Tytuł: Nothing
Like Us.
Bromance: Zarry
(Zayn&Harry)
Wyrazów: 9 036
Opis: Wystarczy
moment, kiedy nie jesteś szczery ze swoim przyjacielem. Parę niedopowiedzianych
słów, podteksty, zabawa… A wszystko dlatego, że obaj się boicie. I wtedy dzieją się
rzeczy, które w waszych marzeniach nigdy się nie pojawiły.
Od autorek: Miało
być coś innego – jest coś innego. Nie ma Narry’ego, jest za to Zarry. Chyba nie
będziecie zdziwieni jeśli napiszę, że znów się inspiruję piosenką Justina? Tam
poniżej będzie dwa razy link do niej, więc kto nie lubi jego twórczości, po prostu
zignorujcie to i nie wchodźcie. : ) Ale nie tylko. Ogromnie dziękuję szczególnie
jednej osobie, bo bez niej nie powstałby ten shot. To ona mnie zainspirowała tu
w dużej mierze (za co cholernie dziękuję, Dziubek). Mam tylko nadzieję, że się
Wam spodoba i mam nadzieję, że udało mi się przekazać to, na czym mi
najbardziej zależało. Życzymy z Sabiną miłego czytania! ; ) I... jeśli macie coś do powiedzenia na temat shota, mile widziane komentarze :3
- na potrzeby opowiadania Harry jest starszy od Zayna
- za liczne powtórzenia od razu przeproszę, bo świadomie je tam pozostawiłam. mam nadzieję, że to jakoś szczególnie nie przeszkodzi w czytaniu.
- kontakt: w zakładce.
Zayn nie mógł spać tej nocy. Jego krótkie wakacje, które
spędzał u rodziny w Wolverhampton, właśnie dobiegały końca i dwudziestoletni
chłopak musiał wracać do swojej pracy, jaką miał w Londynie. W normalnym
wypadku byłby bardzo zadowolony z tego wydarzenia. No bo, czego mógł chcieć
więcej, niż praca w salonie mody? Jego zajęcie polegało jedynie na zajmowaniu
się stroną internetową, a to było dla niego błahostką. W dodatku pracował z
przyjaciółmi, ale.. tym razem obawiał się powrotu do Londynu. Nie chciał tego.
Było parę minut po drugiej. Zrezygnowany wstał, zarzucając
spodnie na bokserki, a na nagi tors włożył bluzę. Mozolnym krokiem powędrował
do kuchni, gdzie od razu przysiadł w kącie przy niewielkim, okrągłym stoliku i
włączył laptop. Cieszył się, że siostry nie wpadły na pomysł zabrania go do
swojego pokoju po tym, jak pisał cały wieczór z Harrym, pakując się.
W końcu wyruszał z samego rana.
Wiedział, że będzie mu potwornie brakowało Harry’ego. Ten
nietypowy chłopak sprawił, że życie Zayna odwróciło się o sto osiemdziesiąt
stopni i był z tego niezmiernie zadowolony. Harry sprawiał, że mógł się
uśmiechać w najgorszych chwilach. Odzyskał wiarę i pewność siebie. I był takim
małym słoneczkiem, które rozświetlało każdą chwilę, jaką spędzali wspólnie.
Mimo płaczu, mimo smutnych wspomnień… W Harrym było coś, co przyciągało do
niego.
Dlatego dziwił się, czemu Harry był… ciągle sam. I unikał
wszelkiego kontaktu z ludźmi.
Kiedy włączyła się strona startowa przeglądarki, Zayn od
razu włączył facebooka, logując się na swoje konto. Ujrzał jedną wiadomość i
parę powiadomień. Ale powiadomienia zignorował; przeczuwał, że to nic ważnego. Zanim
jednak odczytał wiadomość, na jego usta wpłynął lekki uśmiech. Wiedział, że
była ona od Harry’ego. To przecież właśnie z nim pisał po raz ostatni i życzył
mu dobrej nocy jakieś dwie godziny wcześniej, i musiał wylogować się, zanim
dostał odpowiedź od przyjaciela.
Zayn otworzył okienko rozmowy, wciąż z uśmiechem na ustach,
i powoli zaczął czytać każdą wiadomość od przyjaciela.
Harry Styles
23:57
Dobranoc, Zayn. Kocham
Cię!
Zayn uśmiechnął się szerzej. Lubił, kiedy jego przyjaciel
pisał mu, że go kocha. Sam nie wiedział, kiedy zaczęli używać tego zwrotu
względem siebie. To się nie liczyło. Liczyło się to, jak bardzo ważni stali się
dla siebie (i to w bardzo krótkim czasie) i jak to sobie okazywali.
Harry Styles
00:23
hej, Zayn. wiem, że
jest już późno i na pewno słodko sobie śpisz, ale… musiałem coś dokończyć,
wiesz? musiałem coś zrobić i dlatego.. nie śpię. jeeeeeszcze.
00:24
okej, zapomnij o
tamtym.
00:26
muszę ci coś pokazać.
ale… hmm. wiem, że to nie będzie fair w stosunku do ciebie. nie powiedziałem ci
o wszystkim osobiście (choć tak byłoby najbardziej prawidłowo). stchórzyłem. przepraszam.
mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe, co?
00:27
okej, koniec gadania.
po prostu wejdź w link poniżej i czytaj
00:27
mam nadzieję, że
przeczytasz to dopiero w Londynie, bo rano na pewno nie będziesz miał czasu.
00:28
łap link! tylko czytaj
od początku i nie przeskakuj do przodu, bo dostaniesz po tyłku *grozi palcem*
haha, zapomnij. i pamiętaj, że cię kocham Zayn! bardziej niż cokolwiek na
świecie : )
Zayn długi czas wpatrywał się w link, który był wysłany jako
ostatnia wiadomość od Harry’ego. Jego serce nagle zaczęło łomotać w piersi, a
jego usta stały się potwornie suche. Odczekał chwilę, aż strona się załaduje; w
tym czasie niespokojnie postukiwał opuszkami palców o blat. A kiedy w końcu
ujrzał treść, którą Harry mu przesłał, po jego ciele przeszło stado dreszczy,
serce nagle ciężej biło, a w brzuchu
pojawiło się nieprzyjemne uczucie strachu. Od pierwszego zdania wiedział, co to
było.
I jeszcze bardziej bał się poznać treść do samego końca.
* * *
- Harry, nie ma mowy, zapomnij.
- Liam, proszę cię, ten jeden raz. – Młodszy objął w pasie
swojego chłopaka, przytulając się do jego klatki piersiowej. – Ty nie jesteś w
stanie prowadzić…
- Wypiłem tylko trochę piwa, nic wielkiego. A ty nie masz
prawa jazdy.
- Jeszcze – podkreślił Harry. – Ale tylko dlatego, że
trafiłem na jakichś sukinsynów.
- Harry! – zawołał z oburzeniem Liam.
Był starszy od Harry’ego o rok, ale zawsze traktował swojego
chłopaka, jak malutkiego chłopczyka, którym musi się opiekować. Lubił to.
Podobało mu się być „mężczyzną w tym związku”. Harry był bardzo kruchy i
podatny na otoczenie. Zbyt wiele brał do siebie i nie traktował życia poważnie.
Był lekkoduchem i marzycielem. To Liam twardo stąpał po ziemi.
Ich związek trwał już naprawdę długo. Tego dnia obchodzili
swoją piątą rocznicę. Zawsze wspominali osiemnastkę jednego z przyjaciół Liama.
Wtedy poznał rok młodszego, nieśmiałego Harry’ego i… stało się. Zakochali się w
sobie i jeszcze w listopadzie zaczęli ze sobą być na poważnie.
Później było wiele komplikacji. Mama osiemnastoletniego
wtedy Harry’ego nie mogła znieść, że jej syn jest homoseksualistą. Wiele razy
podkreślała, ze zniesie wiele, ale nie TO. Bo nigdy nie umiała nazwać TEGO „po
imieniu”. Wtedy Harry podjął jedną z najważniejszych decyzji w życiu. Po jednej
z kłótni z rodzicami, poszedł do swojego pokoju, spakował najważniejsze rzeczy
i zadzwonił po Liama, aby przyjechał po niego. Wychodząc, pożegnał się z
młodszą siostrą, Gemmą, która jako jedyna od początku wiedziała o wszystkim.
Ale kiedy ujrzał mamę za jej plecami, która nawet nie
zareagowała na jego wyprowadzkę, poczuł się odepchnięty. Wtedy zrozumiał, że
nie ma czego szukać w… domu.
- Jesteś pijany – szepnął Harry, spoglądając błagalnie na
swojego chłopaka. – Dlaczego nie dasz mi tych przeklętych kluczyków? Przecież
nieraz pozwalałeś mi prowadzić. I wiesz, że umiem.
- Widzisz, jaka jest pogoda? Nie pozwolę ci prowadzić w taką
ulewę. – Odparł stanowczo Liam, chwytając dłoń Harry’ego i pociągając go za
sobą.
Przebiegli kilkanaście metrów, wsiadając szybko do
samochodu, żeby jak najmniej się zmoczyć. Harry przeczuwał, że to zły pomysł,
żeby Liam prowadził. Ale był uparty i młodszy nie mógł mu przemówić do
rozsądku.
Jechali późną porą, wracając z imprezy. Liam kochał
imprezować, a Harry uwielbiał dotrzymywać mu towarzystwa. Przecież świętowali
ich rocznicę. I świetnie się bawili, dopóki nie nastała pora powrotu.
- Li, zwolnij, proszę.
- Jest w porządku.
Ale nie było. Chwilę później, kiedy gdzieś w oddali uderzył
piorun, zaskoczony Liam stracił panowanie nad kierownicą. Harry ciągle
pamiętał, jak chwycił dłoń Liama, a później poczuł silne uderzenie, kiedy
samochód spotkał się z przydrożnym, wielkim drzewem.
*
Był dwunasty maja. Ten dzień był wyjątkowy dla Harry’ego. W
tym dniu przypadała rocznica sześciu miesięcy od… felernego wypadku, w którym
Harry stracił bardzo bliską mu osobę. Przeklinał się każdego dnia, że pozwolił
na to… co się niestety wydarzyło.
I za każdym wspomnieniem, obwiniał siebie. Dlaczego to on
wyszedł z wypadku cało, bez żadnego uszkodzenia, a Liam musiał… zginąć? Każdego
dnia miał przed oczami ten widok… kiedy się obudził, czuł krew na twarzy, a
jego dłoń spleciona była z chłodną dłonią Liama. A gdy spojrzał na swojego
chłopaka, zaczął krzyczeć. Liam nie odzywał się, wyglądał strasznie i Harry
spanikował. Dopiero chwilę później wpadł na pomysł zadzwonienia po pogotowie.
- Pamiętasz, Liam? Trzymałem twoją dłoń, dopóki nie
przyjechała karetka, a potem… O mój boże, nie chciałem cię puścić. – Harry
roześmiał się przez łzy. Zaraz potem pokręcił głową i posmutniał. – Po co
próbuję być zabawny, skoro to nie ma sensu? To jedno wielkie gówno; tutaj nie
ma nic do śmiechu.
