poniedziałek, 14 maja 2012

Larry: Should let you go - fourth chapter.


Już dłuższą chwilę siedzieliśmy na trawie, susząc się w słońcu. Prawdę mówiąc, nie rozmawialiśmy o niczym. Żaden z nas nie widział takiej potrzeby. Jednak ja czułem, że w końcu muszę się przed kimś przyznać, co mnie gryzło od dawna. Ha, ha, do czego to doszło, że Harry Styles, bożyszcze nastolatek po drugiej stronie globu, właśnie miał się zwierzać chłopakowi, którego zna kilkanaście dni. Ach, nieważne. Musiałem się dowartościować chociażby w mojej wyobraźni. Czułem jednak, że Louis jako jedyny mógłby mnie w tym wszystkim zrozumieć.

- Lou?

- Mhm?

- Bo widzisz… Wtedy pierwszego dnia, kiedy spotkaliśmy się u dziadka, pewnie zauważyłeś, że byłem taki… - zagryzłem niezręcznie wargę, szukając odpowiedniego słowa. – Najprościej mówiąc wredny.

- Wredny? – Otworzył oczy, unosząc prawą brew do góry. Chwilę potem pokręcił głową i roześmiał się pod nosem. – Jeśli masz zamiar na chwilę szczerości, przyznaję, uważałem cię za skończonego dupka.

- Skończonego dupka?! – zawołałem z oburzeniem, przybierając na twarz groźny wyraz. Co on sobie myślał, hm? Że mógł mnie obrażać? – Odezwał się jakiś maniak naukowy, który poszedł na studia dziennikarskie – prychnąłem pod nosem. – To takie babskie…

Louis podniósł się z trawy, siadając po turecku i skubnął stokrotkę, przyglądając się przez chwilę jej płatkom.

- Widzisz, Harry? Jesteś skończonym dupkiem.

Roześmiał się pod nosem łagodnie. Nie z ironią czy sarkazmem, tak po prostu, na pełnym luzie. No co za… Cholera jasna, nawet nie umiałem go nazwać nijak w myślach! Ta jego łagodność i dobroć zaczynała doprowadzać mnie do szału!

- A raczej na siłę starasz się pokazać z tej strony innym – dodał.

Wciąż przyglądałem mu się spod zmarszczonych brwi, wykrzywiając usta w niesmaku. I co, może jeszcze chciał zacząć mi prawić psychologiczne rady, hm?

- Ale kiedy pozna się ciebie lepiej – ciągnął – jesteś naprawdę sympatyczny. Choć nie wierzę, że to mówię… Ale tak, taki właśnie jesteś, Harry. I nie aż tak bardzo egoistyczny i wredny, na jakiego wyglądasz. 

Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale on pokręcił głową, chcąc kontynuować.

- Ale ja nie jestem taki jak ty. Nie będę wygarniał ci twoich wad, nawet jeśli ty masz zamiar śmiać się ze mnie w tym momencie. – Przyznał, spoglądając na mnie przez chwilę z… czymś dziwnym w oczach. Nie potrafiłem tego nawet nazwać. – To, kim będę w przyszłości, nie powinno przynosić mi wstydu. I ja w rzeczywistości się tego nie wstydzę. Przecież to normalny zawód. Nie wstydzę się też tego, że płaczę na romantycznych filmach, które oglądam z siostrami. Albo tego, że nie potrafiłbym sam naprawić najprostszej rzeczy w samochodzie. Po prostu chcę skupić się na tym, co dla mnie najważniejsze. Życie jest naprawdę krótkie, Harry. Skąd wiesz, czy jutro się zobaczymy?

Na sam ton, jakim do mnie mówił, po moich plecach przebiegły dreszcze. Chociaż wokoło było ponad trzydzieści stopni. A kiedy zaczął mówić o życiu i sugerować śmierć, dreszcze się nasiliły. On chyba minął się z powołaniem. Zamiast iść na studia dziennikarskie, powinien kształcić się w kierunku psychologa. Z pewnością nieźle by na tym zarobił. Och, przepraszam. On przecież nie patrzył na zarobki, ale na to, co jego uszczęśliwiało. Naprawdę dziwny tok myślenia.

