
opuścić mury szkolne. Westchnąłem, wychodząc na samym końcu i zamykając klasę.
Udałem się do toalety, gdzie od razu napisałem wiadomość do Gemmy, że wrócę
później i żeby się nie martwiła. Moja siostra czasami była nadwrażliwa, jeśli
chodziło o moje bezpieczeństwo. Na czele z mamą, ale kiedy ona była w pracy na
popołudniową zmianę, Gemma obejmowała stery i miała za zadanie dopilnować,
żebym był cały i zdrowy. Nie widziałem potrzeby paniki. Byłem dużym chłopcem.
Cóż, może nie dorosłym, bo do pełnoletniości brakowało mi jeszcze paru lat, ale
byłem na tyle świadomy swoich czynów, że ich troska była tutaj naprawdę zbędna.
Ruszyłem wolnym krokiem w stronę sali na drugim piętrze na
końcu korytarza, gdzie miały się odbyć zajęcia dodatkowe z matematyki. Nie
myliłem się. Benzer od samego początku miał jakieś zarzuty pod moim adresem.
Podpadłem mu kilka razy, kiedy wziął mnie do tablicy i nie umiałem rozwiązać
zadań. Na dodatek oddał sprawdzian wczoraj i okazało się, że złapałem pierwszą
jedynkę. Idealny początek.
Będąc blisko klasy dostrzegłem już kilkoro uczniów pod
ścianą, zbitą w kilkuosobowe grupki. Chciałem usiąść i w spokoju poczekać te kilka minut,
zanim nauczyciel przyjdzie. Mój wzrok przykuło jednak coś innego. Patrząc na
plecy postaci stojącej przy oknie nad otwartą książką i wyglądającej gdzieś za
szybę, uśmiechnąłem się głupkowato do siebie. Szybko przybrałem naturalnego
wyrazu twarzy, idąc pewnym krokiem ku niemu. Zanim jednak dotarłem, Louis
odwrócił się i gdy mnie dostrzegł, jego usta rozciągnęły się w szerokim
uśmiechu.
- Cześć, Młody. – Przywitał się.
Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa. Nigdy nie lubiłem,
kiedy ktoś podkreślał fakt, że byłem młodszy. Czułem się sfrustrowany. Ciągłe
bycie tym młodszym dobijało mnie i sprawiało, że czułem się gorszy. Bo teoretycznie
byłem mniej doświadczony i mniej dojrzały. Tym razem jednak nie zwróciłem na to
uwagi. Louis powiedział to z taką… lekkością, jakby to była najnormalniejsza
rzecz w świecie. I owszem, była! Ale były sytuacje, kiedy wyolbrzymiałem to. I
czasem mnie to przytłaczało.
- Ty też kiepsko radzisz sobie z matematyką? – zapytałem,
wyglądając za okno.
Nie lubiłem jesiennej pory. Patrząc na nagie drzewa, z
których liście już opadły, czułem się przygnębiony. Chociaż kolorowe liście
wyglądały pięknie, to zawsze w tym okresie dopadał mnie zły nastrój. To było
takie babskie… Ale byłem typem osoby,
w której głowie pojawia się tysiące myśli i wiele z nich chciałbym wypowiedzieć
na głos, chociaż dobrze wiedziałem, że nie
mogę tego zrobić. Musiałem przemilczeć dużo spraw, które w tym okresie
wyjątkowo roztrząsałem i kończyło się to, jak się kończyło.
Wyskoczyłem na parapet, opierając się o szybę i uważnie
śledząc twarz Louisa. Chłopak potrząsnął głową.
- Chciałem tylko poćwiczyć przed zbliżającymi się
egzaminami. Nie chcę ich zawalić – odparł. – Wcale nie jestem taki słaby z
matematyki.
- W takim razie po co tracić czas? – zapytałem, nie
rozumiejąc. Wciąż obserwowałem twarz przyjaciela, który wyglądał na zewnątrz. –
Gdybym to ja był dobry z matematyki, pewnie teraz z wywalonym językiem biegłbym
do domu.
Louis roześmiał się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Aż tak źle idzie ci matematyka?
W odpowiedzi tylko skinąłem głową. Zanim nasze wzroki się
przecięły, opuściłem głowę, obserwując swoje dłonie. Zacząłem bawić się
palcami, czując się onieśmielonym. Nie chciałem nikomu mówić o swoich
kłopotach. Ale teraz zatajenie tego byłoby głupotą. Tak czy tak wyszłoby na
jaw, że Benzer lubi mnie dręczyć na lekcjach. Ale mamie do niczego się nie
przyznałem. I nie przyznam, dopóki jakimś
cudem nie uda mi się tego poprawić.