Lustrował wzrokiem nagrobek, na którym widniało imię i
nazwisko jego chłopaka.
- Liam… - przeczytał szeptem, a jego głos bardzo szybko się
załamał. – Liam, dlaczego… - mamrotał pod nosem, gwałtownie opadając na trawnik
i klęcząc z rękoma luźno opuszczonymi wzdłuż tułowia. Nie widział już nic
wokoło, łzy zamazały mu obraz.
Z jego dłoni wypadła jedna róża, którą kupił w drodze na
cmentarz. Robił to każdego dwunastego dnia miesiąca. Była to swojego rodzaju
jego pamięć o przyjacielu. Chciał, żeby zawsze obok jego nagrobka leżał jakiś
świeży kwiatuszek. A róża była obowiązkiem w.. tym dniu.
- Jak mogłeś mnie zostawić tutaj samego, ty idioto… -
warknął Harry, bezwładnie opadając na trawnik, a łzy gwałtownie spłynęły po
jego twarzy. Mógł w końcu ujrzeć niebo, a jego prawy profil oświetlało ciepłe
światło zachodzącego słońca. Nabrał do płuc głęboki wdech, niedowierzając temu,
co powiedział chwilę wcześniej. – Hej, Liam, przepraszam cię – szeptał, błądząc
wzrokiem po bezchmurnym niebie. – Przepraszam, to mnie przerasta. Tak bardzo mi
ciebie brakuje…
Harry westchnął, zamykając oczy.
- Każdego dnia myślę o tobie. Każdego dnia jesteś tutaj
gdzieś obok mnie. Czuję cię, Li. – Chłopak powoli otworzył oczy, znów błądząc
bez celu po niebie. – Chcę do ciebie dołączyć. I tym razem nie zrobisz niczego,
co mnie powstrzyma, jasne? – Harry zmarszczył brwi w irytacji. – Nie naślesz
nagle mamy na mnie na trzy miesiące.. nie sprawisz, że zabierze mnie do siebie
na kolejny miesiąc.. nie sprawisz, że będę musiał się opiekować tym przeuroczym
kociakiem naszej sąsiadki, bo będzie musiała wyjechać w delegacje… Liam, ty
wiesz jak bardzo kocham koty. Nie mógłbym zostawić tego futrzaka na pastwę losu
tylko dlatego, że chcę być z tobą. Poza tym wiem, że każda moja rozmowa z nim
to była rozmowa z tobą i…
Harry wypuścił gwałtownie powietrze z ust, przewracając się
na bok. Podkurczył nogi, walcząc ze łzami.
- Nie przeszkodzisz mi teraz, rozumiesz? Ja nie mogę już bez
ciebie żyć…
Zamilkł, płacząc.
Kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością.
W jego głowie pojawiła się masa planów na ten wieczór.
Zastanawiał się, która opcja będzie najodpowiedniejsza. Musiał przecież napisać
jeszcze list do mamy, żeby jej to wyjaśnić. Chociaż wiedział, że ona i tak nie
zrozumie…
- Wszystko w porządku?
Kiedy w pobliżu rozległ się cichy głos, Harry podskoczył
wystraszony, stając na równe nogi. Otrzepał się z trawy i gliny, rękawem bluzy
ocierając mokre policzki. Uniósł głowę, aby poznać osobę, która okazała cień
zainteresowania jego osobą.
- Spoko – mruknął, rozglądając się. Dopiero wtedy uświadomił
sobie, że słońce zaszło, a na linii horyzontu rozciągały się ostatnie promienie
słońca.
- Nie wyglądasz najlepiej…
- Odpieprz się ode mnie, okej?! – wrzasnął nerwowo Harry,
wymijając nieznajomego i idąc ścieżką prosto do wyjścia.
Nie rozumiał, co w niego wstąpiło. Był zły, że ktoś mu
przeszkodził. Ale z drugiej strony zaczynał odczuwać okropne wyrzuty sumienia.
Przecież on taki nie był. Nie powinien był tak traktować tego chłopaka. Nawet
go nie znał. Nieznajomy równie dobrze mógł pomyśleć, że jest jakimś pijakiem i
śpi na cmentarzu, bo nie ma własnego domu.
Harry zatrzymał się w połowie drogi i odwrócił przez ramię.
Trzydzieści metrów dalej widział wciąż postać nieznajomego bruneta, który
przykucnął przy nagrobku i coś robił. Coś, czego Harry nie mógł dostrzec.
Westchnął i zawrócił.
- Dlaczego jestem taki – warknął pod nosem, unosząc wzrok. –
Nawet nie próbuj mnie nim powstrzymać, okej?
Chwilę później zatrzymał się za plecami nieznajomego, który
wyczuł jego obecność i wstał, stając twarzą w twarz z Harrym. Wydawał się być
zakłopotany i to sprawiło, że Harry poczuł jeszcze większe wyrzuty sumienia.
- Przepraszam za… - wymachiwał rękoma, nie mogąc znaleźć
odpowiedniego określenia. – Za to – dodał z naciskiem, poddając się i
określając sprawę najprościej, jak tylko mógł.
- Jest w porządku – odparł nieznajomy. – Po prostu cię
zobaczyłem, kiedy wychodziłem i przestraszyłem się, że coś ci się mogło stać.
Nie wiedziałem, że to coś… osobistego.
Harry przyglądał mu się spod zmarszczonych brwi. Obrzucił
wzrokiem nagrobek, gdzie mógł dostrzec różę, położoną obok innych kwiatów,
które przyniósł tutaj dzień wcześniej. Już nie była rzucona byle jak.
- Jeszcze raz przepraszam – rzucił Harry, odchodząc.
- Hej! – Zawołał za nim nieznajomy. Harry przytaknął i
oczekiwał, aż ten będzie kontynuował. – Gdybyś potrzebował się wygadać, jestem
do twojej dyspozycji.
Harry wzruszył ramionami, odchodząc. Nie potrzebował
niczyjej łaski. Szczególnie od kogoś, kogo nie znał.
*
Minęły dwa tygodnie. W tym czasie Harry nie wychodził
nigdzie na dwór. I gdyby nie uprzejma sąsiadka, Harry zagłodziłby się na
śmierć. Bo nie zależało mu na tym. Nie zależało mu na życiu. Jak mogło mu
zależeć na czymś, skoro nie było z nim osoby, którą wciąż szaleńczo kochał?
Tak, Harry ciągle kochał Liama. Co z tego, że jego już nie
było na Ziemi. Gdzieś tam.. ciągle był i czekał na Harry’ego. Prawda?
Tak w ogóle… Dlaczego Harry ciągle żył?
Odpowiedź była prosta – Liam znów sprawił, że nic nie poszło
po jego myśli. List został w połowie napisany, tabletki czekające obok zostały
połknięte w małej ilości – jedynie pozwoliły mu szybko zasnąć, ale obudził się
kolejnego dnia. Zdenerwowany, płakał przez pół dnia. I był moment, kiedy
ponownie sięgnął po tabletki. Ale jego dłonie były tak bardzo roztrzęsione, że
wszystkie pigułki lądowały na ziemi.
Dlaczego musiał ciągle być tutaj?
Dlaczego nie miał na tyle odwagi i silnej woli, aby w końcu
to zrobić?
- Bawisz się ze mną… - szeptał Harry, siedząc na
podkurczonych stopach na mokrej trawie. Wokoło była paskudna pogoda; padało, a
na dodatek gdzieś w oddali ciągle było słychać grzmoty burzy i widocznie były
błyski piorunów pomiędzy ciemnymi chmurami. Ale Harry nie dbał o to. Musiał
ochrzanić swojego chłopaka za to, co mu zrobił. – Liam… Kocham cię, ale.. nie
widzisz tego, że każdego dnia umieram tutaj? Chcesz, żeby nic ze mnie nie
zostało? I mówiąc „nic” mam na myśli „dosłownie nic”? Chcesz tego? Chcę jeszcze
się jakoś spotkać z tobą cały…
Harry uniósł głowę, zamykając oczy. Czuł uderzenia kropel o
twarz, które szybko spływały po jego skórze i przesiąkały do jego ubrań. Deszcz
był ukojeniem dla jego ciała i lekiem dla rozpędzonych myśli. To pozwoliło się
wyciszyć Harry’emu przez dłuższą chwilę.
Ale nagle i niespodziewanie krople deszczu przestały uderzać
o jego twarz, chociaż wokoło ciągle mógł je słyszeć. Otworzył oczy, zamierając.
- Przeziębisz się.
Harry podniósł się, wciąż tkwiąc pod ogromną, czarną
parasolką i stanął twarzą w twarz z nieznajomym brunetem, którego spotkał
niedawno na cmentarzu. W podobnych okolicznościach.
- Po co tutaj przyszedłeś? – warknął niezadowolony. – Czego
ty, do diabła, chcesz ode mnie?!
- Wiem, co się stało – odparł krótko nieznajomy, sprawiając,
że Harry zaniemówił i w osłupieniu patrzył w czekoladowe oczy, które widział
przed sobą. – To znaczy… Wiem z opowieści mojej siostry, ale nie wiem, jak było
naprawdę.
- I czego oczekujesz? – zapytał Harry bez emocji, nawet nie
mrugając.
- Niczego nie oczekuję. Chcę ci po prostu pomóc... Być.
- Przecież nawet mnie nie znasz…
- Ale… wydajesz się być bardzo podobny do kogoś, kogo znam.
Harry westchnął, patrząc na nagrobek swojego chłopaka. Nagle
zapomniał o niewyjaśnionej irytacji do swojego nowego towarzysza i po prostu
mówił:
- On znowu to robi – westchnął, odgarniając z twarzy mokre
kosmyki włosów. Nieznajomy przyglądał mu się w skupieniu i z zainteresowaniem.
– Liam był moim chłopakiem. I… po tym wszystkim, co… co się stało… lubię z nim
tutaj rozmawiać. Nie w domu, nie w kościele, bo w to nie wierzę, ale… właśnie
tutaj. Gdzie wiem, że na pewno jest obecny ciałem. Ale duszą także. – Harry
spojrzał na nieznajomego, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. – Ostatnim
razem, kiedy tu byłem… też z nim rozmawiałem. Ale nam przeszkodziłeś. – Na
krótką chwilę zmarszczył brwi, ale zaraz potem jego twarz znów się
rozpogodziła. – To miał być dzień, kiedy dołączę do niego. Mieliśmy być razem,
wiesz?
- Chciałeś popełnić samobójstwo? – zapytał z zaskoczeniem
nieznajomy.
- To oczywiste… um…
- Zayn – dokończył za niego. Uderzył się dłonią w otwarte
czoło, kręcą głową z niedowierzaniem. – Jak mogłem nie przedstawić się od razu?
- Może dlatego, że od razu cię spławiłem? – odpowiedział
pytaniem na pytanie.
Oboje zaśmiali się na krótką chwilę.
