niedziela, 20 maja 2012

Larry: Should let you go - fifth chapter.


Kiedy wysiadłem przed domem Louisa, Fizzy najwyraźniej już musiała słyszeć, że przyjeżdżamy, gdyż wybiegła na mały taras przed drzwi frontowe i zaczęła machać energicznie rączką. Podchodząc razem z Louisem, oboje zauważyliśmy, że pięciolatka aż promieniała na mój widok. Czy to możliwe, żeby dziecko mogło aż tak bardzo mnie polubić?
- Witaj, księżniczko – powiedziałem do niej radośnie, biorąc ją na ręce. Och, gdybym mógł opisać jej minę! Zupełnie jakbym właśnie jej proponował małżeństwo, ha, ha.  
- Hej – odparła, przytulając się do mnie. Z moich ust wyrwało się ciche westchnięcie. Pogłaskałem ją po plecach, uśmiechając się do Louisa, który przyglądał się temu wszystkiemu. W końcu dziewczynka spojrzała na mnie z odległości zaledwie kilkunastu centymetrów. Nie dało się ukryć, że wpatruje się w moje oczy. Jaka urocza! Ułożyła swoje malutkie rączki na moich policzkach, wzdychając bardzo ciężko. – Pobawisz się ze mną? – zapytała, na co ja od razu się zgodziłem. Położyłem ją na ziemi, a ona w mig pociągnęła mnie za sobą.
- Ej, a ze mną się nawet nie przywitasz?! – zawołał Louis, bezradnie rozkładając ręce.
Odwróciłem się przelotnie w jego kierunku, odwzajemniając jego rozbawiony uśmiech i idąc za małą Fizzy, która ciągnęła mnie na tyły ogrodu na huśtawkę. Poprosiła, abym ją lekko huśtał, podczas gdy ona zaczęła mi śpiewać piosenkę, której uczyła się niedawno w przedszkolu.
- Zaśpiewasz ze mną? Proszę. – Uniosła główkę, spoglądając na mnie takim wzrokiem, że nie potrafiłem odmówić. W ogóle wspominałem, jak ja bardzo kocham dzieci?
- Oczywiście – odparłem natychmiastowo, siadając obok niej na dużej huśtawce.
Dziewczynka powiedziała mi słowa, które potem kazała powtórzyć. Nie były trudne. Zwykła, piosenka na cztery wersy, rymowana i prosta do zapamiętania. Jednak zanim zdążyłem zapamiętać wszystko, przyszły do nas jeszcze bliźniaczki z książkami. Chciały usiąść obok mnie, a że nie było wystarczająco miejsca, wziąłem Fizzy na kolana. Wydawała się być wniebowzięta, bo wtuliła się we mnie jak we własną mamę.
- Poczytasz nam bajkę o królewnie Śnieżce? – zapytała Daisy, opierając się o moje ramię. Tak, tak, zacząłem je powoli rozpoznawać. Daisy częściej ubierała się w sukieneczki, spódniczki, a Phoebe wolała spodenki. Louis mi to podsunął kiedyś.
Przytaknąłem, szukając w obszernej, bogato ilustrowanej książce odpowiednią bajkę. Jednak ku ich zmartwieniu, nie było jednej kartki, która gdzieś się zapodziała, akurat z samym początkiem opowieści. Widząc ich smutne miny, wpadłem na pewien pomysł.
- A może opowiem wam swoją wersję królewny Śnieżki, co?
- Tak! – zawołały chórem.
- Dawno, dawno temu, za siedmioma górami w dużym i pięknym pałacu mieszkała Królewna Śnieżka wraz ze swoim ojcem. Jej mamusia zmarła, kiedy Śnieżka miała dwa latka. Po piętnastu latach tato królewny postanowił ponownie ożenić się z Klarysą, przepiękną córką króla mieszkającego za siedmioma rzekami. Klarysa była kobietą o pięknych niebieskich oczach i długich hebanowych włosach.
- Była piękna, ale była bardzo zła, prawda? – zapytała Phoebe, przyglądając mi się szaroniebieskimi oczami. Skinąłem twierdząco głową.
