W moim zawodzie, i sytuacji, jaką razem z Louisem
stworzyliśmy, było tak, że często musiałem grać przed publiką osobę, którą nie
byłem. Często daleko mi było do tego Harry’ego Stylesa, którego widzieli
wszyscy wokoło. Pewność siebie znikała wraz z zejściem ze sceny. I pojawiał się
prawdziwy Hazza, którego znało bardzo niewielu.
Kiedy zbliżaliśmy się do naszego apartamentu, cieszyłem się,
że w końcu będę mógł wysiąść z samochodu. Tego wieczoru nie czułem się w nim
komfortowo. Cała reszta zespołu również. Byłem tak bardzo wściekły, że każdy
najmniejszy gest, każde słowo kierowane ku mnie, kończyło się moim wybuchem.
Krzyczałem nawet na tych niewinnych. Nie umiałem nad tym zapanować.
- Harry, możemy porozmawiać spokojnie? – Louis podjął
kolejną próbuję rozmowy ze mną „na spokojnie”, ale skończyło się to oczywistym
skutkiem.
- Jeżeli nie chcesz, żebym cię pobił, zanim przejedziemy
ostatnie kilometry do domu, po prostu siedź cicho na tyłku, jasne? – warknąłem
groźnie. Przewróciłem oczami, wbijając w niego zajadłe spojrzenie. – Albo
wiesz? Najlepiej w ogóle nie odzywaj się do mnie przez jakiś czas. Albo nigdy.
Tak też będzie dobrze.
Samochód akurat zatrzymał się. Nie czekałem ani chwili, po
prostu wysiadłem i ruszyłem zdenerwowany do środka. Zanim otworzyłem drzwi, usłyszałem
cichą wymianę zdań pomiędzy Shayną a Louisem.
- Nie zachowujcie się jak dzieci – powiedziała zmartwionym
głosem.
- Nie porozmawiam z nim teraz. Poczekamy do jutra.
- Czekaj sobie do końca życia – mruknąłem, jednak na tyle
głośno, aby chłopak mógł mnie usłyszeć.
Kiedy znalazłem się w środku, od razu udałem się pod
prysznic, nie fatygując się nawet, żeby odłożyć starannie garnitur na wieszak i
uniknąć jego pomięcia. Chciałem jak
najszybciej zmyć z siebie wrażenia dzisiejszego wieczoru i pójść spać. O ile
wcześniej nie będę zamęczał się długie godziny nad zadawaniem sobie ciągle
pytania „dlaczego?”.
*
Spędziłem długi czas pod prysznicem, bo gdy wyszedłem na
korytarz, wszyscy już spali. A przynajmniej tak mi się wydawało. Udałem się do
pokoju gościnnego, uważając, aby nie hałasować za bardzo. Musiałem iść na
wyższe piętro, gdzie zawsze było chłodniej, ale nie miałem wyboru. Nie mogłem
przecież pójść spać do naszej wspólnej sypialni.
Zaświeciłem światło w pokoju, zamykając drzwi. Spojrzałem w stronę
łóżka i to, co tam zobaczyłem, bardzo mnie zadziwiło.
- Liam?
Chłopak spojrzał po sobie, wzruszył ramionami.
- To chyba ja.
Uśmiechnąłem się na ułamek sekundy. Jednak bardziej
zastanawiał mnie powód, dla którego znajdował się w sypialni na górze. Skąd
wiedział, że wybiorę to pomieszczenie? Przecież piętro niżej były wolne jeszcze dwie sypialnie.
- Skąd wiedziałeś, że przyjdę tutaj?
- Intuicja – odparł krótko.
Liam odsunął się kawałek, zachęcając mnie tym samym, abym
usiadł obok niego. Po dłuższym namyśle zdecydowałem się pójść. Nie mogłem
uniknąć tej rozmowy. Liam nie wyszedłby z mojego pokoju, dopóki nie
porozmawiałby ze mną. Po prysznicu nieco ochłonąłem i opanowałem agresję. I tak
szczerze powiedziawszy, czułem ogromną pustkę w środku i pragnąłem, aby ktoś
przy mnie był.
- Czego chcesz? – mruknąłem ze skwaszoną miną.
- Tego, czego wszyscy od ciebie chcą. Zwyczajnie pogadać.
- Nie ma o czym. Wolałbym pójść spać.
- Harry, zróbmy tak – podjął Liam zmęczonym tonem – ja
powiem ci, co mam powiedzieć, ty wysłuchasz, nie przerywając mi i sobie pójdę,
okej? Może być?
Kiwnąłem głową.
- Bez krzyków?