Harry szybko pogrążył się w myślach. Coś mu nie pasowało. To
przecież – z perspektywy wszystkich ludzi z miasteczka – nie było racjonalne,
że rozmawiał z duchem zmarłego chłopaka. Że traktował Liama jak normalnego
żywego; prosił o radę, ciągle się zwierzał, opowiadał mu o różnych sytuacjach…
Dlaczego to nie odstraszyło Zayna?
Uniósł głowę, ich spojrzenia się spotkały i Harry przez
chwilę poczuł się… inaczej. Jednak zebrał się w sobie i powiedział, co leżało
mu na sercu.
- Myślę, że to jest ten moment, kiedy ty mówisz
„przepraszam, pójdę już”, a w głębi duszy myślisz „ja pierdziele, co za
pojebany świr” – zauważył Harry.
Zayn przechylił głowę w bok, jakby nie do końca rozumiał
słowa chłopaka.
- Nigdy mi to przez myśl nie przeszło…
- Och, serio? – Zakpił Harry. – Nawet wtedy, jak widziałeś
mnie tutaj leżącego? To nie jest normalne…
- A kto powiedział, że moje życie jest normalne?
*
W dzień, w którym Harry poznał Zayna, wszystko się zmieniło.
Oczywiście nie poszli od razu do domu jednego z nich i nie zwierzyli się ze
swoich najskrytszych sekretów. Ale z dnia na dzień odkrywali się bardziej.
Wymienili się numerami telefonu, dodali do znajomych na facebooku i pisali ze
sobą o przeróżnych rzeczach do późnego wieczoru.
I tak codziennie.
Spotykali się kilka razy w tygodniu. Zayn, ze względu na
swoje siostry, których nie widział trzy lata, chciał też poświęcić im trochę
czasu.
Wkrótce Harry dostrzegł, że myślał o Zaynie jak o…
przyjacielu. Jak o osobie, o której zawsze marzył. To nie tak, że Liam zginął w
wypadku i Harry od razu planował dołączyć do niego. Nie, to wcale nie było tak.
Harry czuł pustkę po stracie swojego chłopaka, ale najwyraźniej nie był gotowy
zrobić tego wszystkiego, o czym myślał. To były tylko myśli. Dopiero z biegiem
czasu stały się powolnymi czynami.
Równy miesiąc po ich pierwszym spotkaniu, Harry zaprosił
Zayna na noc. Spędzenie z nim więcej czasu było też przykrywką dla tego, co
mogło się zdarzyć. Każdego dwunastego dnia miesiąca, kiedy Harry zostawał sam,
zdany na los, zapominał o wszystkim, a w jego głowie pojawiały się tylko plany,
jak skutecznie popełnić samobójstwo, aby móc być z Liamem.
Ale Harry nieświadomie przywiązywał się do swojego
przyjaciela. Czuł to, ale nie umiał tego nazwać.
- Mam sporo filmów, więc zależy od humoru, co będziemy
oglądać – mówił Harry, kiedy prowadził Zayna przez długi korytarz do salonu. –
Chyba, że robimy coś innego? Masz jakieś propozycje? – Gwałtownie się odwrócił,
powodując, że zamyślony Zayn wpadł na niego.
Po raz pierwszy pojawiła się między nimi ta niezręczna
sytuacja, kiedy Zayn był blisko i Harry na moment stracił oddech przez to. Nie
trwało to dłużej niż chwilę. Ale dla Harry’ego było to całą wiecznością.
Zupełnie, jakby utknął w momencie; jakby ktoś nagle spowolnił czas i pozwolił
mu się rozkoszować bliskością Zayna, jego dotykiem czy samym zapachem. Całkiem
nieświadomie. Bo przecież on ciągle kochał Liama, a Zayn był tylko
przyjacielem.
Bo był, prawda?
- Przepraszam – mruknął Zayn, zabierając dłonie z klatki piersiowej
starszego chłopaka. – Zamyśliłem się.
- Mhm, w porządku.
Opuścił głowę, zaciskając wargi w wąską linię. W ciszy
ruszył dalej przed siebie, a Zayn dzielnie za nim podążał. Harry spróbował nie
myśleć przez resztę wieczoru o tym, co się wydarzyło. Nie mógł pojąć, dlaczego
ten incydent tak uparcie widniał mu przed oczami za każdym razem, kiedy
spoglądał na Zayna.
Film szybko dobiegł końca, popcorn i cola także, a chłopcy
nie czuli zmęczenia. Choć zbliżała się godzina pierwsza. Po komedii, która
rozbawiła ich do łez, zostali jeszcze w salonie, ciągle chichocząc, kiedy
przypomnieli sobie o jakiejś zabawnej scenie.
- Harry? – zapytał nagle Zayn. – Gdzie ja będę spał?
Harry wydawał się być zakłopotany; przemówił dopiero po
chwili:
- Mam pokój gościnny, ale pomyślałem, że skoro już tu śpisz,
to będziemy mogli swobodnie rozmawiać do późna, a nie pisać wiadomości… Ja.. Bo
widzisz, moje łóżko jest dosyć wielkie i starczy miejsca dla nas obojgu, jeśli
chcesz…
- W porządku – wtrącił beztrosko Zayn.
- Ale na pewno? Nie masz z tym problemu? – Zapytał dla
upewnienia.
Zayn jedynie potrząsnął głową, uśmiechając się lekko.
- Ale zanim pójdziemy spać… mam pewien pomysł.
Harry uśmiechnął się tajemniczo, łapiąc nadgarstek Zayna i
ciągnąć go za sobą na piętro.
*
- Chyba mam lęk wysokości – jęknął młodszy chłopak.
Zayn od samego początku, od pierwszego dnia, kiedy wpadł na
Harry’ego, wiedział, że ten chłopak jest inny. I nie przeszkadzało mu to. Wręcz
imponowało. A wszystkie podobieństwa, jakie ich łączyły sprawiały, że pragnął
być przy Harrym. Aż do czasu, kiedy wyszli na balkon. Zayn z niedowierzaniem
obserwował, jak Harry bez cienia strachu staje na barierce, a później chwyta
się rynny i wspina na dach, który zbudowany był pod bezpiecznym kątem. Chwilę
później on stał na barierce i próbował przełamać swój strach, ale nie potrafił.
- Po prostu musisz się podciągnąć na ramionach i szybko
jedno kolano wyłożyć na dach. Później pójdzie bez problemu, sam widziałeś.
- Ale ty jesteś do tego przyzwyczajony, a ja robię to
pierwszy raz! – zawołał półszeptem przestraszony Zayn.
Harry delikatnie chwycił ramiona przyjaciela.
- Na trzy odbijesz się mocno, a ja cię wciągnę, dobra? – Zayn
spojrzał z niepewnością w oczy Harry’ego, a po chwili skinął głową. – Jeden…
Dwa… Trzy!
To była zaledwie chwila. W momencie, kiedy Zayn odbił się od
barierki, przeklinając cicho pod nosem, Harry mocno pociągnąć go ku sobie i ot,
problem z głowy.
- Jak my potem zejdziemy? – zapytał z przerażeniem Zayn,
kiedy przesunął się bardzo blisko Harry’ego i rozglądając wokoło z szeroko
otwartymi oczami.
- Wyluzuj, co? – Roześmiał się starszy.
Chwilę później oboje zamilkli. Zayn był tak wpatrzony we
wszystkie kolorowe światełka, migoczące z rozciągających się wzdłuż i wszerz
ulic, że nie zauważył, kiedy jego przyjaciel zaczął tak po prostu płakać. Z
początku, nie wiedział, jak się zachować. Dopiero później odważył się na
objęcie Harry’ego ramieniem, a drugą dłoń ułożył na kolanie przyjaciela.
- Hej, co się stało?
- Nic – szepnął Harry, chowając twarz w dłoniach, na które
naciągnął rękawy bluzy. Podkurczył jeszcze bardziej nogi, spierając czoło o nogi
i zupełnie zamykając się w sobie.
- Mogę ci jakoś pomóc? – spróbował jeszcze raz Zayn.
- Jeśli nie masz nic przeciw… po prostu przytul mnie tak
mocno, okej?
Zayn bez słowa wykonał prośbę przyjaciela, mocno tuląc go do
klatki piersiowej. Odczekał chwilę, aż starszy się uspokoi. Odczuwał smutek,
widząc płaczącego Harry’ego, ale nie mógł nic zrobić. Tylko spełnienie jego
prośby mogło mu w tej chwili pomóc. Nie chciał też naciskać na starszego,
chciał po prostu być.
I to było najodpowiedniejsze.
- Przepraszam – wyszeptał Harry, odsuwając się i wyciągając
z kieszeni chusteczkę higieniczną. – Przypomniałem sobie… Liama. On też się bał
tutaj wejść. To ja pierwszy się na to porwałem. A później często tutaj
przesiadywaliśmy latem. Raz nawet zasnął, rozumiesz? – Spojrzał z półuśmiechem
na Zayna.
Chłopak od razu podchwycił to i spróbował wykorzystać.
- Nie mów! I co później? Obudziłeś go?
Harry roześmiał się głośniej.
- Nie miałem serca. Wiesz… - Harry spojrzał w niebo,
wspominając. – On leżał pomiędzy moimi nogami, oparty o brzuch, a ja… Ja go
obejmowałem w pasie i tak zupełnie nagle, kiedy mówiłem, on się przestał
odzywać i zobaczyłem, że śpi. – Zachichotał. – Zdjąłem bluzę i okryłem go nią,
i tkwiliśmy tak do samego rana. Wtedy się przebudził i na mnie nakrzyczał.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, oboje się uśmiechnęli.
- Jesteś cudownym człowiekiem, wiesz?
Harry wzruszył ramionami. Poczuł się speszony tą uwagą, ale
jednocześnie czuł rozlewające się ciepło, po jego ciele. To było miłe.
- Nie, wcale nie – zaprzeczył. – Dlaczego tak sądzisz?
- Byłeś najwspanialszym chłopakiem dla Liama. Nie mógł
trafić na nikogo lepszego.
Harry uśmiechnął się.
- To działało w obie strony. On też był najwspanialszym
chłopakiem dla mnie. – Harry wstał, podchodząc na krawędź dachu. Przed nim rozciągało
się całe miasto, o tej porze tak ciche i śpiące. Spojrzał gdzieś w dal, mówiąc
pozbawiony wszelkich emocji. – To dlatego tak trudno mi znieść brak jego
obecności. – Spojrzał w dół, po czym głęboko westchnął. – Zbyt prędko
przywiązuję się do osób, na których mi cholernie zależy, a gdy potem ich
brakuje… Ugh, to tak, jakby razem z nimi odeszła znaczna część mnie. Cały sens
mojego życia prysnął jak bańka mydlana.
- Harry…
- Spokojnie. – Wrócił powoli na miejsce. – Nie skoczyłbym.
Nie mam aż takiej odwagi.
Zayn odetchnął z ulgą.
- Ale to nie znaczy, że nie odważyłbym się wziąć tabletki i
zasnąć. Już raz, prawie by mi się udało…
- Harry… Dlaczego?