- Klarysa uważała się za najpiękniejszą kobietę świata. I istotnie, taka była. Dopóki pewnego dnia nie zapytała: „Lustereczko, lustereczko, powiedz mi przecie, kto jest najpiękniejszą kobietą na świecie?”. Lustereczko bez namysłu odparło: „O, królowo Klaryso! Jesteś piękna, jak kwiaty na łące kwitnące na wiosnę. Lecz wciąż dojrzewająca Śnieżka jest piękniejsza od ciebie”. Wtedy królowa Klarysa tak się zdenerwowała, że aż uderzyła lusterkiem o ziemię. Lusterko nie rozbiło się, gdyż było magicznym lusterkiem. Klarysa zatrudniła wtedy myśliwego, któremu kazała zabić Śnieżkę. Lecz ten miał dobre serce i darował nastolatce życie, każąc jej uciekać daleko w las. Kiedy królowa Klarysa dowiedziała się o tym, postanowiła sama zabić królewnę. Odnalazła jej kryjówkę w lesie i pod przebraniem staruszki sprzedała jej zatrutą wstążkę. Królewna nie widząc o tym, że wstążka jest zatruta, na oczach staruszki spięła nią włosy w pięknego koka. Wtedy trucizna zaczęła działać i królewna padła na ziemię bez tchu.
- A to wredna kobieta! – zawołała z oburzeniem Phoebe.
- Tak! – zgodziła się z nią Daisy. – To ta głupia Klarysa powinna zrobić sobie kucyka ze wstążki i umrzeć!
- Ciii – uciszyła je Fizzy, co sprawiło, że zaśmiałem się cicho pod nosem.
Zerknąłem przed siebie w kierunku tarasu. Na pierwszym schodku siedział Louis z sokiem w szklance i sam przysłuchiwał się mojej opowieści. No tak, teraz będzie mógł przynajmniej zobaczyć Harry’ego Stylesa bez maski wrednego i pewnego siebie kolesia. I założę się, że będzie się potem dziwił, że znam bajki dla dzieci na pamięć.
- Mów – powiedziała Fizzy, głaszcząc mnie po ręce, którą oplatałem ją w pasie, aby nie zsunęła mi się z kolan.
- Wieczorem, kiedy siedmiu krasnoludków, z którymi mieszkała królewna, wróciło do domu zastało tam Śnieżkę, bladą, bez tchu. Wszyscy padli na kolana i zaczęli płakać, gdyż zdążyli się zaprzyjaźnić z dziewczynką. Wtedy jeden z nich przypadkowo zahaczył o wstążkę na jej włosach i rozplątał ją, a Śnieżka wzięła głęboki oddech, budząc się. Wtedy krasnoludki ostrzegły ją, żeby…
- Przepraszam, że przeszkadzam – usłyszałem głos mamy Lou, która podeszła do nas. – Ale dziewczynki, musicie iść już się kąpać i spać.
- Nie, mamo, proszę! – zawołały bliźniaczki chórem.
- Musicie – nalegała kobieta. – Nie będziecie męczyć ciągle Harry’ego. Chłopiec na pewno chce już wracać.
- On nie jest zmęczony! – krzyknęła piskliwym głosikiem Fizzy, marszcząc gniewnie brwi.
- Hej, hej, Fizzy, spokojnie. Pójdźcie teraz z mamusią się umyć, a ja poczekam z waszym bratem aż skończycie i dokończę wam historię przed snem, co wy na to?
Dziewczynki zgodziły się, niemal biegnąc do domu i tym samym zostawiając mnie samego na huśtawce. Mama Louisa podziękowała mi szeptem, głaszcząc po ramieniu. Kiedy cała czwórka zniknęła w mieszkaniu, Lou podszedł do mnie, siadając obok na huśtawce z jakimś dziwnym uśmiechem.
- No co?
*
- Cóż, potrafisz zrobić wrażenie. Moja mama już cię uwielbia i traktuje jak drugiego syna – powiedziałem w końcu, kiedy Harry tak strasznie nalegał.
To była prawda. Rzadko kiedy zdarzało się, żeby mama naprawdę zapałała sympatią, do któregoś z moich kolegów. Wiedziała, że każdy patrzył mnie krzywo i od tej pory była ostrożna na każdego nowopoznanego znajomego. Do tej pory ufała tylko Niallowi, teraz ufa też Harry’emu.
- A Fizzy jest tobą zafascynowana, jakbyś był najpiękniejszym mężczyzną świata, a ona twoją małą księżniczką.
