Zapach świeżo parzonej kawy z samego rana zwiódł mnie z
łóżka. Poszedłem do kuchni, gdzie zastałem Liama i Shaynę. Wyglądała na ledwo
żywą. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, pozostała dwójka zdawała się mnie nie
dostrzegać. Byli pochłonięci jakimś artykułem w gazecie. Ich miny wskazywały na
pełne skupienie na czytanym tekście i wyrazy niezrozumienia.
Niepostrzeżenie zalałem kawę, zostawiając szklankę na blacie
i podszedłem do Liama, spierając się na jego ramionach. Nachyliłem się nad nim
i zajrzałem do gazety, którą trzymała Shayna i z półprzymkniętymi oczami
czytała tekst.
Jak bardzo byłem ciekawy tego artykułu, tak prędko
pożałowałem, że w ogóle odważyłem się spojrzeć na niego. Duże zdjęcie na samym
środku strony przedstawiało Beatrice z szerokim uśmiechem, bezczelnie
przytulającą się do boku Louisa. Wziąłem głęboki wdech, zatrzymując go na
chwilę w płucach.
To nie tak, że nie lubiłem Beatrice. Jak na starszą i
opiekuńczą przyjaciółkę Shayny była całkiem w porządku. Pokazywała swoją
postawą odpowiedzialność oraz to, że ma głowę na karku i potrafiła
dopilnować nastolatkę, kiedy my byliśmy zajęci. Gdy na ustach Beatrice
gościł uśmiech – a działo się tak prawie zawsze, kiedy spotykaliśmy się w
grupie – w jej policzkach pojawiały się maluteńkie dołeczki, które nadawały
dziewczynie uroku. A szarozielone oczy zawsze błyszczały radością i energią,
którą bez problemu przekazywała innym. Włosy miała zawsze upięte w kok na samym
czubku głowy, a nad grzywką często miała zawinięty supełek z czerwonej albo
czarnej bandany. Była nie tylko piękna, ale też szlachetna – nie było sposobu,
żeby jej nie lubić.
Ale tak było do wczorajszego wieczoru. Do nocy, kiedy
zespołem udaliśmy się na galę, gdzie całkiem przypadkowo wyniknęła niechciana
sytuacja i dziennikarze wzięli Beatrice za dziewczynę mojego chłopaka.
Wypuściłem oddech, śmiejąc się pod nosem ze swojej myśli.
Jakkolwiek czułem się zraniony, a w moim sercu pojawiało się niechciane
ukłucie, kiedy widziałem ich razem, przytulających się i szczęśliwych... To
bolało. Ale myśl o Louisie z dwoma partnerami rozładowała napięcie wewnątrz
mnie i wywołała śmiech na moich ustach. Po całej wczorajszej nocy nie miałem już
żadnych obaw.
- W porządku? – zapytał troskliwie Liam, zadzierając głowę,
aby móc coś wyczytać z mojej twarzy.
- Tak, jasne. – Odparłem natychmiast. Zabrałem do ręki
gazetę, składając ją na pół i wkładając pod pachę. – O której mamy być u
Simona?
- O dwunastej.
- W takim razie…
- Ups. – Cichy głos nastolatki zwrócił na siebie naszą
uwagę. Shayna przybrała na twarz przepraszający wyraz, zagryzając wargi. –
Zanim przyszedłeś tu, Liam, dzwonił Simon. Odebrałam twój telefon, ponieważ
myślałam, że to coś ważnego; dzwonił dwa razy, a ty długo nie wracałeś.
Powiedział, że macie być o dziewiątej, bo on później ma jakieś ważne spotkanie
i nie będzie mógł z wami osobiście porozmawiać. A to coś ważnego, dodał na
koniec.
Westchnąłem, biorąc do jednej dłoni kubek, a drugą
mieszkając cukier.
- Będzie ciężko z chłopakami.
*
Leżałem we wannie, otulony gorącą wodą i ogromną ilością
pachnącej piany. W powietrzu unosiła się para wodna, powoli blokując Louisowi
swobodne korzystanie z lustra. Spojrzałem w jego kierunku, zaczynał się właśnie
golić. Na moje wargi wpłynął przebiegły uśmieszek, kiedy lustrowałem go
wzrokiem. Otworzyłem usta, żeby to skomentować, kiedy Louis się odezwał:
- Słyszałem o artykule w gazecie.