- Bo już nic nie ma sensu. – Harry westchnął, bezwładnie
układając głowę na ramieniu Zayna. – Razem z Liamem mieliśmy ogromnie dużo
znajomych i przyjaciół. Część moich, część jego… Trzymaliśmy się razem. I było
naprawdę cudownie. Ale kiedy… dokładnie siedem miesięcy temu o tej porze
wracaliśmy z imprezy i… to się wydarzyło, straciłem wszystko.
- Oni odeszli? – zapytał Zayn z niedowierzaniem.
- To ja ich odepchnąłem. Odpychałem każdego mojego
najbliższego przyjaciela. Byli przy mnie, ale kiedy zauważyli, że to nie ma
sensu, bo ja się nie odzywam, nie rozmawiam z nimi… nawet na nich nie patrzyłem…
Odpuścili. Teraz czasem się spotkamy, pytają o moje samopoczucie, ale… Już
nigdy nie będzie jak było. Chciałem umrzeć, chcę umrzeć i nie ważne, co się w
przyszłości wydarzy, nie zmienię mojego pragnienia.
- Harry, nie mów tak! – Zayn uniósł się. Zaskoczony Harry
usiadł w pionie, patrząc z szeroko otwartymi oczami na przyjaciela. – To co
mówisz: to nie ma sensu. Bo życie ma. Zawsze jest trochę pod górkę, ale jeśli
masz osoby, które cię kochają, dlaczego nie warto dla nich żyć?
- Szkoda, że ja już nie mam przy sobie osoby, która by mnie
kochała…
- Masz, Harry, oczywiście, że masz! Spójrz na mnie. – Zayn
uniósł podbródek starszego, aby ten spojrzał na niego. – Masz mnie – powtórzył
spokojniej i pewniej. – Ja tu jestem, ja tu będę i nie zostawię cię nigdy,
obiecuję. Kocham cię… jesteś dla mnie najważniejszym z przyjaciół… Harry,
zastanów się, co mówisz i czego pragniesz. Nie liczy się dla ciebie nawet to,
że Liam pragnąłby, abyś żył?
Zapadła cisza, którą zakłócał jedynie szelest liści. Harry w
osłupieniu słuchał tego, co mówił Zayn i jego dech gwałtownie zaparł w
piersiach. Od śmierci Liama… nie słyszał tylu wspaniałych słów, wypowiedzianych
z taką troską i miłością. Znów poczuł się dla kogoś ważny, naprawdę kochany. I
to sprawiło, że zaczął płakać, i pod wpływem emocji objął szyję Zayna,
składając mu długi pocałunek na policzku. Później mocno go przytulił i jedynie krótko
powiedział:
- Kocham cię, Zayn.
*
Od czasu ich pierwszej, szczerej rozmowy, wszystko się
zmieniło. Harry często zapraszał Zayna na noc, kiedy czuł się załamany po
powrocie z cmentarza. Z Zaynem obok, do którego często mógł się przytulić w
nocy, czuł się bezpieczniej. To trzymało go przy życiu, chociaż nigdy o tym nie
powiedział na głos.
I często wyznawali sobie miłość. Niemal kilka razy dziennie.
To podobało się Harry’emu.
Czy zauroczył się Zaynem?
Coraz częściej przyłapywał się, że każda ich rozmowa, która
kończyła się wywlekaniem przeszłości i opowiadaniem o niej, sprawiała, że Harry
wtulał się w ciało przyjaciela lub odwrotnie. I nie mógł zaprzeczyć, że to mu
się nie podobało. Bo kiedy czuł troskę Zayna wobec niego, jego serce biło coraz
szybciej i uśmiechał się na tę myśl.
A krótkie pocałunki w policzek lub czoło wcale nie ułatwiały
Harry’emu życia i odnalezienia się w tej sytuacji.
Zauroczenie czy już zakochanie?
Harry zalogował się na facebooka, aby sprawdzić, czy to, co
dzień wcześniej obiecywał przyjaciel, naprawdę się wydarzyło. Podczas wygłupów,
zrobili masę zabawnych zdjęć i Zayn obiecał, że doda to na swoim profilu.
I, cholera, Zayn nie kłamał.
Jedno ze zdjęć, na którym Zayn wystawił język, a Harry
zrobił poważną, a wręcz groźną minę, nawet ustawił na swoje zdjęcie profilowe! Jak
on mógł bez zgody Harry’ego?
Harry Styles –> Zayn Malik
MALIK, JUŻ NIE ŻYJESZ!
Lubię to! ~ Dodaj komentarz ~
Udostępnij sekundę temu
Harry od razu obejrzał wszystkie zdjęcia i zobaczył, że
przyjaciele Zayna dopytywali o niego. Chociaż niektóre zdjęcia były naprawdę
zwariowane i chciałby, aby młodszy je usunął, podobały się jego londyńskim
przyjaciołom.
Spojrzał na kilkadziesiąt komentarzy do głównego zdjęcia.
Alice Green
ZAYN, DLACZEGO NIE MÓWIŁEŚ, ŻE W WOLVERHAMPTON MASZ TAKICH PRZYSTOJNYCH
PRZYJACIÓŁ? *_*
12:09
9 osób lubi to
Dylan Malarkey
a ty Zayn ciągle robisz idiotę z siebie :D
12:09
12 osób lubi to
Zayn Malik
Dylan, jeszcze słowo, a po powrocie do Londynu wyrzucam cię z mojego
mieszkania, słyszysz? ;p
12:10
1 osoba lubi to
Alice Green
ZAYN, DASZ MI DOKŁADY ADRES? ZARAZ TAM BĘDĘ!
12:10
Lubię to!
Tony Waston
Alice, ja tutaj ciągle jestem i wszystko widzę. Chyba nie zamierzasz ze
mną zerwać przez facebooka? :O
12:13 przez telefon
komórkowy
3 osoby lubią to
Alice Green
Tony, siedzisz obok mnie. Zamiast wlepiać gały w telefon i szpiegować
mnie, po prostu zajrzysz przez ramię i powiesz coś osobiście, hm? ; )
12:14
5 osób lubi to
Harry zachichotał, kiedy zobaczył wszystkie komentarze.
Ominął krótkie treści, wyrażające pozytywne opinie. Dopiero komentarz od Nialla
Horana go zainteresował i zatrzymał się przy nim na dłuższą chwilę.
Niall Horan
Nowy chłopak, stary? HAHA, NIE PRÓŻNUJESZ!
12:37
3 osoby lubią to
Harry wstrzymał oddech, a jego serce przyspieszyło, kiedy to
zobaczył. Szybko przeczytał odpowiedź.
Zayn Malik
Nialler, to nie jest mój chłopak. Nie bądź zazdrosny, co? Może kiedyś
się z tobą umówię, skoro tak bardzo ci zależy ;>
12:39
7 osoby lubią to
Niall Horan
ZAPOMNIJ! :D
12:43
1 osoba lubi to
Harry prześledził resztę komentarzy, chichocząc na każdą
uwagę Alice Green. Dziewczyna swoimi wypowiedziami wtrącała się wszędzie i
każdy miał z tego ubaw. Chwilę później, kiedy kliknął w powiadomienia, odczytał
kilka komentarzy do jego wpisu na tablicy Zayna.
Alice Green
hejjjj, Harry! nie zabijaj go tam, potrzebny nam jest tutaj! haha,
swoją drogą.. ty też możesz tutaj wpaść, chętnie cię poznam :D
13:40
Lubię to!
Zayn Malik
Ale nie licz na wiele, Alice. Choć jak piękna jesteś, on nie zwróci na
ciebie uwagi : )
13:42
Lubię to!
Tony Waston
I JEST MOJA, KOLEGO ;D
13:45
5 osób lubi to
Harry ponownie się roześmiał, po czym kliknął w pole, aby
utworzyć nowy komentarz i napisał:
Harry Styles
Tony, Zayn ma rację. Nie zabiorę ci dziewczyny, choć jest naprawdę
piękna! : ) Ale ty Zayn, lepiej mi się dzisiaj nie pokazuj. Nie żyjesz już ;D
13:47
1 osoba lubi to
Chwilę później zaakceptował wszystkie zaproszenia do
znajomych od przyjaciół Zayna. Wtedy po raz pierwszy pomyślał, że jego Zayn nie
pozostanie długo w Wolverhampton, a wtedy… Jak wtedy Harry poradzi sobie bez
niego?
Zupełnie sam?
*
Parę dni później,
kiedy Harry wracał z cmentarza i wstąpił do supermarketu po coś do
picia, spotkał tam Zayna. Chłopak robił zakupy z młodszą siostrą. Właściwie to
tylko szedł zamyślony za nią, pchając wózek, a ona wszystko pakowała do środka.
Dlatego miał chwilę, żeby pogadać z Harrym. Bo od dwóch dni, od czasu dodania
zdjęć na facebooka, nie miał z przyjacielem żadnego kontaktu.
- Hej, naprawdę jesteś zły o te zdjęcia? – zapytał Zayn ze
skruszoną miną.
Harry tylko wzruszył ramionami.
- Za profilowe nie. Ale za każde inne, na którym miałem minę
wariata? Hmmm… niech pomyślę… Oczywiście, że tak!
- Daj spokój, wyszedłeś słodko! – Zayn oburzył się. – Waliyha,
powiedz mu!
- Naprawdę Harry. Pomogłam mu wybrać te najlepsze, bo on
chciał dodać wszystkie sto pięćdziesiąt zdjęć. – Roześmiała się.
- CO? – Harry zapytał z szokiem. – Ty głupi jesteś!
- Bo wszystkie były zabawne! – Zawołał na swoją obronę.
Chłopcy zaczęli się przekomarzać i Harry’emu długo udało się
udać, że ma żal do przyjaciela. Ale gdy potem roześmiał się niekontrolowanie na
głos, Zayn zrozumiał, jak bardzo starszy chłopak go wkręcił. Harry przytulił za
to przyjaciela, dopóki ten nie powiedział, że jest w porządku.
Tak naprawdę Zayn chciał przeciągnąć każdą możliwą chwilę w
ramionach Harry’ego.
- Zayn?
- Hm?
- Powiesz mi, o co chodziło temu chłopakowi… Niallowi? –
Zapytał nieśmiało Harry, kiedy dziewczyna na chwilę zniknęła pomiędzy regałami.
Zayn wydawał się być zmieszany.
- On tak zawsze. – Westchnął. – Ubzdurał sobie, że patrzę na
niektórych facetów inaczej i… Okej, może tak jest, ale to nie znaczy, że
zakochuję się w każdym. Albo że zależy mi na czymś więcej, nie jestem taki. A
kiedy opowiedziałem mu o tobie kilka dni temu, zaczął mnie wypytywać, czy się w
tobie zakochałem – dodał ciszej, kiedy zauważył siostrę, zmierzającą ku niemu.
- A ty co odpowiedziałeś?
Harry czuł, że jego serce zaczyna bić coraz szybciej, a w
ustach zabrakło mu śliny. Obserwował jak Waliyha bezmyślnie wrzuca do wózka
kilka paczek płatków śniadaniowych i znów ruszała po kolejne produkty z listy,
w którą była wpatrzona.
Zayn wzruszył ramionami.
