Moja mama z pewnością nie spodziewała się takiego
przywitania, jakie otrzymała ode mnie. Szczere przytulenie był zakłócone
nieobecnymi myślami i Anne doskonale wiedziała, że coś jest nie tak. Jak tylko
mnie dotknęła i wyczuła napięte mięśnie, i dostrzegła zaciśniętą szczękę.
- Co jest, kochanie? – zapytała, odsuwając się ode mnie.
Zaprzeczyłem ruchem głowy, przekazując jej tym samym, że nic
się nie stało i jest w porządku, ale nie uwierzyła mi. Za dobrze mnie znała.
Niemniej jednak nie nalegała; nie chciała się na siłę wtrącać, a może wiedziała,
że w końcu sam się złamię i przyjdę się do niej wyżalić.
Z lotniska do domu wróciliśmy w ciszy. Tam miał czekać na
nas mały obiad, który Shayna zobowiązała się ugotować. Mimo że była młoda,
lubiła czasem eksperymentować i parę potraw wychodziło jej naprawdę znakomicie.
Dzięki niej, czasem mogliśmy się poczuć jak zwykli chłopcy, którzy po pracy
wracają do domów, a tam czeka na nich rodzina. Choć teraz to my byliśmy rodziną
i wcale nam to nie przeszkadzało; taki układ też był w porządku.
Pech chciał, że musiałem usiąść obok Louisa w czasie obiadu.
Przecież… nikt nie wiedział, że podsłuchałem rozmowę Shayny i Beatrice. Choć
szesnastolatka miała swoje podejrzenia; złapała mnie chwilę później na schodach.
Jednak i tak zaprzeczyłem wszystkiemu.
- Ale dosyć mojego paplania. – Anne założyła kosmyk włosów
za ucho, śmiejąc się radośnie. – Opowiadajcie, co się dzieje u was, chłopcy.
Harry zawsze mało mówi przez telefon, a dzisiaj to już w ogóle. Dopiero dzięki
Shaynie wiem więcej, której buzia się nie zamyka, jak rozmawia z bratem.
Cała szóstka zgromadzona przy stole w jadalni roześmiała
się, patrząc na nastolatkę, która delikatnie się zarumieniła.
- Wie pani, że to silniejsze ode mnie – przyznała.
- Pracujemy nad płytą – wtrącił Liam. – Dopracowaliśmy kilka
piosenek, jedną całkowicie zmieniliśmy, bo melodia nie podchodziła pod tekst…
- A nawet Simon powiedział, że przy dobrej pracy ruszymy z
trasą koncertową już w sierpniu, zaraz po ukazaniu się płyty! – Dodał z
ekscytacją Zayn.
- Jest też możliwość na kilka koncertów w Stanach, w jakichś
większych miastach. To dla nas sukces! – Niall uśmiechnął się szeroko.
- Jak to Simon ujął: wreszcie pokażemy, na co naprawdę nas
stać.
Anne uśmiechnęła się rozczulająco do Louisa, obejmując go
ramieniem.
- Ja zawsze wiedziałam, że was stać na wiele, Lou. I cała
reszta niebawem też to doceni. – Przytuliła go, posyłając uśmiech całej
reszcie. – Jestem z was dumna, chłopcy.
Podczas gdy wokoło mnie panowała radosna sielanka, ja byłem
gdzieś daleko. Ponownie odpłynąłem myślami, próbując znaleźć przyczynę tej
chorej sytuacji, w której się znalazłem. A pytania, które pojawiały się w mojej
głowie sprawiały, że czułem potworne ukłucie w sercu. Dlaczego Lou przespał się
z.. tą dziewczyną? Był aż tak pijany, że nie wiedział, co robi? Przecież on
mnie kochał, nie mógł mnie aż tak skrzywdzić.
Jednak gorsze było to, że za każdym razem, kiedy zamykałem
oczy.. widziałem ich razem w łóżku. Świetnie się bawiących. A ja stałem z boku
i nie mogłem tego powstrzymać. Mogłem tylko patrzeć i zaciskać usta, aby moje
emocje nie wypłynęły na wierzch.