Westchnąłem zrezygnowany, że poruszył ten temat właśnie teraz.
Chciałem się odprężyć, a nie zaprzątać myśli Beatrice.
- Tak, przeczytałem go nawet – mruknąłem wymijająco.
- Jakie tym razem plotki? – Nie dał za wygraną.
- Nic szczególnego – odparłem, odchylając głowę w tył i
opierając ją na porcelanowej powierzchni wanny. – Głównie to, jak
niespodziewaną wiadomością była informacja o waszym związku i… jak pięknie
pasujecie do siebie. Och, oraz że życzą wam wszystkiego najlepszego – dodałem,
krzywiąc się w niesmaku.
- Przepraszam, Hazz…
- Jest w porządku – przerwałem mu szybko, przekręcając
głowę, aby spojrzeć na niego. Przyglądał mi się z niepokojem.
Zapanowała cisza. Żaden z nas nie odezwał się słowem, tylko
patrzyliśmy na siebie w skupieniu. To napięcie, które pojawiło się pomiędzy
nami, przerwało pukanie do drzwi.
- Pospieszcie się, chłopcy. – Powiedział spokojnie Liam.
Westchnąłem, zamykając oczy. Pokręciłem głową, zaciskając
usta.
- Tak bardzo nie chcę – szepnąłem, zanurzając się pod pianą.
Czułem chłodny wiatr na swoich kolanach, a kiedy woda się uspokoiła, mogłem
usłyszeć obecność Louisa.
Próbując się wyciszyć i rozgrzać chłodne ramiona, przestałem
myśleć. Po prostu nasłuchiwałem szmerów, jakie Louis wywoływał wokół siebie
myjąc zęby, chowając piankę do golenia, maszynkę oraz psikając dezodorantem, a
później z cichym hukiem odkładając pojemnik na blat obok umywalki. Pomimo
nieprzyjemnego chłodu miałem ochotę zostać pod taflą wody do końca życia, żeby
nie musieć stawiać czoła Simonowi i całej reszcie.
*
W pokoju panowała cisza. Cała nasza piątka była w
biurze wujka Simona, znudzeni długim czekaniem na niego. Liam siedział utkwiony
z nosem w telefonie, na jego ustach co chwilę gościł krótki uśmiech, po czym jego wargi opuszczało ciche, wręcz niesłyszalne westchnięcie. Zayn, w półleżącej pozycji z
głową opartą o ramię Liama, wyklepywał rytm na brzuchu. Oczy miał zamknięte,
bezgłośnie wypowiadając słowa do melodii, którą słyszał w głowie. Shayna stała
przy oknie, za biurkiem Simona i jednocześnie naprzeciwko czarnej, skórzanej
sofy, na której siedzieliśmy i z zainteresowaniem patrzyła na zewnątrz.
Śledziła wzrokiem przechodniów. Niall, który oparł kostkę na kolanie, rysował
palcami ze znudzeniem logo Nike na jego bucie. Zaś ja i Louis siedzieliśmy
sztywno obok siebie, stykając ramionami i udami, i w napięciu czekaliśmy na
przyjście Simona.
To nie było spotkanie organizacyjne, na którym moglibyśmy
się dowiedzieć informacji o nowych koncertach albo wywiadach. Nie było to także
spotkanie w sprawie ustalenia i wciśnięcia w grafik kolejną sesję zdjęciową do
magazynu albo reklamę promującą jakiś produkt. Za moment miała się odbyć
rozmowa, która mogła sprawić, że razem z Louisem będzie nam trudno wyplątać się
z kłamstw i tajemnic, jakie mieliśmy. I o których wiedzieli tylko przyjaciele.
- Witam was, chłopcy. – Simon z powagą i tęgą miną wkroczył
znienacka do biura. – Witaj, Shayna. Co słychać u brata? - zagadnął, kiedy usiadł na obrotowym
krześle, pewnym ruchem przysuwając się do jego miejsca pracy.
- Kiedy rozmawiałam z Jeremym trzy dni temu – Shayna mówiła,
podczas gdy mężczyzna zaczął układać porozrzucane dokumenty w jedną kupkę i
odkładając na bok – i brzmiał optymistycznie. Gemma powiedziała, że wszystko
idzie dobrze i kiedy Jeremy wróci, będzie znów tym samym nadopiekuńczym bratem
co kiedyś. Tylko z paroma niewidocznymi bliznami na ciele.