- Odpowiedziałem, że nie wiem. To znaczy… - zająknął się,
kiedy ujrzał zadziwioną minę przyjaciela. Przecież nie wiedział, co się działo
w głowie Harry’ego. – Słuchaj… Chodzi o to, że jesteś moim przyjacielem i to
chyba nie byłoby porządku względem ciebie. Znamy się raptem dwa miesiące i…
już? Tyle musiałoby mi wystarczyć do zakochania się?
Zayn spojrzał wyczekująco na Harry’ego, ale on milczał,
zawzięcie wpatrując się w podłogę.
- Muszę się kontrolować, bo… kiedy jestem przy tobie,
przyłapuję się na wpatrywaniu w twoje usta. I często mam w głowie myśl
„cholera, chciałbym go pocałować”… Ale przecież nie mogę, dlatego… zapomnijmy –
dodał po chwili.
Wtedy Waliyha ponownie dołączyła do nich i od tamtej pory
trzymali się we trójkę. A Zayn nie zobaczył tego delikatnego uśmiechu, jaki
rozjaśniał bladą twarz Harry’ego. I nie mógł poczuć szaleńczego bicia serca,
które zamknięte było w klatce piersiowej starszego chłopaka.
*
Jeszcze tego samego dnia Harry ponownie wybrał się do Liama.
Potrzebował krótkiej rozmowy z nim i liczył na radę. Po drodze zakradł się do
czyjegoś ogródka i zerwał niewielkiego, kolorowego kwiatuszka. Później położył
go obok tych, które przyniósł wcześniej.
- Liam… Czy to możliwe, żeby on się we mnie zakochał i
wypierał się tego? Albo nie chciał mi mówić, bo boi się o to, że wszystko
między nami zostanie zniszczone?
Patrzył tępo w nagrobek, a w jego głowie panowała pustka.
Słyszał jedynie cichy szelest liści pod wpływem letniego wietrzyku.
Westchnął.
- Miałbyś coś przeciwko?
Cisza.
- Muszę jeszcze z nim o tym pogadać, co? Chociaż… to i tak
ciebie kocham najbardziej. Jesteś moim pierwszym, wiesz o tym?
Uśmiechnął się, kiedy poczuł, jak jeden z listków spadł na
jego głowę i zaplątał się w puszyste loki.
- Też cię kocham, Li. Och, zanim pójdę… Obiecaj mi, że się w
nim nie zakocham.. tak bardzo.
Powstrzymaj mnie przed tym… Bo ja chyba już coś do niego czuję i nie chcę, żeby
to uczucie stawało się coraz większe. On mnie zostawi, wróci do swoich
przyjaciół. A ja nie wytrzymam nawet miesiąca bez jego obecności obok.
*
Był sobotni wieczór. Harry znów zaprosił Zayna na filmową
noc. Oglądali kilka z rzędu, w głównej mierze horrory, co sprawiło, że Harry
siedział przyklejony do boku Zayna i raz po raz zakrywał twarz. A po chwili
pytał, czy scena już się skończyła i wtedy ich spojrzenia się spotykały na
krótką chwilę. A Harry uśmiechał się niewinnie.
Całkiem świadomie próbował wzbudzić jakieś uczucia w Zaynie.
Od czasu ich rozmowy w supermarkecie – a to były raptem trzy dni – nie myślał o
niczym innym, niż o pocałunku z przyjacielem. Zayn tego chciał, Harry też tego
chciał – choć jeszcze nie wypowiedział tego na głos. Dlaczego więc nie może stać
się to, czego oboje pragnęli?
Po całej serii filmów, jakie wspólnie oglądnęli, Zayn pomógł
posprzątać brudne naczynia i puszki po napojach energetycznych. A kiedy Harry
kończył zmywać, Zayn stanął obok niego i czekał cierpliwie.
- Już nigdy więcej nie oglądam z tobą horrorów – warknął
Harry z uśmiechem.
- Nie krzyczałeś jak panienka, więc… myślę, że nie było tak
źle.
- Ej! – Harry szturchnął go biodrem, po czym spiorunował
wzrokiem.
- Och, i chyba nie wmówisz mi, że nie było ci przymnie,
przytulając się do mnie.
Harry opłukał dłonie z płynu do mycia naczyń i zakręcił
kurek. Spojrzał całkiem poważnie na przyjaciela, po czym potrząsnął głową.
- Nie będę cię okłamywał przecież.
Wytarł dłonie w szmatkę, nie spuszczając wzroku z oczu
Zayna. A kiedy chwilę później przeniósł je na usta przyjaciela; zwilżył własne
wargi, przełykając nerwowo ślinę. Zayn znajdował się tak blisko, był niemal na
wyciągnięcie ręki. Serce Harry’ego niespodziewanie przyspieszyło tempo i nie
mógł ukryć swojego przerywanego oddechu.
- Harry, ja…
- Nic nie mów. Po prostu zrób to.
Harry nie myślał, co mówił, kiedy otworzył usta. To tak,
jakby myśli same uciekły i zostały wypowiedziane na głos. Ale nie zdążył nawet
dobrze się zaczerwienić ze wstydu, kiedy jego usta spotkały się z ustami Zayna.
Nieświadomie upuścił szmatkę, a dłonie ułożył na talii Zayna, kiedy ten zaczął
iść przed siebie, napierając na starszego.
Harry został przyparty do ściany, a Zayn oparł na nim całe
swoje ciało. Tak szaleńczo pragnęli swojej bliskości, sami o tym nie wiedząc. A
kiedy Zayn ujął w dłonie twarz Harry’ego, jego policzki jeszcze bardziej się
zaczerwieniły.
Ale gdy ta chwila, która była tak cudowna dla starszego z
przyjaciół, naprawdę do niego dotarła, poczuł się źle. Naprawdę całował Zayna.
A Zayn naprawdę z taką delikatnością trzymał jego policzki i z pasją oddawał
każdy słodki pocałunek. Co więc było nie tak z Harrym? Dlaczego w pewnym
momencie jego emocje nie wytrzymały i uwolniły się poprzez mokre łzy?
Zayn szybko poczuł w dotyku łzy i oderwał swoje usta, z przerażeniem
otwierając oczy. Jednak nie puścił policzków starszego.
- Ja przepraszam, Harry, ja…
- To moja wina – mówił Harry, nie otwierając oczu. – To ja
cię sprowokowałem i… to wszystko ja.
- Mogłem cię nie posłuchać i… wiem, że to nie ma prawa
istnieć…
- Nie ma prawa – powtórzył szybko Harry. Otworzył załzawione
oczy, które były dla Zayna tak hipnotycznie i piękne, że zapomniał o świecie i
nie słyszał tego, co szeptał do niego Harry. – Ty zaraz wyjdziesz, zostawisz
mnie. A ja nie wytrzymam tutaj bez ciebie, gdybym był w tobie tak bardzo
zakochany, wiesz?
Zayn ciągle milczał, nie odrywając wzroku od zielonych,
zapłakanych oczu Harry’ego. Lśniły tak pięknie w świetle i były dla niego
czymś, czego w życiu dotąd nie widział.
- Chciałbym zostać sam – wyszeptał Harry, walcząc z kolejną
falą łez.
Chwycił delikatnie nadgarstki Zayna. Dopiero wtedy młodszy
oprzytomniał. Słyszał tylko prośbę przyjaciela i… skoro tego chciał, to musiał
ją spełnić. To był jego dom, a nie Zayna. Nie mógł zostać wbrew woli właściciela.
- Dobrze – odparł równie cicho, zabierając dłonie z
policzków Harry’ego. – Jeszcze raz przepraszam.
- Jest w porządku.
Harry w ciszy nasłuchiwał kroków przyjaciela, a gdy drzwi
się zatrzasnęły, upadł na podłogę, głośno płacząc.
I nagle dotarła do niego odpowiedź na pytanie, co było z nim
nie tak…
Dlaczego musiał się zakochać w Zaynie „tak bardzo”?
*
Nie widział się z Zaynem cały tydzień od momentu ich
pocałunku. W niedzielę, kiedy był odwiedzić Liama i właśnie wychodził, gdzieś
po drugiej stronie cmentarza mignęła mu znajoma postura. To był Zayn. Zapalał
właśnie znicz na grobie kogoś ze swojej rodziny.
Harry zaczekał na niego cierpliwie, patrząc w innym
kierunku. Nie chciał, aby przyjaciel poczuł się speszony. Już wystarczająco
zagmatwał między nimi. Czy tego wieczoru musiał poluzować hamulce i mówić
Zaynowi, żeby go całował?
Ugh.
Głupek.
- Cześć, Zayn. – Przywitał się Harry, kiedy chłopak się
zbliżył.
- Cześć… Dawno się nie widzieliśmy.
Harry zastanowił się chwilę, jak rozpocząć rozmowę, ale nic
racjonalnego nie przychodziło mu do głowy. Otworzył usta i… słowa nagle same
uciekały spomiędzy jego warg.
- To moja wina, dlatego chciałbym, żebyśmy o wszystkim
zapomnieli i cieszyli się jeszcze przez te ostatnie dwa tygodnie, które tu
spędzisz, co? – Zaproponował z uśmiechem, na co Zayn skinął głową. Wtedy Harry wtulił
się w jego ciało i dodał szeptem: - Cieszę się, że wróciłeś. Tak bardzo cię
kocham i nawet sobie nie wyobrażasz jak tęskniłem.
Tak cholernie za tym tęskniłem – dodał w myślach, zanurzając
twarz w zagłębieniu szyi Zayna.
*
Harry zatrzymał się przed wyjściem, przytulając jeszcze
siostrę. Nawet jego mama stęskniła się za Harrym i przez długi czas tkwili w
objęciach.
- Może zostaniesz? Tam w Wolverhampton jesteś zupełnie sam,
synku… - zaczęła Anne, ale Harry potrząsnął głową, już na wstępie sygnalizując,
ze ta opcja odpada.
- Przyjechałem was odwiedzić i… może będę robił to częściej.
- Zamierzasz w końcu zdać na prawo jazdy? – Gemma
uśmiechnęła się szeroko, szturchając brata w ramię. – To świetnie!
- Muszę lecieć – odparł wymijająco chłopak, po raz ostatni
ściskając siostrę i mamę. – Pozdrówcie tatę! Szkoda, że go nie zastałem.
- Na pewno pozdrowimy!
Wszystko wróciło do normy? Cóż, Harry żałował tylko, że po
śmierci Liama tak się stało. Te tygodnie, które Anne spędziła pilnując syna,
wpłynęły jakoś na nią. Wielokrotnie powtarzała synowi, że nie chciała, aby ten
związek trwał, ale też nie chciała, aby skończył się w ten sposób. Bo taki
koniec związku jest chyba najbardziej bolesny.
Harry przeszedł kilka przecznic, wsiadając na miejsce
pasażera w samochodzie Zayna. Przyjaciel czekał tam na niego te dwie godziny, w
ciągu których Harry chciał pobyć trochę z rodziną. Odważył się nareszcie. Zayn
wiedział, że najbardziej obawiał się swojego taty i… mina przyjaciela nie
podpowiadała mu nic.
