Czasem zastanawiałem się, czy potrafię pokazać chłopakom,
jak bardzo cenię ich przyjaźń i jak bardzo jest ona dla mnie ważna. Nigdy nie
zagłębiałem się w to. Ale kiedy szedłem swobodnie ulicami Florydy, od czasu do
czasu zatrzymując się przy jakimś stoisku lub małym sklepiku i kupując
pamiątki, zacząłem dostrzegać, ile dla mnie robią. Dostrzegłem również, że z
czasem stali się dla mnie bliższymi osobami. Byli jak moi starsi, ukochani
bracia… którym czasem brakuje rozrywki w życiu i dlatego lubią ze mnie żartować.
Ale zawsze to powoduje na moich ustach uśmiech.
- Hej, Harry, zobacz to. – Zatrzymałem się obok Louisa przy
małym straganiku, patrząc na pocztówki, które mój chłopak wskazywał.
- Pocztówka? – zapytałem. – Naprawdę, Lou?
Louis westchnął zmęczony, kręcąc głową z niedowierzaniem. Objął mnie w pasie, przytulając do swojego boku i wyciągnął jedną z nich. Na
zdjęciu rozciągał się przepiękny widok morza, a w tle zachodzące słońce, które
nadawało słonecznych, wręcz gorących barw krajobrazowi.
- Mógłbym tutaj zamieszkać – powiedział sam do siebie,
uśmiechając się delikatnie. Oparł brodę o moje ramię, łaskocząc mnie po karku
rozmierzwioną czupryną. – Wyobraź sobie, tylko my dwoje. Siedzielibyśmy do
późnej nocy, bawili się po klubach, a potem, wczesnym świtem, chodzilibyśmy na
plażę i wygłupiali się, dopóki nie byłoby na niej ludzi.
- Um, Louis? – Szatyn spojrzał na mnie z rozmarzonym wyrazem
twarzy. – Wiesz, że to raczej nigdy nie będzie możliwe?
Chłopak kiwnął głową, odsuwając się ode mnie i odkładając
pocztówkę z powrotem na miejsce. Gestem ręki zaproponował, abyśmy szli dalej
ulicami i rozmawiali o niczym, jak do tej pory. Poczułem się nieswojo z myślą,
że sprowadziłem Louisa na ziemię w momencie, kiedy chciał na chwilę znów
zapomnieć o fanach i koncertach czekających po drugiej stronie oceanu. A już na
pewno o tym, że nie ma wcale życia prywatnego.
- Przepraszam – powiedziałem cicho.
Louis pokręcił głową, oznajmiając mi tym, abym nie czuł się
winny.
- Wiesz, Harry? To nic, że nie mówimy światu otwarcie, co
jest między nami. Im mniej wiedzą, tym lepiej dla nas. To frustrujące czasami,
że nie mogę wyjść z tobą na ulicę i chwycić cię za dłoń, bo następnego dnia
zobaczę nasze zdjęcia w gazecie i jakiś wyssany z palca artykuł, pozbawiony
sensu, który tylko będzie szerzył plotki.
- Brukowce są bezlitosne – wtrąciłem.
- Dokładnie. – Zatrzymaliśmy się w cukierni, gdzie
sprzedawano lody, aby kupić coś dla ochłody. – Spójrz na to z innej strony –
ciągnął, kiedy wyszliśmy. – Jeśli prasa nas pociągnie na dno, pociągnie za nami
chłopaków. I może to zniszczyć nie tylko nasze marzenia, ale też ich. Co jak
co, ale na to nie zasługują. Zbyt dużo dla nas zrobili, nie uważasz?
Skinąłem głową w odpowiedzi.
- I wiesz, Louis? Właśnie za to cię kocham.
Uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie w najbardziej
naturalny sposób, na jaki jeszcze było nas stać.
*
Będąc szczerym… niewiele pamiętałem z imprezy, na którą
wybraliśmy się z chłopakami tamtego dnia wieczorem. Znaleźli jakiś dobry klub,
gdzie bawiliśmy się razem z tłumem obcych nam osób. Sprawiło to, że choć na te
kilka godzin mogłem znów poczuć się jak zwykły nastolatek, który właśnie
wkracza w dorosłość. A co najlepsze! Po powrocie do Londynu czekała nas jeszcze
jedna impreza. W Wielkiej Brytanii byliśmy dopiero w niedzielę przed południem,
a potem od razu padliśmy wykończeni do łóżek, odsypiając wszystko.