- Zawaliłem sprawdzian. Nawet nie mówię o tym matce, bo
uziemiłaby mnie i zabrałaby mi telefon. – Wzruszyłem od niechcenia ramionami. –
Dlatego muszę jakoś przyłożyć się do poprawki, którą mam w przyszły
poniedziałek na lekcji.
- Jaki dział?
- Mnożenie z niewiadomymi.
Louis zamyślił się na krótką chwilę. Chciał coś powiedzieć,
ale zanim jego usta się otworzyły, po pustych korytarzach odbił się echem
pomruk powitania skierowany do profesora. Prędko zeskoczyłem z parapetu, jednak
to nie umknęło uwadze nauczyciela. Posłał mi karcące spojrzenie, ale celowo go
zignorowałem, obserwując Louisa. Zdecydowanie był ciekawszą postacią, niż
Bezner.
Jestem na tyle zmęczona, że napiszę krótko. Dziękujemy za wszystkie miłe słowa dotychczas, dziękujemy za wszelkie komentarze, które są dla nas budujące, cieszymy się, że chociaż opowiadanie różni się od pozostałych, jest parę osób, które je czytają i na koniec mamy nadzieję, że i trójeczka się spodoba. <3
Kto chce być informowany - numery gg czy tt w komentarzu lub tutaj.
Chyba pierwsza :3 A tak poza tym to dział jak zwykle świetny ! <3 Czekam na kolejne, po prostu kocham waszego bloga ! :D
OdpowiedzUsuńNo po prostu kocham ubóstwiam waszego bloga no po prostu rozdział jest zajebisty.No nie ma słów żeby opisać ten rozdział no.Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńmi też rozdział bardzo się podoba, zresztą jak praktycznie każdy :)
OdpowiedzUsuńwraz z każdym kolejnym fragmentem powoli układam sobie w głowie fakty i wychodzi mi, że już lubię Nialla i Zayna, o Harrym i Lou nie wspomnę, ale wciąż czekam na więcej... coś pachnie mi korepetycjami ;) za to zdecydowanie nie lubię tej całej Nancy-Francy ;) znalazła się taka, co to będzie mojego Zialla oceniać (foch)...
Czekam kiedy Harry w końcu uświadomi sobie, że Matty wcale nie jest jego przyjacielem (nie lubię kolesia). Facet, który mówi ci prosto w twarz, że "powinieneś docenić, że dziewczyna z naszego świata zainteresowała się tobą" tak naprawdę ma na myśli swój świat, a tobie do niego jeszcze baardzo daleko... I to ma być przyjaciel? Harry! Otwórz oczy!
Pisałam już nie raz, że uwielbiam tego bloga i odkąd na niego trafiłam jestem wierną czytelniczką. Nic się nie zmieniło ;) Wciąż jest genialny i wciąż z przyjemnością czytam kolejne rozdziały. I jak zawsze z niecierpliwością czekam na następne.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
W tym opowiadaniu bardzo ciekawi mnie perspektywa świata jaka jest opisywana z punktu widzenia Harrego^^ Świetnie się czyta ;)
OdpowiedzUsuńrozpaczam.
OdpowiedzUsuńrozpaczam, bo to było za krótkie i już skończyłam czytać ;c
ale teraz do konkretów:
1. też mnie ciekawi fakt, że Hazza jest tu taki kruchy, taki, hmm... no nie wiem, taki wrażliwy :)
2. nie podoba mi się ta cała Nancy -,- kurde, przylazła nie wiadomo skąd i myśli, że będzie fajna. niedoczekanie!
3. czekam na moment Larry'ego! no dziewczyny, nie dręczcie mnie dłużej! :)
pozdrawiam i zapraszam do siebie:
uwannasaygoodnight.blogspot.com
Naprawdę oryginalne. Cholernie wciąga i coraz bardziej ciekawi.
OdpowiedzUsuńTo już trzecie opowiadanie w waszym wykonaniu, które czytam, a dalej mnie zaskakujecie. Brawo ;)
Przepraszam, że tak króciutko, ale już nie mam dziś siły. Wybaczcie :*
Czekam na kolejny :U*
no pewnie, że się podoba! chyba nie było takiego rozdziału, który by mi się nie spodobał na Waszym blogu :D
OdpowiedzUsuńco do tej części, rewelacja!
choć nie podobała mi się ta sytuacja z ta Nancy.. odczułam wrażenie, że po ten namiętny pocałunek Harrego mu coś podsunął, ale on się chyba tego obawia..