*
- Hazza, zaczekasz tu na nas? – Anne obejrzała się przez
ramię, kiedy weszliśmy do mieszkania Gemmy i Jeremy’ego. Skinąłem głową na znak
zgody; wtedy spojrzała na Shaynę, po czym skinęła głową. – Mam nadzieję, że
pomożesz mi znaleźć te papiery. Nie mam pojęcia, gdzie oni tutaj trzymają takie
rzeczy…
Dziewczyny zniknęły na piętrze. W tym czasie ja usiadłem
wygodnie w fotelu, odchylając głowę w tył i zamykając oczy. Nie minęło jednak
dużo czasu, kiedy w salonie z powrotem zjawiła się Shayna, siadając na kancie
stolika, oczekując krótkiej rozmowy ze mną.
Westchnąłem, otwierając oczy.
- Miałaś pomóc szukać.
- To pretekst. Wiem, gdzie są papiery i zaraz, jak skończymy
rozmowę, wyciągnę je i zawołam Anne. Potrzebowałam porozmawiać z tobą, a w
naszym domu się nie da…
- Nie rozumiem dlaczego. – Udałem głupiego i nic
niewiedzącego.
Shayna nachyliła się do przodu, ujmując moją dłoń w swoje
drobniutkie. Spojrzała mi w oczy z czymś, czego nie umiałem określić w tamtym
momencie. Wyglądała na wystraszoną, ale też bardzo zmartwioną.
- Powiedz mi, ile słyszałem z mojej rozmowy z Beatrice.
- Chyba raczej kłótni. – Prychnąłem. Szybko jednak
spoważniałem. – Swoją drogą.. nigdy nie widziałem, żeby coś tak wyprowadziło cię z równowagi.
- Skoro słyszałeś kłótnię, to musisz doskonale wiedzieć, co
było tym czymś.
Westchnąłem, czując mocne ukłucie w klatce piersiowej. Na
moment zabrakło mi powietrza, a w mojej głownie na nowo pojawił się głos
Beatrice, mówiący, że spała z moim Lou.
Shayna to zauważyła.
- Posłuchaj mnie. Uważam, że wszystko, co mówiła Beatrice,
to brednie.
- A jednak ta satysfakcja, która brzmiała w jej głosie, była
bardzo przekonująca. – Zauważyłem. – Lou był pijany, nie wiem jak bardzo. Mogła
to wykorzystać, okręcić go sobie wokół paluszka.. – mówiłem, czując, że mój
głos lada chwila się złamie – a potem mogła go pocałować i.. wylądowali w…
Opuściłem głowę, zaciskając mocno oczy. Shayna pogładziła
moją dłoń, a później bez słowa uklękła przede mną i przytuliła mnie. Nie
pomogło mi to; tak naprawdę tylko bardziej dobiło.
*
- Jak to spałaś z
Louisem? – Shayna zapytała z szokiem.
- Normalnie – odparła z
ironią jej przyjaciółka. – A ty jesteś zwyczajnie zazdrosna o to, że to mnie
wolał ktoś taki jak Lou, a nie ciebie. Gwiazdor, dzięki któremu w końcu będę
kimś. Zazdrościsz mi, bo mówią o mnie wszędzie, a ty? W tej chwili jesteś
nikim, bo ciągle podkochujesz się w Harrym, a on nawet na ciebie nie spojrzy w
inny sposób, niż jak na młodszą siostrę. To cię zżera od wewnątrz, Shayna.
- Beatrice! – krzyknęła szeptem
szesnastolatka. – Z tego, co wiem, jesteś moją przyjaciółką! Co w ciebie nagle
wstąpiło? Nigdy taka nie byłaś…
- To ty zaczęłaś. –
Powiedziała niewzruszona Beatrice.
- Po prostu jestem
zła, bo wygadujesz głupoty. Lou nie mógł z tobą spać, rozumiesz?
- Niby dlaczego? –
Beatrice nagle ogarnęło zaciekawienie sytuacją.
- Bo on… - Shayna
westchnęła głośno, wyraźnie się poddając. – Okej, może masz rację. – Nagle
zaśmiała się; jednak w tym geście usłyszałem nutkę histerii. – Trudno, Harry
pewnie nie zwróci na mnie uwagi, choć zmieniłam uczucia co do niego. Nie znałam
go wcześniej tak dobrze i… Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam.
Zapadła chwila ciszy,
a za ścianą słychać było tylko szelest ubrań.
- Ja też przepraszam
za wszystko, co powiedziałam – powiedziała Beatrice. – Jesteś dla mnie
najważniejsza.