- Bez krzyków – obiecałem, śmiejąc się pod nosem z jego
miny.
Liam podrapał się po głowie, nie wiedząc, jak powinien
zacząć. Chociaż pewnie układał sobie wszystko wiele razy, nagle i tak wszystkie
myśli gdzieś zniknęły.
- Uważam, że w tej sytuacji Louis nie jest niczemu winien… –
zaczął w końcu, jednak po jego grymasie ewidentnie było widać, że nie tak to
planował. Potrząsnął głową, zaczynając od nowa. – Słuchaj, zanim przyszedłem
tutaj, rozmawiałem z Louisem. Wszystko, co stało się przed galą… on nawet nie
wiedział, jak do tego doszło. To była chwila, sam widziałeś. Dodatkowo Simonowi
spodobała się wizja małego szumu wokół zespołu przed wydaniem płyty. Zawsze
powtarzał, że stać nas na światową karierę i dąży do tego powoli.
- A póki co jesteśmy popularni w Wielkiej Brytanii i
gdzieniegdzie w Europie. Nie takie były plany wujka Simona – szepnąłem sam do
siebie. – Jeden z głównym powodów, dla którego ukrywaliśmy się.
- Naprawdę? Chcesz zerwać z Louisem? – zapytał delikatnie.
Uniosłem głowę, patrząc mu w oczy. Nie wiedziałem, o czym do
mnie mówił. Ja miałem rzucić Louisa? Nie, skądże! Jeśli już, to on wybrał inną
drogę, ale nikt nie powiedział, że to jest skończone. Jeszcze nikt.
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
- To dlaczego mówisz o tym w czasie przeszłym?
Wzruszyłem ramionami.
- Tak mi się powiedziało.
- Wracając do rzeczy – ciągnął Liam – jutro tylko upewnisz
się, że każda gazeta, do której zajrzysz, będzie zawierała ich zdjęcia. I ogrom
kłamstw, które chcą czytać ludzie. Ale nigdy ich nie usłyszą. Nie bezpośrednio
od Louisa. A wiesz dlaczego? – Znów potrząsnąłem głową. – Bo on kocha tylko
ciebie.
- A jeśli kiedyś to się zmieni? – pisnąłem cicho.
Przyciągnąłem kolana, oplatając je ramionami. – Często zastanawiam się, ile to
jeszcze potrwa. Jest pięknie i cudownie, ale kiedy świat nie patrzy. A jeśli
kiedyś go to zmęczy? Stwierdzi: „Prościej będzie być w związku z dziewczyną.
Wybacz mi, Harry, ale lepiej będzie jeśli zostaniemy tylko przyjaciółmi”. Co
wtedy będzie?
- Zawsze myślisz aż tak pesymistycznie? – zapytał Liam,
przechylając głowę w bok. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. –
Przecież on cię kocha – dodał ciszej, kładąc ostrożnie dłoń na moim ramieniu.
Pogładził je, a później przyciągnął do uścisku.
Nie broniłem się przed tym. Chyba bardziej przezwyciężała
potrzeba bliskości drugiej osoby, niż moja złość, która… ulotniła się w
mgnieniu oka. Może rzeczywiście zareagowałem zbyt ostro?
*
Chociaż a zegarku było kilka minut po drugiej, a Zayna,
Nialla ani Shayny nie było w domu, poruszałem się po cichu korytarzem. Liam
pomógł mi nie tylko w ochłonięciu z emocji i spojrzeniu na całe zamieszanie w
spokoju, ale także podjąć właściwą decyzję. Przecież publicznie ciągle graliśmy.
Byliśmy świetnymi aktorami i nikt nie miał o tym bladego pojęcia. Dlaczego więc
nie mieliśmy dać ludziom tego, czego od nas oczekiwali? Kolejnego skandalu przed
promocją płyty?
Zatrzymałem się przed naszą sypialnią. Wziąłem głęboki,
nerwowy wdech, kładąc dłoń na klamce. Powoli ją nacisnąłem, wchodząc do
wewnątrz. Słaby blask księżyca wypełniał pokój do tego stopnia, że widziałem
znaczną część łóżka bez problemu. Dostrzegłem postać leżącą tyłem do mnie, a
przodem do światła, oddychała niespokojnie.
- Wiem, że nie śpisz – szepnąłem, na wypadek gdyby jednak
Louis pogrążony był we śnie. Nie chciałem go obudzić.
- To dlaczego się skradasz? – zapytał, poruszając się.
Usiadł, podpierając łokcie na kolanach.
- Tak jakoś – mruknąłem, wzruszając ramionami. Dopiero po
chwili uświadomiłem sobie, że Louis widzi wyraźnie tylko moje stopy i nie miał
prawa dostrzec tego gestu. – Możemy pogadać?