- I jak poszło?
- Nie było go. – Odparł automatycznie. – Cholera, akurat
jego musiało nie być.
- Aż tak ci zależało?
- Tak, bo widzisz ja… - gwałtownie zamknął usta, aby
powstrzymać słowa, których nie chciał jeszcze wypowiadać. Nie mógł ich
wypowiedzieć. Nie w obecności Zayna. – Ja chciałem tylko z nim porozmawiać… -
dodał po chwili bez przekonania. – Nie widziałem go od czasu mojej wyprowadzki.
Nie pojawił się na pogrzebie Liama tak jak mama wraz z Gemmą.
- Och, rozumiem. – Zayn chwycił dłoń przyjaciela, która
leżała bezwładnie na jego udach. Ścisnął ją lekko, uśmiechając się. – Hej, nie
smuć się, kochanie. Zobaczysz, będzie jeszcze nie jedna okazja do rozmowy z
nim.
Harry z zamyśleniem skinął głową. Cholera, tak bardzo nie
chciał okłamywać Zayna. Ale jak mógł mu to powiedzieć? Zayn nie zniósłby tego.
Harry też nie czułby się komfortowo, gdyby jego przyjaciel wiedział o
wszystkim.
- Dziękuję, że zgodziłeś się tu przyjechać ze mną… Czuję się
szczęśliwszy dzięki tej wizycie, mimo wszystko. – Spojrzał na Zayna,
odwzajemniając uścisk dłoni.
Szybko nachylił się, całując przyjaciela w policzek, blisko
ust. Gdy się odsunął i ich spojrzenia się spotkały, oboje uśmiechnęli się
słodko, a w ich oczach pojawił się pewien błysk.
- Kocham cię – wyszeptał Harry, ani na chwilę nie
przerywając spojrzenia. – Jesteś dla mnie najlepszym… przyjacielem.
*
Im bliżej było do wyjazdu Zayna, tym bardziej Harry starał
się udawać szczęśliwego. Ostatnie dwa tygodnie spędził z Zaynem i to były dla
nich obojgu naprawdę szczęśliwe chwile. Najgorsze były chwile, kiedy Harry
zostawał sam. Kiedy przychodziła noc i musiał walczyć z bezsennością, z płaczem
i… z czymś jeszcze.
Harry bardzo pragnął pojechać z Zaynem, być ciągle obok
niego. Ale to nie było możliwe. Nie byli przecież razem. A Harry nie miał na
tyle odwagi, aby powiedzieć swojemu przyjacielowi, że już dawno przekroczył tą
barierę. Zayn był dla niego nie tylko wspaniałym przyjacielem, ale też często w
marzeniach pojawiał się jako idealny chłopak.
Wieczorami, kiedy leżał w łóżku – w przypadku bezsenności
wychodził na dach i siadał gdzieś na skraju – wyobrażał sobie, jakby to było,
gdyby… miał odwagę i powiedział przyjacielowi o wszystkim. O tym, że jest w nim
szaleńczo zakochany. Jaka byłaby reakcja Zayna? Co by powiedział?
- Harry… och, nie wiedziałem. Myślałem, że jesteśmy tylko
przyjaciółmi. To wtedy… och, przepraszam, że dałem ci fałszywe nadzieje.
Czy może:
- Harry, ja też jestem w tobie zakochany! Tak bardzo bałem
się powiedzieć ci o tym, bo nie chciałem cię tracić…
I wtedy w wyobrażeniach Harry’ego zawsze uciekali gdzieś
daleko i żyli długo, i szczęśliwie. To sprawiało, że Harry śmiał się sam do
siebie. Ale później myślał o bardziej realnych sytuacjach. Wspólne
zamieszkanie, randki, wypady ze znajomymi… Po prostu bycie obok i patrzenie na
szczęśliwego Zayna. Tego chciał. Uszczęśliwić Zayna sobą, bo nie miał do
zaoferowania nic więcej.
Dlaczego to musiało być takie trudne do osiągnięcia?
Dlaczego Zayn nie mógł odwzajemniać jego uczuć?
Harry przestał radzić sobie z tym natłokiem myśli. Musiał
szukać ukojenia. A płacz przestał mu już wystarczać. Tego dnia, kiedy zrobił
pierwszy krok i przeprosił Zayna za pocałunek – który przecież tak cholernie mu
się podobał – emocje po raz pierwszy wzięły nad nim górę. Po powrocie do domu
jakoś dotarł do łazienki i pierwsze, co zrobił, to pociął swoje przedramię.
A później siedział skulony koło wanny, płacząc na widok krwi
wokół niego. To go przestraszyło. To był dzień, kiedy stracił panowanie nad
sobą. Kolejne cięcia były tylko kwestia czasu.
Ale to dawało mu siłę każdego kolejnego dnia do kolejnej,
niekończącej się walki z uczuciem. To było frustrujące. Kiedy patrzył na Zayna,
bywały momenty, że odpływał i myślał o kolejnych słodkich pocałunkach. A zaraz
później „budził się” i na nowo musiał się kontrolować.
Jednak najgorzej było, kiedy Zayn mówił „kocham cię”.
To z pozoru zwykłe „kocham cię”, budziło wewnątrz Harry’ego
żywy ogień. W brzuchu za każdym razem czuł stado motyli, na usta wpływał
szeroki uśmiech, a serce biło coraz ciężej. To naprawdę zapierało mu dech w
piersiach.
Czy Zayn kiedykolwiek usłyszał, ile w głosie Harry'ego było pasji
i przekonania, kiedy wypowiadał, że go kocha?
Wątpił.
Tego sobotniego wieczoru, po całym dniu spędzonym razem,
poszli do parku, gdzie można było dostrzec przepiękne krajobrazy, rozciągające
się wokoło. Tam Harry pożegnał się z przyjacielem należycie. Kiedy nadszedł
czas rozstania, wpadli sobie w ramiona i długo tkwili w takiej pozycji, bez
słowa, bez ani jednego ruchu.
Kiedy w końcu wyswobodzili się ze swoich objęć i Zayn ruszył
przed siebie, a Harry opadł bezwładnie na ławkę przy alejce. Patrzył na plecy
przyjaciela, a jego twarz nawiedził grymas bólu. Jego serce rozdzierało się
jeszcze bardziej, kiedy Zayn odwracał się co chwilę i machał do niego wesoło
albo układał z dłoni serduszko, uśmiechając się słodko.
A kiedy Zayn zniknął z jego pola widzenia, Harry spojrzał
przed siebie i jego serce dosłownie zamarło. Zupełnie, jakby jakaś niewidzialna
dłoń ścisnęła je, nie pozwalając normalnie bić. I to go bolało. To, co Harry
ujrzał przed swoimi oczami, wprawiło go w osłupienie. Zachód słońca. Przepiękny
zachód słońca, rozciągający się nad horyzontem, był piękniejszy niż zwykle.
Słońce oblewało otoczenie, nadając przedmiotom, roślinom, budynkom, ludziom i
wszystkiemu innemu przepięknych, ciepłych barw. Świat niemal topił się w
czerwieni, żółci i pomarańczy.
Harry uśmiechnął się niewinnie, wciąż patrząc na przepiękną
gwiazdę.
- Wiem, że jesteś teraz ze mną, Liam – wyszeptał. – Zaczekaj
jeszcze chwilę na mnie.
Harry obserwował w zdumieniu zachód słońca. A gdy tylko
schował się za horyzontem, chłopak uzmysłowił, że koniec dnia blisko. Blask,
który słońce rzucało jeszcze chwilę po swoim zajściu pozwoliło Harry’emu
ochłonąć i otrzeć łzy, które pojawiły się na jego twarzy praktycznie znikąd.
Musiał wracać do domu.
* * *
Zayn z mocno bijącym sercem otworzył ostatnią notkę, jaką
Harry dodał na blogu niecałą godzinę wcześniej. Zaczął czytać, nieświadomie
przywierając dłonie do ust.
To już koniec
jak widzicie. Cieszę się, że znalazło się kilka osób, które tu były ze mną i
które czytały tego „nietypowego bloga”. Zamiast pisać pamiętnik… wolałem to
wszystko ukazać… jak ukazałem : )
Na wasze
pytania z poprzednich komentarzy… odpowiem tak, to ja jestem Harry Styles. I
Zayn Malik też naprawdę istnieje. I zapewne to teraz czytasz, Zayn… Przepraszam
cię za wszystko. Ledwo piszę teraz tą notkę, a zaraz ci wyślę na facebooka link
do… tego wszystkiego.
Choć nie
wiem, czy to właściwe.
Powiem ci…
zakochałem się w tobie. Zakochałem się w tobie, ty dupku. Och.. przepraszam
cię. Nie chciałem cię tak nazwać.. przepraszam cię… kocham cię, wiesz?
Najbardziej na świecie. Od śmierci Liama… sprawiłeś, że moje życie chociaż
trochę nabrało sensu. Śmiałem się, wygłupiałem… cieszyłem życiem? Nigdy nie
mógłbym cię pokochać bardziej niż Liama… ale mogłem cię pokochać równie mocno
jak jego.
I tak się
stało.
Zakochałem
się w tobie do szaleństwa.
Wtedy… ten
nasz pocałunek… to było coś najpiękniejszego w moim życiu. A popłakałem się
dlatego, że to właśnie wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo cię kocham i jak
bardzo cię potrzebuję. Bo każdy dzień bez ciebie… każda minuta bez ciebie była
dla mnie katorgą. Tęskniłem jak cholera… a kiedy się pojawiałeś.. moje serce
zawsze szybciej biło. I jak ja mógłbym wytrzymać bez ciebie niby?
Myślałem, że
zdołam to ukryć…
Myślałem, że
zdołam to w sobie zabić…
Ale tego nie
da się tak po prostu zwalczyć. A ja jestem zbyt słaby, Zayn. Nie mogę żyć bez
ciebie. Jedna strata była dla mnie taka ciężka… miałaby dojść druga? Miałbym
znów patrzeć, jak osoba, którą tak cholernie kocham, po prostu odchodzi? Niby
nie na zawsze, ale… to mnie przerasta. I nie mogę też czekać na coś, czego
nigdy nie będzie. Bo nas nie będzie. Nie ma czegoś takiego jak „my”… ty mnie
nigdy nie pokochasz tak… jak ja pokochałem ciebie.
Cholera,
obraz mi się zamazuje… robię się już coraz bardziej senny. Och, i krwawię. Pochlapałem
klawiaturę… to nie jest dobre. Ale nie mogłem tego powstrzymać. Skończyły mi
się bandaże…
Po co ja to
piszę?
Zapomnij,
niczego nie czytałeś.
Wracając do…
poradzenia sobie z sytuacją. Po długim namyśle znalazłem lekarstwo. Jedyne
lekarstwo na miłość. Na coś, co Liam ponownie mi podsunął, aby utrzymać przy
życiu. Chociaż nie prosiłem o to… Nie chciałem tego… I miałem rację, bo to mnie
zabijało bardziej niż samotność. Świadomość, że jesteś na wyciągnięcie ręki,
ale jednak nadal nie mój…
Och…
To już
koniec. Nie mam siły.
