Już
dłuższą chwilę siedzieliśmy na trawie, susząc się w słońcu. Prawdę mówiąc, nie
rozmawialiśmy o niczym. Żaden z nas nie widział takiej potrzeby. Jednak ja
czułem, że w końcu muszę się przed kimś przyznać, co mnie gryzło od dawna. Ha,
ha, do czego to doszło, że Harry Styles, bożyszcze nastolatek po drugiej
stronie globu, właśnie miał się zwierzać chłopakowi, którego zna kilkanaście
dni. Ach, nieważne. Musiałem się dowartościować chociażby w mojej wyobraźni.
Czułem jednak, że Louis jako jedyny mógłby mnie w tym wszystkim zrozumieć.
-
Lou?
-
Mhm?
-
Bo widzisz… Wtedy pierwszego dnia, kiedy spotkaliśmy się u dziadka, pewnie
zauważyłeś, że byłem taki… - zagryzłem niezręcznie wargę, szukając
odpowiedniego słowa. – Najprościej mówiąc wredny.
-
Wredny? – Otworzył oczy, unosząc prawą brew do góry. Chwilę potem pokręcił
głową i roześmiał się pod nosem. – Jeśli masz zamiar na chwilę szczerości,
przyznaję, uważałem cię za skończonego dupka.
-
Skończonego dupka?! – zawołałem z oburzeniem, przybierając na twarz groźny wyraz.
Co on sobie myślał, hm? Że mógł mnie obrażać? – Odezwał się jakiś maniak
naukowy, który poszedł na studia dziennikarskie – prychnąłem pod nosem. – To
takie babskie…
Louis
podniósł się z trawy, siadając po turecku i skubnął stokrotkę, przyglądając się
przez chwilę jej płatkom.
-
Widzisz, Harry? Jesteś skończonym dupkiem.
Roześmiał
się pod nosem łagodnie. Nie z ironią czy sarkazmem, tak po prostu, na pełnym
luzie. No co za… Cholera jasna, nawet nie umiałem go nazwać nijak w myślach! Ta
jego łagodność i dobroć zaczynała doprowadzać mnie do szału!
- A
raczej na siłę starasz się pokazać z tej strony innym – dodał.
Wciąż
przyglądałem mu się spod zmarszczonych brwi, wykrzywiając usta w niesmaku. I
co, może jeszcze chciał zacząć mi prawić psychologiczne rady, hm?
-
Ale kiedy pozna się ciebie lepiej – ciągnął – jesteś naprawdę sympatyczny. Choć
nie wierzę, że to mówię… Ale tak, taki właśnie jesteś, Harry. I nie aż tak
bardzo egoistyczny i wredny, na jakiego wyglądasz.
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale on pokręcił głową, chcąc kontynuować.
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale on pokręcił głową, chcąc kontynuować.
-
Ale ja nie jestem taki jak ty. Nie będę wygarniał ci twoich wad, nawet jeśli ty
masz zamiar śmiać się ze mnie w tym momencie. – Przyznał, spoglądając na mnie
przez chwilę z… czymś dziwnym w oczach. Nie potrafiłem tego nawet nazwać. – To,
kim będę w przyszłości, nie powinno przynosić mi wstydu. I ja w rzeczywistości
się tego nie wstydzę. Przecież to normalny zawód. Nie wstydzę się też tego, że
płaczę na romantycznych filmach, które oglądam z siostrami. Albo tego, że nie potrafiłbym
sam naprawić najprostszej rzeczy w samochodzie. Po prostu chcę skupić się na
tym, co dla mnie najważniejsze. Życie jest naprawdę krótkie, Harry. Skąd wiesz,
czy jutro się zobaczymy?
Na
sam ton, jakim do mnie mówił, po moich plecach przebiegły dreszcze. Chociaż
wokoło było ponad trzydzieści stopni. A kiedy zaczął mówić o życiu i sugerować
śmierć, dreszcze się nasiliły. On chyba minął się z powołaniem. Zamiast iść na
studia dziennikarskie, powinien kształcić się w kierunku psychologa. Z
pewnością nieźle by na tym zarobił. Och, przepraszam. On przecież nie patrzył
na zarobki, ale na to, co jego uszczęśliwiało. Naprawdę dziwny tok myślenia.