Poniedziałkowym rankiem, kiedy powoli wracałem do życia po
źle przespanej nocy, zabrałem się za przeglądanie prezentów, które dostałem.
Siedziałem w swoim pokoju oparty o rozgrzany kaloryfer i z uśmiechem na ustach
czytałem życzenia na kolorowych kartkach, dołączonych do torebek. Jednak to, co
najbardziej przykuło moją uwagę, to granatowa koperta, która nie była podpisana.
Z ciekawością otworzyłem ją, dostrzegając, że w środku znajduje się krótki
tekst, wokół którego z obu stron znajdowało się pełno maluteńkich, koślawych, czerwonych
serduszek. Automatycznie uśmiechnąłem się szerzej, zdając sobie sprawę, że to
robota Lou, a to, co trzymałem w dłoni, to był krótki liścik od chłopaków dla
mnie.
Nie wiem właściwie, co
tam Louis Ci napisał, tam wyżej, ale ani ja, ani Zayn i Niall nie zamierzamy
tego sprawdzać. Poza tym… um.. zgaduję, że co drugie słowo to „kocham Cię”,
prawda? Och, nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile on nad tym siedział. Co jakiś
czas patrzył w okno przez dłuższą chwilę, wtykając długopis pomiędzy usta i nie
reagował nawet jak machaliśmy mu ręką przed twarzą. A potem coś dopisywał,
dopisywał, dopisywał… dopisywał i dopisywał. Wydawało się, że go siłą nie
odciągniemy od tej kartki! Ale widzisz, i tak wszędzie narysował pełno
serduszek.
Coś Ty z nim zrobił?
Mieliśmy tutaj napisać
Ci jakieś krótkie życzenia na osiemnaste urodziny, żebyś zawsze mógł do nich
wracać i pamiętać o każdym miłym słownie, napisanym od nas. Ale wychodzi na to,
że napiszemy krótko. Bądź już zawsze taki, jaki jesteś, żyj szczęśliwie z
Louisem i nigdy nie pozwól, żeby coś zniszczyło to, co jest między Wami. Nie
zatraćcie się w świecie, gdzie ciągle jesteście obserwowani przez setki ludzi.
I przede wszystkim, rozmawiajcie. Chyba każdy z nas wie, jak brak rozmowy może
spowodować wiele konfliktów, niedomówień, źle wysnutych wniosków… Szkoda byłoby
stracić to, co jest pomiędzy Wami.
I wiesz co, Harry?
Kochamy Cię!
Uśmiechnąłem się, unosząc głowę. Wtedy dopiero spostrzegłem,
że w drzwiach stoi Louis, z policzkiem przytulonym do drewnianej powierzchni. Wpatrywał
się we mnie w milczeniu, bez żadnych emocji na twarzy. Miałem wrażenie, że
myślami był gdzieś daleko stąd. Kiedy się otrząsnął i dostrzegł, że go
obserwowałem, powoli zbliżył się ku mnie, siadając obok i z ciekawością zaglądnął
do kratki, którą trzymałem w dłoni. Zaraz potem, kiedy uświadomił sobie, co to
było, uderzył się otwartą dłonią w czoło, śmiejąc cicho pod nosem.
- Boże, przeczytałeś to już? – zapytał zmieszany.
- Właściwie to nie – odparłem, uśmiechając się szerzej. –
Ale zaraz zacznę – dodałem dumnie, odchrząkując.
- Chyba nie zamierzasz na głos! – zawołał zbulwersowany.
- A właśnie, że tak! – przedrzeźniłem go z uśmiechem.