- Cieszę się – odparł Simon, a na jego ustach przez krótką
chwilę zagościł uśmiech. – Usiądź – zwrócił się do nastolatki, po czym
wyciągnął dłoń w kierunku fotela, znajdującego się przy dużych oknach. – Muszę
z wami porozmawiać o wczorajszym wieczorze. Zdaję sobie sprawę, że jesteście
padnięci i najchętniej udusilibyście mnie za tak wczesną porę…
- Jak ty nas dobrze znasz… - wtrącił Zayn, przekręcając
leniwie głowę, żeby spojrzeć na Cowella.
Mężczyzna zaśmiał się krótko pod nosem.
- Yeah. Niemniej jednak muszę poruszyć z wami pewną kwestię
i ustalić pewne szczegóły.
- Wiemy, że chodzi o… - zacząłem, jednak przerwała mi
Beatrice we własnej osobie. Weszła do pomieszczenia, nawet nie pukając. –
Beatrice – dokończyłem szeptem.
- Przepraszam za spóźnienie. Korki mnie zatrzymały. – Jej
ciepły głos wypełnił pomieszczenie.
- Skoro jesteśmy w komplecie – ciągnął Simon, podczas gdy ja
wstałem z sofy, robiąc miejsce dla Beatrice. Nie tylko chciałem być uprzejmy,
ale też w każdej chwili, gdyby coś mi się nie podobało, mogłem bez przeszkód
opuścić biuro Cowella. – Chciałem wam chłopcy powiedzieć, że przez tą całą
aferę, która wyniknęła wczoraj, odnalazłem starego przyjaciela. – Spojrzeliśmy
po sobie zaskoczeni, z wyjątkiem Beatrice, która siedziała z szerokim uśmiechem
na ustach. – Tak, tak, dobrze słyszycie. Tata Beatrice kiedyś chodził ze mną do
podstawówki. Mieszkaliśmy obok siebie i przyjaźniliśmy, dopóki jego rodzina się
nie wyprowadziła i kontakt urwał się w zupełności. I zanim przejdę do sedna
- urwał, sprawiając, że moje serce
zabiło szybciej. Bałem się słów, które lada chwila miały paść. – Czy między
wami naprawdę coś jest? – Spojrzał na Louisa i Beatrice z uwagą. – Czy cały
wasz związek „wyszedł na jaw” przez przypadek?
- Przyjaźnimy się bardziej, to nic takiego – odparł Louis. –
Sądzę, że nie mieliśmy na tyle czasu, aby móc się poznać naprawdę dobrze, co
prowadziłoby do jakiegoś głębszego uczucia.
Beatrice skinęła głową, uśmiechając się słodko.
- O ile jest nam to pisane, bo możemy być tylko dobrymi
przyjaciółmi – zachichotała.
- W takim razie mam dla was propozycję. – Simon oparł łokcie
na biurku, przechylając głowę w bok. – Co wy na to, żeby na krótki czas
poudawać parę?
Widziałem jak Louis na krótką chwilę wstrzymał oddech,
ukradkiem zerkając na mnie. Pozostałem jednak niewzruszony i czekałem na
zakończenie.
- Moi pracownicy sprawdzili przeróżne fora, portale
społecznościowe i zrobiło się głośniej o zespole. Dodatkowo pojawiło się
zainteresowanie Beatrice i wszyscy chcą wiedzieć, skąd ta nagła wiadomość o
związku. Dostałem już kilka telefonów w sprawie spotkania i przeprowadzenia
wywiadu, i to jest oczywiste, że będą chcieli wyciągnąć od Louisa informacje o
Beatrice. Pytanie tylko, czy prostujemy sytuację, czy zostawiamy jak jest.
Simon spojrzał uważnie na Louisa, który zdezorientowany
błądził wzrokiem po podłodze. Na moment spojrzał na mnie, szukając jakiegoś
potwierdzenia albo zgody w moich oczach. Skinąłem głową na tyle powoli, żeby
nikt nie zorientował się – a już na pewno nie Simon czy Beatrice – że się
konsultujemy.
- Jeśli to ma nam pomóc, wchodzę w to.