I znów mam
jakieś omamy… Wiesz… Kiedy zapada zmierzch, przedmioty zmieniają swój kształt,
a kolory tracą swój blask… Umm, nie pytaj.
Do zobaczenia… tam, Zayn.
Kocham cię
najmocniej na świecie.
A to
napisałem dla ciebie… dla „nas”.
Był w szoku. Tego wszystkiego było za wiele. Po przeczytaniu
ostatniego zdania i kliknięciu w link do piosenki, jaką Harry opublikował na
końcu, otworzył kartę z facebookiem. Tam, na stronie głównej widniał post,
dodany przez jego przyjaciela kilka minut po ostatnim wpisie na blogu.
Harry Styles
Obiecałem sobie, że
nikt nigdy tego nie zobaczy, ale… To chyba już ten czas. Pewnie będzie dla was
zaskoczeniem, że napisałem… coś? Jest dla mnie dość osobiste i… i chyba właśnie
dlatego publikuję ją w tym momencie mojego życia. To naprawdę idealny czas.
Przeczytajcie, proszę. Kocham was wszystkich!
lately I’ve been thinking… thinking ‘bout what we had
I knowi it was hard, it was all that we knew, yeah
have you been drinking, to take all the pain away?
I wish that I could give you what you deserve
Cause nothing can ever… ever replace you
nothing can make me feel like you do
you know there’s no one I can relate to
I know we won’t find a love that’s so true.
I gave you everything, baby… everything I had to give
boy, why would you push me away?
lost In confusion, like an illusion
you know I’m used to making your day…
But this is the past now, we didn’t last now
guess that this is meant to be, yeah…
tell me was it worth it?
we were so perfect, baby… I Just want you to see…
there’s nothing like us
there’s nothing like you and me
togerther through the storm…
there’e nothing like us
there’s nothing like you and me
together…
Alice Green, Dylan Malarkey, Louis Tomlinson, Ruth Payne, Gemma Styles, Tony Waston, i 34 inne osoby lubią to ~ 25 komentarzy ~ 1 udostępnienie
0:36
Zayn płakał coraz bardziej, kiedy czytał to i jednocześnie
słuchał. Bo piosenka, której słuchał, była zaśpiewana przez Harry’ego. Grał na
pianinie. Dlaczego Zayn nic o tym nie wiedział? To było… Takie piękne…
Bez namysłu napisał
krótki komentarz po czym zatrzasnął z cichym hukiem laptop, założył buty i
wyszedł, odnalazłszy na półce kluczyki do samochodu. Liczył się czas, a oni
obaj mieszkali w dwóch różnych końcach miasteczka. Musiał liczyć co najmniej
piętnaście minut na dojazd. Jeszcze nigdy nie czuł takiego strachu, jak w
tamtym momencie. Nie mógł nawet myśleć o tym, że Harry zrobił sobie krzywdę,
bo…
Bo go kochał.
Przecież on go, kurwa, kochał!
A Harry kochał jego!
Dlaczego nie mogli być ze sobą od razu szczerzy? Dlaczego
nie powiedział od razu… wieczorem, kiedy się żegnali kiedy też czuł ten ból na
myśl, że… znów nie prędko go zobaczy. Że nie może go jeszcze zabrać do siebie
do Londynu, ale kiedyś – jak najszybciej – planował to zrobić.
- Błagam cię, czekaj tam na mnie Harry, czekaj tam na mnie…
- powtarzał jak mantrę, jadąc z niewyobrażalną prędkością. Łamał wszystkie
zasady. Ale to przecież się nie liczyło. Liczył się tylko Harry.
Zayn wyciągnął telefon z kieszeni, ani na chwilę nie
zwalniając. Odszukał numer Harry’ego i wybrał połączenie. Ale kiedy po kilku
sygnałach włączyła się sekretarka, Zayn się rozpłakał. Wybrał numer na
pogotowie i nie zdążył przyłożyć do ucha, kiedy wypuścił go z dłoni i zaczął
głośno krzyczeć. Białe światła samochodu nadjeżdżającego z naprzeciwka oślepiły
go. A chwilę później zobaczył już tylko ciemność.
*
Alice Green
Tony Waston, dlaczego ty nie
jesteś taki romantyczny? :C
22 sierpnia o 0:41
2 osoby lubią to
Tony Waston
Mnie stać jedynie na krótkie kocham cię. Ale szczere, mój cukiereczku.
: ) Jeśli będzie trzeba, to zwrócę się do Harry
Styles, na pewno mi pomoże :>
22 sierpnia o 0:45
Lubię to!
Ruth Payne
Harry, kiedy nagrywasz? : ) Z pewnością będzie miało cudowne brzmienie
22 sierpnia o 0:52
3 osoby lubią to
Alice Green
Ruth Payne, Harry do tego
wszystkiego śpiewa? :o
22 sierpnia o 0:55
Lubię to!
Ruth Payne
Tak : ) I wierz mi lub nie, jego głos jest nieziemski.
22 sierpnia o 0:59
1 osoba lubi to
…
Zayn Malik
Jeżeli zrobiłeś coś głupiego, obiecuję, że własnoręcznie cię uduszę!
Czekaj na mnie, Harry, zaraz tam będę!
22 sierpnia o 1:51
Lubię to!
Alice Green
Czy my o czymś nie wiemy, Harry
Styles i Zayn Malik? ;>
22 sierpnia o 1:53
9 osób lubi to
Niall Horan
Mówiłem, że Zayn go lubi! Tą piosenkę z pewnością Harry napisał dla
Zayna… i to jest tak „paskudnie słodkie” :,)
22 sierpnia o 1:55
8 osób lubi to
*
Alice Green
Hej, nie wiecie, co
się dzieje z Zaynem? Nie mogę się do niego dodzwonić i zaczynam się już
martwić… Już dawno powinien być w Londynie.
2 osoby lubią to ~ Dodaj komentarz ~
Udostępnij 23 sierpnia o 14:55
Tony Waston
Pewnie mają teraz swoje szczęśliwe chwile z Harry Styles! ;D
23 sierpnia o 14:56
przez Telefon Komórkowy
4 osoby lubią to
Alice Green
Tony Waston, nawet sobie nie żartuj! Żadnego z nich nie
było na facebooku od wczoraj, do żadnego nie mogę się dodzwonić, nie
odpowiadają na sms-y… to trochę niedorzeczne, nie uważasz?
23 sierpnia o 14:58
Lubię to!
Alice Green
I wracaj do pracy, bo cię wyrzucą, głąbie!
23 sierpnia o 14:58
3 osoby lubią to
Niall Horan
Cholera… patrzcie co znalazłem… link
23 sierpnia o 15:05
23 osoby lubią to
Alice Green
CZY TO HARRY ŚPIEWA? CHOLERA, CHOLERA, CHOLERA! ON MA CUDOWNY GŁOS. O
CHOLERA! NIC DZIWNEGO, ŻE ZAYN SIĘ W NIM ZAKOCHAŁ *O*
23 sierpnia o 15:09
14 osób lubi to
Alice Green
MOGĘ TEGO SŁUCHAĆ NA OKRĄGŁO. ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM!
23 sierpnia o 15:13
2 osoby lubią to
Ruth Payne
A jednak nagrał…. Mówiłam, że będzie cudowne? : )
23 sierpnia o 15:18
4 osoby lubią to
Niall Horan
Chyba wiem, co się już stało… Z Harrym. Dlaczego to wszystko napisał
wczoraj… JESTEM W SZOKU
23 sierpnia o 15:13
Lubię to!
Alice Green
Mów, co się stało?! Nie trzymaj w niepewności!
23 sierpnia o 15:15
Lubię to!
Niall Horan
Wysłałem ci link w prywatnej wiadomości… przeczytaj od początku i…
CHOLERA, WSZYSTKO ZROZUMIESZ. MOŻE… BO JA TEGO NIE ROZUMIEM. CO ZAYN TERAZ MUSI
CZUĆ…
23 sierpnia o 15:19
1 osoba lubi to
Alice Green
O KURWA :o TO NIE STALO SIĘ NAPRAWDĘ. NIALL HORAN, POWIEDZ, ŻE NIE!!!!!
23 sierpnia o 15:59
2 osoby lubią to
Waliyha Malik
Zayn już nic nie będzie musiał czuć. Harry popełnił samobójstwo, a on zginął w wypadku tej nocy… potrącił go jakiś pijany kierowca, kiedy jechał do
Harry’ego z nadzieją, że zdąży go uratować…
23 sierpnia o 19:39
9 osób lubi to
leze i płacze ! <3 To jest niesamowite,no łzy same lecę cudowne !! <3Harry czemu mu nie powiedziałeś? Ahh ! Informuj jak coś dodasz @kissnobody
OdpowiedzUsuńDziubek... płaczę.
OdpowiedzUsuńO kurwa. To jest zajebiste.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, za wyrażenia, ale po prostu brak mi słów. Tragiczne, ale piękne.
Mam nadzieję, na szybki powrót ;)
Zayn już nic nie będzie musiał czuć. Harry popełnił samobójstwo, a on zginął w wypadku tej nocy… potrącił go jakiś pijany kierowca, kiedy jechał do Harry’ego z nadzieją, że zdąży go uratować…
OdpowiedzUsuńJa pierdole czytam to już chyba po raz 1000000 i ryczę jak pojebana. Masakra :C A mogli być szczęśliwi :"(
o mamusiu! jakie to jest PIĘKNE !!! *________*
OdpowiedzUsuńsiedzę i ryczę jak głupia ;'(
Dziękuję dziewczyny za te wszystkie historie, które stworzyłyście. Wszystkie były wyjątkowe, cudowne, ujmujące za serce, wyciskające łzy.. Miały wszystko to, co kocham w opowiadaniach! <3
Mam nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie, że nie dacie o sobie zapomnieć. Będę czekała na dalszą Waszą twórczość, bo wierzcie mi, jest na co czekać! :) xx
@JLS_GotMyLove
Siedzę w pracy i wyję jak nienormalna... Coś pięknego... Dziękuję...
OdpowiedzUsuńPrzykro słyszeć, że to w pewien sposób pożegnanie, ale może tak trzeba... Odpoczniecie i wrócicie z milionem rewelacyjnych pomysłów...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
@KateStylees
ps
Przepraszam, że tak krótko, ale pisze z komórki...
jak mogłyście? A ja miałam nadzieje, że go uratuje... :/ płacze przez was. Będę żyła ty shotem przez tydzień, jak nie dłużej :/ taki zajebisty, a taki smutny koniec :(
OdpowiedzUsuńw tle leci piosenka, a ja siedzę i płaczę.
OdpowiedzUsuńale dziękuję.
to było piękne.
jest piękne.
dziękuję.
Płaczę. Naprawdę, siedzę teraz i płaczę, bo miałem nadzieję, że wszystko się ułoży, że razem będą tak cholernie szczęśliwi. Dlaczego tak się nie stało?