Spojrzałem na tekst, zaczynając czytać: - Jeśli wstajesz rankiem i widzisz
piękną, słoneczną pogodę za oknem, powinieneś się uśmiechnąć. – Wziąłem głęboki
oddech, nie spodziewając się takiego wstępu. Spodziewałem się raczej czegoś
zabawnego, jakiegoś wierszyka albo żartobliwego listu, a wstęp nie wskazywał na
to. Nie zmieniałem jednak wyniosłego tonu, jakim czytałem do tej pory. –
Powinieneś się uśmiechnąć nawet jeśli będzie padało; będzie największa burza
śnieżna jaką w życiu widziałeś czy w środku nocy obudzą Cię groźne grzmoty, a
niebo będą przeszywały błyskawice raz po raz. Nie znam nic piękniejszego niż…
Twój uśmiech – dokończyłem szeptem, czytając resztę w milczeniu i z taką uwagą,
że nie wiedziałem, w którym momencie Louis chwycił moją dłoń i splótł nasze
palce.
Pochłonąłem się we wszystkim, co pisał. Było to dla mnie
stokroć ważniejsze, niż osobne „kocham cię” wypowiedziane przez jego usta
każdego dnia. Było to dla mnie dowodem, że jemu naprawdę bardzo mocno na mnie
zależy i że kocha mnie równie mocno jak na początku naszego związku. Że nic się
nie zmieniło. Pomimo tego całego chaosu, który nam towarzyszył.
Odsunęłam kartkę sprzed nosa, żeby spojrzeć na chłopaka z
lekkim uśmiechem. On jednak nic nie mówiąc, cmoknął mnie w czoło, śmiejąc się
pod nosem.
- Ale się zrobiło niezręcznie – powiedział, zagryzając
delikatnie dolną wargę. Ten mały gest sprawił, że nie mogłem oderwać od niego
oczu i przez dłuższą chwilę patrzyłem na jego usta jak zahipnotyzowany.
- Dlaczego.. niezręcznie? – zapytałem otępiały, myślami
balansując gdzieś na granicy wzruszenia tym, co przeczytałem, a chęci rzucenia
się na Louisa i podziękowania mu za każde słowo w każdy możliwy sposób. Ale nie
byłem w stanie się ruszyć. Tylko trzymałem jego dłoń, zaciskając lekko palce, a
wzrokiem wciąż lustrowałem jego wąskie wargi, nieświadomie zaciskając swoje w
cienką linię.
- Um… Może dlatego, że wciąż nie odezwałeś się słowem na to,
co.. tam napisałem?
- A jest tutaj o czym mówić, Louis? – zapytałem retorycznie,
spoglądając w jego oczy. Miałem wrażenie, że poczuł się zagubiony pod wpływem
mojego wzroku i nie był zdolny nic wypowiedzieć. Wypuściłem powietrze z ust,
przełykając ślinę. – Sądzę, że wszystko ująłeś idealnie w liście i… i to
zaskakujące, że zdołałeś napisać coś poważnego, bez wygłupów, no wiesz…
Louis roześmiał się perliście.
- Wygłupiałem się tam przecież.
- Ale zrobiłeś to w najbardziej urzekający sposób, jaki
tylko mogłeś – odparłem, składając długi pocałunek na jego wargach.
Nie mogliśmy się jednak długo rozkoszować tą chwilą, gdyż
usłyszeliśmy ciche chrząknięcie dobiegające z progu. Spojrzeliśmy w tamtym
kierunku, dostrzegając Liama, wyglądającego na naprawdę zmartwionego.
- Harry… - zaczął niepewnie. – Przepraszam, że wam przeszkadzam,
ale dzwoni twoja mama i chciała z tobą koniecznie porozmawiać.
- Coś się stało? – Wstałem szybko razem z Louisem,
podchodząc do chłopaka.
Liam mruknął, potwierdzając moje pytanie. Zacząłem mieć
coraz gorsze przeczucia, które mój przyjaciel tylko utwierdził w moim
przekonaniu.