-
Cóż… Tym bardziej cię podziwiam – przyznałem niemal szeptem, a wtedy na ustach
Louisa pojawił się uśmiech. Zwykły łagodny uśmiech, nie żaden triumfalny.
Późno
dotarło do mnie, że „skończonym dupkiem” chciał mnie tylko sprowokować. A już
na pewno nie obrazić. Choć nie powinienem go winić za to, że pomyślał o mnie w
ten sposób w pierwszej chwili. Jakoś do tej pory nie przeszkadzało mi to, że
najprawdopodobniej tak właśnie widziały mnie te wszystkie kobiety, które
przewinęły się przez moje łóżko, a następnego dnia były omijane szerokim łukiem
i poniżane.
-
Przepraszam.
-
Za co? Za szczerość? Nie uraziłeś mnie tym. Och, Harry! Gdyby miał przejmować
się wszystkim, co mówią na mój temat, dawno popadłbym w narkomanię, alkoholizm
albo inne, gorsze bagno.
-
Aż tak? – zdziwiłem się. Louis potwierdził skinieniem głowy.
-
Nie byłem lubiany w liceum. Mogę ci się nawet przyznać, że z trudem zniosłem
wszystko, co tam się działo.
-
To pewnie coś bardzo osobistego – zauważyłem, jednocześnie chcąc jakoś od niego
wyciągnąć tą tajemnicę. Ciekawiło mnie, cóż to takiego mogło być, żeby mogło go
zaprowadzić do zrujnowania sobie życia. A jak nie od dziś wiadomo, ciekawość
była jedną z moich negatywnych cech. Chyba.
-
Tak, to osobista sprawa. I nie chcę o tym rozmawiać – uciął, znów podpierając
się na łokciach i wygrzewając do słońca. Zamknął oczy, odchylając głowę w tył i
biorąc głęboki oddech. – Może kiedyś, w dalekiej przyszłości ci powiem.
Zamilkliśmy
na dłuższą chwilę. Patrzyłem na niego w milczeniu, zastanawiając się, co we
mnie wstępuje. Przyglądałem się jego delikatnym rysom twarzy oraz wąskim ustom.
Przeanalizowałem błyskawicznie wszystkie kobiety, z którymi spałem i doszedłem
do wniosku, że nie zdarzyła mi się żadna, która nie miała dużych, pełnych warg.
A Louis miał takie… STOP! Harry, otrząśnij się, chłopie! Wytrzymaj jeszcze
trochę, a wtedy pozwolisz sobie nawet na dziesięć kobiet naraz. Ale myśl
trzeźwo!
-
Wiesz co? Będziesz mógł się teraz ze mnie pośmiać, jak ci coś powiem.
Zaciekawiony
Louis spojrzał na mnie.
-
Nie należę do osób, które śmieją się z drugich, Harry. – Powiedział zmęczonym
tonem.
-
Ale to było naprawdę dziwne – zapewniłem go i nie czekając na żadną reakcję z
jego strony, po prostu mówiłem. – Bo widzisz… Stałem się taki.. to znaczy
egoistyczny i zamknięty w sobie, przez pewien incydent, który miał miejsce trzy
lata temu. Byłem wtedy piętnastolatkiem i byłem poznającym świat gówniarzem.
Byłem dzieckiem niczym nie wyróżniającym się z tłumu. A do naszej szkoły
dołączył Zayn, mój obecny przyjaciel. Liam, trzeci z naszej paczki, to jego
bliski kuzyn i trzyma się razem z nami. Choć kompletnie odstaje od grupy. Jest
łagodny i wrażliwy, zupełnie jak ty.
Zamilkłem
na chwilę, odwracając wzrok w kierunku jeziora, które wyglądało bardzo
spokojnie. Patrząc na taflę wody, chciałem choć trochę uspokoić emocje, jakie
mną targały. Trochę ciężko było mi do tego wracać. W końcu to były dla mnie
najgorsze chwile w życiu. Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało.