- Cóż… Tym bardziej cię podziwiam – przyznałem niemal szeptem, a wtedy na ustach Louisa pojawił się uśmiech. Zwykły łagodny uśmiech, nie żaden triumfalny.

Późno dotarło do mnie, że „skończonym dupkiem” chciał mnie tylko sprowokować. A już na pewno nie obrazić. Choć nie powinienem go winić za to, że pomyślał o mnie w ten sposób w pierwszej chwili. Jakoś do tej pory nie przeszkadzało mi to, że najprawdopodobniej tak właśnie widziały mnie te wszystkie kobiety, które przewinęły się przez moje łóżko, a następnego dnia były omijane szerokim łukiem i poniżane.

- Przepraszam.

- Za co? Za szczerość? Nie uraziłeś mnie tym. Och, Harry! Gdyby miał przejmować się wszystkim, co mówią na mój temat, dawno popadłbym w narkomanię, alkoholizm albo inne, gorsze bagno.

- Aż tak? – zdziwiłem się. Louis potwierdził skinieniem głowy.

- Nie byłem lubiany w liceum. Mogę ci się nawet przyznać, że z trudem zniosłem wszystko, co tam się działo.

- To pewnie coś bardzo osobistego – zauważyłem, jednocześnie chcąc jakoś od niego wyciągnąć tą tajemnicę. Ciekawiło mnie, cóż to takiego mogło być, żeby mogło go zaprowadzić do zrujnowania sobie życia. A jak nie od dziś wiadomo, ciekawość była jedną z moich negatywnych cech. Chyba.

- Tak, to osobista sprawa. I nie chcę o tym rozmawiać – uciął, znów podpierając się na łokciach i wygrzewając do słońca. Zamknął oczy, odchylając głowę w tył i biorąc głęboki oddech. – Może kiedyś, w dalekiej przyszłości ci powiem.

Zamilkliśmy na dłuższą chwilę. Patrzyłem na niego w milczeniu, zastanawiając się, co we mnie wstępuje. Przyglądałem się jego delikatnym rysom twarzy oraz wąskim ustom. Przeanalizowałem błyskawicznie wszystkie kobiety, z którymi spałem i doszedłem do wniosku, że nie zdarzyła mi się żadna, która nie miała dużych, pełnych warg. A Louis miał takie… STOP! Harry, otrząśnij się, chłopie! Wytrzymaj jeszcze trochę, a wtedy pozwolisz sobie nawet na dziesięć kobiet naraz. Ale myśl trzeźwo!

- Wiesz co? Będziesz mógł się teraz ze mnie pośmiać, jak ci coś powiem.

Zaciekawiony Louis spojrzał na mnie.

- Nie należę do osób, które śmieją się z drugich, Harry. – Powiedział zmęczonym tonem.

- Ale to było naprawdę dziwne – zapewniłem go i nie czekając na żadną reakcję z jego strony, po prostu mówiłem. – Bo widzisz… Stałem się taki.. to znaczy egoistyczny i zamknięty w sobie, przez pewien incydent, który miał miejsce trzy lata temu. Byłem wtedy piętnastolatkiem i byłem poznającym świat gówniarzem. Byłem dzieckiem niczym nie wyróżniającym się z tłumu. A do naszej szkoły dołączył Zayn, mój obecny przyjaciel. Liam, trzeci z naszej paczki, to jego bliski kuzyn i trzyma się razem z nami. Choć kompletnie odstaje od grupy. Jest łagodny i wrażliwy, zupełnie jak ty.