- Jest strasznie roztrzęsiona, słychać to po jej łamiącym
się głosie. Chyba dzwoni ze szpitala, ale nie jestem pewien czy dobrze
zrozumiałem. Nie chcę cię niepotrzebnie martwić. Najlepiej, żebyś jak
najszybciej z nią porozmawiał, bo nie mogła dodzwonić się do ciebie na komórkę.
hejhej!
jesteśmy z pierwszym rozdziałem. zdaję sobie sprawę, że kompletnie nic a nic się tutaj nie dzieje, jest przesłodko, przeuroczo, że aż nie powiem co. :3 ale jakoś trzeba ruszyć z YAABM do przodu, a że taki miałam plan od samego początku, to i będę się go trzymać, co nie? tak, wiem, że tam gdzieniegdzie są powtórzenia, czego nie da się przeoczyć, ale to specjalnie tak. tekst sprawdzany jest minimum trzykrotnie, więc mam nadzieję, że literówek nie zostawiłyśmy tam nigdzie z Sabiną.
jeśli ktoś jest zainteresowany i chciałby być powiadamiany o nowych rozdziałach, zapraszamy do zakładki.
opinie mile widziane w komentarzach, a jeżeli są pytania i liczycie na szybką odpowiedź, zapraszamy na twitter Sabiny, mój twitter albo pytajcie na ask'u. do wyboru. :3
hah, nie mogę uwierzyć, ze znów pierwsza piszę xd skomentuje bardzo krótko. nie miałam co robić i mnie uratowałyście tym rozdziałem (znaczy, powinnam się uczyć, ale cii) jest mega słodko, uroczo i adhasfsakfa naprawdę jestem ciekawa jak się akcja rozwinie :) jak zawsze, świetna robota, czekam na nn x
OdpowiedzUsuńUhhhhhhhhh! *.*.* jestem totalnie zauroczona tym co tu napisałyście. Wiecie jak podbić moje serce no i w końcu doczekałam się tego pierwszego rozdziału :3 Jestem pod wielkim wrażeniem każdej waszej twórczości i nie jestem w stanie pozostawić jej bez komentarza jak bardzo to uwielbiam i jak bardzo uwielbiam was. Tworzycie wspaniały duet, a to co piszecie to po prostu magia ukryta w słowach.
OdpowiedzUsuńZmartwił mnie koniec tego rozdziału i aż boję się co wyniknie z telefonu Anne
Czytam to, patrzę, że nikt nie dodał żadnego komentarza i chciałem się nacieszyć, że będę pierwszy, ale nic z tego nie wyszło... Okay :)
OdpowiedzUsuńLarry w pełnej krasie, że tak powiem. Pocałunki, przytulanie się, czułe słówka. Chcecie nas zabić?! :)
Czytałem szybko, bo mam jeszcze chemię do nauczenia (specjalnie dla Was wyrzuciłem gdzieś zeszyt i zabrałem się za czytanie ^^ I co z tego, że moja mama była w pokoju [często siedząc tu patrzy, co robię, a jakby zobaczyła, że czytam takie opowiadania... Bye, bye,life]) :) Wracając... Pomimo, że rozdział jest krótki, naprawdę mi się podoba. Życzenia od chłopaków i Lou (awwww *-*) i to zakończenie... Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
P.S. Mam nadzieję, że mój komentarz Was nie zanudził, hah, ale jest późno i mój mózg zwalnia obroty :3
@DeathIsStupid
Kolejny dowód niesamowitego talentu :3 Czasem takie niby nic, jest czymś o wiele większym niż strzelaniny i bijatyki. Fakt słodko jest, ale czy to nie jest piękne. Przynajmniej tutaj może być dobrze, podczas gdy na świecie...ehh dobra, nie będę się tu rozpisywać na temat Larrego. W każdym razie - bardzo miło się czytało. Czekam na następny z wielką niecierpliwością. POZDRAWIAM xx
OdpowiedzUsuńGrr... , a już się pod jarałam, że będę pierwsza :/ Może następnym razem będę szybsza :)
OdpowiedzUsuńLarry ! Aww, te pocałunki, przytulanie, czułe słówka, rozpływam się po prostu :3
Niesamowity? Tak to chyba jedyne właściwe określenie tego co przed momentem przeczytałam :) Nie wiecie jak moja mordka się cieszy, gdy widzi nowy rozdział !
Troszkę krótki, ale to nic.
Czekam z niecierpliwością na następną część :3
Tak wgl. to powinnam teraz się uczyć, bo jutro mam sprawdzian z półrocza z matmy, ale cii...