-
Widzisz… Zayn ma dość nietypową urodę. OD razu każda dziewczyna w szkole
chciała się z nim umówić i robiły dosłownie wszystko, żeby zwrócić na siebie
jego uwagę. Moja starsza siostra także.
-
Była starsza od Zayna, a mimo to chciała z nim chodzić? – zdziwił się Louis.
Przytaknąłem.
-
Jakieś pięć lat starsza. Ale ani jemu, ani jej to nie przeszkadzało. Ja wtedy
byłem nim oczarowany. Sam zapragnąłem być taki popularny w szkole jak on. Ale
nie robiłem w tym kierunku nic. On wtedy…
-
Tak? – ponaglił mnie, kiedy zamilkłem na dłuższą chwilę.
-
On mi się wtedy podobał – dokończyłem szeptem, czując ogromny wstyd. Cieszyłem
się, że był upał i moje policzki były zaczerwienione od słońca.
Nawet
nie pojrzałem na Louisa. W głowie już wyobrażałem sobie jego szeroki uśmiech,
który lada moment miał przerodzić się w głośny śmiech, dziwny komentarz albo
coś w tym rodzaju. Ale tak się nie stało. Odważyłem się wtedy spojrzeć na niego
i dostrzegłem, że przyglądał mi się ze… zrozumieniem? Tak, to chyba to mogłem
odczytać z jego twarzy.
-
Zakładam, że Zayn się o tym dowiedział, a ty, chroniąc swój tyłek, zaprzeczyłeś
tym słowom i starałeś się udowodnić jemu, że jesteś normalny i dlatego stałeś
się taki jak on. Chłopak bez uczuć, rządzący w liceum, mający każdą dziewczynę…
-
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, żeby zarabiać wróżeniem ludziom w Londynie?
Louis
roześmiał się krótko. Zaraz potem zaczął chyba poważnie rozważać moją
propozycję, bo zamyślił się głęboko na moment. Potem przysiadł się obok na mój
ręcznik i kazał pokazać dłoń. Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę. Kiedy
delikatnie dotknął opuszkami palców wnętrza mojej dłoni, zabrałem ją
gwałtownie.
-
Nie bój się, nic ci nie zrobię. Chcę sprawdzić czy to, co ci przepowiem, spełni
się kiedyś.
-
Łaskotało – wyjaśniłem, ponownie wyciągając dłoń ku niemu.
Kiedy
tylko jej dotknął, poczułem wewnątrz coś dziwnego. Wręcz przerażającego. Ale
zignorowałem to. Louis zaczął mówić coś do siebie, opuszkami palców dotykając
maluteńkich linii na mojej dłoni. Dla mnie nie było mowy, żeby mógł coś z nich
wyczytać. Nie było tam nic szczególnego, co mogłoby mu pomóc przewidzieć moją
przyszłość. Ale Louis zachował się, jakby traktował to na poważnie. Zaczął
przemawiać do mnie niskim tonem jak prawdziwa wróżka, tylko w męskiej wersji.
To mógł być taki wróżek? O, o! Może magik?
-
Widzę, że niedługo ktoś stanie na twojej drodze… - urwał, bardziej przyglądając
się liniom na mojej dłoni. – Tak, zdecydowanie tak. Zakochasz się. W osoba,
która będzie dla ciebie wyjątkowa.
-
Ja się zakocham, dobre sobie. – Prychnąłem pod nosem. Louis kompletnie
zignorował mój komentarz.
-
Będziesz w stanie poświęcić wszystko dla tej osoby. Będzie ona dla ciebie
wyjątkowa. I wcale nie będziesz musiał uświadamiać tej osobie, że jesteś jej
godzien, bo będziesz. Ach, wygląda na to, że jesteście dla siebie stworzeni. Tylko,
że…
Gwałtownie
puścił moją dłoń. Następnie odsunął się ode mnie kawałem, patrząc w moje oczy
ze smutkiem. A może to było przerażenie, tylko bardzo dobrze ukryte? Sam nie
wiedziałem. Ciekawiło mnie, co takiego miał mi jeszcze do powiedzenia.