Zamilkłem na chwilę, odwracając wzrok w kierunku jeziora, które wyglądało bardzo spokojnie. Patrząc na taflę wody, chciałem choć trochę uspokoić emocje, jakie mną targały. Trochę ciężko było mi do tego wracać. W końcu to były dla mnie najgorsze chwile w życiu. Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało.

- Widzisz… Zayn ma dość nietypową urodę. OD razu każda dziewczyna w szkole chciała się z nim umówić i robiły dosłownie wszystko, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Moja starsza siostra także.

- Była starsza od Zayna, a mimo to chciała z nim chodzić? – zdziwił się Louis.

Przytaknąłem.

- Jakieś pięć lat starsza. Ale ani jemu, ani jej to nie przeszkadzało. Ja wtedy byłem nim oczarowany. Sam zapragnąłem być taki popularny w szkole jak on. Ale nie robiłem w tym kierunku nic. On wtedy…

- Tak? – ponaglił mnie, kiedy zamilkłem na dłuższą chwilę.

- On mi się wtedy podobał – dokończyłem szeptem, czując ogromny wstyd. Cieszyłem się, że był upał i moje policzki były zaczerwienione od słońca.

Nawet nie pojrzałem na Louisa. W głowie już wyobrażałem sobie jego szeroki uśmiech, który lada moment miał przerodzić się w głośny śmiech, dziwny komentarz albo coś w tym rodzaju. Ale tak się nie stało. Odważyłem się wtedy spojrzeć na niego i dostrzegłem, że przyglądał mi się ze… zrozumieniem? Tak, to chyba to mogłem odczytać z jego twarzy.

- Zakładam, że Zayn się o tym dowiedział, a ty, chroniąc swój tyłek, zaprzeczyłeś tym słowom i starałeś się udowodnić jemu, że jesteś normalny i dlatego stałeś się taki jak on. Chłopak bez uczuć, rządzący w liceum, mający każdą dziewczynę…

- Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, żeby zarabiać wróżeniem ludziom w Londynie?

Louis roześmiał się krótko. Zaraz potem zaczął chyba poważnie rozważać moją propozycję, bo zamyślił się głęboko na moment. Potem przysiadł się obok na mój ręcznik i kazał pokazać dłoń. Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę. Kiedy delikatnie dotknął opuszkami palców wnętrza mojej dłoni, zabrałem ją gwałtownie.

- Nie bój się, nic ci nie zrobię. Chcę sprawdzić czy to, co ci przepowiem, spełni się kiedyś.

- Łaskotało – wyjaśniłem, ponownie wyciągając dłoń ku niemu.

Kiedy tylko jej dotknął, poczułem wewnątrz coś dziwnego. Wręcz przerażającego. Ale zignorowałem to. Louis zaczął mówić coś do siebie, opuszkami palców dotykając maluteńkich linii na mojej dłoni. Dla mnie nie było mowy, żeby mógł coś z nich wyczytać. Nie było tam nic szczególnego, co mogłoby mu pomóc przewidzieć moją przyszłość. Ale Louis zachował się, jakby traktował to na poważnie. Zaczął przemawiać do mnie niskim tonem jak prawdziwa wróżka, tylko w męskiej wersji. To mógł być taki wróżek? O, o! Może magik?

- Widzę, że niedługo ktoś stanie na twojej drodze… - urwał, bardziej przyglądając się liniom na mojej dłoni. – Tak, zdecydowanie tak. Zakochasz się. W osoba, która będzie dla ciebie wyjątkowa.

- Ja się zakocham, dobre sobie. – Prychnąłem pod nosem. Louis kompletnie zignorował mój komentarz.