Niedaleko odbiegałem od rzeczywistości. Młody był tak niesamowicie przystojny, że nawet kiedy przybierał zdenerwowany wyraz twarzy, czy najbardziej głupią minę, na jaką było go stać, ja przyłapywałem się na tym, iż zastanawiałem się, jak fascynująco wygląda. Wiem, to głupie. Ale to wszystko była jego wina. To on był tak niesamowicie przystojny! I te jego oczy…
- Jest dzieckiem. Gdyby to ona była tobą, założę się, że wolałaby mnie olać. W końcu taki skończony dupek jak ja nie zasłużyłby na kogoś takiego jak ona. – Uśmiechnął się pod nosem, cytując moje słowa.
- Mylisz się. Nawet skończony dupek potrafi sprawić, że ktoś go pokocha ze świadomością, że to uczucie jest irracjonalne dla niego samego. Ale mimo to, będzie wierzył, że kiedyś ten skończony dupek będzie z tą osobą.
Harry zamyślił się na krótką chwilę. Spojrzał na mnie przelotnie. Chyba analizował moje słowa. Może nie zrozumiał? A może zrozumiał? Peszek jak doda dwa do dwóch i wyjdzie mu cztery.
- Czasami twoje filozoficzne gadki uświadamiają mnie w tym, że dobrze postąpiłem nie idąc na studia. No, czas tylko pracę znaleźć.
Z uśmiechem odepchnął mocniej huśtawkę. Poczułem już chłodny letni wiatr, a ostatnie promienie słoneczne padły na moją twarz na ułamek sekundy. Czyli jednak wyszło mu trzy. Dzięki ci, Boże.
*
Kolejnych kilka dni minęło nadzwyczaj szybko. Wracałem właśnie z Londynu, ucieszony, że zaliczyłem rok i teraz czekają mnie upragnione wakacje i chwila odpoczynku w towarzystwie Harry’ego.
Co do tego łepka… Chyba się w nim zakochałem do reszty. Tu już nie chodziło o to, że mnie pociągał fizycznie. Bo czasem patrząc na jego ciało nabawiałem się chwilowych kompleksów, ale mniejsza z tym. On jest za dobry pod tą maską egoizmu. ZA DOBRY, podkreślam to. Będąc w Londynie ciągle o nim myślałem. Ledwo co skupiłem się na przygotowaniach do ostatnich sesji. Na dodatek mama dzwoniła, że w tym tygodniu wpadł do nich sam, bez dziadka i zaproponował, że weźmie dziewczynki na spacer na plac zabaw. Ogromnie mnie to zaskoczyło, ale też zrobiło na mnie spore wrażenie. Dupek. Egoistycznie przystojny dupek!
Słysząc ulubioną melodię, którą miałem ustawioną na dzwonku, przerwałem swoje bezsensowne rozmyślania na temat tego młodego łepka i odebrałem telefon.
- Co jest, Niall?
Uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy szybko zrzedł, kiedy mój przyjaciel zaczął mówić.
- Co Harry robi u ciebie?! - … - Horan, tu nie chodzi o zazdrość! Po prostu zaskoczyło mnie to. - … - Pijany? Niall, mów tu natychmiast, co się tam działo podczas mojej nieobecności!
Ugh, fakt, chyba zrobiłem się trochę zazdrosny, kiedy dowiedziałem się, że Harry poszedł do mojego przyjaciela, przynosząc piwo. Na dodatek Niall wspomniał mi, zanim się rozłączył, że chyba chciał się komuś wygadać i zwyczajnie nie mógł się doczekać mojego powrotu, bo zaczął coś majaczyć o Zaynie i Liamie. I na końcu o mnie. Na same te słowa moje serce przyspieszyło tempa.
- Nareszcie jesteś – powiedział ściszonym głosem Niall, kiedy dotarłem na miejsce. – Chodź. – Chwycił mnie pod ramię, prowadząc na tyły domu, gdzie zastałem Harry’ego, kompletnie zalanego w trupa. Co on znów wymyślił?! Tego się po nim nie spodziewałem… - Zabierz go. Ty sobie z nim prędzej poradzisz, więcej o nim wiesz, i przede wszystkim, wiesz jak do niego dotrzeć.