Na twarzy Beatrice i Simona pojawił się uśmiech. Ja i reszta
chłopaków siedzieliśmy w skupieniu, marszcząc brwi przez blask słońca w
pomieszczeniu. Shayna, która w pewnym momencie podeszła do mnie, ścisnęła mnie delikatnie
za nadgarstek, chcąc dodać otuchy i przekazać tym, że to tylko chwilowa
sytuacja.
- Dziękuję, Lou. Wiedziałem, że zawsze mogę na tobie
polegać.
*
Po powrocie do domu każdy z nas chciał odespać poprzednią
noc i w dodatku pobudkę wczesnym rankiem. Wszyscy, pozna mną, Shayną i Liamem,
który od razu udał się do Danielle, zniknęli w sypialniach. Wraz z nastolatką
udałem się na taras za domem. Siedliśmy na schodku, wygrzewając się do słońca.
- Mogę cię o coś spytać, Harry? – Shayna przerwała ciszę.
Mruknąłem w odpowiedzi.
- Nie wydaje ci się to wszystko… bez sensu? – Spojrzałem na
nią z uwagą. Zastanawiałem się, do czego zmierzała. – No wiesz… po co Louisowi
dziewczyna? Tak nagle? O One Direction jest głośno chociażby od czasu wypadku,
nowy singiel wypuszczacie do sieci za kilka dni i na pewno zrobi furorę.. do
czego w tej całej układance jest potrzebna Beatrice?
Wzruszyłem ramionami, sam nie wiedząc.
- Może żeby… był
jeszcze większy szum? – Zaśmiałem się pod nosem.
Shayna potrząsnęła głową.
- Coś jest na rzeczy, Harry. Simon nie bez powodu podchwycił
pseudo związek Lou i Beatrice – mówiła coraz ciszej, sama do siebie.
- Przesadzasz, Shayna. – Machnąłem ręką.
- Nie przesadzam, Hazza. Jeszcze zobaczysz, że mam rację.
Znajdę sposób, że się wszystkiego dowiedzieć i wtedy… - urwała, słysząc dzwonek
telefonu. Wydobyła z kieszeni komórkę, uśmiechając się szeroko. – Dzwoni Jeremy.
Dziwne, żeby o tej porze..
Odebrała, wstając i wchodząc do domu. Ja zostałem jeszcze
chwilę na zewnątrz, rozmyślając nad podejrzeniami dziewczyny. Jednak ja nie
widziałem w tym nic podejrzanego. Simon chciał zrobić z nas grupę światowego
formatu. Druga płyta była o wiele lepsza niż pierwsza; posiadała lepsze
brzmienia i niektóre teksty zostały napisane przez jednych z najlepszych.
Zapowiadał się jeszcze większy sukces niż wcześniej.
- Dziewczyna ma bujną wyobraźnię i tyle – szepnąłem cicho,
uśmiechając się.
Poczułem się senny; postanowiłem pójść do Louisa i spróbować
zasnąć chociażby na krótką chwilę. Nie chciałem już dłużej zadręczać się
pytaniami ani przypuszczeniami. Niczym.
hejhej.
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, że rozdział ukazuje się po prawie miesiącu, ale... ciężko mi z nim było. chciałam zmienić zakończenie parę razy, w efekcie czego nie mogłam ruszyć na początku z pisaniem, a potem miałam "trochę" kartkówek, klasówek i prac domowych na raz. i tak wyszło. PRZEPRASZAM WAS STRASZNIE. obiecuję, że nie powtórzy się to. postaram się z całych sił, żeby tak nie było. bo wiem, że później gubi się wątek i to wszystko, i takie pisanie jest bez sensu, także...
wiem też, że krótko, ale stwierdziłam, że tak będzie lepiej. ale w ogóle, to OGROMNE DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM, WIECIE? *o*. szczegóły tutaj, musiałam to wyodrębnić.
+ wybaczcie błędy, nie miałam siły sprawdzać tego.