- Będziesz w stanie poświęcić wszystko dla tej osoby. Będzie ona dla ciebie wyjątkowa. I wcale nie będziesz musiał uświadamiać tej osobie, że jesteś jej godzien, bo będziesz. Ach, wygląda na to, że jesteście dla siebie stworzeni. Tylko, że…

Gwałtownie puścił moją dłoń. Następnie odsunął się ode mnie kawałem, patrząc w moje oczy ze smutkiem. A może to było przerażenie, tylko bardzo dobrze ukryte? Sam nie wiedziałem. Ciekawiło mnie, co takiego miał mi jeszcze do powiedzenia. Oczywiście nie wierzyłem w te zabobony! Ja? Ja miałbym się zakochać? Och, proszę! Co za bzdura! Ja już miałem jedną miłość, no wiecie… ech, nieważne.

- Tylko, że…? – zapytałem, a wtedy Louis spojrzał na mnie z zainteresowaniem.

- I tak w to nie wierzysz.

- Ale chcę wiedzieć. – Nalegałem.

W końcu Louis mi uległ.

- Tylko, że nie będziecie wiecznie szczęśliwi. I nie mam tu na myśli ciebie, Harry. Osoba, którą tak bardzo pokochasz nie będzie w stanie dać ci szczęścia, ponieważ odejdzie. A ty nie będziesz w stanie nic zrobić, aby tą osobę zatrzymać przy sobie.

Patrzyłem na niego w osłupieniu, nie rozumiejąc, co ten koleś do mnie mówi. Że jak? To najpierw robi mi nadzieje, że może się kiedyś zakocham, a teraz co? Mówi, że nie będę szczęśliwy i… Ej, ej, czemu on się śmieje?

- Ty bałwanie! Czemu tak ze mnie żartujesz?! – zawołałem, kiedy zacząć się śmiać na głos. Zapewne z mojej miny.

Popchnąłem go mocno do tyłu, siadając na nim okrakiem i zacząłem go łaskotać po brzuchu. W ogóle wszędzie, gdzie tylko się dało. A niech ma za swoje! Próbował mnie jakoś przed tym powstrzymać, ale zupełnie uniemożliwiłem mu podniesienie się z ziemi. Zamiast tego śmiał się wniebogłosy, chwilami nie mogąc nabrać powietrza do płuc i zaczął prosić o litość. Mhm, jeszcze chwilę cię pomęczę.

*

Ugh, jemu chyba ktoś podmienił mózg z małpą. Wiem, że robił wszystko nieświadomie i że ja sam się do tego pchałem, ale o mało erekcji przez niego nie dostałem! Okej, pomińmy tamtą kwestię. Nadal czuję, że jest mi gorąco. Nadal czuję go na swoich udach, a jego dłonie na moim biednym brzuchu, który ma straszne łaskotki. I szczęka boli mnie od śmiechu. Ale podobało mi się. Chcę jeszcze, Harryyyyy!

Spojrzałem na niego. Chyba przez chwilę rozważał to, co do niego powiedziałem. Okej, okej, ta cała wróżka to ściema. Nie jestem jasnowidzem, to oczywiste. Za to jestem marzycielem, a osoba, którą miałem na myśli, to ja sam. Fantastycznie, co nie? Ach, gdyby tak naprawdę były jakiekolwiek szanse u niego… Ej, o czym ja w ogóle marzę? Ale nie wiem, jego dłonie są strasznie przyjemne w dotyku! Chciałbym móc ich częściej dotykać… Jasny piorun! Zamieniam się w tego seksoholika siedzącego przede mną.

- Przez to całe zamieszanie – zaczął, a ja przypomniałem sobie o naszej rozmowie zanim zaczęliśmy się wygłupiać – kiedy podobał mi się Zayn, zacząłem traktować kobiety jak zabawki i stałem się nieczuły. I owszem, nadal uważam go za kogoś wyjątkowego, komu nigdy nie dorównam.

- Hej, Harry… To nie jemu masz pokazać, że jesteś wyjątkowy, tylko samemu sobie. Nie widzisz, że właśnie zamykasz się w sobie i zamiast pokazywać światu kim jesteś, kreujesz z siebie osobę, która rani wszystkich wokoło? Przemyśl to. Zamiast patrzeć na innych, popatrz na to, co sprawia, że to ty czujesz się szczęśliwy.