Uniosłem głowę znad czytanej gazety, kiedy usłyszałem, że do
mieszkania ktoś wszedł. Zaciekawiony, czy to Louis, zeskoczyłem z wysokiego
krzesła przy blacie i pomaszerowałem korytarzem do salonu obok. Na moją twarz
wkradł się ironiczny uśmiech, kiedy zobaczyłem swojego chłopaka, nieudolnie
skradającego się z małą bombonierką w dłoni. Było po dwudziestej drugiej i nie
spodziewał się mnie na parterze. O tej porze zwykle przesiadywałem w łazience i
brałem długie kąpiele, dlatego jego zadziwiona mina tylko bardziej mnie
rozbawiła.
- Hej, kochanie. – Powiedział słodko, uśmiechając się
niezręcznie.
Zaczął iść w moją stronę, a ja pokonałem trzy schodki nas
dzielące i wkrótce zrównaliśmy się. Nasze spojrzenia – tak różne w tamtej
chwili – spotkały się, a chwilę później wylądowałem w jego ramionach, oddając
krótki, ale przepełniony czułością pocałunek.
- Tęskniłem już. – Westchnął, układając wolną dłoń na moim
policzku. – Martwiłem się też. Cały dzień byłeś jakiś nieobecny.
Wziąłem głęboki oddech, który zatrzymałem na krótką chwilę w
płucach. Zapach, który poczułem od Lou, wydał mi się nadto znajomy. I z
pewnością nie należał do mojego chłopaka.
- Gdzie byłeś? – zapytałem, udając zainteresowanego.
- Musiałem kupić coś dla ciebie – odparł z uśmiechem,
wyciągając ku mnie dłoń z czekoladkami w opakowaniu uformowanym w serduszko. –
Wczoraj była nasza rocznica i.. nie wyszło nam wtedy w kuchni, dlatego chciałem
ci to jakoś wynagrodzić dzisiaj.
- Dałeś mi wystarczający prezent, Lou. – Chłód, który nagle
przepełnił mój głos nie spodobał się mojemu chłopakowi. A może powinienem już
mówić: byłemu chłopakowi? Louis
zmarszczył brwi, cofając się o krok. – Co, udajesz zdziwionego?
- Co w ciebie wstąpiło, Hazza?
- Powiedz mi, Lou, miło było pieprzyć tą dziwkę w dzień
naszej rocznicy? Nieważne jak bardzo schlany byłeś, miałeś jeszcze czelność
przyjść po tym wszystkim do naszego łóżka i bezczelnie przytulić się do mnie. –
Odpowiedziałem na wydechu.
Louis otworzył oczy ze zdziwienia.
- Skąd ty…
Zaśmiałem się histerycznie. W tamtej chwili poczułem
przypływ niewyobrażalnej złości. Miałem ochotę przyłożyć z całej siły Louisowi,
jak również Beatrice – bo to była wina ich obojgu. Ale że nie miałem tendencji
do bicia kobiet, całą złość wyładowałem na chłopaku.
- Ty myślisz, że jestem aż taki naiwny?! Myślisz, że gdybyś
mi nic nie powiedział, to prawda nie wyszłaby na jaw?! Myślisz, że mógłbyś mi
wcisnąć tanią bajeczkę, a ja bym tobie uwierzył?! – Krzyczałem, z każdym
pytaniem popychając go mocno za klatkę piersiową w tył, dopóki nie uderzył z głuchym
hukiem o ściankę, a jego usta opuścił głośny jęk. Przyparłem go do powierzchni
za nim, zaciskając dłoń w pięść na jego koszulce. Spojrzałem zajadle w jego
oczy. – Powiedz mi – mówiłem spokojniej, choć każdy wyraz przesiąknięty był
sarkazmem – jak bardzo mnie kochasz, skoro kłamstwo przychodziło ci z taką
łatwością?
- Nie okłamałem cię, Harry. – Powiedział na swoją obronę, co
tylko bardziej mnie rozjuszyło.
- Znowu kłamiesz! – Zawołałem, uderzając dłońmi w jego
klatkę piersiową.
- Nie okłamałem cię! Nie miałem nawet szans, żeby powiedzieć
cokolwiek, zanim naskoczyłeś na mnie! – Rozzłościł się. – Jak mogłem ci mówić o
czymś, czego nawet nie pamiętam?!
Roześmiałem się, cofając o krok.