- Chciałem wcześniej, ale ty…
- Och, daj spokój – jęknąłem błagalnie, idąc ku niemu.
Wdrapałem się na łóżko, siadając obok. W ciszy słyszałem jego spokojny i
opanowany oddech. Położyłem dłoń na jego przedramieniu, zaciskając lekko palce.
– Oboje wiemy, jaki zazdrosny jestem. Louis, zastanów się przez chwilę. Jak ty
byś zareagował, gdybyśmy szli, niczego nieświadomi, na imprezę, którą może
oglądać cały świat i nagle dowiadujesz się, że twój chłopak ma dziewczynę?
- Harry, pozwól mi to wytłumaczyć…
- Poczułbyś się… upokorzony? – Zastanowiłem się chwilę. Ale
to było właśnie to słowo, którego szukałem, nie chciałem tego zmieniać. –
Poczułem się, jak skończony idiota. Uwierzyłem, że przez te parę spotkań, kiedy
rozmawialiście tutaj i świetnie się bawiliście, mogłeś się w niej zakochać.
- Mój mały zazdrośnik chyba zapomniał, że nie zakochuję się
w byle przypadkowych osobach. Żeby nie powiedzieć byle jakich – dodał po
dłuższej chwili. Oboje zaśmialiśmy się krótko.
- Ale przyznasz, że kobiety potrafią zawrócić w głowie. Mogą
cię zauroczyć w przeciągu sekundy – zauważyłem. Louis nie zaprzeczał, jedynie
skinął głową.
- Simonowi odpowiada fakt, że mam dziewczynę.
- Wiem, Liam mi powiedział.
Louis objął mnie ramieniem, pozwalając położyć na jego
ciele. Opadliśmy na poduszki wtuleni w siebie. Przymknąłem powieki, napawając
się bliskością mojego chłopaka.
- Obiecasz mi coś?
- Co tylko zechcesz.
- Obiecaj mi, Louis, że jeśli… ona zacznie cię interesować
jako kobieta… po prostu mi o tym powiesz, okej? – szepnąłem, zaciskając usta. –
Nie chciałbym żyć w związku opieranym na kłamstwie, no wiesz. Nieważne jak
bardzo mnie to zaboli, masz mi powiedzieć, jasne?
- Obiecuję – odparł. – Choć tak nigdy się nie stanie.
Uniosłem głowę, składając na jego ustach długi pocałunek. Po
chwili wkradłem się z językiem do jego ust. Uśmiechnął się poprzez pocałunek,
co sprawiło, że moje wargi również rozciągnęły się wzdłuż zębów. Byłem pewny
naszego uczucia. To trwało już zbyt długo, żeby nagle miało runąć w gruzach.
Dorastaliśmy z naszą miłością i moje wątpliwości były rozwiewane z każdym
kolejnym namiętnym pocałunkiem.
hejhej. dzisiaj wyjątkowo krótko z rozdziałem. dodatkowo za opóźnienia przepraszam, ale tak to jest, jak chcę robić 0685740645 rzeczy na raz, a w efekcie nie robię nic. także przepraszam. z góry też nie przesądzajcie, jak się skończy, bo póki co to same kryzysy, ale Ci, którzy są tutaj od SLYG, powinni wiedzieć, że mi zawsze strzeli do głowy coś nieoczekiwanego. :3 zresztą, przy epilogu zobaczycie, do czego ciągle zmierzałam przez całość YAABM.
do następnego razu!
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam; i-just-wanna-hold-ya.blogspot.com
Genialnie piszecie :) muszę powiedzieć, że ten blog jest jednym z moich ulubionych , chociaż wolę zwykłe imaginy (chodzi mi o nie bromance). I ogółem w rzeczywistości uważam Hazzę i Lou jedynie za najlepszych przyjaciół (Larry Shippers - bez hejtów please) jednak mimo to uwielbiam czytać wasze opowiadania i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! xx.
OdpowiedzUsuńI znów ciekawy rozdział :D.. Szczerze, to nie wiem co napisać. Tak z rana nie mam "weny" do komentarzy :P.. Więc napiszę - nie mogę się doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuńawwwm nie wyobrażasz sobie jak mi się podoba. niby awantura, ale też było mega słoodko. kocham. ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Liam pomógł Harry'emu uporządkować myśli... Najwyraźniej to właśnie tego mu było trzeba. Daddy jak zawsze na posterunku :)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że Louis dotrzyma słowa...