Oczywiście nie wierzyłem w te zabobony! Ja? Ja miałbym się zakochać? Och,
proszę! Co za bzdura! Ja już miałem jedną miłość, no wiecie… ech, nieważne.
-
Tylko, że…? – zapytałem, a wtedy Louis spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
- I
tak w to nie wierzysz.
-
Ale chcę wiedzieć. – Nalegałem.
W
końcu Louis mi uległ.
-
Tylko, że nie będziecie wiecznie szczęśliwi. I nie mam tu na myśli ciebie,
Harry. Osoba, którą tak bardzo pokochasz nie będzie w stanie dać ci szczęścia,
ponieważ odejdzie. A ty nie będziesz w stanie nic zrobić, aby tą osobę
zatrzymać przy sobie.
Patrzyłem
na niego w osłupieniu, nie rozumiejąc, co ten koleś do mnie mówi. Że jak? To
najpierw robi mi nadzieje, że może się kiedyś zakocham, a teraz co? Mówi, że
nie będę szczęśliwy i… Ej, ej, czemu on się śmieje?
-
Ty bałwanie! Czemu tak ze mnie żartujesz?! – zawołałem, kiedy zacząć się śmiać
na głos. Zapewne z mojej miny.
Popchnąłem
go mocno do tyłu, siadając na nim okrakiem i zacząłem go łaskotać po brzuchu. W
ogóle wszędzie, gdzie tylko się dało. A niech ma za swoje! Próbował mnie jakoś
przed tym powstrzymać, ale zupełnie uniemożliwiłem mu podniesienie się z ziemi.
Zamiast tego śmiał się wniebogłosy, chwilami nie mogąc nabrać powietrza do płuc
i zaczął prosić o litość. Mhm, jeszcze chwilę cię pomęczę.
*
Ugh,
jemu chyba ktoś podmienił mózg z małpą. Wiem, że robił wszystko nieświadomie i
że ja sam się do tego pchałem, ale o mało erekcji przez niego nie dostałem!
Okej, pomińmy tamtą kwestię. Nadal czuję, że jest mi gorąco. Nadal czuję go na
swoich udach, a jego dłonie na moim biednym brzuchu, który ma straszne
łaskotki. I szczęka boli mnie od śmiechu. Ale podobało mi się. Chcę jeszcze,
Harryyyyy!
Spojrzałem
na niego. Chyba przez chwilę rozważał to, co do niego powiedziałem. Okej, okej,
ta cała wróżka to ściema. Nie jestem jasnowidzem, to oczywiste. Za to jestem
marzycielem, a osoba, którą miałem na myśli, to ja sam. Fantastycznie, co nie?
Ach, gdyby tak naprawdę były jakiekolwiek szanse u niego… Ej, o czym ja w ogóle
marzę? Ale nie wiem, jego dłonie są strasznie przyjemne w dotyku! Chciałbym móc
ich częściej dotykać… Jasny piorun! Zamieniam się w tego seksoholika siedzącego
przede mną.
-
Przez to całe zamieszanie – zaczął, a ja przypomniałem sobie o naszej rozmowie
zanim zaczęliśmy się wygłupiać – kiedy podobał mi się Zayn, zacząłem traktować
kobiety jak zabawki i stałem się nieczuły. I owszem, nadal uważam go za kogoś
wyjątkowego, komu nigdy nie dorównam.
-
Hej, Harry… To nie jemu masz pokazać, że jesteś wyjątkowy, tylko samemu sobie.
Nie widzisz, że właśnie zamykasz się w sobie i zamiast pokazywać światu kim
jesteś, kreujesz z siebie osobę, która rani wszystkich wokoło? Przemyśl to.
Zamiast patrzeć na innych, popatrz na to, co sprawia, że to ty czujesz się
szczęśliwy.