Pozdrawiam, życzę dużo weny !
@Free_Hugs69_
Myślę, że się zakochałam, wiesz? We wszystkim. W stylu pisania, w samej fabule, w wyglądzie strony. Powiem szczerze, że już dawno obserwuję tego bloga, ale z powodu codziennego ruchu itp., nie miałam czasu, żeby spokojnie usiąść i się skupić na czytaniu. Teraz powinnam, tak na marginesie, iść spać, bo jutro mam ciężki dzień. A za cholerę, nie mogłam, wlazłam na tego bloga, przeczytałam to i mam już gwarancję, że nie prześpię nocy, bo będzie mnie to wszystko męczyło. To się po prostu chce czytać i tyle. Powiem szczerze, że mam serdecznie dosyć przesłodzonych bzdet, różowiutkich blogów, gdzie wszyscy jeżdżą porsche, mają iphoney, całują się na pierwszym spotkaniu, oczywiście po koncercie 1D, a jakżeby inaczej. Ten blog jest inny. Porządniejszy. Bije od niego pasja i chęć do pisania, nic z przymusu. I za to dziękuję, bo martwiłam się, że takiego typu strony są już na wyginięciu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję,
@ladycatherinex3
miałam napisać w liczbie mnogiej, czyli wiecie*, Boże, już z przyzwyczajenia, przepraszam! ;s
UsuńWidzę że osoby wyżej troszeczkę się rozpisały przez co mi jest trochę głupio wyskakiwać z tak krótkim komentarzem. Rozdział 1jest naprawdę genialny :** @Liammowa
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham ! Mogłabym czytać czytać i czytać i bieguna nie miałabym dość *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje opowiadania ! Czekam na następny rozdział ;]
OdpowiedzUsuńdobra, pisze to już chyba 69 raz, ale KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA, czytałabym i czytała :) a ten zapowiada się bardzo ciekawie, nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału xx @sparkkkss
OdpowiedzUsuńOho, zaczyna byc ciekawie.:D Ladnie zaczyna sie list Lou, szkoda,ze nie wstawilyscie calosci, ale mam przeczucie, ze to nie koniec.;3 W sumie, to nie wiem co mam napisac, bo to, jak mi sie podobalo, zostawie sobie na koniec, a nie spalam prawie cala noc i wstalam okolo 08:00 i moje trybiki moga nie pracowac, jak nalezy.;) Nie podoboba mi sie telefon od mamy Harrego, bo(no nie mow!) nie wrozy nic dobrego. Ale zycie przeciez nie moze byc idealne i nawet tak kochanym istotka jak oni trzeba utrudnic zywot.:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia oczekuje dwojeczki, ten rozdzial mi sie podobal i.. wiecejwiecejwiecwiecejwiecejwiecejwiecejwiecejwiecej YAABM! xxx/swaggie
omg, jak zwykle zajebiście. macie ogromny talent do pisania i omg, nie moge sie doczekac reszty. swoja droga troche szkoda, ze nie wstawilyscie calosci listu Louisa, bo naprawde zapowiadal sie pieknie. :c
OdpowiedzUsuńz niecierpliwoscia oczekuje nastepnego rozdzialu. zycze weny i powodzenia w dalszym pisaniu.
xx,
@remindmelove
to, co Louis napisał do niego, znajdziesz na samym początku prologu. :3 dlatego nie pisałam tutaj drugi raz tego samego, bo to byłoby bez sensu.