- Mam ci uwierzyć? Nigdy nie piłeś do nieprzytomności, a
dzisiaj nawet nie masz nawet kaca po tym wszystkim. To niedorzeczne, nie
uważasz?
Skrzyżowałem ręce na piersi, wpatrując się w niego bez
mrugnięcia okiem. Louis utrzymywał kontakt wzrokowy, nie chcąc odpuścić i wciąż
trzymał się swojego.
- Harry, porozmawiajmy spokojnie..
- Nie! – Przerwałem mu gwałtownie, przypierając go do
ściany. Zbliżyłem się do niego, po raz ostatni wplątując palce w jego włosy i
trzymając tył jego głowy, po czym półszeptem powiedziałem mu do ucha: - Tak bardzo
cię za to nienawidzę, Louis. – Odetchnąłem, zwilżając wargi. – Ale jednocześnie
nadal cię tak szaleńczo kocham. Gdzieś wewnątrz mnie te dwa uczucia walczą ze
sobą i… Zgadnij, które z nich w tej chwili ma większą siłę przebicia.
Odsunąłem się powoli od niego, patrząc spod zmarszczonych
brwi. Wycofywałem się, nawet nie mrugając. Kiedy wpadłem na sofę, wziąłem z
niej tylko kurtkę. Posłałem uspokajający uśmiech mamie i Shaynie, które
oszołomione stały tuż przed schodami i obserwowały całą sytuację – nie miałem
pojęcia jak długo, ale też nie miałem im tego za złe. Moje krzyki musiał
słyszeć cały dom. Przeniosłem wzrok z powrotem na Louisa; stał nieporadny w tym
samym miejscu. Uśmiechnąłem się do niego na siłę, po czym wzruszyłem ramionami,
głośno wypuszczając powietrze z ust.
- Wygląda na to, że muszę nauczyć się żyć bez ciebie, Louis.
Wyszedłem, nie oglądając się za siebie. Czułem, jakbym
zostawił część życia gdzieś za sobą i wcale nie byłem pewien, czy tego właśnie
chciałem.
hejhej. nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wyrobiłam się z rozdziałem w sześć dni, patrząc na ostatni czas. ale trochę luzu w szkole i wyszło jak wyszło, co chyba jest plusem, tam? a jak rozdział wyszedł, same ocenicie. ;)
Louis przegiął... Jestem za Harry'm i Shayną ! Czekam z niecierpliwością na następny !
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł absolutnie cudowny <3 niecierpliwie czekam na nastepny *.* mam nadzieję, że dodasz go równie szybko i że będzie równie genialny ;)) xx.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Nie mg uwierzyć, że to tak szybko się potoczyło. Czekam niecierpliwie na nn. Pozdrawiam i życzę weny, @hideanemptyface
OdpowiedzUsuńrozdział genialny..czekam na następny...a Lou...szkoda słów :(
OdpowiedzUsuńo boże... jak on mógł?! spieprzył wszystko, wszystko co między nimi było! a przecież Hazza jest taki wrażliwy, on nie może być sam, nie poradzi sobie. w INC miał depresję, a teraz co się stanie, kiedy dowiedział się, że Lou go zdradził? wywołałaś u mnie tyle skrajnych emocji, że jest to nie do opisania. zacytuję słowa Harrego: 'tak bardzo cię za to nienawidzę... ale jednocześnie nadal szaleńczo kocham'. nienawidzę cię za to, że Louis postąpił tak okrutnie, a kocham za tak wspaniały rozdział, myślę jednak, że w moim przypadku wygrało to drugie uczucie. ciesz się, wciąż cię kocham! <3 niesamowicie to wszystko ubrałaś w słowa, wręcz nie mogłam oderwać wzroku od ekranu komputera, jesteś niezwykła. każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy, dlatego zżera mnie ciekawość na myśl, jaki będzie następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny :) x
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://i-just-wanna-hold-ya.blogspot.com/
O. Mój. Boże.
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział, słuchając Eda Sheerana i po prostu.. ugh, to za dużo emocji naraz! Napisałaś to niesamowicie (zresztą jak wszystkie rozdziały do tej pory) i po prostu nie mogę się doczekać następnych rozdziałów!