-
Powinieneś iść na psychologa. Masz dobre podejście do ludzi – powiedział,
posyłając mi ciepły uśmiech. – Ale to też babskie…
Mimo
wszystko roześmiałem się razem z nim. A może zdążyłbym jeszcze ukończyć studia
psychologiczne? Kto wie… Zamierzałem pomyśleć nad tym. Może mógłbym pogodzić
jakoś zaoczne studia w tym kierunku. Póki co chciałem uświadomić temu
zakompleksionemu nastolatkowi, że w życiu są ważniejsze wartości niż
przypodobanie się innym.
-
Masz dziewczynę? – zapytał nagle, a ja aż zachłysnąłem się powietrzem, które
właśnie wdychałem. Harry poklepał mnie po plecach, nie rozumiejąc mojej
reakcji. – Spokojnie, pytam z ciekawości.
-
Nie, nie mam…
-
Dziwne… Sądziłem, że ktoś taki jak ty, dobry, szlachetny, sprawiedliwy,
troskliwy, opiekuńczy…
-
Przesadzasz – wtrąciłem mu w słowa, czując, że każdy kolejny komplement z jego
ust wywołuje rumieńce na mojej twarzy. Nie potrafiłem przyjmować spokojnie
pochwał od innych, nigdy. Tym bardziej od niego.
- …
ma stado dziewczyn, które tylko marzą o tym, żeby się z tobą umówić –
dokończył, nie zważając na to, co powiedziałem. Jakby mnie w ogóle nie słyszał.
– Cóż, przyznaję bez bicia; sam już marzyłbym o randce z tobą, gdybym był
dziewczyną.
Ponownie
zachłysnąłem się powietrzem, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. A
Harry ponownie się roześmiał.
-
Hej, spokojnie. Stwierdzam fakty. Wiem, co dziewczyny lubią; jakich facetów.
Albo tych popularnych i pewnych siebie jak ja, albo tych romantyków jak ty.
Choć patrząc na moją przeszłość, sam nie wiem, czy i ja nie chciałbym teraz
poczuć się przez chwilę jak jedna z tych dziewczyn.
Nie!
Trzeci raz się nie zachłysnąłem powietrzem. Ale usta same mi się otworzyły,
kiedy on mówił te wszystkie rzeczy. Cóż, jednego, czego mogłem mu pozazdrościć
i w nim podziwiać, była jego odwaga i pewność siebie. Mimo, że całe liceum
byłem wyśmiewany i wyzywany od pedałów, ciot, gejów i innych tego typu
określeń, nie potrafiłbym nagle wykreować z siebie kompletnie innej postaci,
która maskowałaby moje prawdziwe ja.
-
Co ty na to, żeby skoczyć do sklepu i kupić coś chłodnego do picia, a potem
pojechać do ciebie? Chyba zaczynam już majaczyć od tego słońca. Chciałbym też
pobawić się z twoimi siostrami. Strasznie je polubiłem.
- I
z wzajemnością – odparłem, uśmiechając się pod nosem, kiedy przypomniałem sobie
poprzedni wieczór. – Fizzy została u mnie w pokoju prawie do północy
poprzedniego dnia i opowiadała mi o tobie
- O
mnie? – zdziwił się. – Co takiego?
-
No wiesz.. że jesteś bardzo przystojny, że masz śliczne zielone oczy, ona bardzo lubi zielony kolor. Ach, także
mówiła, że twoje włosy pachniały takim ładnym kwiatowym szamponem i że były
bardzo miękkie… - wymieniałem po kolei, trochę się zapominając i zaczynając
marzyć, czego na szczęście Harry nie dostrzegł. Na koniec roześmialiśmy się
oboje.
-
Kochana! Myślisz, że zemdleje, jak dam jej buziaka w policzek? – zapytał z
szerokim uśmiechem. Takim szczerym, jaki lubiłem w nim obserwować.
-
Gwarantuję ci, że będzie opowiadała Daisy i Phoebe, że kiedyś w przyszłości się
pobierzecie.
-
Super – przyznał, klepiąc mnie w ramię. – Przynajmniej będziemy rodziną,
Tomlinson.