- Harry… - wymknęło mi się z ust. Wtedy osiemnastolatek podniósł głowę, otwierając oczy. Ale nie prędko mnie odnalazł, bo jego zielone tęczówki rozbiegane były na wszystkie strony. No opił się. Zwyczajnie w świecie się opił. Ciekawe, czy rano będzie coś z tego pamiętał.
- Sorry, ale ja nie mogłem się na ciebie doczekać. Nie bój się. Ja ci przyjaciela nie odbiorę. Ja tylko piwo, bo ja tylko… Niall wino mi dał.
A nie mówiłem? Nic rano nie będzie pamiętał. Majaczył już totalnie. Kiedy chwycił się mocno poręczy fotela z drewna, chcąc wstać, z prędkością światła znalazłem się obok tej fajtłapy. Nie uśmiechało mi się zbierać go z ziemi. Chwyciłem go pod ramię, jednak on starał się mnie odepchnąć. Dlatego też odpuściłem i stałem blisko niego w razie wypadku, będąc gotowym do złapania go, gdyby miał upaść.
- Loulu, nie chcę do domu. Chcę do ciebie. – Mamrotał pod nosem. Kiedy spróbował wychwycić mój wzrok i podniósł gwałtownie głowę, zatoczył się. I gdyby nie moja szybka reakcja, z hukiem wylądowałby na stole. A tak, przynajmniej trzymałem go w swoich ramionach. Czułem jego oddech na mojej skórze i… najzwyczajniej w świecie robiło mi się coraz cieplej. – Ups, niezdara ze mnie. – Zachichotał pod nosem.
- Zachowuje się, jakby wypił wszystko, co tylko mógł. – Pokręciłem głową z niedowierzaniem, na co Niall mi przytaknął.
- Pomóc ci go zaprowadzić?
- Otwórz mi tylko furtkę. Nie będę się z nim cackał.
Osiemnastolatek chciał mi coś powiedzieć, ale zanim to zrobił, ja sprawnie uniosłem go na rękach i pomaszerowałem za Niallem. Okay, może nie byłem jakiś super silny, umięśniony czy coś. Ale miałem na tyle siły, żeby go podnieść. Wydawał się być cięższy, ale, ku mojemu szczęściu, było na odwrót.  Harry bełkotał coś pod nosem, ale nic z tego nie rozumiałem. Poza jakimiś pojedynczymi słówkami, które układały mi się w wyrazy zdziwienia, że jestem aż tak silny. Odezwał się ten, który pozjadał wszystkie rozumy.
Jadąc z nim do domu, o mało nie spowodował wypadku. Zaczął opowiadać o jakiejś kłótni między jego rodzicami, o rozwodzie, o tym, że nie chce być dzielony między nich, i że ma dość takiego życia. Czego jak czego, ale tego nie spodziewałem się po nim. Zaskoczył mnie. Wspomniał też o jakimś wielkim sekrecie siostry, a poza tym cisza. Ale był pijany, wszystko mogło mu do głowy strzelić.
- Dziadek mnie zabije – mruknął, kiedy pomagałem mu wyjść z samochodu.
- Jeśli będziesz cicho, na pewno się nie obudzi.
Zerknąłem w kierunku domu, gdzie uchyliły się drzwi frontowe i wyjrzał zza nich dziadek. No to pozamiatane. Miałem jednak nadzieję, że Harry go nie dostrzeże.
- Nie, Lou, nie! Weź mnie do ciebie. Dziadek odeśle mnie do Nowego Jorku, a ja tam nie chcę wrócić! Nie teraz! – zawołał, rozpaczliwie chwytając moje przedramię.
- Spokojnie, dziadek nigdzie cię nie odeśle.
Harry widocznie chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego zachwiał się i upadł na kolana. Spojrzałem na dziadka, niemo mówiąc mu i gestem dłoni pokazując, żeby wszedł do domu i nie pokazywał się Harry’emu. Nie wiem, czy zrozumiał, ale usunął się w cień. Ja natomiast podniosłem osiemnastolatka, który uwiesił się na mnie i z moją pomocą wszedł do mieszkania.
- Louilou, niedobrze mi.
Nie zastanawiając się ani chwilki dłużej, niemal rzuciłem się wraz z Harrym do łazienki, ciągnąc go za sobą. Na szczęście zdążyliśmy w czasie. Chłopak w ostatniej chwili upadł na kolana przed sedesem, zwracając całą zawartość żołądka. Zrobiło mi się go szkoda. Przyniosłem z kuchni szklankę z wodą i kazałem mu przepłukać usta, po czym przetarłem mu je ręcznikiem.