- Powinieneś iść na psychologa. Masz dobre podejście do ludzi – powiedział, posyłając mi ciepły uśmiech. – Ale to też babskie…

Mimo wszystko roześmiałem się razem z nim. A może zdążyłbym jeszcze ukończyć studia psychologiczne? Kto wie… Zamierzałem pomyśleć nad tym. Może mógłbym pogodzić jakoś zaoczne studia w tym kierunku. Póki co chciałem uświadomić temu zakompleksionemu nastolatkowi, że w życiu są ważniejsze wartości niż przypodobanie się innym.

- Masz dziewczynę? – zapytał nagle, a ja aż zachłysnąłem się powietrzem, które właśnie wdychałem. Harry poklepał mnie po plecach, nie rozumiejąc mojej reakcji. – Spokojnie, pytam z ciekawości.

- Nie, nie mam…

- Dziwne… Sądziłem, że ktoś taki jak ty, dobry, szlachetny, sprawiedliwy, troskliwy, opiekuńczy…

- Przesadzasz – wtrąciłem mu w słowa, czując, że każdy kolejny komplement z jego ust wywołuje rumieńce na mojej twarzy. Nie potrafiłem przyjmować spokojnie pochwał od innych, nigdy. Tym bardziej od niego.

- … ma stado dziewczyn, które tylko marzą o tym, żeby się z tobą umówić – dokończył, nie zważając na to, co powiedziałem. Jakby mnie w ogóle nie słyszał. – Cóż, przyznaję bez bicia; sam już marzyłbym o randce z tobą, gdybym był dziewczyną.

Ponownie zachłysnąłem się powietrzem, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. A Harry ponownie się roześmiał.

- Hej, spokojnie. Stwierdzam fakty. Wiem, co dziewczyny lubią; jakich facetów. Albo tych popularnych i pewnych siebie jak ja, albo tych romantyków jak ty. Choć patrząc na moją przeszłość, sam nie wiem, czy i ja nie chciałbym teraz poczuć się przez chwilę jak jedna z tych dziewczyn.

Nie! Trzeci raz się nie zachłysnąłem powietrzem. Ale usta same mi się otworzyły, kiedy on mówił te wszystkie rzeczy. Cóż, jednego, czego mogłem mu pozazdrościć i w nim podziwiać, była jego odwaga i pewność siebie. Mimo, że całe liceum byłem wyśmiewany i wyzywany od pedałów, ciot, gejów i innych tego typu określeń, nie potrafiłbym nagle wykreować z siebie kompletnie innej postaci, która maskowałaby moje prawdziwe ja.

- Co ty na to, żeby skoczyć do sklepu i kupić coś chłodnego do picia, a potem pojechać do ciebie? Chyba zaczynam już majaczyć od tego słońca. Chciałbym też pobawić się z twoimi siostrami. Strasznie je polubiłem.

- I z wzajemnością – odparłem, uśmiechając się pod nosem, kiedy przypomniałem sobie poprzedni wieczór. – Fizzy została u mnie w pokoju prawie do północy poprzedniego dnia i opowiadała mi o tobie

- O mnie? – zdziwił się. – Co takiego?

- No wiesz.. że jesteś bardzo przystojny, że masz śliczne zielone oczy,  ona bardzo lubi zielony kolor. Ach, także mówiła, że twoje włosy pachniały takim ładnym kwiatowym szamponem i że były bardzo miękkie… - wymieniałem po kolei, trochę się zapominając i zaczynając marzyć, czego na szczęście Harry nie dostrzegł. Na koniec roześmialiśmy się oboje.

- Kochana! Myślisz, że zemdleje, jak dam jej buziaka w policzek? – zapytał z szerokim uśmiechem. Takim szczerym, jaki lubiłem w nim obserwować.

- Gwarantuję ci, że będzie opowiadała Daisy i Phoebe, że kiedyś w przyszłości się pobierzecie.