Piękna
była wizja, jaką właśnie podsunął mi Harry. Nawet jeśli to miałby być jedyny
sposób na to, abyśmy widywali się codziennie, pisałbym się na to. Bolało mnie
tylko to, że był to żart. Wiadomym było, że Fizzy nigdy z nim nie będzie. Ach,
no i pozostawała jeszcze jedna kwestia… której tak naprawdę nie chciałem
roztrząsać nawet w myślach, kiedy przebywałem w towarzystwie chłopaka.
uwielbiam, nawet nie wiem co mam napisać,ale piszę, żebyś wiedziała że jestem i czytam :D mimo,że miałam iść spać ;p
OdpowiedzUsuńUsiadłam przy komputerze tylko po to, aby dokończyć zadanie z polskiego, jednak kompletnie nie znalazłam potrzebnych mi materiałów (nie o tym jednak mam zamiar się rozpisywać). Tak sobie pomyślałam, aby jeszcze zerknąć okiem na blogi, które czytam. Włączam jeden blog, drugi, aż tu nagle wchodzę na Wasz, patrzę, a na nim... CZWARTY ROZDZIAŁ! O, jakże ogromny uśmiech zawitał na mojej twarzy, a zadanie, które chciałam dokończyć, poszło się paść. No trudno. Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. ^_^
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana tym rozdziałem. I nie, nie mam do Was tym razem pretensji o to, że za mało w nim Larry'ego, bo to nieprawda! Rozdział jest IDEALNY! Fakt, przed jego przeczytaniem pewnie spodziewałabym się innych, namiętnych scenek, ale te, które ukazałyście w czwórce, opisałyście w sposób tak cudowny, że w zupełności zaspokajają one moje pragnienie! :D CUDO! *.* Totalnie zmiękłam przy momencie, kiedy Louis wróżył Harry'emu z dłoni. To było takie urocze, aż miałam ochotę wtargnąć do tego opowiadania i zmusić Larry'ego do pocałunku. W związku z tym pocałunkiem, jestem pewna, że będziecie nas jeszcze długo, bardzo długo, trzymały w niepewności. Ja wiem, że do niego tak szybko nie dojdzie. Wnioskuję to po przeczytaniu pierwszego zadania pod rozdziałem. Mimo to, i tak nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! BŁAGAM, dodajcie go jak najszybciej! :D
http://mrsashtomlinson.blogspot.com
Przepraszam z góry za ubogi komentarz.
OdpowiedzUsuńNo to tak - szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego wyznania ze strony Hazzy. A 'wróżba' Louisa była smutna i chyba podejrzewam co może się stać z nim.
Będzie źle z Louisem, prawda? :(
Nie masz za co przepraszać, to po pierwsze. :3
UsuńA co do Louisa... Wiadome, nie możemy niczego zdradzać. Lepiej potrzymać Was jeszcze troszkę w takiej niewiedzy. Ale mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. ;)
omgomgomg :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - śliczny szablon, nawet nie wiedziałam, że na blogspocie się taki da mieć. xd
Po drugie- nie wiem, czy kojarzycie tego mema z kwejka, który usilnie próbuje kogoś zmusić do pocałunku, ale tak się zachowywałam czytając to. xd
Zauważyłam, że chłopcy są do siebie coraz bardziej zbliżeni! Sama szczera rozmowa przyprawila mnie o gęsią skórkę. więc co będzie, kiedy zaczną się takie typowe sceny z Larrym?
chyba umrę z rozkoszy xd.
Pozdrawiam! :D
[whole-heart.blogspot.com]
Rozdział genialny i piękny nowy szablon.
OdpowiedzUsuńTo niezwykłe, że Louis i Harry tak zmienili stosunek do siebie. To niezwykłe, co miłość robi z człowiekiem :). Świetny rozdział. Zapraszam na historię z 1D storyoffaless.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńZajebisty :P
OdpowiedzUsuńhttp://run-in-this-direction.blogspot.com/
Na początek - prześliczny szablon ! ♥__♥
OdpowiedzUsuńOkej, a teraz... och, w chuj z tym, że mało Larry'ego - to opowiadanie jest epickie ! :p To, w jaki sposób wykreowałyście postacie Louisa i Harry'ego... |brak słów|.