- Weź idź do domu. – Mruknął pod nosem. Usiadł na pupie, opierając głowę ścianę pokrytą płytkami łazienkowymi.
- I mam cię tu zostawić na pastwę losu? Znając ciebie na pewno byś tu spał. – Odparłem bez emocji, kucając przed nim. – Wstań i chodź do łóżka. Rozbiorę cię i pójdziesz spać.
Nie czekając na jego pozwolenie, podniosłem go z ziemi i lekko zamoczonym ręcznikiem przetarłem jego twarz z potu i kurzu, który zebrał się tam przez cały dzień. Przynajmniej nie wyskoczą mu żadne pryszcze następnego dnia. Choć nawet z nimi jego buźka wyglądała perfekcyjnie. Och, Louis, przestań już!
Czułem jego ciężki i ciepły oddech na swojej szyi pomieszany z wonią alkoholu, kiedy prowadziłem go do pokoju. Mijając salon, w świetle padającym z łazienki dostrzegłem dziadka, siedzącego cicho na krześle i wpatrzonego w podłogę. Zrobiło mi się go szkoda. Ogólnie cała sytuacja zaczęła mnie przerastać w tamtym momencie. To było ponad moje siły.
Będąc już w pokoju Harry’ego, który szczerze powiedziawszy inaczej sobie wyobrażałem, choć te stateczki i kolorowe misie są słodkie, posadziłem go na łóżku i zająłem się rozbieraniem go. Nie ukrywam, moje dłonie niesamowicie drżały i modliłem się tylko, żeby Harry tego nie dostrzegł. A jeśli już, aby nie pamiętał.
- Chyba nadal podoba mi się Zayn. – Wybełkotał na tyle niezrozumiale, że w pierwszej chwili sądziłem, iż się przesłyszałem. A jednak nie. Rozpinając do końca guziki, zdjąłem koszulę z niego, rzucając na pobliski fotel. Przyjrzałem mu się przez chwilę, na co on się roześmiał. – Naprawdę jest słodki. Ale jest draniem! – zawołał półszeptem z poważną miną, zaraz potem śmiejąc się w najlepsze. – Sądzisz, że jestem gejem?
- Sądzę, że jesteś pijany. – Wtrąciłem mu, zabierając się za rozpinanie jego klamry u spodni. Czułem się niesamowicie zażenowany tą sytuacją. O tak, bardzo byłem wstydliwy, nie da się tego ukryć. Szczególnie w momencie, kiedy miałem zdjąć z niego spodnie. Czemu on musiał tyle wypić?
- A jak się nazywa tych, którym podobają się i dziewczyny i chłopaki? – zapytał, nie zważając na to, co do niego powiedziałem.
- Biseksualiści.
- O, o! A może ja taki jestem? – Udał zastanowienie. Spojrzał przelotnie na to, co robiłem i roześmiał się cicho pod nosem. – Dawno z nikim nie spałem. – Zauważył, wzdychając ciężko. – Brakuje mi seksu.
- A nie przeszło ci nigdy przez myśl, że możesz nabawić się jakiejś choroby, albo niechcący zapłodnić jakąś dziewczynę? – zapytałem z ciekawością, pozbywając się jego spodni.
- A co mi tam. Ja bez seksu to jak ryba bez wody. – Odparł pewnie, odpychając mnie lekko, kiedy chciałem mu jeszcze skarpetki zdjąć. Jakoś sam sobie poradził. – Twoja siostra jest niezła. Po prostu wygląda jak jakaś światowa modelka, no po prostu. Chcę ją teraz w łóżku. Ach, Lottie, Lottie…
Nie skomentowałem tego. Owszem, uważałem, że moja siostra jest piękna. Świadczyło o tym chociażby jej powodzenie u chłopaków. Ale ona wychodziła za mąż za jakieś pół roku! Harry, ty niewyżyty seksoholiku, opamiętaj się! Kiedy odwróciłem się do niego tyłem i podniosłem z ziemi jego rzeczy, składając je i zostawiając na fotelu, Harry jakimś cudem wszedł pod kołdrę, nie przewracając się przy tym ani nie robiąc sobie żadnej krzywdy. Chociaż tyle.