- Super – przyznał, klepiąc mnie w ramię. – Przynajmniej będziemy rodziną, Tomlinson.

Piękna była wizja, jaką właśnie podsunął mi Harry. Nawet jeśli to miałby być jedyny sposób na to, abyśmy widywali się codziennie, pisałbym się na to. Bolało mnie tylko to, że był to żart. Wiadomym było, że Fizzy nigdy z nim nie będzie. Ach, no i pozostawała jeszcze jedna kwestia… której tak naprawdę nie chciałem roztrząsać nawet w myślach, kiedy przebywałem w towarzystwie chłopaka.

23 komentarze:

  1. uwielbiam, nawet nie wiem co mam napisać,ale piszę, żebyś wiedziała że jestem i czytam :D mimo,że miałam iść spać ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Usiadłam przy komputerze tylko po to, aby dokończyć zadanie z polskiego, jednak kompletnie nie znalazłam potrzebnych mi materiałów (nie o tym jednak mam zamiar się rozpisywać). Tak sobie pomyślałam, aby jeszcze zerknąć okiem na blogi, które czytam. Włączam jeden blog, drugi, aż tu nagle wchodzę na Wasz, patrzę, a na nim... CZWARTY ROZDZIAŁ! O, jakże ogromny uśmiech zawitał na mojej twarzy, a zadanie, które chciałam dokończyć, poszło się paść. No trudno. Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. ^_^
    Jestem oczarowana tym rozdziałem. I nie, nie mam do Was tym razem pretensji o to, że za mało w nim Larry'ego, bo to nieprawda! Rozdział jest IDEALNY! Fakt, przed jego przeczytaniem pewnie spodziewałabym się innych, namiętnych scenek, ale te, które ukazałyście w czwórce, opisałyście w sposób tak cudowny, że w zupełności zaspokajają one moje pragnienie! :D CUDO! *.* Totalnie zmiękłam przy momencie, kiedy Louis wróżył Harry'emu z dłoni. To było takie urocze, aż miałam ochotę wtargnąć do tego opowiadania i zmusić Larry'ego do pocałunku. W związku z tym pocałunkiem, jestem pewna, że będziecie nas jeszcze długo, bardzo długo, trzymały w niepewności. Ja wiem, że do niego tak szybko nie dojdzie. Wnioskuję to po przeczytaniu pierwszego zadania pod rozdziałem. Mimo to, i tak nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! BŁAGAM, dodajcie go jak najszybciej! :D

    http://mrsashtomlinson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam z góry za ubogi komentarz.
    No to tak - szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego wyznania ze strony Hazzy. A 'wróżba' Louisa była smutna i chyba podejrzewam co może się stać z nim.
    Będzie źle z Louisem, prawda? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, to po pierwsze. :3
      A co do Louisa... Wiadome, nie możemy niczego zdradzać. Lepiej potrzymać Was jeszcze troszkę w takiej niewiedzy. Ale mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. ;)

      Usuń
  4. omgomgomg :D
    Po pierwsze - śliczny szablon, nawet nie wiedziałam, że na blogspocie się taki da mieć. xd

    Po drugie- nie wiem, czy kojarzycie tego mema z kwejka, który usilnie próbuje kogoś zmusić do pocałunku, ale tak się zachowywałam czytając to. xd

    Zauważyłam, że chłopcy są do siebie coraz bardziej zbliżeni! Sama szczera rozmowa przyprawila mnie o gęsią skórkę. więc co będzie, kiedy zaczną się takie typowe sceny z Larrym?
    chyba umrę z rozkoszy xd.