UsuńMoim zdaniem jest przesłodzone, ale kto nie kocha cukru ? Mi się bardzo podoba ten rozdział jak i cały wasz blog. Macie talent do pisania i nie zmarnujcie go, bo to co piszecie jest wspaniałe ! Bardzo mi się, to wszystko podoba. Cukier, cukier, cukier i nagle cytryna. Ciekawa jestem po co zadzwoniła mama Harry'ego. Bo jak już się wszyscy domyślili Anne nie dzwoniła z dobrą informacją... Czekam na next i pozdrawiam was :D
OdpowiedzUsuńPiękne, bardzo piękne! Tylko pozazdrościć talentu! ;**
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rewelacyjnie wspaniały rozdział! :)
@JLS_GotMyLove
To ja w sumie teraz chcialam powiedziec kilka slow do autorki ( wiadomo o kogo chodzi ) ;p
OdpowiedzUsuńW sumie wiem, ze wolalabys, zebym Ci nie slodzila, ale coz... Ten rozdzial byl taki fajny! XD W sumie ( kurde ciagle uzywam tego slowa ) to sie wszystko zle skonczy. Po samym tytule to mozna wywnipskowac. I zapewne cos z Louisem. Zapewne sie zmieni i kurde az boje sie co bedzie dalej, a z drugiej strony tak strasznie to chce przeczytac. Uzalezniasz! I na dodatek jestes tak kochana osoba, ze az jeszcze bardziej jestem od Ciebie uzalezniona. W sumie ( kurde, znowu )
Odwalilyscie kawal dobrej roboty, zreszta jak zawsze :3 ~ Eliza.
Napisałam tutaj naprawdę długi i dobry komentarz, ale moja zacna sieć rozłączyła się i po komentarzu.. UGH.. uduszę ten internet ;DD
OdpowiedzUsuńNie pamiętam dokładnie co napisałam, a więc powiem po krótce.
Kocham was i wasze opowiadania.
Macie niesamowity talent. <3
Co do rodziału to jestem zachwycona.
Larry, wydaje mi się, że coś jest tam nie tak. Miłość, która ich łączy na pewno się nie zmieniła, ale coś działa na ich relacje. Nie wiem, być może jest to wynik - tak jak powiedział to Lou - sławy. Każdy krok jest uwieczniany na zdjęciach. To jest troszkę przykre...
Ale mimo to wierzę, że to co ich łaczyło, łączy nadal przetrwa najgorsze chwile.
Trochę nieposkładany ten komentarz, ale nie stać mnie na powitórzenie tego usuniętego.
Jeszcze raz gratuluję kolejnego wspaniałego rozdziału.
Dziękuję za chwilę przeniesienia do innego świata ;D
Pozdrawiam ;**
Boże. Te wszystkie sceny, one są opisane tak bardzo... jakby naturalnie, to co sie dzieje wygląda tak prawdziwie. To jak sie zachowują, co mówią, jak reagują na siebie wygląda niesamowicie autentycznie. Czasami tylko niektóre zdania są dosyć dziwnie sformułowane, ale to jest inna sprawa, to można zawsze dopracować. Ale, co jest najważniejsze w twoim cudownym stylu, ze świetnie potrafisz wyobrazić sobie sytuacje - i świetnie potrafisz przekazac, to co sobie wyobraziłaś.
OdpowiedzUsuńW niektórych miejscach musiałam przerwać czytanie przez zasłodzenie, hih, oczywiście w pozytywnym sensie!
http://fable-about-larry.blogspot.com/
Jej... to jest piękne. Ich miłość jest opisana w taki sposób... GENIALNE.
OdpowiedzUsuńCUDO <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. jest już drugi rozdział <3
love-is-escape.blogspot.com
Piszę do was z nietypową prośbą. Dotyczy ona One Direction.
OdpowiedzUsuńNa blogu cocaincola, zamieściłam post w którym opisany został pobyt chłopców w Afryce. Chciałam, by ludzie przestali patrzeć na nich jak na puste gwiazdy bez serca i wreszcie zauważyli to, co dobrego robią. Media to toksyczna czwarta władza, która zasypuje świat nieprawdziwymi plotkami o nich, a o dobrych rzeczach tak niewiele się mówi...Dlatego właśnie powstał ten post. Może to głupi pomysł, może porywam się z motyką na księżyc, ale naprawdę chciałabym coś zmienić i jeżeli istnieje choć cień szansy, że mogłoby się udać, chcę spróbować. Dlatego zwracam się do was z prośbą o poparcie. Niech ludziom otworzą się oczy.
link do postu : http://cocaincola.blogspot.com/2013/02/how-5-can-prevent-child-from-dying.html
Jeśli nie chcecie poprzeć akcji, przepraszam za zabranie czasu.