I wymiękłam totalnie podczas tego wróżenia Harry'emu z ręki :D Naprawdę ! |z krzesła spadałam, jak przeczytałam zdanie: "Ugh, jemu chyba ktoś podmienił mózg z małpą. Wiem, że robił wszystko nieświadomie i że ja sam się do tego pchałem, ale o mało erekcji przez niego nie dostałem!"| Haha, Lou ♥
{story-of-larry-stylinson.blogspot.com}
podoba mi się :D Ten sposób z jaką powagą Lou 'wróżył' Hazzie był świetny ;d czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń@dusia_PL
Zayebiste zapraszam do mnie ;P
OdpowiedzUsuńhttp://naanaaanaa.blogspot.com/
Ten rozdział przecież był pełen Lrry'ego!;) Moim zdaniem właśnie takie drobne gesty świadczące o powolnej zmianie relacji chłopaków z przyjacielskiej na romantyczną są najbardziej emocjonujące. Bo przecież i tak wiadomo, że oni muszą się w końcu pocałować:> Dlatego im więcej takich akcji jak te łaskotki [komentarz Louisa był świetny, taki... no nie wiem, ale doskonale pokazywał to, że Harry nie ma pojęcia, co do niego czuje Louis;D] W dodatku mamy tu też dosyć ułatwioną sytuację: Lou jest gejem, a Harry przeżył już kiedyś fascynację chłopcem, chociaż nie wspomina jej zbyt dobrze, bo Zayn potraktował go naprawdę okropnie.
OdpowiedzUsuńJest coś w tym opowiadaniu, co mi się bardzo spodobało i jestem pewna, że nie raz jeszcze tu wrócę;3
Genialne! Właśnie trafiłam na to opowiadanie i szybciutko przeczytałam wszystkie rozdziały, tak strasznie mnie wciągnęło! :) Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuń@OneDirectionnPL
od razu takiego Larrego jakiego byśmy chcieli nie będziemy mieć, ponieważ to wymaga czasu. dopiero się bliżej poznają. :D
OdpowiedzUsuńa co waszego pisania, wreszcie jakieś sensowne dialogi.
Kyllie
Ooo :> Cudne. Podoba mi się to, że akcja nie dzieje sie tak szybko. Nie poznają się i juz nastepnego dnia są razem, wszystko toczy się powoli, co jest wg mnie dużo lepsze.
OdpowiedzUsuńCzekam już na następny rozdział <3
własnie wpadałam na twojego bloga i zostane tu chyba na dłuzej! przeczytałam poprzedni wpis i baaaardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńbede czytac ! :* dodaje do obserwowanych
zapraszam do komentowania 23 rozdziału który się WŁAŚNIE POJAWIŁ :)
galaxy-strawberry.blogspot.com
cudnyy rozdział, tak się zaczytałam, że nie zauważyłam kiedy wpiepszyłam cały kubełek lodów *-* btw. mogłabyś zlikwidować te kody, tylko człowiekowi życie utrudniają >:/
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńA Lou nawet się nie spodziewa, że ta " wróżba " kiedyś się spełni...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle superowy <3
Jest troche późno, ale co tam nie moge przestac tego czytac;D to jest swietne. Chcialabym obejrzec film na podstawie tego opowiadania ;) x
OdpowiedzUsuńHahahahahaha, moje marzenia... ; 3 Też bym chciała film... Zapiszę to sobie i jak będę dorosła... Czemu nie ?
UsuńŚWIETNE !
OdpowiedzUsuńSweet blog! I founԁ it while searching on Yahoo News.
OdpowiedzUsuńDо yоu have аny tiρs on how to get listed in Yahoo Nеws?
I've been trying for a while but I never seem to get there! Thanks
Here is my site :: tasmy led wrocław