- Za to zauważyłem, że ty masz niezły tyłek. Może nawet lepszy niż Lottie – powiedział, przykrywając się kołdrą popod pachy. Odwróciłem się w jego kierunku gwałtownie, napotykając jego mętny wzrok. – No co? Nie moja wina, że nosisz takie spodnie. Wzrok sam ucieka na twoje pośladki.
- Przestań, jesteś pijany. – Chciałem, naprawdę chciałem, aby przestał więcej mówić, bo czułem, że zaczynam się rumienić. A do tego w żadnym wypadku nie mogło dojść! – Naprawdę, Harry. Prześpij się, rano pogadamy jak wytrzeźwiejesz.
- Zaczekaj! – zawołał cicho, a ja mimowolnie zatrzymałem się, patrząc a niego. – Podejdź.
Chcąc nie chcąc, moje nogi same zaprowadziły mnie do jego łóżka, gdzie siadłem na skraju i w oczekiwaniu przyglądałem się jego twarzy. Miał przymknięte powieki, oddychał głośno. Na dodatek był strasznie blady. Bałem się, że gdyby nagle zachciało mu się wymiotować w nocy, mogłoby mu się coś stać. Szybko skarciłem się w myślach za to.
- Czego chciałeś? – zapytałem łagodnie, a moja dłoń sama powędrowała ku niemu. Odgarnąłem włosy z jego czoła, na co on tylko westchnął.
- Kupisz mi chomika?
- Słucham? – zapytałem z niedowierzaniem, śmiejąc się cicho pod nosem. Co też on sobie wymyślił? Naprawdę za dużo wypił.
- Nooo, kupisz mi tego chomika? – Otworzył oczy. Przez chwilę mogłem ujrzeć jego cudowny kolor tęczówek. – Proszę.
- Jasne – odparłem, nadal się śmiejąc pod nosem. – Kupię ci nawet dwa. A teraz śpij.
Nie czekając aż cokolwiek powie, po prostu zgasiłem światło i przymknąłem drzwi. Chciałem wyjść, ale dziadek mnie zatrzymał i w końcu wyszło na to, że nocowałem u nich w salonie na kanapie. Nie było najgorzej, a jak sam dziadek wspomniał, nie opłacało mi się tłuc do domu o pierwszej w nocy. Zdziwiło mnie, że to już tak późna pora, i że dobrą godzinę użerałem się z Harrym. No ale… Dla niego wszystko. Przecież nie mógłbym pozwolić, żeby mu coś się stało, prawda? Dostałem koc od dziadka i ułożyłem się pod nim, nawet nie zdejmując bluzy. Byłem bardzo zmęczony.




Nawet nie wiem, co tu napisać. Po raz pierwszy słów mi zabrakło, haha. Możemy zapewnić wszystkich, którzy czekają na takiego prawdziwego Larry'ego, że powoli niedużymi kroczkami zbliżamy się do tego momentu. Łuhu, aż same nie możemy się tego doczekać, tak, tak. ;D W ogóle dziękujemy za każde miłe słowa od Was. To naprawdę bardzo budujące. Dobrze jest wiedzieć, że są osoby, dla których opłaca się to pisać. Dziękujemy. <3

33 komentarze:

  1. Świetna, wspaniałe, cudowne <3
    No i to "kupisz mi chomika?" :> Uwielbiam to, jak piszesz i nie mogę się doczekać następnego rozdziału <:

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać te momenty z Larrym. Ja chce już następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeej <3
    Ale to miłe ze strony Louisa, że się nim zaopiekował. I ta wzmianka o chomikach - słodko, że tak to ujmę. Lubię czytać o pijanym Hazzie.
    Czekam z niecierpliwością na następny, bo się chyba zakochałam w Twoim opowiadaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Za to zauważyłem, że ty masz niezły tyłek" to danie mnie powaliło kompletnie. Pijany Harry to śmieszny Hazza :D przynajmniej dla mnie.