Pozdrawiam ciepło, Majkel z http://cocaincola.blogspot.com
Dostałaś nominację do Liebster Blog Adward, więcej na ---> http://loveisnotonlysuffering.blogspot.cz/
OdpowiedzUsuńJak już pisałam rozdział niesamowity i przepraszam za niepotrzebny spam, ale usunęłam twittera, a wrzuciłam nowego oneshota na we-go-to-heaven.blogspot.com i chciałam poinformować :) xx
OdpowiedzUsuńNo nareszcie, tak długo czekałam!!! Święty rozdział, pięty list Lou i w ogóle. Skończone w idealnym momencie, jestem pod napięciem, serio! Czekam na kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńAaaa...zakochałam się i chce czytać dalej !!
OdpowiedzUsuńOMG!! Jaki masz talent ;D
Czekam na nn :*
ŚWIETNY!!! Kocham Larry'ego i twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńLaaarry. <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna :D
Jestem też ciekawa co się stało z Anne: dlaczego tak płakała.
To opowiadanie cholernie przypomina mi rzeczywistość, bo Larry istniał, jestem tego pewna, ale czy nadal istnieje? Tego nie wiem.
Ale kiedy widzę, te zdjęcia, kiedy tak na siebie patrzą - wiem, że coś ich łączy!
Jest na to bardzo, na prawdę bardzo dużo dowodów. Ale shipperki Elounor też mają dużo dowodów, chociażby jeden, najważniejszy - Eleanor.
Nie rozumiem dlaczego ludzie twierdzą, że homoseksualizm jest chorobą.
Sama nie umiem udowodnić i wytłumaczyć dlaczego tak bardzo wierzę w Larrego.
Nawet nie wiem czy słusznie.
Ale cóż - na pewno łączy ich oś silniejszego niż tylko przyjaźń. Co? Tego nie wiem.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie, również na Larrego.
angelisirresistible.blogspot.com
Intrygujesz w każdym napisanym przez siebie rozdziale... Ta historia dopiero się zaczyna, a ja już nie mogę się doczekać kolejnych elementów tej układanki... Pewnie żaden ze mnie shipper, ale i tak uśmiecham się pod nosem na samą myśl, że tak przecież mogło być...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział zastanawiając się, co też się stało Annie...
Przepraszam, że dziś tak krótko, ale cierpię na syndrom braku czasu... Poprawię się następnym razem :)
Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu
@KateStylees
Meeeega mi sie podobaaa *-* Informuj mnie jak mozesz; KissNobody <3
OdpowiedzUsuńjezzzu, jakie to wszystko słodkie ;3
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co z mamą Harry'ego.
oczywiście życzę weny i czekam na następny. ;)
i zapraszam do mnie; http://lookingformylouis.blogspot.com/
O mój Boszzz..... Jest taki niesamowity, ja nie wiem jak to opisać... Jest piękny... więcej... niesamowity...więcej...nie z tej ziemi. Najbardziej dziwi Mnie to że kocham tego bloga, chociaż nie jestem Larry Shipper! Ale ten styl pisania, pomysły na to opowiadanie, piękno w piśmie ( wiem ze to brzmi głupio )... sprawiają że nie mogę się od tego bloga oderwać. To wszystko jest tak opisane, że czuję się jakbym była tam nad Louis'em i Harry'm i słyszała, widziała i czułą to co oni. Jakbym po prostu siedziała im w głowach. Oprócz opowiadania, strasznie podoba Mi się wygląd bloga :3 Wszystko składa się w jedną całość i to Mi się mega podoba. Zawsze po wejściu na tą stronę i przeczytaniu nowego rozdziału, mam ochotę czytać dalej i dalej, jakby to była książka, która czeka na przewrócenie następnej kartki. Hahahhahhaa..i w takich momentach jestem tak rozczarowana, ze jednak muszę zaczekać na następny. Gdybym nie skomentowała następnego rozdziału, to przepraszam, ale wiedzcie że czytam na 100%. Czekam na następny. Błagam niech będzie dodany nie długo... <3
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na bloga którego założyłam niedawno z przyjaciółką. Dopiero czekamy i potrzebujemy wsparcia :) W wolnej chwili zapraszam ;)
http://onewayoranotherimgonnafindya.blogspot.com/