OdpowiedzUsuńW głowie chodził mi refren piosenki Justin'a i ugh, czemu ona musi być taka idealna? Nie jestem jego fanem, ale 'Nothing Like Us'... Moja miłość od pierwszego usłyszenia.
Przepraszam, to nie miało żadnego związku z tym, o czym muszę tu napisać.
Ten shot... Jest wyjątkowy, perfekcyjny, nieskazitelny, zabójczy, romantyczny, jedyny w swoim rodzaju... Postacie- ich gesty, wypowiedzi, ONI. Nie wiem, co mogę powiedzieć, ponieważ moja głowa nie przyjmuje do siebie żadnych sensownych słów, których mógłbym teraz użyć.
Mówiłaś mi, że obawiasz się zanudzenia czytelnika. Nigdy więcej nie chcę tego od ciebie usłyszeć, rozumiesz? Siedziałem i z uwagą analizowałem każdy wyraz; każdy dialog, opis. I na pewno nie tylko ja.
Nie będę ukrywał, że Zayn, i od niedawna Harry, są dla mnie przykładem czystej perfekcji, a to, jak przedstawiłaś ich w tej pracy, jest magiczne. Inne. Nigdy ich sobie takich nie wyobrażałem. Gesty, czułe słowa, wyznania, pocałunki, uściski... To dla mnie za wiele.
Nie umiem pisać komentarzy, wybacz. Teraz to ja mam nadzieję, że cię nie zanudzę. Chcę tylko, żebyście wiedziały, że będę za wami strasznie mocno tęsknił, za waszymi pracami, które dostarczały mi miliona uczuć na minutę; tych dobrych, miłych, zabawnych, romantycznych, odważnych, jak i tych smutnych, płaczliwych, ściskających za serce. Kocham was całym sercem i proszę, pamiętajcie o tym ♥
ja pierdole siedzę i beczę przepiękne <3
OdpowiedzUsuńNie lubie smutnych zakonczen ale to jest mistrzowskie. Chyba nigdy tak nie plakalam przez krotkie opo.! ;(.. Zarry <3
OdpowiedzUsuńboże, niesamowita historia. rozwaliłaś mnie totalnie. idioci bali się powiedzieć co czują.. gdyby tylko wyznali jak bardzo się kochają, żyli by dalej.. a ten wątek jak harry się tnie- błagam nie rób tego więcej.. złamałaś mi serce
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz. czułam to co bohaterowie przez co prawie się popłakałam gdyby nie trafiony dobór piosenki ("mirrors"). jakbym słuchała czegoś smutniejszego to z pewnością ryczałabym jak bóbr
@nainsver
ps: JAPIERDOLE PISZE TEN KOMENTARZ 3 RAZ BO JESTEM NA FONIE I CAŁY CZAS WYCHODZIŁAM NIECHCĄCO. DOCEŃ MÓJ TRUD ;_;
Już 2 raz wywołałaś u mnie łzy (SLYG) ..
OdpowiedzUsuńChyba lubisz takie zakończenia ;>
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, jak GENUALNIE! piszesz i kiedyś tu jeszcze wrócisz, będe czekać z niecierpliwością!
szczerze?
Usuńszaleńczo kocham takie zakończenia. i pisanie przychodzi mi z największą łatwością, bo często piszę, co czuję. więc wiesz :>
dziękuję! <3
płaczę... tylko tyle potrafię napisać. to było piękne
OdpowiedzUsuńto było zajebiście smutne, ryczę i nie mogę przestać czemu ostatnio trafiam na same smutne zakończenia?
OdpowiedzUsuńO matko dlaczego Wasze opowiadania sa takie cudowne!? Kocham Was z całego serca! ♡♥♥
OdpowiedzUsuńDlaczego zawsze piszecie takie smutne zakończenia ? :c <3
OdpowiedzUsuńZakończcie raz szcześliwie
OdpowiedzUsuńpłakałam jak dziecko
OdpowiedzUsuńKochamm <3
OdpowiedzUsuńPlanujecie cos napisac w najblizszym czasie czy macie przerwe?
OdpowiedzUsuńPlanujecie cos napisac w najblizszym czasie czy macie przerwe?
OdpowiedzUsuńjuż powoli robię sobie rozpiskę przebiegu akcji kolejnego opowiadania. :3 ale póki co, nie zobowiązujemy się do niczego. jak wyżej nad rozdziałem napisałam.
UsuńO kim byłoby to opowiadanie? W sensie Larry, Ziam, Zarry, Lirry itd.?
UsuńNie wierze nie wierze nie wierze! jetes tak nieziemsko nieprzewidywalna! masz wielki dar pisania, w sumie to obie go macie. jestem urzeczona ta historia, nie plakalam, co nie zmienia faktu, ze sie nie wzruszylam... przepiekne.
OdpowiedzUsuń;( .... Kocham <3 Planujecie teraz jakies opowiadanie?
OdpowiedzUsuńTo było , jest i zawsze będzie piękne ! x Masz talent ! <3
OdpowiedzUsuńNapisz coś jeszcze ale prosze szczęśliwe...
To jest naprawdę dobre. Nawet się popłakałam. Masz dziewczyno talent, pisz dalej!
OdpowiedzUsuńKiedy dodacie coś nowego :* ? Bo już troche długo nic nie było.. :(
OdpowiedzUsuńpóki co nie wiemy. jak widzisz na samej górze, musiałyśmy zrobić na chwilę przerwę. :c
UsuńSzukałam jakiegoś bromance z One Direction. Przypomniałam sobie o waszym blogu i zaczęłam czytać najnowszy post. Z każdym zdaniem ciekawił mnie co raz bardziej. Czułam się, jakbym tam była. Nie chciałam by coś stało się z nimi. Z ich miłością. Wierzyłam, że będzie wielki happy end. Po prostu załamałam się, kiedy to się skończyło inaczej.
OdpowiedzUsuńWięc... Cholernie piękny one shot, tak wciągając, inny... Nie mogłam się oderwać i wywołał u mnie tak wiele emocji. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek przeczytam coś tak dobrego. Masz wielki talent, liczę na to, że kiedyś coś jeszcze przeczytam. Życzę Ci powodzenia w nabieraniu weny do pisania, a Sabinie, żeby miała cierpliwość do sprawdzania. :)
~@happygreenpear
O bboze to jest takie piekne... rycze jak bobr!!! Jeju tto jest takie wzruszajace
OdpowiedzUsuńJezu, jakie to jest piękne. Nie chciałam płakać, ale na koniec już nie potrafiłam. Uwielbiam tego oneshota. Boże. To jest takie... piękne, no. Smutne, ale piękne.
OdpowiedzUsuń+ Mam nadzieję, że wrócicie jak najszybciej. :) xx
Juzuuuu. Nie mog, czemu to się tak skończył. Nie nie nie to nie może się tak skończyć. Płaczę i nie mogę przstać. To jest za razem skmutne i zajebite : D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://irresistible-xx.blogspot.com/
Nie!!! Ryczę,mam teraz doła... Nienawidzę takich historii, a zarazem je kocham <3 Teraz przynajmniej są razem, chyba...
OdpowiedzUsuńO kurwa kurwa kurwa !!!! nie :( :( Dlaczego ?! Teraz rycze :( :'((((((((( Fuck you :(+
OdpowiedzUsuńnominacja do Versatile Blloger :D
OdpowiedzUsuńNo, take opowiadania to ja uwielbiam. Naprawdę ma sens, fajnie się czyta, ciekawie. Trochę było smutno ale nie zawsze przecież musi być kolorowo i cukierkowo :) Uwielbiam Zarrego i dziś właśnie szukałam czegoś dobrego do poczytania, aż wpadłam tu. Znów. Kiedyś czytałam Larrego na Waszym blogu i coś mi świta, że nie skończyłam tego opowiadania. Chyba będę musiała się za nie zabrać znów.
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej, fajnie wam to idzie. A tło na blogu przepiękne, nie mogłam przestać zerkać na Harrego podczas czytania :)
@screamsatnight
niewiem co napisac.... Dziekuje <3 :'(
OdpowiedzUsuńTak dla ścisłości. Ogółem fajne, ale o ile się nie obrazisz to napiszę ci gdzie kto mieszka.
OdpowiedzUsuńHarry - Holmes Chapel
Liam - Wolverhampton
Louis - Doncaster
Zayn - Bradford
Niall - Mullingar
Zapraszam i na mojego bloga
nobody-compares.bloog.pl
HEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHHEEHHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHHEHEEHHEHEHE SIEMA. to fajnie, że wiesz, gdzie mieszkają.
Usuńtak dla ścisłości, gdybyś miała na tyle mózgu, żeby zajrzeć w zakładkę na samej górze podpisaną "BLOG" i przeczytać, co tam napisałam, wiedziałabyś, że CELOWO ZMIENIAM ICH MIEJSCE ZAMIESZKANIA, WIEK, WYGLĄD CZASEM, a wszystko po to, żeby mi się lepiej pisało. tu nie istnieje One Direction. tutaj jest tylko mój Harry, mój Liam, mój Louis, mój Zayn i mój Niall wykreowany tak, jak mi się to podoba. i mieszkający tam, gdzie mi się to podoba.
bo...
tak szczerze powiedziawszy..
nie uważasz, że to byłoby takie pieprzenie się i zwracanie uwagi na takie szczegóły? gdybyś czytała SLYG zauważyłabyś, że tam Lottie była starsza od Louisa (o ile dobrze kojarzę, bo sama mam luki w pamięci). tak więc... polecam zakładkę "blog", nie zaszkodzi :3
i wiesz, ja się nie obraziłam (bo naprawdę nie mam o co. a gdybym nie wiedziała, kto gdzie mieszka, a chciała przywiązać do tego uwagę, to wiesz... wujek google zawsze powie, który gdzie mieszkał) i Ciebie odpowiedzią też nie miałam na celu obrazić. po prostu ogromnie mnie to rozbawiło.
UsuńŚwietny shot. Kocham twojego bloga!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga i baaardzo proszę o komentarze. To dla mnie bardzo ważne!
http://everything-about-you-1d-story.blogspot.com/
Hej! Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu - http://story-about-larry-stylinson.blogspot.com/ ;*
Boże aż się poryczałam :c ogólnie cały czas ryczałam przy drugiej tej bardziej nieszczęśliwej połowie... Aż w końcu po prostu nie mogłam czytać bo nic nie widziałam przez łzy.... To było cudowne, dziękuje xx
OdpowiedzUsuń;_;
OdpowiedzUsuńBoskie, ale i smutne.
Piękne *,* czytam już drugi raz i jak czytam końcówke mam ochotę płakać. Piszesz naprawde niesamowicie ;)
OdpowiedzUsuń~Justine
Przepiękne, po prostu kocham cię jak harry zayna.
OdpowiedzUsuńCholera, nie chciałam się rozpłakałać, ale nie wytrzymałam i teraz łzy same mi lecą. To jest piękne. ;*
OdpowiedzUsuńspontaniczne-opowiadanie.blogspot.com
To jest takie piękne :'( za każdym razem gdy to czytam płacze. Masz ogromny talent.
OdpowiedzUsuń