    Ogółem rozdział świetny. Oczywiście jest parę niedociągnięć, ale kto by się tam przejmował. Ważne,że treść się zgadza :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Grr. :D Już myślałam, że będzie buzi buzi , tu Harry z chomikiem wyjeżdża ;( hahah. Ale rozdział najlepszy ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Louis jest taki... słodki, no. Nie potrafię znaleźć innego określenia. To, że zajął się pijanym Harrym, to, że mu pomógł... No, facet mnie kompletnie powalił i moje jajniki płaczą :p
    No i też myślałam, że będzie jakaś scenka między L&H, ale nie - Harry musiał mu oznajmić, że chce chomika, jakby nie mógł tego zrobić w trakcie :p |hahahaha. wybacz, właśnie sobie to wyobraziłam| I rozwaliło mnie zdanie: "za to zauważyłem, że ty masz niezły tyłek| ♥ Ha-ha-hazza :p

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie ze louis zaopiekował się nim :)
    haha pijany harry znowu hahahaha :d
    kocham <3 i czekam na kolejne
    zapraszam do komentowania 23 rozdziału i niespoodzianki która własnie sie pojawiła :)
    galaxy-strawberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam ten moment, w którym Hazza opiekuje się siostrami Lou. No po prostu, po prostu... nie mogę, to zbyt geniane.
    tak mi się ciepło zrobiło na sercu jak Lou opiekował się Harrym. <3 i ten nagły przyplyw szczerości był prześmieszny.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Hazza świetnie nadawałby się w roli tatuśka, naprawdę! Zmiękłam przy momencie, gdy opowiadał siostrom Louis'a bajkę. *_*
    Uwielbiam, a nawet wręcz KOCHAM pijanego Harolda. No po prostu trafiłyście w 100% w mój gust! Kocham Was, dziewczyny! :D Żałuję tylko, że Loczek pod wpływem alkoholu nie zrobił czegoś głupszego, jak np. tulił się do Lou, czy coś w ten deseń. Byłam pewne, że w końcu do takiej sytuacji dojdzie, ale niestety się jej nie doczekałam. Wierzę Wam jednak na słowo, dlatego mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach pojawi się WIĘCEJ LARRY'EGO! *_*
    Piszcie szybko, bo totalnie zakochałam się w Waszym opku! ♥

    ~ @AgnesSesso
    http://mrsashtomlinson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. widać, ze Harry naprawde kocha dzieci :D ale ja chce więcej larry'ego ; ) i widac że Louis się zakochał w Hazzie ;d wql to słodkie jak on się nim opiekuje ;D Czekam na następny : ) dodajcie szybciej :)
    falling-for-u.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. początek średni, ale środek i końcówka ?! megaaa ! God, naprawdę dobre. i coraz bliżej Larry nam się zbliża. nosz nosz dawajta mi tu szybko następny xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Od samego początku mówiłam, że to opowiadanie o Larrym znajduje się w samej czołówce moich ulubionych blogów z gatunku bromance. Po prostu każde słowo prosi się o to, aby je czytać. Ja naprawdę nie wiem, z jaką lekkością wy to piszecie/piszesz... Znowu nie wiem, jak odmienić. Podziwiam was za wytrwałość i dążenie do celu. Taki Larry, czysty, powstały z krwi i kości jest moim ulubionym. To już nie jest zwykły romans, a prawdziwa miłość.
    Rzeczą, którą powinnyście wiedzieć jest to, że nie umiem pisać spójnych, zwięzłych i błyskotliwych komentarzy, ale KOCHAM sposób w jaki opisujecie wszystkie emocje i wydarzenia w tym opowiadaniu <3
    A jeśli tak jeszcze mowa o tym rozdziale... Albo i o wszystkich. Uwielbiam te postacie. Są perfekcyjnie wykreowane, a Hazza po alkoholu szaleje. Czekam na szósteczkę *.*
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny rozdział! :D najlepsze były pijane teksty Hazzy, kupisz mi chomika mnie rozjebało XD i ovzywiscie czekam na 'prawdziwego' larrego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha z chomikiem mnie rozjebało:D Kocham kocham po prostu kocham:D xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam to opowiadanie ! ;) a tekst z chomikiem mnie powalił ;D z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. He he ja tu czekam na ''kocham cię'' a ten wyjeżdża z chomikiem :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach, to gadanie Harrego o tyłku Louisa ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. zajebiste opowiadanie, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajebiste napisz dzisiaj następny i w tym co będiz eniech dojdzie do zbliżenia no proszę.

    OdpowiedzUsuń
  20. O bogowie ♥.♥ Nie sądziłam, że można mieć lepszy humor niż ja dzisiaj miałam, ale najwyraźniej się pomyliłam- po przeczytaniu tego rozdziału jestem tak zadowolona, że przestałam się nawet martwić jutrzejszą klasówką z fizyki.