wyczuwam korepetycji Louisa dla loczka :D oby tak było, to będziemy mieli więcej akcji z LARRYM :D <333
czekam na III! ;**
@JLS_GotMyLove
Świetny rozdział <3 Z niecierpliwością czekam na następny. Chcę więcej Larry'ego. <3 Informujcie mnie na tt o nowym rozdziale: @Lovemydreams1
OdpowiedzUsuńZajebisty!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i liczę że będzie duuuużo Larry'ego ;D
Mega ;D Nie mogę się doczekać następnego ;*
OdpowiedzUsuńNaprawdę super! Widać że się staracie dziewczyny:) nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału bo to bardzo ciekawe opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńświetne :)) lubię to jak piszecie :D nie mogę się doczekać kolejnego :) Harry jest w tym opowiadaniu taki aww *_____*
OdpowiedzUsuńWięcej Larr'ego *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą historię czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na my-independent-game.blogspot.com <--- pojawił się nowy rozdział ;D
Jeej! Czekałam na rozdział i go dostałam *.*
OdpowiedzUsuńJest świetny jak zawsze!
http://one-direction-ziall.blogspot.com/
Swietnę boskie przecudne !!! Nie mogę się doczekać Larrego co nie zmienia faktu, że blog jest genialny ! :D
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA : http://incredilble-men-and-me.blogspot.com/ :D:D
Witam :) Na początku chcę przeprosić, że nie dodałam komentarz pod poprzednim rozdziałem.
OdpowiedzUsuńNo i powiem tylko tyle, że kocham Larry'ego i z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam @weronika1993
Larry omggg <3 Kofamm <3 Mój blog o larrym
OdpowiedzUsuńhttp://merry-me-harry.blogspot.com/
(prosiła bym o komentarz ;3)
Właśnie odkryłam twojego bloga <3
Nadrobiłam wszystkie rozdziały jest świetny .!
+ Dopiero zaczynam 2 bloga mogę liczyć odwiedzenie i na komentarz ?
http://hey-girl-its-now-or-never.blogspot.com/
Swietny!
OdpowiedzUsuńJak zawsze <3
Fabula jest orginalna i ciekawa .
Nie podoba mi sie tylko ta dziewczyna... Taka hmm... Sztuczna<? Szykuje cos na Harrego - jestem pewna xD
Czekoladka.
larryisforever.blogspot.com
widać i czuć, że Harrego laski nie pociągają. Nie wiem czy nasz Harold o tym tylko wie tak do końca. ale niedługo sobie uświadomi. i aw już myślałam, żę Lou zaproponuje mu korki , a tu dupa przyszedł nauczyciel. i czekam czekam na Larrego oczywiśćie :D ! a u mnie 2 rozdział sie pojawił
OdpowiedzUsuńmy-reality-is-your.blogspot.com
dobra, komentuję pierwszy raz, wybaczcie!
OdpowiedzUsuńHarry, uświadom sobie dziecko że żadna laska cię nie pociąga. Kurde, na każdą patrzysz obojętnie. Są dla ciebie takie same. W żadnej nie widzisz "tego czegoś". Nawet inni to widzą, ślepyś Styles!
Lou wkraczaj do akcji! Będą korki? Będzie coś ciekawego na tych korkach?? Hmm? Jakieś zbliżenie... No, kurde DZWONEK. To zło wcielone!
Rozdział cudeńko <3 do następnego!
informuj mnie:
@amazaynnie
Bardzo mi się podoba, mimo, że nie lubię tej tematyki, ciekawy pomysł! :D Trochę się naczytałam, ale było warto.
OdpowiedzUsuńZapraszam na www.jedna-chwila-jb.blogspot.com :D
awwww już widzę że coś tam korepetycje, korepetycje rawr:D czekam na kolejny, oczywiście mnie jakoś poinformujcie, a co do tej całej Nancy... to nie podobało mi sie gdy nazwała Zayna i Nialla frajerami, więc ogólnie jakoś mi zbrzydła. Mam nadzieję że to chwilowe, no i wydanie Harry'ego w wersji takiej słodkiej, jest no, słodkie<3 http://loving-him-was-red.blogspot.com/ zapraszam:D
OdpowiedzUsuńFajne. Już nie lubię tej Nancy.Współczuję trochę Harry'emu, że ma takich przyjaciół, bo coś czuję, że go zawiodą...
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z osoba powyzej ... wydaje mi sie ze ci jego ,,przyjaciele`` go zawioda i tylko jedyny louis sie bedzie z nim trzymal , ale to sa tylko moje przemyslenia ;DD
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle cudowny . kocham ten blog . po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńjuż bym chciała takiego... Larry'ego Larry'ego.. oh yea . Larry forever *___*
szkoda mi tego naszego Harry'ego.. też mi przyjaciele.. biedactwo , nie zasłużył na to . przecież to Aniołek <3
z niecierpliwością czekam na następny ^^
Twój blog mnie powala! Piszesz świetnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!:D
Zapraszam też do mnie:
http://findyourdreamssweetheart.blogspot.com/