Uwielbiam Cię za wszystkie te opowiadania i one shoty! :D
Xxx
Ale mimo wszystko mam nadzieję, że Hazza i Lou będą razem.. <3
OdpowiedzUsuńRozdział GENIALNY GENIALNY GENIALNY, mój ulubiony!:) Ciekawe jak Lou się z tego wyplącze o ile Harry będzie chciał go kiedykolwiek słuchać.
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle wspanialy :D gratuluje ;)
Jestem bardzo ciekawa jak to sie skaczy i czy Lou bedzie z Harrym...
Biedny Harry :(
Tak czy inaczej jestes wspaniala i piszesz zajebiscie dobrze.
Zycze weny ;p i pozdrawiam :)
//Oluś xx
To chyba najlepszy rozdział. Znalazłam tu tak wiele emocji, że .. popłakałam się.
OdpowiedzUsuńKocham Larry'ego i mam nadzieję, że Louis go jednak nie zdradził...
Czekam na następną część!
Jesteście boskie, zajebiste !!! Wasze historie są po prostu niesamowite. Wszystko jest w nich wspaniałe - styl pisania, pomysł na historię.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu jestem stałym gościem waszego bloga i wciąż nie mogę przestać się zachwycać jego treścią. Niektóre opowiadania czytałam nawet po kilka razy, a emocje za każdym razem były takie same.
Wiecie może, że to właśnie przy waszych dziełach (tak, dziełach) po raz pierwszy ryczałam ? Tak, sama byłam zdziwiona.
Ughg. Dlaczego ja tak pięknie nie piszę (ale ze mnie zazdrosna baba) ?
Co do tego rozdziału to jest ona jak zwykle cudowny. Szkoda, że na razie nie ma zbyt wielu momentów Larrego. Osobiście to liczę, że miłość chłopców przetrwa te komplikacje. Błagam tylko, nikogo nie zabijajcie !!! Nie chcę żadnych dramatów !!!
Czekam na kolejny rozdział.
Nie, to nie może być prawdą? Nie może! Larry miał być together forever! Nie oddzielnie tylko razem! Ale w sumie, po tym co zrobił Lou, to nie dziwie się że Harry go zostawił. Ale to uda się jeszcze jakoś uratować, co? Przecież ich miłość jest prawdziwa! Przynajmniej była. Może jeszcze coś z niej zostało..
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Czekam na następny! ;**
@JLS_GotMyLove
wy te rozdziały piszecie wspaniałe ... Pozdro ... rubcie już kolejny *__*
OdpowiedzUsuńZajebisty !!! J pierdziu wyciskacz łez po prostu ;') Po prostu bark słów... Wy dwie... piszecie... jak Anioły ;')
OdpowiedzUsuńTo było takie piękne, a zarazem smutne... Po prostu uczucia rozdzielają mnie od środka... Piszcie szybko następną część. Pozdrawiam ;*
Czy tylko ja sadze ze beatrice jest zla i wszystko zmyslilaz :/
OdpowiedzUsuńTwój blog jest nominowany do Liebster Award, więcej szczegółów pod nowym rozdziałem u mnie. <3 http://australianhoranslove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCUDOWNY, CUDOWNY, CUDOWNY! Z resztą, jak każdy inny. <3
OdpowiedzUsuńhttp://betweenheavenandsilence.blogspot.com/
KOCHANA RZĄDZISZ !!! to jest po prostu boskie lepszych blogów nie czytałam po prostu boskie !!!!!
OdpowiedzUsuńszybciej szybciej szybciej :)) kiedy nowy wpis będzie? już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńDlaczego na każdym Twoim odcinku muszę płakać? Najmniejsza rzecz wywołuje u mnie łzy, cuuuudownie piszesz!! Uwielbiam Cię i Twojego bloga, nie kończ go <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa zajebisty rozdzial *,* az sie malo nie poplakalam :) Czekam na nastepny :***
OdpowiedzUsuńNie, blagam, to nie moze by ostatni rozdzial, ja chce, zeby to bylo klamstwo, Lou nie mogl spac z ta... nawet nie powiem, kim jest. Oni musza byc razem!!!:(
OdpowiedzUsuńOMB. To nie .. To NIE MA BYĆ PRAWDA !! To już ostatni rozdział i .. i .. epilog . I taka kłótnia ?! Nie, nie. Już nie da się tego uratować w jeden epilog .. Chyba, że super długi..
OdpowiedzUsuńCiao,
Velvet .xx