    Harry jest dokładnie taki, jakiego go uwielbiam: na pierwszy rzut oka to typowy podrywacz, który nie pamięta imion osób, z którymi się przespał, ale pod tą maską ukrywa się wrażliwy chłopiec z problemami:) A Louis to już w ogóle ideał w każdym calu;> Nie mogę się doczekać na pierwszy Larry moment, jestem strasznie ciekawa, co wymyślicie ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytając tę akcje w pokoju Harry'ego, myslałam, ze już się coś wydarzy... ależ wy potraficie namieszać w głowie :). Czekam na nn. Zapraszam na hisotię z 1D storyoffaless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. super to jest xD ;*** czekam na nn !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowne!!!!! Czekam na Larry'ego! :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ave - Jakiś czas temu wpadłem na twojego bloga - ale moja ukochana przeglądarka dostała bzika i się wyłączyła - straciłem adres - ale na całe szczęście przez przypadek ponownie udało mi się wrócić do tej stonki - choroba Lou - naprawdę świetny pomysł tylko moja biedna rodzicielka zaczęła się odgrażać i to brzmiało bardzo poważnie - powód - krótkie acz głośne wybuchy bądź parsknięcia tak do mnie nie podobno teoretycznie ale poprzedniego wieczoru takie zachowanie można było u mnie zaobserwować - Lou - dostał sinej migreny jak zrozumiałem z rozdziału - najprościej można przez to zrozumieć nowotwór bądź jemu podobne - Harry - przebierający w panienkach jak szafie pełnej ciuchów nie wiedząc na co się zdecydować - lecz z ogromnym apetytem obserwujący tyłek - Lou - Zayn kiedyś mu się podobał - Zarry - to już był wolał - błagam zostań przy - lar rym - i może dodaj w końcu jakąś scenkę nawet wprowadzającą nas w szok i namiętne załamanie - może mała zabawa na polanie - cóż - to już zamiast - Zarre’go -wolałbym przeczytać coś o - Ziamie - pyszności ty moje kosteczki lizać - interesujące - ale najbardziej zaciekawiła mnie akcja z wróżeniem - przez trutką chwilę nawet miałem nadzieję że - Lou - naprawdę posiada pewne zdolności - ale jednak ich nie posiada - cóż - szkoda - akcja w pokoju i ten chomik - to może niech - Lou - zamiast chomika od razu kupi mu szczura - nie - wiem - mam cudowny pomysł - parkę słodziutkich nutrii - jak dla mnie to przerośnięte szczury - na jedno by wyszło nieprawdaż - cóż - na koniec powiem tylko i pozwolę sobie dodać - mam nadzieję że na następny rozdział nie będziemy musieli długo czekać - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisani i czytania - Bon Appetitt !

    OdpowiedzUsuń
  25. kupisz mi chomika? proszę...

    OdpowiedzUsuń
  26. no to ja może coś napiszę, bo już piąty rozdział a ja milczę... Hahahahahaha nie moge z tym chomikiem XD myślałam, że będzie ''kocham cie'' czy coś w tym typie a tu ''kupisz mi chomika?'' XDD Nie wyrabiam XD... Dobra już się ogarniam. Zauważyłam jeden błąd, ale nie mam siły szukać. Chyba jakaś literówka. A właśnie! Już od początku szykuje sie żeby to napisać a mianowicie zakochałam się w waszym szablonie. Ah kocham szary kolor więc jest bosko, ale oni tak jakoś ładnie na tym zdjęciu... Po prostu AH!Nie mogę się napatrzeć ;D. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń
  27. Hahahahaha kupisz mi chomika ? A mi kto kupi chomika ? ; 3

    OdpowiedzUsuń
  28. Najlepszy tekst to zdecydowanie Kupisz mi chomika... xDD Śmiałam się jak głupia :DD

    OdpowiedzUsuń
  29. Hahahaha pijany Harry to najlepszy Harry, jebłam na chomiku ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej twoje opowiadanie znalazłam nie tak dawno i po pierwszym rozdziale stwierdziłam że to najlepsze opowiadanie jakie czytałam :) A to "Kupisz mi chomika" mnie po prostu rozwaliło :)

    OdpowiedzUsuń