    Pozdrawiam! :D

    [whole-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. To niezwykłe, że Louis i Harry tak zmienili stosunek do siebie. To niezwykłe, co miłość robi z człowiekiem :). Świetny rozdział. Zapraszam na historię z 1D storyoffaless.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty :P
    http://run-in-this-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początek - prześliczny szablon ! ♥__♥
    Okej, a teraz... och, w chuj z tym, że mało Larry'ego - to opowiadanie jest epickie ! :p To, w jaki sposób wykreowałyście postacie Louisa i Harry'ego... |brak słów|.
    I wymiękłam totalnie podczas tego wróżenia Harry'emu z ręki :D Naprawdę ! |z krzesła spadałam, jak przeczytałam zdanie: "Ugh, jemu chyba ktoś podmienił mózg z małpą. Wiem, że robił wszystko nieświadomie i że ja sam się do tego pchałem, ale o mało erekcji przez niego nie dostałem!"| Haha, Lou ♥

    {story-of-larry-stylinson.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się :D Ten sposób z jaką powagą Lou 'wróżył' Hazzie był świetny ;d czekam na kolejny :)
    @dusia_PL

    OdpowiedzUsuń
  9. Zayebiste zapraszam do mnie ;P
    http://naanaaanaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział przecież był pełen Lrry'ego!;) Moim zdaniem właśnie takie drobne gesty świadczące o powolnej zmianie relacji chłopaków z przyjacielskiej na romantyczną są najbardziej emocjonujące. Bo przecież i tak wiadomo, że oni muszą się w końcu pocałować:> Dlatego im więcej takich akcji jak te łaskotki [komentarz Louisa był świetny, taki... no nie wiem, ale doskonale pokazywał to, że Harry nie ma pojęcia, co do niego czuje Louis;D] W dodatku mamy tu też dosyć ułatwioną sytuację: Lou jest gejem, a Harry przeżył już kiedyś fascynację chłopcem, chociaż nie wspomina jej zbyt dobrze, bo Zayn potraktował go naprawdę okropnie.
    Jest coś w tym opowiadaniu, co mi się bardzo spodobało i jestem pewna, że nie raz jeszcze tu wrócę;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne! Właśnie trafiłam na to opowiadanie i szybciutko przeczytałam wszystkie rozdziały, tak strasznie mnie wciągnęło! :) Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ♥

    @OneDirectionnPL

    OdpowiedzUsuń
  12. od razu takiego Larrego jakiego byśmy chcieli nie będziemy mieć, ponieważ to wymaga czasu. dopiero się bliżej poznają. :D
    a co waszego pisania, wreszcie jakieś sensowne dialogi.
    Kyllie

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo :> Cudne. Podoba mi się to, że akcja nie dzieje sie tak szybko. Nie poznają się i juz nastepnego dnia są razem, wszystko toczy się powoli, co jest wg mnie dużo lepsze.
    Czekam już na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  14. własnie wpadałam na twojego bloga i zostane tu chyba na dłuzej! przeczytałam poprzedni wpis i baaaardzo mi się podoba!
    bede czytac ! :* dodaje do obserwowanych
    zapraszam do komentowania 23 rozdziału który się WŁAŚNIE POJAWIŁ :)
    galaxy-strawberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. cudnyy rozdział, tak się zaczytałam, że nie zauważyłam kiedy wpiepszyłam cały kubełek lodów *-* btw. mogłabyś zlikwidować te kody, tylko człowiekowi życie utrudniają >:/

    OdpowiedzUsuń
  16. A Lou nawet się nie spodziewa, że ta " wróżba " kiedyś się spełni...
    Rozdział jak zwykle superowy <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest troche późno, ale co tam nie moge przestac tego czytac;D to jest swietne. Chcialabym obejrzec film na podstawie tego opowiadania ;) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaha, moje marzenia... ; 3 Też bym chciała film... Zapiszę to sobie i jak będę dorosła... Czemu nie ?

      Usuń
  18. Sweet blog! I founԁ it while searching on Yahoo News.
    Dо yоu have аny tiρs on how to get listed in Yahoo Nеws?
    I've been trying for a while but I never seem to get there! Thanks

    Here is my site :: tasmy led wrocław

    OdpowiedzUsuń