Cudowne <33 fajnie, że teraz będziecie częściej dodawać, ale w sumie nic się nie stało c; xx.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania i jaram się każdym rozdziałem. Nie umiem go skrytykować, bo jest cudowny ♥ W prawdzie kończę już powoli opowiadanie o Larry'm, ale mimo wszystko zapraszam do mnie ----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńskomentowałabym dłużej, ale czy potrzeba? jest wspaniale i nic więcej dodawać nie potrzeba. btw. wydaje mi się, że Beatrice jakoś zbyt bardzo przypadł ten pomysł z udawaniem dziewczyny Lou go gustu. czyżby on się jej.. spodobał? no ale dobra, czekam na kolejny rozdział. xx
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Nie mg się doczekać nn. Pozdrawiam, @hideanemptyface
OdpowiedzUsuńWy, wy jesteście cudowne !! Po prostu .. Chyba Rafaello wam kupię, bo wyraża więcej niż tysiąc słów <33 Kocham was i te opowiadania że łojezuu *-* //Larry Stylison FOREVER http://ask.fm/QueenOfSocks
OdpowiedzUsuńCześć, dziewczyny.
OdpowiedzUsuńTak, tak, to znowu ja. Jak długo nie dodawałam już komentarzy? Boże... Załóżmy, że nie było tamtego zdania, bo spalę się ze wstydu. W każdym bądź razie, wiecie, że każdy rozdział jest cudowny, bez wyjątków, więc moje komentarze chyba są zbędne? Aczkolwiek, na ten rozdział, postanowiłam zrobić coś odmiennego i proszę, macie tu mnie, piszącą beznadziejny komentarz.
Głównym powodem pisania tego komentarza jest kto? Beatrice. Tak, tak, od początku wydaje mi się podejrzana. Wtrąca się w sprawy Hazzy i Lou... no cóż. Jak każda wysoko się szanująca shipperka Larrego, muszę powiedzieć, że nie pasuje mi jej obecność. Jak dziwnie zabrzmi fakt, że wyobrażam sobie ją jako piękną, ale wredną, posiadającą chamski uśmieszek dziewczynę? Dość dziwnie, wiem. To nic.
Nie lubię jej.
I wiecie? Stęskniłam się za momentami czułości między naszymi małymi chłopcami. Nie oczekuję czegoś wielkiego, ale... buziak na dobranoc? Kasia? Tak ładnie proszę? Umieść gdzieś fragment z takimi czułościami bo hsgfjdjhssfhs.
Okej, czyli w skrócie.
Nie lubię Beatrice.
Ale za to Was uwielbiam.
Wasza wierna czytelniczka, Mart. <3
{itintoxicatesyou.blogspot.com
louehlove-fanfics.blogspot.com}
hahah. właśnie. jeszcze uśmiechnęła (http://25.media.tumblr.com/f8f9fcc50eacf84d2ca951070c28a0a6/tumblr_mlnjuluNKm1rg8pmso1_500.gif) się gdy Lou powiedział, że będzie udawać jej chłopaka!
Usuńhttp://simplyhell.tumblr.com/post/48733422456 nie pytajcie skąd to mam, ale tak jakoś skojarzyło mi się z tą sytuacją. na początku taka miła i wgl., że przyjaźni się z nimi i jest aniołkiem, ale zaraz zacznie się impreza jak będzie "dziewczyną" lou!
Mam motylki w brzuchu, ponieważ był tutaj Ziam Moment (♥) i bardziej skupiłem się na tym niż na treści. Ale to tylko przez chwilkę! Pomyślałem sobie, że mógłby pojawić się w tym opowiadaniu więcej niż jeden pairing, ale potem przypomniałem sobie, że Liam ma tu dziewczynę i ugh, pokrzyżowało mi to plany :D
OdpowiedzUsuńAczkolwiek do rzeczy. Właśnie miałem do Was pisać z pytaniem, kiedy pojawi się rozdział, a tu niespodzianka- już jest. Miło mi się zrobiło i od razu zabrałem się za czytanie. Who cares, że mam tonę prac domowych, pff :D
Beatrice nie przekonała mnie do siebie. Wydaję mi się, że jest trochę fałszywa- te jej częste uśmiechy, tata, który zna Simona. Coś czuję, że nieźle namiesza :)
Za to Shayna jest bardzo słodka i kochana w tym opowiadaniu. Cieszę się, że trzyma stronę Larry'ego i wspiera go na każdym kroku.