Rozdział jak zwykle świetny.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
To znaczy, że zbliża się koniec opowiadania?:(
OdpowiedzUsuńJaram się twoimi opowiadaniami *-* Mam nadzieję, że tylko ja panikuję i tak naprawdę Larry będzie na koniec razem, bo nie lubię płakać, ale to ty piszesz scenariusz i tą historię, więc czekam na następny rozdział. Zapraszam do mnie -----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzytam początek i zastanawiam się, o co chodzi. Sprawdziłem nawet, czy nie pominąłem jakiegoś rozdziału, ale wszystko było okej. Dopiero po przeczytaniu dalszej części tekstu, wszystko zrozumiałem :)
OdpowiedzUsuńWybaczcie taki wstęp, ale czytanie prac po 22.00 mi nie służy, haha :D
Muszę powiedzieć, że ten rozdział... Skradł moje serducho, o tak. Nie było kolorowo (a znając Ciebie, będzie jeszcze gorzej ^^) i chyba to podobało mi się najbardziej. Nic na to nie poradzę, don't blame me :)
Uff... To chyba koniec mojej wypowiedzi. Cieszę się, że Liam ogarnął jakoś ten 'kryzys' (Daddy Directioner, aww ♥) i wszystko się ułożyło. Aczkolwiek nie mówię, że nie chcę więcej takich kłótni czy coś :D
Achhhh, uwielbiam to opowiadanie :) x
@DeathIsStupid
dokładnie
UsuńKOCHAM! ♥
OdpowiedzUsuń@JLS_GotMyLove
Super kiedy następny?
OdpowiedzUsuńmyślę, że w weekend się pojawi.
Usuńświetny ;)
OdpowiedzUsuńkurcze, zaczęłam czytać niedawno i strasznie mnie wciągnął.
A najbardziej zachecił mnie do czytania wyglad bloga. Jest perfekcyjny! Jak to zrobiłyście??
Również założyłam bloga, opowiadanie o larry'm, zachęcam, jeśli macie ochotę ;)
the-sharp-knife-of-a-short-life.blogspot.com
Jestem z wami od pierwszych opowiadań i szczerze? Nie żałuję i cieszę się, że wpadłam na tego bloga. Przyznam, że bardzo rzadko komentuję, ale czytam wszystko. Teraz czytam od nowa SLYG bo jest moim ulubionym opowiadaniem. Czekam na kolejny i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńHarry zazdrośnik. Na szczęście wszystko się ułożyło. Czekam niecierpliwie na kolejną cześć. Piszesz w taki sposób, że nie da się przewidzieć co za chwile stanie się w opowiadaniu i to właśnie przyciąga mnie na tego bloga po raz kolejny. Chce się czytać i czytać. Pozdrawiam i przy chwili wolnego i chęci zapraszam na moje opowiadanie:
OdpowiedzUsuńhttp://we-make-some-memories-tonight.blogspot.com
Twój blog został nominowany do Liebster Award ! więcej szczegółów na moim blogu :) http://lookafteryou4ever.blogspot.com/2013/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńJa tak ładnie, ale to bardzo ładnie proszę o następny rozdział. ;3
OdpowiedzUsuńCudowny ♥ czekam z niecierpliwością na następny :) Zapraszam do mnie ----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietne! Najlepsze opowiadanie i Larrym jakie czytałam <3 Po prostu kocham :* Piszesz bardzo realistycznie i podoba mi się to :) Tak jakby to było naprawdę... Kto wie? Może tak jest :P Ale to wiedzą tylko prawdziwi ONI. Trafiłam tu przypadkiem i mówię szczerze, że mi się podoba. Może troszkę mało akcji, ale mam nadzieję, że się rozwinie dalej :) Mam prośbę, mogłabyś dodawać rozdziały częściej? Jak robisz to w takich odstępach czasu, to człowiek traci wątek. A jeśli nie masz czasu, to dodawaj po prostu krótsze rozdziały :) Moim zdaniem jest troszkę za dużo opisów uczuć. Po jakimś czasie zaczyna robić się to nużące. Ogranicz to w miarę możliwośći. :)
OdpowiedzUsuńNo to to jest moja opinia. Mam nadzieję, że w niczym Cię nie uraziłam!
+zapraszam do siebie: neverloveyourself.blogspot.com
Jedne z najlepszych opowiadań jakie czytałam (a czytałam bardzo dużo i stawały się już przynudzające w 2 rozdziale) Na prawdę idzie Ci to zajebiście, tylko mam jedną prośbę, dodawaj trochę częściej rozdziały, bo po tak długich przerwach muszę wracać do poprzednich i przypominać sobie ich treść, ale po za tym jest cudnie ^^
OdpowiedzUsuń