A ogólnie, to rozdział jest jak zwykle fantastyczny. Będę powtarzać Wam to do znudzenia, bo zapewne często to, co piszecie nie przypada Wam do gustu, dlatego jestem tutaj ja i na każdym kroku będę mówił, że uwielbiam Waszą twórczość i Was, jako osoby :)
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :3
Czapki z głów ♥
@DeathIsStupid
Hey <3 zostałaś nominowana przez mojego bloga do Liebster Award c: szczegóły znajdziesz tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://galaxychickk.blogspot.com/2013/04/liebster-award.html
Cholera. Mam łzy w oczach. Nie wiem co się będzie działo, ale czuję, że nic dobrego. Pff.. pewnie jak wszyscy. Chciałam tylko napisać tu, że czytałam wszystkie opowiadania o Larrym i są świetne. Nie umiem pisać takich świetnych gługich komentarzy. Chyba ważne, że jest, nie?
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że ta całą akcja z Beatrice nie wyjdzie Haremu na dobre. Nie wiem co mam więcej napisać...Rozdział jest cudowny i chce się więcej i więcej. Długo czekaliśmy na 6 część ale było warto :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
mam małe pytanko . :D sama piszesz te opowiadanie ? czy może je tłumaczysz ? bo jeżeli piszesz sama , to muszę przyznać , że masz ogromny talent , uwielbiam opowiadania na tym blogu , czytam te opowiadania po milion razy i z pewnością mogę stwierdzić , że nigdy mi się nie znudza . czekam na następny rozdział . POWODZENIA ! ; ) <3
OdpowiedzUsuńmhm, sama w zupełności. gdybym tłumaczyła, byłaby o tym tutaj informacja, tak? :3
Usuńa no i dziękuję <3
Pieeekny rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie sie doczekalam, ale po czesci cie rozumiem.
*szkola, szkola, szkola i jeszcze raz szkola*
+ SERDECZNIE ZAPRASZAM NA BLOGA O LARRYM angelisirresistible.blogspot.com
Przeczytałam! <3 I nie denerwujcie się dziewczyny, przecież każdy z nas rozumie, że nie zawsze sie ma czas. Rozdział jest cudowny i naprawdę warto było na niego czekać ;D Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńJejku, nareszcie! :) Bardzo się cieszę, że nareszcie mogłam przeczytac.:)
OdpowiedzUsuńCóż, nie spodobała mi się nowa dziewczyna Lou. Takie uśmiechnięte i niewinne zwykle potrafią robic największe zamieszanie i wyrządzają największe krzywdy, ale nie jest się w stanie im tego wykrzyczec, bo są "takie-niewinne-uśmiechnięte-i-pogodnie-nastawione-do-świata-to-wiec-na-pewno-nie-robią-niczego-umyślnie"
Bardzo wygodnie się czytało.
No i wszystkiego NAJLEPSZEGO i dużo weny z okazji rocznicy! Xx
Hej. Waszego bloga czytam już o jakiegoś czasu. Świetne opisujecie tego typu związki, tak, że nie obrzydzają czytelnika, ale wręcz zaciekawiają.
OdpowiedzUsuńJa osobiście uważam, że to tylko przyjaciele. Ale Wasza historia to taka fajna odskocznia.
Właśnie dlatego chciałabym Was nominować do Versatile Blogger Awards. Szczegóły na moim blogu:
http://i-need-you-baby.blogspot.com/
Wciągnęła mnie bardzo ta historia. Będę tu zaglądać :D
OdpowiedzUsuńRozdział był świetny i nie znalazłam żadnych błędów ;) Biedny Hazz..
Wszystko kumuluje w sobie i jest zazdrosny o Lou i Beatrice. Wydaje mi się, że wyniknie z tego jakaś intryga. Awww, dodawaj już następny rozdział!
jejejejeejej <3 jak ja Was uwielbiam <3 rozdział piękny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńMam jakieś dziwne przeczucie i zaczęłam trochę się... bać? To chyba odpowiednie słowo. Boję się o Larry'ego. A rozdział jak zwykle wspaniały xx
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Ruszyłam właśnie z opowiadaniem o Ziallu. Dopiero zaczynam stawać pierwsze kroczki w świecie FF, ale staram się jak mogę i przydałaby mi się opinia kogoś bardziej "wtajemniczonego" Zapraszam Xx - http://just-you-and-the-clock.blogspot.com/
Nominowałam Was do Liebster Blog Award .. :) Jesteście świetne!
OdpowiedzUsuńiso13.bloog.pl